Data: 2009-04-12 17:53:07
Temat: Przepraszam, ale NMSP :) Żarty bądą.
Od: Marek Bieniek <a...@s...re.invalid>
Pokaż wszystkie nagłówki
:D Za GW (wiem, niedobra gazeta, zła gazeta, fuj, ale mnie to akurat
lata):
"W Polsce Giles Coren (gościnnie z "The Times") wyznaje, czemu z
dystansem patrzy na wegetarian. Całkowite odrzucenie mięsa oznacza
przyjęcie stanowiska ekstremalnego w dziedzinie, w której ekstremizm
jest akurat najmniej pożądany, pisze ten zwolennik zróżnicowanej diety.
I podaje przykład Hitlera: Był wegetarianinem, ponieważ był ekstremistą.
Nie potrafił zrobić niczego w połowie. Zaniepokojony tym, że system
bankowy weimarskich Niemiec w większości kontrolują Żydzi - co zresztą
było prawdą - mógł przecież równie dobrze wprowadzić program uczynienia
owego systemu bardziej atrakcyjnym dla gojów. Wybrał inne rozwiązanie -
zabić wszystkich europejskich Żydów. Podobnie, gdyby był bardziej
zrównoważony, Hitler mógł zareagować na zawierającą mnóstwo mięsa i
tłuszczu tradycyjną niemiecką dietę (zapewne mu nie służyła) w zgoła
inny sposób. Na przykład poprzez nakładanie większej ilości kiszonej
kapusty na talerz i ograniczanie tym samym ilości kiełbasy. Czy
spożywanie od czasu do czasu sałaty lub mniejszych ilości szynki na
śniadanie. Ale nie. Tu także nie poszedł tą drogą. Był ekstremistą. I
jako taki musiał nie jeść ŻADNEGO MIĘSA. NIGDY. PRZENIGDY.
Ideologiczna droga od orzechowych kotlecików do niemieckiego obozu
koncentracyjnego Belsen jest prosta. I krótka."
Jakoś znajomo mi to brzmi. I sprawdza się w każdym przypadku ekstremizmu
chyba, nie tylko u TW i optymalnych, zeby daleko nie szukać ;)
Serdelkowo,
m.
--
Marek Bieniek (mbieniek na epic kropa pl)
Na newsach jestem prywatnie i wyrażam tu swoje prywatne opinie.
|