Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Psychologia a religia

Grupy

Szukaj w grupach

 

Psychologia a religia

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 47


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2014-05-05 18:51:47

Temat: Psychologia a religia
Od: Miriam <5...@m...pl> szukaj wiadomości tego autora

Seks i religia to bardzo ekscentryczny duet. Zwłaszcza w kontekście naszego
narodowego wyznania, czyli katolicyzmu. Jednak duet ten jest daleki od partnerstwa i
równouprawnienia. Jest raczej formą gwałtu. I to, niestety, na naszej psychice.



Związek między wyznawaną religią a podejściem do seksualności nie jest niczym
niezwykłym, choć dość niezwykłe mogą być jego konsekwencje. Zauważył to już Zygmunt
Freud na przykładzie współczesnych mu Niemiec. Jest to kraj o tyle szczególny, że
zamieszkują go zarówno katolicy, jak i protestanci. I jakimś dziwnym trafem na
nerwice cierpieli głównie chrześcijanie rzymskiego obrządku. Dlaczego? Tu odpowiedź
jest bardzo silnie związana z głównym podłożem nerwic, którym jest konflikt
przebiegający w nieświadomości. Szkopuł polega na tym, że najczęściej są to tarcia
między superego, które jest naszym wewnętrznym głosem mówiącym, czego robić nie
wolno, a id motywującym nas do działania dzięki naturalnym popędom - agresji i
seksualności.


Przekładając to na prostszy język, sprawa sprowadza się do tego, że katolicy mają
narzucone bardzo silne ograniczenia seksualne (zakazy superego), co wywołuje konflikt
z przyrodzoną każdemu człowiekowi cielesnością. Ludzki organizm jest w naturalny
sposób seksualny, co objawia się na przykład adekwatnymi myślami i tendencjami, które
w świetle religii okazują się grzeszne. W efekcie te najzupełniej zdrowe tendencje są
wypychane do nieświadomości i objawiają się jako nerwice. Bardzo wyrazistym
przykładem takiego problemu jest obsesyjne tropienie i zwalczanie homoseksualizmu,
które jest po prostu próbą oczyszczenia się z własnych nieakceptowanych tendencji.


Jeden z moich dalszych znajomych po prostu nienawidzi gejów. Pewnego razu po nieco
większej dawce alkoholu zaczął wykrzykiwać, że wszystkich ich by pozabijał, waląc
przy tym agresywnie pięścią w stół. Oczy miał wtedy naprawdę opętane i daję głowę, że
pobiłby każdego, kogo uznałby za geja. Zabawna była jednak jego argumentacja. Z
lubością opisywał, jak to bardzo zboczeni są homoseksualiści. Koncentrował się przy
tym na szczegółach budowy męskich genitaliów i plastycznie opisywał obraz kontaktu
seksualnego między dwoma facetami. Mówiąc o jądrach zrobił nieświadomy gest, jakby
je czule głaskał, przy czym nie tyczył się on jego własnego przyrodzenia, tylko kogoś
hipotetycznie stojącego przed nim. Takie fantazje nie rodzą się z nudów. Ani z
obrzydzenia. Ten chłopak po prostu nieświadomie pragnął tego, czego świadomie tak
nienawidził.


Niezależnie od tego, co myślimy o samym homoseksualizmie, musimy przyznać uczciwie,
że wypieranie go jest czymś jednoznacznie szkodliwym. Udawanie, negowanie, a w głębi
duszy nienawidzenie siebie samego, to drogi do samozniszczenia. Nie musimy jednak
sięgać aż do homoseksualizmu, bowiem kultura katolicka - choć nieco słabiej - zwalcza
także te, zdawałoby się, "poprawne" przejawy seksualności. Żyjąc zgodnie z nakazami
kościoła należałoby wstrzymywać się z wszelką aktywnością płciową aż do ślubu.
Problem w tym, że teraz bierze się go w wieku zwykle grubo powyżej 20 roku życia, a
nie jak kiedyś mając 14 czy 15 lat.


Dlaczego nasza religia tak bardzo walczy z seksualnością? Odpowiedzi należy szukać
nie w Ewangeliach, ani tym bardziej w Starym Testamencie, tylko w samym Kościele
katolickim. Wzbudzenie poczucia winy i warunkowe przebaczanie pod postacią spowiedzi
daje władzę. Nie fizyczną, ale psychiczną, czyli dużo cenniejszą, bo poddany jej
działaniu człowiek sam staje się swoim własnym strażnikiem, a nierzadko i katem.
Bardzo celnie opisał to Erich Fromm, nieżyjący już filozof i psychoanalityk. Zauważył
on, że seksualność jest jedyną potrzebą fizjologiczną człowieka (obok jedzenia,
picia, oddychania i snu), którą da się powstrzymać. Jednakże nie w pełni, ponieważ
nie da się do końca wyzbyć czegoś, co jest nam przyrodzone. W taki czy inny sposób
stłumiony popęd seksualny przedziera się do psychiki. Mogą to być sny, niechciane
myśli czy skojarzenia. Swojej cielesności nie potrafili wyzbyć się nawet niektórzy
święci, choć trzeba przyznać, że walczyli dzielnie - św. Benedykt na przykład zabijał
swoje seksualne myśli przez tarzanie się w pokrzywach. Być może jest to nawet całkiem
skuteczny sposób, trudno byłoby jednak rozpropagować go wśród współczesnej młodzieży,
której niespieszno przecież do ołtarza.


Wracając jednak to poglądów Fromma. Uznał on, że wzbudzanie poczucia winy daje
najskuteczniejszą kontrolę nad umysłami. Ingeruje bowiem w bardzo istotną część
psychiki, którą mają wszyscy ludzie poza psychopatami - wspomniane już superego. Tak
się składa, że żyjąc w świecie surowych zakazów nakreślonych przez doktrynę katolicką
poczucie winy musi czuć dosłownie każdy z tego prostego powodu, że żaden zdrowy
człowiek nie jest w stanie całkowicie wyzwolić się od swojego popędu seksualnego.
Choć można próbować, ostatecznie i tak ponosi się bolesną porażkę.


Ta zależność jest podstawowym mechanizmem sprawowania kontroli stosownym przez
Kościół katolicki. Od poczucia winy nie ma żadnej ucieczki, bo poprzez wprowadzenie
do doktryny pojęcia nieuniknionego "grzechu pierworodnego", jego ciężar został
przypisany wszystkim bez wyjątku. Jesteśmy więc z założenia winni i źli, a tym samym
kompletnie zależni od Kościoła, bo to on udziela (lub nie!) rozgrzeszenia, przyznając
sobie prawo do obdarzania poczuciem ulgi. Jego podejście różni się fundamentalnie od
praktyk dominujących w religiach protestanckich, które nie wymagają spowiedzi przed
kapłanem, tylko bezpośrednio przed Bogiem. Poczucie winy łamie dumę i godność,
uderzając w sam rdzeń samoakceptacji. W konsekwencji zniszczona zostaje niezależność
człowieka, bo jedyną drogą od odzyskania spokoju ducha i poczucia własnej wartości
jest powtórne upokorzenie, czyli wyznanie swoich grzechów przed księdzem nakładającym
psychiczną karę zwaną pokutą. A taka zależność daje faktyczną władzę nie tyle nad
"duszami", co po prostu umysłami.


