| « poprzedni wątek | następny wątek » |
41. Data: 2002-02-16 10:30:44
Temat: Re: Powrotybo ja nie. cos co rozdzielilo, nie zniknie...
Oczywiście, że samo nie zniknie;))
--
Małgosia
mąż - jeden (jak dotąd)
dzieci - dwoje
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
42. Data: 2002-02-16 11:47:07
Temat: Re: Powroty> Skądś się bierze powiedzonko, że odgrzewane kluchy szkodzą...
Przy założeniu, że człowiek jest niezmienny - byłaby to prawda. Ale ludzie
się zmieniają. Niekoniecznie tak jak by należało;) ale się zmieniają.
Nie sądzę, żeby nieudany powrót był regułą. Zbyt dużo w tym układzie
zmiennych.
Przede wszystkim nie wiadomo, co sprawiło, że para się zeszła (wiem, wiem,
że miłość, ale miłość też ma swoje powody;)), nie wiadomo, dlaczego się
rozeszła.
Mogło ich rozdzielić nieporozumienie - bywa. I gdyby powroty były udane
tylko w takich przypadkach, ja również uznałabym, że stanowią odstępstwo od
reguły.
Ale rozdziela najczęściej coś poważniejszego. Coś, co dotyczy naszych
wzajemnych oczekiwań i możliwości ich spełnienia. Jeśli niektóre się
rozmijają, możemy próbować je dopasować. A jeśli się nie uda - próbować żyć
mimo wszystko, albo stwierdzić, że nie da rady lub że wcale nie chcemy się
dopasowywać (bo to zupełnie nie ten kierunek) i się rozstać. W tym ostatnim
przypadku (różne kierunki), wątpliwe, żeby para się zeszła - aczkolwiek nie
niemożliwe. Zmiana światopoglądu czy priorytetów nie jest aż takim
ewenementem.
Jeśli nie udaje się nam mimo prób rozwiązania problemu, to wcale nie znaczy,
że za jakiś czas nie będzie to możliwe. Warunkiem jest jednak praca nad nim.
Bo jeżeli oboje zostawią to tak jak jest, to rzeczywiście tylko to, że minął
jakiś czas, niewiele pomoże. Może być tak, że rozstanie bedzie jakąś iskrą,
która pozwoli spojrzeć któremuś z nich na ten problem i na siebie z zupełnie
innej perspektywy, co będzie pierwszym krokiem do rozwiązania. Zresztą tych
iskier mogło być całe mnóstwo właśnie w tym czasie, kiedy byli z dala od
siebie.
To, że wybieram tylko nowych partnerów, nie musi oznaczać, że pewnego dnia
trafię na właściwego.
Jeżeli wybieram gości, co lubią pić i bić, to będę ich tak wybierać w
nieskończoność, dopóki nie zmienię tej cząstki siebie, która każe mi takich
wyborów dokonywać.
A równocześnie są przecież małżeństwa, które potrafiły wyrwać się z dna,
którym jest nałóg jednego z partnerów.
A z drugiej strony są małżeństwa, które po kilku latach umierają zabijani
monotonią, chociaż dobrali się jak w korcu maku...
--
Małgosia
mąż - jeden (jak dotąd)
dzieci - dwoje
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
43. Data: 2002-02-16 12:30:21
Temat: Odp: Powroty
Użytkownik MOLNARka <g...@h...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:a4l9u0$l5a$...@n...tpi.pl...
> Użytkownik "klio" <k...@p...onet.pl> napisał w
>
> > dlaczego z taką agresją?
>
> A Ty ze swoimi tekstami byłas miła ?
> Nie znoszę jak ktoś zaczyna się czepiać mnie ... a nie moich poglądów. A
to
> właśnie odczytałam z Twojego posta (może trochę znadinterpretowałam choć
po
> dopisku przy poście DL wiem że nie).
wcale się ciebie nie czepiałam, wciąż utrzymuję, że w moich postach brak
jest agresji, a to, że podpisałom się pod częścią(!) postu DL to tylko
znaczy, że według mnie takie ostre, bezkompromisowe stawianie spray
świadczwy o niedojrzałości, ale nie jest to żadna ujma. Dziwie się, ze tak
reagujesz - sama nie uważam się z dojrzała w 100%, bo i za mało lat (chociaż
już trochę ich na karku mam) i za mało doświadczeń - jak to śpiewa Marylka :
"broń mnie Boże od tak zwanej życiowej mądrości. A poza tym zgadzam się z
zdaniem mojego nauczyciela bilologii z LO, że biologicznie dojrzewa każdy,
natomiast psychiczna i emocjonalna dojrzałość w pełni zdarza się niewielu.
Więc myśl sobie co chcesz. Tyle Ci mam do powiedzenia.
pa Klaudia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
44. Data: 2002-02-16 15:23:50
Temat: Re: Powroty>>>Moim zdaniem, jezeli ludzie sie rozstali nie powinni >>juz do siebie
nigdy
>>>wracac. Jezli podjeli decyzje o rozstaniu, to znaczy, >>>ze nie bylo
miedzy
>>nimi tak, jak byc powinno i nie potrafili lub nie chcieli >>>sobie z tym
>>poradzic...
>>>A co Wy o tym myslicie?
................................
To by bylo cudowne rozstac sie i przestac o sobie myslec.Zapomniec o tym co
bylo piekne.Nie tesknic.Nie miec zadnych watpliwosci co do slusznosci
podjetej decyzji.
Bozena.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
45. Data: 2002-02-16 18:39:00
Temat: Re: Powroty> Moim zdaniem, jezeli ludzie sie rozstali nie powinni juz do siebie nigdy
> wracac. Jezli podjeli decyzje o rozstaniu, to znaczy, ze nie bylo miedzy
> nimi tak, jak byc powinno i nie potrafili lub nie chcieli sobie z tym
> poradzic...
> A co Wy o tym myslicie?
Wydaje mi się, że na to nie ma reguły, ludzie z upływem czasu
zmieniają się. Dodatkowo będąc osobno mają nowe doświadczenia
więc mogę spojrzeć na siebie z zupełnie innej perspektywy.
Może wtedy ich związek może być pełniejszy.
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
46. Data: 2002-02-16 18:45:54
Temat: Re: Powroty
Rena napisał(a) w wiadomości: ...
>a znasz taka sytuacje z zycia? bo ja nie. cos co rozdzielilo, nie
zniknie...
jesli ludzi dzieli niedojrzalosc, a tak jest czesto, to pocieszajacym jest
fakt, ze w wielu przypadkach ona na szczescie znika.
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
47. Data: 2002-02-16 19:35:08
Temat: Re: Powroty> Masz zupełna rację. Taka bezkompromisowa postawa charakteryzuje
> dopiero kształtującą się kobiecą psychikę, pełna lęków, wewnętrznych
> sprzeczności i agresji wobec płci przeciwnej.
> Spod otoczki buty, samozadowolenia oraz "wyrafinowanych" pogladów
> najczęściej wyłania się małe ciężko zakompleksione dziewczątko.
> Pozdrawiam
Oj masz racje Duke... patrze na Molnarke i widze siebie... sprzed dziesieciu
lat :) Dokladnie tak samo myslalam, dokladnie tak mocno sie zaperzalam na
punkcie wlasnej niezaleznosci i wolnosci wyboru :)))
Hihi, piekne to bylo. To przywilej mlodosci, nie gas tak tego jednym zdaniem
:))))
Pa
Iwcia PL
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
48. Data: 2002-02-16 21:19:59
Temat: Re: Powroty
Użytkownik "Iwcia PL" <i...@m...gdynia.pl> napisał
> Oj masz racje Duke... patrze na Molnarke i widze siebie... sprzed
dziesieciu
> lat :) Dokladnie tak samo myslalam, dokladnie tak mocno sie zaperzalam na
> punkcie wlasnej niezaleznosci i wolnosci wyboru :)))
Dobrze, że mnie za 'taką młodą' macie :-)))
Myślę jednak, że w tej konkretniej kwesti to charakter a nie wiek ....
Iwciu ... a lat chyba mamy tyle samo :-) - pewnie to zdanko na priva wyślę
i potem potwierdzę lub sprostuję na grupie ;-)))
Pozdrówka
MOLNARka (baaardzo młoda ;-))))))))))))))))))))))))))
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
49. Data: 2002-02-16 22:14:20
Temat: Odp: PowrotyKilka lat temu wrocilam do mojego chlopaka, w miedzyczasie on probowal
ukladac sobie zycie z inna, na szczescie powrot sie nie udal. Pisze "na
szczescie", poniewaz poznalam Tomka :)) i jestem szczesliwa...
W tamty zwiazku zabraklo zaufania, nie ufalam mu po prostu...
znam natomiast pare, ktora rozstawala sie ze soba przynajmniej 5-6 razy , w
ciagu 8 lat, on sie wyprowadzal, w tej chwili sa na etapie "godzenia"..hmm
widocznie tak tez mozna.
Pozdrawiam
UlaST
www.ulast.prv.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
50. Data: 2002-02-17 13:10:33
Temat: Re: Powroty [długawe]Kami
: nie znam _żadnej_ pary, której udało się zejść po rozstaniu, znam natomiast
: kilka par, które próbowały, i źle się to skończyło.
Ja z kolei znam (oprócz nas) jeszcze dwie pary, które także tworzą wspaniałe
związki pomimo rozstania się na dość długi czas. Ale może ja mam takie
popaprane towarzystwo ;-))
: O udanych powrotach
: słyszałam 3 (słownie: trzy) razy. Wszystkie te przypadki poznałam w
: sieci. Dodam, że Ty i Maja to dwa z nich. W praktyce, w moim
: doświadczeniu nie zetknęłam się z tym ani razu.
Jak fajnie być wyjątkowym :-)
: Słuchaj, masz rację. W pewnym sensie. Bo - gdzie tu konsekwencja? Jeśli
: z kimś się jest, to bierze się chyba pod uwagę to, że może bywać różnie,
: że są kryzysy i gorsze czasy.
Masz rację Kami, ale żeby dojść do takich wniosków trzeba być dojrzałym
emocjonalnie człowiekiem. A nigdzie nie jest powiedziane, że związki zawsze
tworzą dojrzali emocjonalnie ludzie. Tym bardziej, że niektórzy ludzie czasem
dojrzewają nieco później, niż średnia krajowa ;-))
Myśmy się rozstawali z błahych (teraz z perspektywy czasu mogę tak powiedzieć)
powodów. Te rozstania bardziej przypominały rozejście się obrażonych
psiapsiółek do swojej piaskownicy. Byliśmy, dość oględnie mówiąc,
niedojrzałymi szczeniakami, nie potrafiliśmy rozmawiać, dochodzić do
kompromisów, walczyliśmy niemal ze sobą (w przenośni oczywiście, żeby nie było
zaraz argumentów, że praliśmy się na pięści ;-). Rozstaliśmy się, gdy było już
naprawdę kiepsko. A powrót, który nastąpił po 1.5 roku nie był odgrzewaniem
związku na zasadzie "To co? Próbujemy jeszcze raz?", lecz budowaniem czegoś
zupełnie nowego. Przez ten czas każdy z nas miał swoje życie, swoje
towarzystwo, partnerów, problemy itp. Spotkaliśmy się ponownie zupełnie
przypadkowo u dawnych znajomych i przegadaliśmy całą noc. A potem ruszyło jak
lawina :-) Telefony, spotkania, randki, "pierwsze" pocałunki. Myśmy się na
nowo poznawali (i nie mogliśmy poznać, bo każde z nas przez ten czas naprawdę
się zmieniło nie do poznania) a jednocześnie czuliśmy, że znamy się tak
dobrze. I niemal jednocześnie powiedzieliśmy sobie, że przez cały ten czas
myśleliśmy o sobie nawzajem, tęskniliśmy do siebie, że wszystko inne
(znajomości, partnerzy) było nijakie, nie takie, jak trzeba. Wróciliśmy do
siebie bogatsi o 1.5 roku i sporą garść doświadczeń. Te szczeniackie zawzięcie
i nieumiejętność rozmów została daleko za nami. Teraz naprawdę było wspaniale.
I od ponad 8 lat jest nadal. Jasne, że różowo i kwieciście nie jest bez
przerwy, ale to chyba normalne. Ale mój mąż jest jedyną (obok moich rodziców)
osobą w życiu, której mogę zaufać w 120%.
Uff... ale się wywnętrzyłam. Mam nadzieje, ze teraz trochę inaczej spojrzycie
z Molnarką na "odgrzewane" związki.
: Hmmm... wiesz co? Ja sobie myślę, że ta miłość i zrozumienie i przyjaźń
: to powinny być _w_ związku, a nie odkrywane dopiero po rozstaniu.
Masz rację, ale weź pod uwagę to, co napisałam o dojrzałości partnerów.
: Tylko wiesz - ja bym nie wróciła.
Miałam w życiu partnerów, do których nie wróciłabym za żadne skarby świata.
Ale znalazł się jeden wyjątek.
: Bo jak się rozstawałam, to miałam ku temu naprawdę solidne powody.
Otóż to Kami. Naprawdę dużo zależy od tego, co było powodem rozstania. Ja nie
wróciłabym do faceta, który by mnie perfidnie zdradził, oszukał, zawiódł w
bardzo ważnej sprawie. Ale niedojrzałość można wybaczyć. Tym bardziej, gdy
samemu ma się 20 lat i kwiatki w głowie.
: I raczej nikomu takich powrotów nie będę polecać czy doradzać.
I super! Jedyną osobą, która powiedziała "Dziecko, Ty sama wiesz, czy będziesz
szczęśliwa czy nie i rób, jak uważasz" była moja mama i za to ją ubóstwiam.
Mój mąż także :-))
Cała reszta próbowała odwieść mnie od tego szalonego pomysłu, ale w sumie
nikomu nie mam tego za złe. Widocznie większość miała złe doświadczenia.
--
Pozdrawiam
Maja
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |