Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Pokochać po raz drugi.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Pokochać po raz drugi.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 35


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-02-20 11:21:54

Temat: Pokochać po raz drugi.
Od: "Thalia" <t...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

To w zasadzie mój debiut w grupie, choć od jakiegoś czasu Was podczytuję. Tym
razem liczę na jakąś pomoc.

Czy jeśli w długoletnim związku z różnych powodów znika miłość ze strony
jednego partnera, to czy są jakieś szanse, by w jakiś sposób pojawiła się ona
ponownie? Jak myślicie? Czy ktoś z Was przeżywał coś takiego?
Mój mąż twierdzi, że mnie kocha, ale moim zdaniem przeczy sam sobie, ponieważ
wszystko to, co robi, jak się zachowuje w stosunku do mnie, jak mnie
traktuje, jak się odnosi (w domu czy "przy ludziach"), nie dość, że nie
świadczy o miłości, to wręcz o nienawiści, lekceważeniu, pomiataniu, braku
szacunku dla mnie.
Zdaję sobie sprawę, że przechodzimy teraz poważny kryzys w związku (dla
jasności nadmienię, że mój mąż jakiś czas temu przyznał się otwarcie do tego,
że jego życiu pojawiła się inna kobieta, którą kocha, ale po wielu rozmowach
ze mną zdecydował się nie psuć naszego związku i skończyć tamtą sprawę) i ja
ze swej strony próbuję jakoś to wszystko łatać, naprawiać, podtrzymywać, ale
co z tego. Nie widzę żadnych starań i działań ze strony swego męża. Jesteśmy
przy sobie i to wszystko. Jego słowa, w których twierdzi, że mnie kocha są
puste i jałowe. Tym bardziej, że nie znajduję ich odbicia w jego codziennym
stosunku do mnie. To nie ten sam człowiek, z którym kilka lat temu wiązałam
się na dobre i złe.
Ponieważ on sam nie chce, czy nie potrafi przyznać się otwarcie do tego, co w
tej chwili czuje, ja doszłam do wniosku po wielu przemyśleniach i rozmowach z
zaufaną osobą, która miała kiedyś podobne problemy, że on faktycznie przestał
mnie kochać i to, co mi mówi, to tylko oszukiwanie mnie i siebie samego.
Prawdopodobnie męczy się z tą świadomością i to uczucie jeszcze bardziej go
dobija i potęguje jego nastawienie do mnie.
Czy są jakieś szanse, by mój mąż pokochał mnie ponownie? Co powinnam zrobić?
Bycie "dobrą żoną" nie za wiele pomaga (już tego próbowałam), bo jeszcze
bardziej go ... rozjusza. Z kolei moja obojętność jest mu w smak, bo sam nie
musi się na nic wysilać. Mój gniew i roszczenia wywołują to gniew i agresję u
niego.
Nie wiem, jak można żyć tak dalej. Nie wiem, co powinnam zrobić. Rozmowy nie
na wiele się zdają, bo prowadzą zawsze albo do jego stwierdzenia, że chyba
sobie coś ubzdurałam, bo przecież on mnie kocha i wszystko jest po staremu (a
przecież nie jest! nie jestem ślepa i głupia) albo w najlepszym przypadku do
pogłaskania mnie po głowie i pocieszenia, że kiedyś może będzie lepiej. Co z
tego, skoro nie jest lepiej. Wiele razy myślałam, że faktycznie sobie to
wszystko wymyśliłam, ale po rozmowie z wcześniej wspomnianą osobą, ta
uświadomiła mnie, że zachowanie mojego męża nie jest takie, jakie być
powinno. Że to nie jest miłość.

Dziękuję z góry za pomoc
Thalia




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2003-02-20 11:30:03

Temat: Re: Pokochać po raz drugi.
Od: "Thalia" <t...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Jeszcze jedno - mój mąż sam niekiedy przyznaje mi rację, że jego zachowanie w
stosunku do mnie jest skandaliczne, że nie powinien mnie tak krzywdzić
psychicznie, ale po chwili dodaje, że nie wie, dlaczego tak się dzieje i nie
potrafi nad tym zapanować. Że nie jest to moja bezpośrednia wina, ale że coś
takiego jest (we mnie), że on nie potrafi pohamować w sobie tych odruchów.
Nie wiem, co się z nim dzieje, bo kiedyś tego nie było.

Thalia




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2003-02-20 11:52:38

Temat: Odp: Pokochać po raz drugi.
Od: "boniedydy" <b...@z...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Thalia <t...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:
> Jeszcze jedno - mój mąż sam niekiedy przyznaje mi rację, że jego
zachowanie w
> stosunku do mnie jest skandaliczne, że nie powinien mnie tak krzywdzić
> psychicznie, ale po chwili dodaje, że nie wie, dlaczego tak się dzieje i
nie
> potrafi nad tym zapanować. Że nie jest to moja bezpośrednia wina, ale że
coś
> takiego jest (we mnie), że on nie potrafi pohamować w sobie tych odruchów.
> Nie wiem, co się z nim dzieje, bo kiedyś tego nie było.

Mi się ta sytuacja kojarzy jedynie z koniecznoscią terapii. Najlepiej
twojego męża oddzielnie, ale teżmożna zacząc od waszej wspólnej.

boniedydy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2003-02-20 13:04:07

Temat: Re: Pokochać po raz drugi.
Od: Basia Zygmańska <j...@s...gliwice.pl> szukaj wiadomości tego autora

>
> Mi się ta sytuacja kojarzy jedynie z koniecznoscią terapii.
Najlepiej
> twojego męża oddzielnie, ale teżmożna zacząc od waszej wspólnej.
>

Dokładnie. Jesli on sam zdaje sobie z tego sprawę, jest spora nadzieja
że to da pozytywny rezultat.

Pozdrowienia.

Basia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2003-02-20 13:08:32

Temat: Re: Pokochać po raz drugi.
Od: "Thalia" <t...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Basia Zygmańska tak oto pisze:
>> Mi się ta sytuacja kojarzy jedynie z koniecznoscią terapii. Najlepiej
>> twojego męża oddzielnie, ale teżmożna zacząc od waszej wspólnej.
>>
>
> Dokładnie.
To też już przerabialiśmy. To znaczy nie terapię, ale rozmowy na jej temat.
Nie udało mi sie w zaden sposób przekonać męża na taką formę pomocy i
prawdopodobnie nigdy mi sie to nie uda. On nawet nie chce o tym słyszeć.
Oczywiście mogę iść sama, ale to chyba tylko połowiczne rozwiązaie problemu.
Dlatego napisałam tutaj, bo może ktoś miał podobne doświadczenia i mógłby sie
podzielić swoimi wnioskami.

> Jesli on sam zdaje sobie z tego sprawę, jest spora nadzieja że to da
pozytywny rezultat.

Zdaje sobie sprawę, ale tylko w niektórych momentach (bardzo rzadkich
zresztą), gdy uda mi się jakoś dotrzć do jego wnętrza. To jednak naprawdę
bardzo rzadko się zdarza. Właśnie wtedy próbowałam namówić go na wspólne
pójście do jakiegoś psychologa, ale zdenerwował się wtedy strasznie. A
przeciez na siłę go nie zaciągnę.

Ale dziękuję bardzo za sugestie.
Thalia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2003-02-20 13:12:02

Temat: Odp: Pokochać po raz drugi.
Od: "boniedydy" <b...@z...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Thalia <t...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:

> Oczywiście mogę iść sama, ale to chyba tylko połowiczne rozwiązaie
problemu.

> Zdaje sobie sprawę, ale tylko w niektórych momentach (bardzo rzadkich
> zresztą), gdy uda mi się jakoś dotrzć do jego wnętrza. To jednak naprawdę
> bardzo rzadko się zdarza. Właśnie wtedy próbowałam namówić go na wspólne
> pójście do jakiegoś psychologa, ale zdenerwował się wtedy strasznie. A
> przeciez na siłę go nie zaciągnę.
>
> Ale dziękuję bardzo za sugestie.

Siłą go nie zaciągniesz. Ale może rzeczywiście idź sama; to nie jest wcale
połowiczne rozwiązanie problemu. Terapia może Ci pomóc efektywniej
postępować z mężem, albo zdecydować się na rozstanie, gdyby naprawa związku
nie była możliwa.

boniedydy



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2003-02-20 13:33:25

Temat: Re: Pokochać po raz drugi.
Od: Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Thalia" <t...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:b32jvc$phv$1@atlantis.news.tpi.pl...
> [...] Oczywiście mogę iść sama[...]

Zawsze coś. Serio, ja bym spróbowała. Może po jakimś czasie uda
Ci się zaciągnąć męża na zasadzie "_moja_ terapia wymaga Twojego
udziału, z _Tobą_ jest wszystko OK, to _ja_ potrzebuję pomocy"
(wyczytane z jakiejś mądrej książki - może domawia wspólnej
terapii, bo boi się zmian, jakich musiałby dokonać; taki drobny
fortel może pomóc niepostrzeżenie go wciągnąć w trybiki ;)

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2003-02-20 16:16:37

Temat: Re: Pokochać po raz drugi.
Od: "Qwax" <...@...Q> szukaj wiadomości tego autora

Właściwie nie powinienem się odzywać - mój pesymizm ......

ale może tym razem spróbuję bez 'wizji'

Spróbuj wydrukować swój post i podstawić go mężowi z komentarzem:

"O widzisz ktoś na grupie ma podobny problem jak my - co o tym myslisz
uda jej się odbudować miłość w związku?"


Pozdrawiam
Qwax

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2003-02-20 22:45:54

Temat: Re: Pokochać po raz drugi.
Od: "Agati\(Aga\)" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Bardzo smutny jest Twoj post. Kazdy, chyba zwiazek ma swoje odpływy i
przypływy uczuc. W Waszym przypadku nastapił chyba odpływ uczuc Twojego TZ
do innej kobiety. Moim zdaniem On ma Ci za złe, ze musi byc z Toba, chociaz
sam podjal taka decyzje.
Moze potrzeba jakiegos silnego wstrzasu , nagłej Twojej zmiany. Nie wiem,
moze to banalne, ale moze zmien wyglad, pofarbuj włosy - obetnij jak masz
długie, zmien swój image, daj do zrozumienia, ze istnieje konkurencja. Broń
Boze nie namawiam Ciebie do zdrady. Nie rób Mu na przekór, ale zareaguj na
Jego docinki inaczej niz zawsze, zaskocz Go czyms, czego wczesniej nie znał.
Tak jakby mial inna kobiete w domu. Nie znaczy to, ze jestes teraz jakas nie
taka, ale moze tchniesz w Wasz zwiazek nowe uczucia, nowe wrazenia, nowe
wizje (takze takie seksualne - przeciez to ogroman nasza siła). Trudno mi Ci
doradzac, ale cos trzeba zrobic. Zaczaruj Go na nowo...

Czarownica Agata





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2003-02-21 10:32:33

Temat: Re: Pokochać po raz drugi.
Od: "Thalia" <t...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Qwax tak oto pisze:
> Właściwie nie powinienem się odzywać - mój pesymizm ......
>
> ale może tym razem spróbuję bez 'wizji'

Spróbuj nawet patrząc na to pesymistycznie. Nie oczekuję głasków po główce,
tylko realnego, trzeźwego spojrzenia. Nawet, gdy byłoby bolesne. Jeśli miałeś
podobne doświadczenia, to proszę napisz nawet z nutką pesymizmu. Nie obrażę
się.

> Spróbuj wydrukować swój post i podstawić go mężowi z komentarzem:
> "O widzisz ktoś na grupie ma podobny problem jak my - co o tym myslisz
> uda jej się odbudować miłość w związku?"

Niestety. Nie wiem, jak to ładnie ująć, ale mój mąż nie jest typem człowieka,
który (założywszy, że nie wywietrzyłby podstępu) wgłębia się w problemy
innych osób. Krótko i dosadnie - wzruszyłby ramionami i odparł "A co mnie to
może obchodzić? Mam wystarczająco swoich zmartwień." Potraktowałby to jako
bzdurę. Wyśmiałby. Nie sam problem, ale fakt, że ludzie pisują na newsy i
oczekują porad.


Pozdrowienia
Thalia



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 4


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

imponowanie w zwiazku
Ja chcę wiosny!!!
Adresowanie listow
Dosyć
Przysięga małżeńska

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »