| « poprzedni wątek | następny wątek » |
51. Data: 2002-02-17 13:13:16
Temat: Re: PowrotyMargolka Sularczyk napisała
: jesli ludzi dzieli niedojrzalosc, a tak jest czesto, to pocieszajacym jest
: fakt, ze w wielu przypadkach ona na szczescie znika.
Margola trafiłaś w samo sedno!
(przy okazji - tak długo Cię nie widziałam, że byłam pewna, iż Kopytko is out
of you ;-)
--
Pozdrawiam
Maja
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
52. Data: 2002-02-17 13:58:01
Temat: Re: PowrotyMOLNARka napisała
: Ja podchodzę do moich związków troche inaczej.
: Jeśli kocham ... to się nie rozstaję. Robię wszystko żeby poprawić, nauczyć
: się żyć razem, zrozumieć. Nie odchodzę. Staram się ... za wszelką cenę.
Rozumiem to doskonale. Ale jak już pisałam w poście do Kami - nie każdy to
potrafi. Myśmy potrzebowali trochę czasu i doświadczeń, by się tego nauczyć.
: Odchodzę wtedy jak _dla_mnie_nie_ma_już_innej_możliwości.
A myśmy się pożegnali, bo nie wiedzieliśmy, że trzeba rozmawiać, rozmawiać,
rozmawiać ... rozmawiać. I wtedy wiele nieporozumień może się wyjaśnić. Myśmy
się zamykali w sobie i czekaliśmy, aż problemy rozwiążą się same. Ale cholery
jedne nie chciały ;-))
: Mówię tu oczywiście o swoich doświadczeniach ... z których jestem bardzo
: zadowolona i niczego nie żałuję.
: I jestem pewna, że rozstanie nie było pomyłką !
Wierzę Ci.
: Nie wierzę, że chcesz _taaakiej_ dyskusji ;-)))
Nie przez taaaakie już przechodziłam ;-)
: Chodzi mi o to, że trudno jest żyć samemu (a po rozstaniu - jest baaardzo
: trudno). I zamiast zmagać się z nowymi doświadczeniami (randkami w ciemno,
: poznawaniem i badaniem), które nie zawsze mogą przynieść konkretną
: satysfakcję ... lepiej ... łatwiej ... jest nie ryzykowac i starać się
: _wrócić_do starego związku i znanego partnera.
No to pudło, bo myśmy układali sobie życia na nowo nawet dość poważnie, nie
oglądając się w przeszłość (mój obecny TŻ był już zaręczony) Ale to były
niewypały. I w sumie dobrze, że ponownie spotkalismy się tak szybko, bo głupio
by było, gdybyśmy się spotkali po naszych ślubach i wtedy nas "trafiło".
Głupio by było rozwalać dwie rodziny :-((
: Wiem, że ja się na powrót nigdy nie zgodziłam ... i jeśli ktoś mnie zapyta o
: radę ... to stanowczo będę odradzać.
A ja będę mówić "Ja ci dobrze radzę - rób jak uważasz" ;-)
Molnarko, resztę przeczytaj w poście do Kami. Nie chciałam sie powtarzać.
--
Pozdrawiam
Maja
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
53. Data: 2002-02-17 14:09:42
Temat: Re: Powroty
> -----Original Message-----
> From: Maja K. [mailto:o...@f...onet.pl]
> Posted At: Sunday, February 17, 2002 2:11 PM
> Posted To: rodzina
> Conversation: Powroty
> Subject: Re: Powroty [długawe]
[ciaaaaaaaaaach]
Majeczka, to ja już wierzę, że nawet takie cuda się zdarzają :-)
Nieczęsto, ale się zdarzają.
I nie pozostaje mi nic innego, jak tylko życzyć Wam _jeszcze_więcej_
szczęścia i miłości.
O! :-))))
Kami
____________________________
k...@p...net
ICQ: 81442231 - GG# 436414
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
54. Data: 2002-02-18 13:15:04
Temat: Re: Powroty
Użytkownik "ulast" <u...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:a4mlad$1dc$1@okapi.ict.pwr.wroc.pl...
[...]
> znam natomiast pare, ktora rozstawala sie ze soba przynajmniej 5-6 razy ,
w
> ciagu 8 lat, on sie wyprowadzal, w tej chwili sa na etapie "godzenia"..hmm
> widocznie tak tez mozna.
Jasne ze mozna. Jedni moi znajomi trzy razy ustalali date slubu, wysylali
zaproszenia potem odwolywali, bo sie _powanie_ poklocili . Jedno rzucalo
drugie, ona beczala taki cyrk w kolko :). ale w koncu padlo "tak" - ku
ogolnemu zaskoczeniu towarzystwa, bo juz nikt nie wierzyl ze z nich cos
bedzie. I chyba sa szczesliwi. Mnie juz niewiele zd
Pozdrawia
Sasanka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |