| « poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2007-08-04 21:01:24
Temat: Re: Po co umysł racjonalizuje?Dnia Sat, 04 Aug 2007 09:29:52 +0200, Ghost napisze
> Ty mi nie mow "warto", "nie warto" to po prostu jest - u jednych mniej,
> u innych bardziej - ale jest. Mozna spekulowac co do sposobu powstawania
> tego mechanizmu. Przeciez "nie ma tego zlego, co by na dobre nie wyszlo"
> :-P
tu można by spekulować jaki ktoś mógłby mieć psychiczny interes
w tym, by ktoś swoich realnych (w każdym razie dla tamtego) strat
(subiektywnej wielkości) nie próbował zinterpretować na swoją
korzyść (bądź zmarginalizować), co przecież mogłoby mu ułatwić
aktywność na innych, może nowych polach... mogłoby np. chodzić
o doszukiwanie się w każdym tendencji do powielania własnych
błędów, co wskazywałoby na skrzywienie zawodowe...
> A co to sa "realne" korzysci/straty? Mowa oczywscie nie o
> przedsiebiorstwie a o czlowieku, jego wnetrzu.
postulaty wolności i równości dotyczą wnętrza?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2007-08-04 22:06:55
Temat: Re: Po co umysł racjonalizuje?Dnia Sat, 04 Aug 2007 22:19:15 +0200, Sky napisze
> Toż nie widzisz com napisał w ostatnim słowie? ;P
cóż, po tym zdaniu prześlizgnąłem się oczami nie interpretując,
a pytajnika nawet chyba nie dostrzegłem, albo potraktowałem
jako manierę retoryczną, dzięki czemu mogłem napisać com napisał
bez wahania :) ...
a teraz zważywszy na wcześniejsze zdanie ("Ot jak to czasem..."),
oraz na te pytajniki, nie wiem czy wierzyć w sugerowaną
mi interpretację... :)
poza wszystkim mieszanie Boskiej mocy do samej procedury
redukowania lęku brzmi mi jak przesada, brawura nie jest
wszak obowiązkowa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2007-08-05 07:46:06
Temat: Re: Po co umysł racjonalizuje?
Użytkownik "Marek Krużel" <f...@g...pl> napisał w wiadomości
news:f92pf4$22l$7@inews.gazeta.pl...
> Dnia Sat, 04 Aug 2007 09:29:52 +0200, Ghost napisze
>
>> Ty mi nie mow "warto", "nie warto" to po prostu jest - u jednych mniej,
>> u innych bardziej - ale jest. Mozna spekulowac co do sposobu powstawania
>> tego mechanizmu. Przeciez "nie ma tego zlego, co by na dobre nie wyszlo"
>> :-P
>
> tu można by spekulować jaki ktoś mógłby mieć psychiczny interes
> w tym, by ktoś swoich realnych (w każdym razie dla tamtego) strat
> (subiektywnej wielkości) nie próbował zinterpretować na swoją
> korzyść (bądź zmarginalizować), co przecież mogłoby mu ułatwić
> aktywność na innych, może nowych polach... mogłoby np. chodzić
> o doszukiwanie się w każdym tendencji do powielania własnych
> błędów, co wskazywałoby na skrzywienie zawodowe...
Parsing Error: Expression to long
Jest ten interes czy go nie ma? I czy "racjonalizacja" ulatwia czy nie?
>> A co to sa "realne" korzysci/straty? Mowa oczywscie nie o
>> przedsiebiorstwie a o czlowieku, jego wnetrzu.
>
> postulaty wolności i równości dotyczą wnętrza?
Que?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2007-08-05 08:50:48
Temat: Re: Po co umysł racjonalizuje?
Użytkownik "Marek Krużel" <f...@g...pl> napisał w wiadomości
news:f92t9v$22l$11@inews.gazeta.pl...
> Dnia Sat, 04 Aug 2007 22:19:15 +0200, Sky napisze
>
> > ToĹź nie widzisz com napisaĹ w ostatnim sĹowie? ;P
>
> cóş, po tym zdaniu przeĹlizgnÄ
Ĺem siÄ oczami nie interpretujÄ
c,
> a pytajnika nawet chyba nie dostrzegĹem, albo potraktowaĹem
> jako manierÄ retorycznÄ
, dziÄki czemu mogĹem napisaÄ com napisaĹ
> bez wahania :) ...
> a teraz zwaĹźywszy na wczeĹniejsze zdanie ("Ot jak to czasem..."),
> oraz na te pytajniki, nie wiem czy wierzyÄ w sugerowanÄ
> mi interpretacjÄ... :)
>
> poza wszystkim mieszanie Boskiej mocy do samej procedury
> redukowania lÄku brzmi mi jak przesada, brawura nie jest
> wszak obowiÄ
zkowa
Owa moc miesza się niejako sama do wszystkiego ;)
ale lepiej uważać własny umysł za jej emanację
niż źródło...i tak to się też ma do redukcji lęków ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2007-08-05 15:05:07
Temat: Re: Po co umysł racjonalizuje?bazyli4; <f91mij$5q1$1@nemesis.news.tpi.pl> :
> Flyer wrote:
>
> > Tia, a najlepsze, jak po sporządzeniu tej listy, zostanie się
> > skonfrontowanym z rzeczywistymi zyskami i statami - nie warto w ten
> > sposób. Tylko *realne* korzyści/straty mają znaczenie.
>
> Zastanawia mnie tu słówko 'realne', ale nic to... racjonalizacja właśnie
> podpowiada nam, że mimo, iż zawalił się most, nadal możemy przejść po
> kładce, ba, będzie może nie tak szybko ale za to na świeższym powietrzu,
> może nie przeniesiemy tak wiele, ale jak już będziemy po drugiej stronie to
> sobie będziemy ten most budować... swoją drogą nie istnieją obiektywne zyski
> i streaty, realne owszem, jak najbardziej istnieją ;o)
Nie rozumiem emoticonu - to tak na wszelki wypadek. A co do treści -
wyobraź sobie sytuację, w której ktoś racjonalizuje swoją niechęć do
rozmowy kwalifikacyjnej w sprawie pracy z X, jako "i tak nie dostanę
pracy" - po pewnym czasie spotyka znajomego "głupka" (abstrakcja -
achtung!!!), który mówi mu - "słuchaj, dostałem się do pracy u X, bo
nikogo innego nie było" - przypadek rzadki, ale zdarza się.
Po prostu lepiej nie racjonalizować. ;)
Flyer
--
gg: 9708346
http://www.flyer36.republika.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2007-08-05 15:19:38
Temat: Re: Po co umysł racjonalizuje?Ghost; <f91a8b$63o$1@nemesis.news.tpi.pl> :
>
> Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
> news:f918ai$1qb$1@nemesis.news.tpi.pl...
> > Tia, a najlepsze, jak po sporządzeniu tej listy, zostanie się
> > skonfrontowanym z rzeczywistymi zyskami i statami -
>
> Lista jest _racjonalizowana_ (zwykle podswiadomie), a wiec _musi_ wytrzymac
> konfrontacje (czesto operuje na wartosciach niewymiernych), chocby w ramach
> percepcji danego czlowieka (czasem grupy osob).
Heh - jakoś mam farta do "wariatów" w życiu, więc może widzę wszystko na
czarno, albo złe pozycje czytam, ale ... przypomina mi się przypadek
opisany bodajże przez Kępińskiego albo Dąbrowskiego (razcej tego
pierwszego z czasów jego pracy w Krakowie), kiedy narzeczona będąca
pewna, że facet się z nią ożeni, dostała schizofrenii w momencie, kiedy
ten nagle zrezygnował bez słowa wyjasnienia. Nie każda psychika i nie na
każdy przypadek jest przygotowana - czasami wystarczy moment, żeby
wszystko runęło. Zresztą znam parę takich przypadków z mojego
otoczenia/opowieści świadków, kiedy dotychczas stosowane racjonalizacje
po prostu nie zdały egzaminu - depresja albo schizofrenia.
Kiedy wsiadasz pijany za kierownicę, to nie powinieneś myśleć o tym, że
źle weźmiesz zakręt, ale o tym, że trafisz do pierdla, kogoś zabijesz,
Ty zginiesz. Proste?
>
> > nie warto w ten
> > sposób.
>
> Ty mi nie mow "warto", "nie warto" to po prostu jest - u jednych mniej, u
> innych bardziej - ale jest. Mozna spekulowac co do sposobu powstawania tego
> mechanizmu. Przeciez "nie ma tego zlego, co by na dobre nie wyszlo" :-P
Heh, jest. Można przejechać na racjonalizacjach całe życie, ale co to za
życie, jeżeli nigdy nie doświadczysz uczucia szczęścia - takiego
normalnego, kiedy idziesz sobie lasem lub widzisz bawiących się ludzi i
kiedy płaczesz, bez charakterystycznych dla płaczu spazmów i skurczów.
Płakałeś kiedyś ze szczęścia?
> > Tylko *realne* korzyści/straty mają znaczenie.
>
> A co to sa "realne" korzysci/straty? Mowa oczywscie nie o przedsiebiorstwie
> a o czlowieku, jego wnetrzu.
Takie, które mają miejsce w rzeczywistości. Kontynuując to co odpisałem
bazylemu4 - jeżeli pójdziesz na rozmowę i nie dostaniesz pracy, to
będziesz wiedział, że się starałeś i ewentualnie dowiesz się, dlaczego
jej nie dostałeś, a zyskiem może być otrzymanie pracy. Siedząc w domu i
racjonalizując nigdy pracy nie dostaniesz.
Tak w weekend przeczytałem pół książki pt. "cośtam Brooklynu" - podobała
mi się kwestia, w której pewien gość (Tom) zwlekał z podjęciem pracy w
antykwariacie, bo w jego mniemaniu był to za mały skok w stosunku do
jego obecnej pracy (taksiarz) - gdyby nie upór właściciela (Harrego), to
gościu do końca życia jeździłbym na taksówce i sobie racjonalizował,
dlaczego pewne prace są dla niego nieodpowiednie.
Flyer
--
gg: 9708346
http://www.flyer36.republika.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2007-08-05 16:24:14
Temat: Re: Po co umysł racjonalizuje?
Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:f94po7$2gr$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Ghost; <f91a8b$63o$1@nemesis.news.tpi.pl> :
>
>>
>> Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
>> news:f918ai$1qb$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
>> > Tia, a najlepsze, jak po sporządzeniu tej listy, zostanie się
>> > skonfrontowanym z rzeczywistymi zyskami i statami -
>>
>> Lista jest _racjonalizowana_ (zwykle podswiadomie), a wiec _musi_
>> wytrzymac
>> konfrontacje (czesto operuje na wartosciach niewymiernych), chocby w
>> ramach
>> percepcji danego czlowieka (czasem grupy osob).
>
> Heh - jakoś mam farta do "wariatów" w życiu, więc może widzę wszystko na
> czarno, albo złe pozycje czytam, ale ... przypomina mi się przypadek
> opisany bodajże przez Kępińskiego albo Dąbrowskiego (razcej tego
> pierwszego z czasów jego pracy w Krakowie), kiedy narzeczona będąca
> pewna, że facet się z nią ożeni, dostała schizofrenii w momencie, kiedy
> ten nagle zrezygnował bez słowa wyjasnienia.
> Nie każda psychika i nie na
> każdy przypadek jest przygotowana - czasami wystarczy moment, żeby
> wszystko runęło. Zresztą znam parę takich przypadków z mojego
> otoczenia/opowieści świadków, kiedy dotychczas stosowane racjonalizacje
> po prostu nie zdały egzaminu - depresja albo schizofrenia.
Powiem prosto - zle ustawiles kwantyfikatory.
> Kiedy wsiadasz pijany za kierownicę, to nie powinieneś myśleć o tym, że
> źle weźmiesz zakręt, ale o tym, że trafisz do pierdla, kogoś zabijesz,
> Ty zginiesz. Proste?
Nigdy nie wsiadam za kierownice po spozyciu alkoholu.
>> > nie warto w ten
>> > sposób.
>>
>> Ty mi nie mow "warto", "nie warto" to po prostu jest - u jednych mniej, u
>> innych bardziej - ale jest. Mozna spekulowac co do sposobu powstawania
>> tego
>> mechanizmu. Przeciez "nie ma tego zlego, co by na dobre nie wyszlo" :-P
>
> Heh, jest. Można przejechać na racjonalizacjach całe życie, ale co to za
> życie, jeżeli nigdy nie doświadczysz uczucia szczęścia - takiego
> normalnego, kiedy idziesz sobie lasem lub widzisz bawiących się ludzi i
> kiedy płaczesz, bez charakterystycznych dla płaczu spazmów i skurczów.
> Płakałeś kiedyś ze szczęścia?
>
>> > Tylko *realne* korzyści/straty mają znaczenie.
>>
>> A co to sa "realne" korzysci/straty? Mowa oczywscie nie o
>> przedsiebiorstwie
>> a o czlowieku, jego wnetrzu.
>
> Takie, które mają miejsce w rzeczywistości.
Nie, dla czlowieka realne sa tylko te, ktore daja mu wewnetrzne zadowolenie
lub dyskomfort. Dla Ciebie istotne jest tylko to co sie dzieje w twojej
glowie, dla kazdego co innego - w sensie zadowolenia obiektywny jest
wylacznie subiektywizm.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2007-08-05 16:25:22
Temat: Re: Po co umysł racjonalizuje?
Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:f94otl$t1v$1@atlantis.news.tpi.pl...
> bazyli4; <f91mij$5q1$1@nemesis.news.tpi.pl> :
>
>> Flyer wrote:
>>
>> > Tia, a najlepsze, jak po sporządzeniu tej listy, zostanie się
>> > skonfrontowanym z rzeczywistymi zyskami i statami - nie warto w ten
>> > sposób. Tylko *realne* korzyści/straty mają znaczenie.
>>
>> Zastanawia mnie tu słówko 'realne', ale nic to... racjonalizacja właśnie
>> podpowiada nam, że mimo, iż zawalił się most, nadal możemy przejść po
>> kładce, ba, będzie może nie tak szybko ale za to na świeższym powietrzu,
>> może nie przeniesiemy tak wiele, ale jak już będziemy po drugiej stronie
>> to
>> sobie będziemy ten most budować... swoją drogą nie istnieją obiektywne
>> zyski
>> i streaty, realne owszem, jak najbardziej istnieją ;o)
>
> Nie rozumiem emoticonu - to tak na wszelki wypadek. A co do treści -
> wyobraź sobie sytuację, w której ktoś racjonalizuje swoją niechęć do
> rozmowy kwalifikacyjnej w sprawie pracy z X, jako "i tak nie dostanę
> pracy"
To nie jest ten rodzaj racjonalizacji, o ktorym mowa.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2007-08-05 16:44:08
Temat: Re: Po co umysł racjonalizuje?Ghost; <f94toj$f0v$1@atlantis.news.tpi.pl> :
>
> Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
> news:f94po7$2gr$1@atlantis.news.tpi.pl...
> > Heh - jakoś mam farta do "wariatów" w życiu, więc może widzę wszystko na
> > czarno, albo złe pozycje czytam, ale ... przypomina mi się przypadek
> > opisany bodajże przez Kępińskiego albo Dąbrowskiego (razcej tego
> > pierwszego z czasów jego pracy w Krakowie), kiedy narzeczona będąca
> > pewna, że facet się z nią ożeni, dostała schizofrenii w momencie, kiedy
> > ten nagle zrezygnował bez słowa wyjasnienia.
> > Nie każda psychika i nie na
> > każdy przypadek jest przygotowana - czasami wystarczy moment, żeby
> > wszystko runęło. Zresztą znam parę takich przypadków z mojego
> > otoczenia/opowieści świadków, kiedy dotychczas stosowane racjonalizacje
> > po prostu nie zdały egzaminu - depresja albo schizofrenia.
>
>
> Powiem prosto - zle ustawiles kwantyfikatory.
Może źle, a może za często się stykam. A może za dużo słyszę, rozumiem,
pamiętam? Paradoksalnie - pewnej osobie dobrze zrobił pierwszy napad
schizofrenii - teraz jest bardzo poukładana (jakby to napisał Dąbrowski
- dezintegracja pozytywna, choć ze wspomaganiem lekami). Ale z drugiej
strony ...
> > Kiedy wsiadasz pijany za kierownicę, to nie powinieneś myśleć o tym, że
> > źle weźmiesz zakręt, ale o tym, że trafisz do pierdla, kogoś zabijesz,
> > Ty zginiesz. Proste?
>
> Nigdy nie wsiadam za kierownice po spozyciu alkoholu.
To figura retoryczna.
> > Heh, jest. Można przejechać na racjonalizacjach całe życie, ale co to za
> > życie, jeżeli nigdy nie doświadczysz uczucia szczęścia - takiego
> > normalnego, kiedy idziesz sobie lasem lub widzisz bawiących się ludzi i
> > kiedy płaczesz, bez charakterystycznych dla płaczu spazmów i skurczów.
> > Płakałeś kiedyś ze szczęścia?
> >
> >> > Tylko *realne* korzyści/straty mają znaczenie.
Mają, ale nigdy nie wiesz, czy ich doświadczysz, czy nie.
> > Takie, które mają miejsce w rzeczywistości.
>
> Nie, dla czlowieka realne sa tylko te, ktore daja mu wewnetrzne zadowolenie
> lub dyskomfort. Dla Ciebie istotne jest tylko to co sie dzieje w twojej
> glowie, dla kazdego co innego - w sensie zadowolenia obiektywny jest
> wylacznie subiektywizm.
Dopóki nie zetknie się z rzeczywistością. Od rzeczywistości nie da się
uciec, chyba ze ma się dobry zawód lub dużo kasy.
Flyer
--
gg: 9708346
http://www.flyer36.republika.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2007-08-05 16:44:58
Temat: Re: Po co umysł racjonalizuje?Ghost; <f94toj$f0v$2@atlantis.news.tpi.pl> :
>
> Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
> news:f94otl$t1v$1@atlantis.news.tpi.pl...
> > Nie rozumiem emoticonu - to tak na wszelki wypadek. A co do treści -
> > wyobraź sobie sytuację, w której ktoś racjonalizuje swoją niechęć do
> > rozmowy kwalifikacyjnej w sprawie pracy z X, jako "i tak nie dostanę
> > pracy"
>
> To nie jest ten rodzaj racjonalizacji, o ktorym mowa.
Nie wiedziałem, że Jesteś Bazylim4 ;)
Flyer
--
gg: 9708346
http://www.flyer36.republika.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |