| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-07-04 13:43:07
Temat: Przeprowadzka czyli o wsparciu.Dziendoberek.
Wczoraj uporalismy sie do konca z przeprowadzka. Uff.
W zwiazku z zaistniala zmiana chcialbym poklapac deczko o wsparciu
globalnym. O puczuciu bycia na miejscu. Poczuciu zakorzenienia.
Przeprowadzam sie juz 6 raz od urodzenia, wszystko odbywa sie w jednym
miescie a jednak odczuwam brak wlasnego miejsca.
Na zajeciach ze wsparcia profesorka opowiedziala nam dwie historyjki. W
pierwszej zwawa i obrotna kobieta przeprowadzila sie z mezem z Krakowa
do jakiejs malej wsi. Nikt ich tam nie chcial, a oni uparcie chcieli
sie tam zadomowic. Zalozyli centrum kulturalne, odgrzebali historie i
kulture tej wsi wrosli w nia i teraz juz sa swoi. Ale ta swojosc ciezko
wypracowali, udowodnili.
Druga przypowiastka odnosila sie przeprowadzki samotniej rzutkiej
niewiasty do Stanow. Po tygodniu gdy przyjaciele do niej zadzwonili by
pocieszyc okazalo sie ze juz pierwszego dnia przyszly do tej niewiasty
panie z jakiegos klubu osiedlowego z powitaniem i zaproszeniem na
spotkanie dla nowych. Na tym spotkaniu okazalo sie ze sasiedzi i
spotkania w klubach wypelniaja jej juz cale dwa tygodnie. Zostala
przyjeta i zaakceptowana. Pozwolono poczuc sie jej na miejscu.
Czy Wy czujecie sie na miejscu. Czy czujecie swoje korzenie? Czy
potraficie sie "przesadzic"?
--
Pozdrawiam.
Paweł Zioło (zielsko)
www.fotozielsko.prv.pl
Non Nobis Solum Sed Toti Mundo Nati
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-07-04 15:16:32
Temat: Re: Przeprowadzka czyli o wsparciu.zielsko <4zielsko@USUN_TOhoga.pl> napisał(a):
> Dziendoberek.
> Wczoraj uporalismy sie do konca z przeprowadzka. Uff.
> W zwiazku z zaistniala zmiana chcialbym poklapac deczko o wsparciu
> globalnym. O puczuciu bycia na miejscu. Poczuciu zakorzenienia.
> Przeprowadzam sie juz 6 raz od urodzenia, wszystko odbywa sie w jednym
> miescie a jednak odczuwam brak wlasnego miejsca.
witam :)
Ja mam na koncie dwie burzlwie przeprawdzki. W dwa odmiene światy. Urodziłam
się i mieszkałam do 10 roku życia w Zabrzu. Przed pójściem do III klasy
przeprowadziliśmy się w Bieszczady. No i szok. Z bloku do domku
wiejskiego. "toaleta" na dworze. Woda w lecie ze strumyka, a w zimie braliśmy
śnieg i go roztapialiśmy na piecu. Jak nie starczało pieniędzy na węgiel to
paliśmy co popadło. Do szkoły około 6 km. W jedną stronę był przewóz. Powrót
zwykle na własną rękę. Całkiem inne życie, ale jakie pięknie ! Było to dla
mnie jak bajka trochę. Z ludźmi dość szybko się zgrliśmy. Bardzo tam duża
tolerancja. Tym bardziej, że mieszkaliśmy w mijesocowści (Komańcza) w której
byli katolicy, prawosławni i greko-katolicy. Pełna harmonia :)Pamiętam na
początku musiałam walczyć o moją pozycję w klasie. Ale szybko znalałam
przyjaciół. Po trzech latach bum. Trzeba było wrócić do Zabrza. Szybko i
nagle. Wróciłam do tej samej klasy, w której rozpoczęłam edukację. Ale tu
przyjęcie było gorsze. Mimo że byłam tą samą osobą. Najgorzej było udowadniać
nauczycielom, że oceny wystawione w Komańczy są wiarygodne. Musiałam o wiele
dłużej walczyć o siebie. I udowadniać, że coś potrafię. Tam, w Bieszczadach,
o wiele łatwiejsze to było.
Ostatnio byłam w Bieszczadach pierwszy raz od 10 lat. Tam czas jakby stanął w
miejscu :) Choć dom w którym mieszkałam, ciężko już nazwać domem. Ale drzewa
te same :).
Pozdrawiam Bieszczadników, Madzia
P.S. Gdzie moje korzenie? Tam gdzie moi bliscy.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-07-04 16:42:57
Temat: Re: Przeprowadzka czyli o wsparciu. Magdalena Chlebna napisał(a)
> Zabrza. Szybko i nagle. Wróciłam do tej samej klasy, w której
> rozpoczęłam edukację. Ale tu przyjęcie było gorsze. Mimo że byłam tą
> samą osobą. Najgorzej było udowadniać nauczycielom, że oceny
> wystawione w Komańczy są wiarygodne. Musiałam o wiele dłużej walczyć
> o siebie. I udowadniać, że coś potrafię.
To straszne udowadniac ze nie jest sie wielbladem. Pamietam boje z
dzieciakami z Nieledwi w ktorej spedzilem 17 z dotychczasowych wakacji.
To ciagle udowadnianie sobie i innym ze nie jest sie gorszym ani nawet
innym. Ale nawet wtedy nie mialem wrazenia ze nie jestem na miejscu.
Dziwne troche...
> P.S. Gdzie moje korzenie? Tam gdzie moi bliscy.
Tam gdzie ja. :)
--
Pozdrawiam.
Paweł Zioło (zielsko)
www.fotozielsko.prv.pl
Non Nobis Solum Sed Toti Mundo Nati
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-07-05 18:45:39
Temat: Re: Przeprowadzka czyli o wsparciu.
"zielsko"
> Czy Wy czujecie sie na miejscu. Czy czujecie swoje korzenie? Czy
> potraficie sie "przesadzic"?
Raczej tak. Przeprowadzałam sie do trzech miast . Pierwszym i drugim z torba
i plecakiem, trzecim kilka kursów z ksiazkami. teraz meczy mnie to ze
mieszkajac w Krakowie 5 rok przeprowadzam się kazdego roku w inne miejsce.
Preferuje raczej kamienice, klimat oglądanie i obserwowaniu dziwnych
sasiadów. Teraz do przeprowadzki potrzebuje duzego samochodu, az strach
pomyslec co bedzie za pare lat.
Gdzie moje miejsce? Tam gdzie poznałam przyjaciół, tam gdzie spedzałam z
nimi wiele godzin na rozmowach w Krakowie.
Marzena
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-07-07 13:16:16
Temat: Re: Przeprowadzka czyli o wsparciu. marzena napisał(a)
>
> "zielsko"
> > Czy Wy czujecie sie na miejscu. Czy czujecie swoje korzenie? Czy
> > potraficie sie "przesadzic"?
>
> Raczej tak. Przeprowadzałam sie do trzech miast . Pierwszym i drugim
Nie dziwi nie przeraza Cie czasem ta latwosc przemieszczania sie.
Ja sie czasem lapie na takiej checi posiadania miejsca. Ale potem
orientuje sie moje miejsce jest tam gdzie ja :)
Na zlocie psp bede na miejscu w gorach. Na orionie na Snierdwach bede
na miejscu itd.
Ale to jeszcze nie to bo nie mam nie mialem Domu. Wiesz takiego portu.
> z torba i plecakiem, trzecim kilka kursów z ksiazkami. teraz meczy
> mnie to ze mieszkajac w Krakowie 5 rok przeprowadzam się kazdego roku
> w inne miejsce. Preferuje raczej kamienice, klimat oglądanie i
> obserwowaniu dziwnych sasiadów. Teraz do przeprowadzki potrzebuje
> duzego samochodu, az strach pomyslec co bedzie za pare lat.
To Ci z doswiadczenia powiem. Przeprowadzaka zajmie Ci kilka dni ;)
No chyba ze wywalisz miesiac wczesniej te wszystkie zbedne sprzety.
Byly facet mojej zony za kazdym razem jak sie przeprowadza robi
wyprzedaz albo oddaje pod opieke :)
A rzeczy to straszne cosie ktore nagle sie rozrastaja i zajmuja
przestrzen-calkiem jak Windows ;)
--
Pozdrawiam.
Paweł Zioło (zielsko)
www.fotozielsko.prv.pl
Non Nobis Solum Sed Toti Mundo Nati
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |