Data: 2002-06-30 11:13:13
Temat: PRECYZYJNE EMOCJE [dlugie, trudne i wazne]
Od: "Janusz H." <h...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Do pl.sci.fizyka:
Ten _pozorny_ off-topic proponuję rozpocząć od zapoznania się z P.S.
-------
Jerzyk! (zostaw ten tryb pisania)
Ponieważ dopiero wpadam: na teraz mam jedynie tekścik, który zalega w
moich nigdy-nie-wysłanych-archiwach. Stary to list, który w czerwcu
ub.r. mnie zupełnie WYKOŃCZYŁ, więc i niedokończony, pourywany (i nieco
go teraz skróciłem/zmodyfikowałem/pociąłem, by był czytelniejszy)...
Podkreślę: to ja sprzed roku - teraz mam ochotę problem podjąć z bagażem
mnóstwa nowych wniosków (i wywalonych błędów z poniższego).
A wcześniej trochę was sobie posłucham.
Evo!
Dziś ten list napisałbym inaczej. Dodałbym (zwłaszcza), że rozbuchiwanie
w sobie cudnych i kojących emocji (np. miłą/wzruszającą poezją) bez
umiejętności równie upartego grzebania się w chaosie/wyprawach w
nieznane (poza potrzeby swojego ja), wręcz pożądania pewnego rodzaju
braku stabilności myślowej ("myślowego masochizmu") - jest tak samo
wartościowe... jak masturbacja, gdy robi się smutno/przygnębiająco.
BTW, ciekaw jestem jak w konktekście tego wszystkiego odczytasz taką
parafrazę/stwierdzenie mojej 'drugiej połowy' (dla mnie jest to doskona-
łym podsumowaniem całego poniższego listu):
"W związku może być każdy, ale taki związek, który 'zawali się'
dokładnie w znanym 'stanie obciążeń' mogą stworzyć wyłącznie
najwyższej klasy... ludzie."
W oryginale było:
"Most zbudować może każdy, ale taki most, który zawali się dokładnie
w przewidzianym momencie (określonym stanie obciążeń) może zbudować
wyłącznie najwyższej klasy inżynier."
I EMOCJONALNIE jest to dokładnie to samo. A jednocześnie najlepsza
"definicja" miłości, jaką do tej pory słyszałem (sic!).
A poniżej już zeszłoroczny list:
====================================================
====================
Droga Evo! [a właściwie to już do wszystkich]
[...]
Odpowiedzieć można pewnie w kilku zdaniach, ale... zbyt wielu 'wprost
niepokazywalnych palcem' drobiazgów zupełnie by zabrakło (więc właściwie
nie było by to... żadną odpowiedzią). I nawet nie wiem w jaki sposób
przekazać ogrom tych wszystkich emocjonalnych skojarzeń/podtekstowych
informacji, by były one czytelne. Dlatego potrzebuję Twojej pomocy, bo:
<< Istotnie ubogie to są słowa, ale trzeba pod nie przeniknąć, ująć je
gdzieś głęboko, w tym miejscu, gdzie myśl zawiera jeszcze treść rodzą-
cego ją uczucia i cała tętni jego cielesną naturą. >> (Zofia Nałkowska)
Na samym początku chciałbym wyczulić Twoją intuicję na wszelkie drobiaz-
gi, wszelkie "barwy" i "dźwięki", z jakich składa się DOWOLNA RZECZ...
włącznie z ludzkim sercem (!). Chodzi o wychwytywanie najdrobniejszych
zgrzytów, dysonansów dokładnie tak, jak potrafią to najwspanialsi
kompozytorzy (z _zewnętrznie_głuchym_ Beethovenem na czele!). Ale czym
są owe 'drobinki'? Jakimiś uchwytnymi, łatwo opisywalnymi 'rzeczami'?
Ano nie...
[...]
By lepiej Tobie uzmysłowić wagę problemu, zajdę go... od innej strony...
Jeszcze podczas pobytu w Warszawie zajrzałem z Jerzym do "jego" mode-
larni. Grupa facetów w przeróżnym wieku zajmuje się tam zabawą w budowa-
nie samolotów. Ale nie 'ot tak', bo ich zabawki muszą spełniać określone
kryteria, w innym wypadku... długo nie utrzymają się w powietrzu (jeśli
nie wcale). A już dobitnie uświadomiła mi to wypowiedź jednego ze
znajomych Jurka, który ... zbudował sobie (nie mam pojęcia jak to się
nazywa) wielką ramę ze śmigłem (wybacz JeT to uproszczenie - wiem, że
jest karygodne) - zakładasz rzecz na plecy i latasz... teoretycznie.
Bo tu kryje się najważniejsze. Sprowadzili od "fachowca" (aż ze Szczeci-
na?) śmigło dla tej maszyny. Niby wszystko ładnie, ono wyważone, ale...
w praktyce... do bani. Było wyważone jedynie statycznie (tj. gdy nieru-
chome), a już nie dynaminicze - brak symetrii wylazł podczas działania
(więc zachowywało się inaczej niż chciałaby osoba znajdująca się już w
powietrzu). I gość zakończył lot... w ziemniakach (na szczęście w jednym
kawałku). Wiesz o jaki szczegół chodziło? Różnica w ukształtowaniu łopat
śmigła wynosiła... TRZY MILIMETRY! A to była zwykła okrągła rama z
umocowanym po środku śmigłem (plus niezbędniki). Jak utrudniona jest
sprawa, gdy chodzi o coś tak skomplikowanego jak mózg/umysł (vel serce)?
Jak uwrażliwić się na takie "milimetrowe kruczki" dowolnej rzeczy?
Przecież zupełnie ich NIE MA, gdy brane są konkretnie, 'statycznie'
właśnie. Więc czym jest precyzja w ich dostrzeganiu? I to precyzja,
która okazuje się punktem wspólnym... mistycyzmu/poezji i nauki?
Całkiem niedawno moja dziewczyna podsunęła mi pod nos fragment książki
bodajże Edwarda T. Halla "Poza kulturą" (głowy nie dam ani za poprawność
nazwiska, ani tytułu). Autor opisał tam, o ile pamiętam, fizyka budują-
cego jakąś maszynę. Uderzyło go to, iż człowiek ten był tak zaangażowany
w swoje przedsięwzięcie, że ODCZUWAŁ (!!!) wszelkie wewnętrzne napręże-
nia, jakim podlegały tłoki urządzenia (SIC!). Człowiek "WYCHWYTYWAŁ SER-
CEM" stan maszyny DOKŁADNIE TAK, jak Ty i kilka nielicznych osób na gru-
pie pl.sci.psychologia. potraficie współodczuwać stan drugiego człowie-
ka: _przybijające_ zmartwienie, _kłójący_ ból, _uderzającą_ do głowy ra-
dość czy _wytężenie_ umysłu. I nie jest to jakiś mało znaczący szczegół,
anegdotka o przewrażliwionym fizyku - wręcz przeciwnie! To właśnie ów
'milimetrowy drobiazg', który zmienia ZUPEŁNIE WSZYSTKO (WSZĘDZIE!).
A Dorrit, krzysztof(ek) czy inny Piotrek M. mogą sobie twierdzić, że:
uwrażliwianie na cudzy ból "NIE JEST przedmiotem wymienionej dyscypliny
[psychologii] i wielu innych, związanych z diagnostyką i leczeniem
ludzi" (Dorrit) albo "co do zainteresowania, czy współczucia.....
wymaganie tych uczuć może być oznaką problemu z którym warto się udać do
specjalisty" (Piotrek M.).
ZAINTERESOWANIE I UWRAŻLIWIENIE TO SAMO SEDNO !!!
I to NIEZALEŻNIE (!) od tego czy zajmujesz się istotą ludzką, muzyką,
budową mostu, maleńkim atomem czy sensem istnienia (ale uwaga: owo
uwrażliwienie jest czymś zupełnie innym, niż rozczulaniem się czy co-
dziennym śledzeniem przed TV "z wypiekami na twarzy bólu jakiegoś X-a").
Chodzi o wychwytywanie wszystkich, nawet 'milimetrowych drobiazgów/
/zmian' w drugim człowieku (i DOWOLNEJ rzeczy).
Podkreślę: moim zdaniem to niezwykle ważne, byś każdym swoim nerwem
poczuła, iż podejście w/w. fizyka jest charakterystyczne dla każdego
Twórcy (przez naprawdę duże 'T') - od rzeczywistego poety, artysty i
mistyka, po prawdziwego inżyniera, naukowca i nauczyciela. I że bez tego
nie ma ani prawdziwej poezji, ani prawdziwej nauki (a w głębszej warst-
wie okazuje się, że obie te dziedziny mają ze sobą o wiele więcej
wspólnego niż sądzisz). Popatrz (niżej) jak niewiele różni 'budowni-
czego/twórcę z duszą' (inni to zwykli durnie) choćby od artysty tej
klasy, co Michał Anioł.
[Niestety nie mam pod ręką opisów emocjonalnego stanu naukowców. Dlatego
zacytuję fragment powieści - chodzi mi teraz o jak najbardziej barwne i
szczegółowe opisy (żałuję, że nie mam pod ręką "Feynmanna wykładów z
fizyki"), a nie konkretne dowody (które można mnożyć, co zresztą robił
już Jurek).]
<< Rzeźbiarz tworzący w marmurze musi się poddać żelaznej dyscyplinie
współpracy. Marmur i rzeźbiarz to jedno. Mówią do siebie. A dla Michała
Anioła samo dotknięcie marmuru było źródłem głębokiego wzruszenia [...]
To był prawdziwy akt miłosny, kojarzenie się jego wewnętrznej treści z
nieodrodnymi formami marmuru. >> (Irving Stone "Udręka i ekstaza")
<< W poglądach Zalewskiego na projektowanie poczesne miejsce zajmuje
INTUICJA konstrukcyjna, twórcza wyobraźnia pozwalająca na przewidywanie
przestrzennego przebiegu sił wewnętrznych w konstrukcji i racjonalne jej
ukształtowanie. Wyobraźnia, w której jest zawarte zarówno naturalne
człowiekowi POCZUCIE równowagi, jak i doświadczenia zdobyte przez
systematyczne kształcenie, rozwijanie i uogólnianie wyników
jednostkowych analiz konstrukcji. >>
(Stanisław Kuś "Inżynieria i Budownictwo" nr 2/97)
A pomyśl, że tak samo, jak Rzeźbiarz 'słucha skały', Budowniczy 'wyczuwa
most', tak Ty postępujesz w stosunku do... 'bryły'/mas powietrza, kiedy
CZUJESZ/PRZEŻYWASZ muzykę (czyli... 'głupie' drgania powietrza) !!!
(WAŻNE SKOJARZENIE!)
Leonardo da Vinci:
<< Konieczność zmusza umysł malarza do wnikania w myśl samej natury i
wtedy staje się on pośrednikiem między naturą a sztuką, za jej pomocą
tłumacząc przyczyny zjawisk podległych jej prawom. >>
TO SAMO Albert Einstein:
~<< Chcę wniknąć w myśli Boga, reszta nie ma dla mnie znaczenia. >>
[Dopiero co znalazłem, a doskonale pasuje w tym miejscu:
"Najważniejszym zadaniem fizyka jest poszukiwanie najogólniejszych
podstawowych praw, z których da się wyprowadzić obraz świata drogą
czystej dedukcji. Do tych podstawowych praw nie prowadzi droga
logiczna, lecz tylko INTUICJA opierająca się na WCZUWANIU SIĘ w
doświadczenie." (Albert Einstein, Zasady badań naukowych)]
Otóż WCZUWANIE SIĘ w wewnętrzną dynamikę, ODCZUWANIE/ODTWARZANIE w sobie
stanów dowolnej rzeczy, UTOŻSAMIANIE SIĘ Z NIĄ (aż do ZLANIA SIĘ W
JEDNO) to jedyny właściwy sposób rozumienia CZEGOKOLWIEK. Nie chodzi
tylko o drugiego człowieka, choć _D_O_K_Ł_A_D_N_I_E_ TAK SAMO empatycz-
nie podchodził np. do swoich pacjentów Abraham Maslow czy Oliver Sacks:
<< Własne doświadczenie było mi zachętą, dawało też specjalne kwali-
fikacje: w przeciwieństwie do moich lekarzy i całej reszty "weterynarzy"
(jak określał ich Łuria) potrafiłem w pełni otworzyć się na swoich
pacjentów, użyć wyobraźni. Byłem chłonny, rozumiałem ich przerażenie.
Potrafiłem słuchać jak nigdy przedtem, gdy jąkając się próbowali opowie-
dzieć o podróżach po obszarach, które sam tak dobrze poznałem. >>
Oczywiście empatia (wczuwanie się) nie dotyczy tylko drugiego człowieka.
Na przykład, gdy poważnie myślałem o czymś takim jak napięcie czy
natężenie, autentycznie zrobiło mi się ciężko (by nie powiedzieć
'ścisnęło mnie w dołku'). Naprawdę przeżywasz to całym ciałem, całym
swoim jestestwem (im umiejętność takiego myślenia, wczuwania się
precyzyjniejsza, tym większa czułość na wszelkie zmiany w przedmiocie
poznania/miłości). Inny przykład - skojarz podejście (wrażliwe spojrze-
nie w wewnętrzną strukturę skały) Michała Anioła czy czułe zaangażowanie
(ODCZUWANIE naprężeń wewnątrz tłoków) w/w. fizyka z przeżyciami ludzi
naprawdę kochającymi i empatycznymi (w tym: poetami i Tobą), np:
<< Albert Schweitzer wykazał zainteresowanie przyrodą i naukami przyrod-
niczymi już w dzieciństwie. Wspomina również, że cierpiał z powodu nędzy
ludzkiej a "szczególnie cierpiałem, że biedne zwierzęta muszą znosić
tyle bólu i nędzy. Wydawało mi się niepojęte, że w wieczornej modlitwie
mam się modlić tylko za ludzi. Dlatego, gdy moja matka pomodliła się ze
mną i obdarzyła pocałunkiem na dobranoc, po kryjomu odmawiałem jeszcze
dodatkową ułożoną przez siebie modlitwę za wszystkie stworzenia: 'Kocha-
ny Boże, chroń i błogosław wszystko, co oddycha, zachowaj od wszelkiego
zła i daj spokojny sen'". Przez wiele lat pamiętał Schweitzer głos dzwo-
nów, który wtargnął w śpiew ptaków i powstrzymał małego Alberta od uży-
cia procy, proponowanej mu przez kolegę. [...] Schweitzer nieraz przypo-
mniał słowa "Ta twam asi" czyli "to jesteś ty"... w kwiecie, owadzie,
płatku śniegu i w bliźnim... >>
[...]
====================================================
====================
P.S.
JeT, mój list do Matuszewskiego [http://filo.neta.pl] zaczynał się tak:
----------------------------------------------------
--------------------
Pańska witryna miło mnie zaskoczyła. Jednak nie chodzi o samo 'filozofo-
wanie', a o rzadko dostrzegane subtelności, o coś ukrytego przed formą
wypowiedzi. Możemy nazwać to duchem, emocjonalnym podkładem, wewnętrzną
strukturą informacyjną czy zwyczajnie (po inżyniersku) strumieniem sił
wewnętrzych albo naprężeniami wewnątrz materiału (sic!). Mój znajomy
upodobał sobie określenie abstrakt, a ja: dynamiczne pole informacji.
Mniejsza jednak o nazwy: ważne, że istota rzeczywistości nie jest taka,
jaka jawi nam się konkretnie (vel formalnie, materialnie, 'na wygląd').
To, co jest w niej naprawdę istotne, to jej wewnętrzna struktura. Albo
lepiej: wewnętrzna dynamika. Dlatego najlepszym skojarzeniem są...
E M O C J E ! ! !
Ponieważ szalenie interesuje mnie zagadnienie percepcji, cenię sobie
psychologię - zwłaszcza stawianą na nogach 'twardej fizyki' (i odwrot-
nie; rozdział obu dziedzin uważam za tymczasowy). Dlatego godną odnoto-
wania jest moim zdaniem rola EMPATII w badaniach naukowych. Dokładnie
takiej samej, jaka pozwala wczuć się w drugiego człowieka (a przez to
go zrozumieć):
"[...] jedna z najważniejszych zdolności wyobrażeniowych związana
jest z doznawaniem cielesnym jako typem interpretacji świata.
Użyteczność tego rodzaju umiejętności została zilustrowana na
przykładzie wynalazcy, który dokonał przełomu w projektowaniu
wysokociśnieniowych zaworów hydraulicznych. Wynalazca ów odniósł
sukces, ponieważ potrafił wyobrazić sobie w kategoriach cielesnych,
jak to by było, gdyby był on zaworem, który musiałby oprzeć się
ciśnieniu wody."
(Edward T. Hall, Poza kulturą, str. 232)
[Niestety mam tylko ten fragment, a cała strona w/w. książeczki jest
świetna. Jeśli ktoś mógłby ją tu zacytować, byłbym wdzięczny.]
Stanowczo twierdzę, że aby COKOLWIEK (w tym: KOGOKOLWIEK) poznać, NALEŻY
we własnej głowie stworzyć EMOCJONALNE odwzorowanie WNĘTRZA badanego
obiektu (nie jego formalny opis czy nawet konkretny wygląd). I słówko
empatia jest tu jak najbardziej na miejscu. Należy ODCZUĆ wewnętrzne
stany poznawanego przedmiotu, czyli... abstrakcyjnie (emocjonalnie) stać
się nim (albo lepiej: pozwolić, by dynamiczny pejzaż/koloryt jego
wnętrza stał się integralną częścią mnie). Taki stan można wówczas
odbierać tak, jakby poszerzył się 'zasięg' układu nerwowego, jakby dana
rzecz/osoba stała się częścią wewnętrznego życia EMOCJONALNEGO. I jest
to bardzo ważne spostrzeżenie (a dodatkowo niezły kamyczek do ogródka
pt. relacja dusza/umysł vs. mózg&ciało - zwłaszcza jeśli zauważyć, że
można odczuwać emocje (dynamikę wewnętrznych stanów) innego fragmentu
rzeczywistości niż człowiek).
Ale teraz rodzi się pytanie: jak mózg to robi, tj. jak fizycznie
przebiega proces wczuwania się (vel "wydobywania ze świata niezależne-
go")? I dlaczego jest to proces w pewien sposób skwantowany (bo wgląd
właściwie nas zaskakuje, niejako w jednej chwili przewartościowuje nasze
podejście, ogląd rzeczy)? Mało tego: jaką rolę w sposobie percypowania
mogą odegrać uszkodzenia i choroby mózgu/umysłu? Myślę, że te pytania
jeszcze nie rozbłysły dostatecznie jasno w Pańskich przemyśleniach.
[...]
----------------------------------------------------
--------------------
Nic ostatnimi miesiącami nie kończę... Zbyt jest to wykańczające. Poza
tym wojuje we mnie (a raczej życie mnie przymusza) kilka modalności/
/trybów funkcjonowania... No i ta masa skojarzeń, które czasem
niepotrzebnie staram się jeszcze dopisać...
|