Ale nie tylko o władzę duchową tu chodzi. Sojusz ołtarza z tronem od zawsze polegał
na utrzymywaniu społeczeństwa w strachu przed "grzechem pychy", mogącym popchnąć
ludzi do obalenia monarchy, którego - jak nauczał Kościół - "cała władza pochodzi od
Boga". Tym samym seksualność stawała się narzędziem sprawowania rządów. I to nie
tylko w świecie chrześcijańskim, bo podobne patenty znane były także komunistycznym
tyranom. W Chinach pod rządami Mao Tse-tunga także próbowano zawładnąć seksualnością.
Państwo rozdzielało małżonków, wysyłając do pracy w różnych obozach. Para mogła
przebywać razem tylko przez 12 dni w roku. Karano nie tylko cudzołóstwo, ale także...
onanizm. Każdy, kto nie umiał stłamsić swojej seksualności, "grzeszył" przeciwko
rewolucji.


Swoją drogą warto zauważyć, że treści prawd religijnych czy ideologicznych nie są
przypadkowe. Zawsze w jakiś sposób służą społeczeństwu, a przynajmniej jego
uprzywilejowanej części. Podlegają także ewolucji, nawet jeśli z założenia się
nieomylne i niezmienne niczym Pismo Święte. Kościół od niepamiętnych czasów potępiał
onanizm, wywodząc swoją dezaprobatę od mitycznego "grzechu Onana". Szkopuł w tym, że
to zwykła manipulacja. W istocie biblijny Onan nie bawił się w masturbację, a jedynie
stosował... antykoncepcję. Jego grzech polegał na prowadzeniu stosunku przerywanego,
podczas którego mężczyzna - mówiąc kolokwialnie - spuszczał się na ziemię. W istocie
była to ważna przewina, ale należy ją rozumieć w zupełnie innych kategoriach. W
czasach biblijnych kluczem do sukcesu danej społeczności była jej liczebność,
przekładająca się na siłę bojową plemienia żyjącego w ciągłym zagrożeniu atakiem
sąsiadów. Kiedy Onan "tracił z siebie nasienie na ziemię", jego partnerka nie
zachodziła w ciążę. W efekcie kolejne dzieci nie zwiększały siły militarnej
plemienia, co zostało potępione w formie tej dydaktycznej opowieści. Swoją drogą Onan
nie oślepł, co wedle powszechnego mniemania miało jeszcze do niedawna grozić
onanistom, tylko od razu został przez Boga... zabity. No cóż, Jahwe nigdy nie był
szczególnie pobłażliwy, tak więc uważajcie.


Niemniej ci wierzący, którzy czytają Biblię ze zrozumieniem, mogą się nieco wyluzować
- masturbacja to nie grzech. A już na pewno nie kobieca. Prawdziwym grzechem wedle
wspomnianego fragmentu jest właśnie antykoncepcja, co z grubsza zgadzałoby się z tym,
czego nauczał Jan Paweł II i współcześni nam hierarchowie. Chociaż z drugiej strony w
XXI wieku nieco trudne musi być dosłownie traktowanie mądrości, powstałych w czasach,
kiedy sukces narodu zależał od jego dzietności, a szczytem techniki była zwykła
taczka.


Religia pojmowana dosłownie i rygorystycznie staje się systemem totalitarnym, w
którym strażnik i więzień to ta sama osoba, czyli my sami. Istotą jego ustroju jest
dążenie do całkowitej władzy nad człowiekiem, zmonopolizowanie jego wiedzy o świecie,
myśli, uczuć, poczucia godności. Po przeciwnej stronie mamy anarchię, czyli stan
kompletnego chaosu, braku ograniczeń i standardów moralnych. Żaden z tych ustrojów
nie jest przyjazny człowiekowi. Najlepszym systemem sprawowania władzy, choć też nie
pozbawionym wad, jest jednak demokracja. To ustrój, w którym decyzje podejmowane są
na drodze dyskusji, ścierania się poglądów, nieustannej walki między tym, co
liberalne i tym, co konserwatywne. Myślę, że to jest też najlepszy odpowiednik dla
naszego systemu wewnątrzpsychicznego. Zamiast skazywać się na surowy rygoryzm moralny
podobny totalitaryzmowi lub poddawać egoizmowi i rozpuście w moralnej anarchii,
negocjujmy wewnątrz siebie. Starajmy się pogodzić zakazy superego z popędami id,
mediując miedzy nimi. Szukajmy wewnętrznych kompromisów. Tylko wtedy mamy szansę
ominąć pułapkę, którą stanową młot religii z jednej i kowadło dekadencji z drugiej
strony.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2014-05-05 19:21:26

Temat: Re: Psychologia a religia
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 5 May 2014 09:51:47 -0700 (PDT), Miriam napisał(a):

> Seks i religia to bardzo ekscentryczny duet.

Wręcz przeciwnie, typowy, wręcz oczywisty . Religia wzięła się z BIOLOGII -
czyli też z seksu. Kto tego nie widzi, ten dureń jak ty.
--
XL "Nie należy mylić prawdy z opinią większości." Jean Cocteau

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2014-05-05 21:09:24

Temat: Re: Psychologia a religia
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 5 May 2014 09:51:47 -0700 (PDT), Miriam napisał(a):

> Seks i religia to bardzo ekscentryczny duet.

Podsumowując: bez seksu nie byłoby religii, bo nie miałby kto jej stworzyć
i wyznawać oraz przekazywac, tępoto ty żałosna.
--
XL "Nie należy mylić prawdy z opinią większości." Jean Cocteau

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2014-05-05 21:19:40

Temat: Re: Psychologia a religia
Od: Miriam <5...@m...pl> szukaj wiadomości tego autora

Ikselka
Religia zaprzecza seksualności, o czym masz w artykulez bo kontrolując seks ma władzę
nad ludźmi, a konsekwencje masz opisane jak zaburzeni są katolicy. Mam też odwołanie
do początków psychologii i tak się zastanawiam, bo to są podstawy, te kompleksy
edypa, niższości, konsekwencje wyparcia seksu przez religię , nawet w pierwszej LO to
podstawy. Podstawy z dzewiętnastego wieku w psychologii raczej znać powinien każdy.
Wiadomo skąd te obsesje do homo, też wyrażnie opisane powyżej, a po ostatnim
wystąpieniu Kaczki to widać że dziewiętnasty wiek i psychologia w podstawowych
rzeczach jest tu rzeczą nieznaną dla prawicowych totalitarnych oszołomów. Ale
przecież co ja tłumacze to jest powyżej tylko trzeba przeczytać więc niż zwyczajowo
czyta Ikselka.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2014-05-05 22:50:47

Temat: Re: Psychologia a religia
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 5 May 2014 12:19:40 -0700 (PDT), Miriam napisał(a):

> Religia zaprzecza seksualności,

Głupek.
--
XL "Nie należy mylić prawdy z opinią większości." Jean Cocteau

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2014-05-05 23:12:53

Temat: Re: Psychologia a religia
Od: l...@g...com szukaj wiadomości tego autora

użytkownik Miriam napisał:

> Zauważył to już Zygmunt Freud .......


Ojciec twórcy psychoanalizy, Jakob Freud, prowadził słabo prosperującą firmę
zajmującą się handlem wełną. Rodzice Freuda byli Żydami, ale nie przywiązywali dużej
wagi do religii.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Sigmund_Freud


Jak zwykle probujesz prawic morale katolom podpierajac sie zydowska moralnoscia.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2014-05-05 23:32:28

Temat: Re: Psychologia a religia
Od: Miriam <5...@m...pl> szukaj wiadomości tego autora

A psychologia to żydowska moralność dla buraczyska.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2014-05-05 23:34:50

Temat: Re: Psychologia a religia
Od: Miriam <5...@m...pl> szukaj wiadomości tego autora

Ikselka
Po co się odzywasz hm , co ty bierzesz ludzi za gimnazjalistów, idź na politykę, tam
masz buractwo i im będziesz prawiła, że każda modlitwa mówi o szczęściu podczas
penetracji.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2014-05-06 00:54:24

Temat: Re: Psychologia a religia
Od: Miriam <5...@m...pl> szukaj wiadomości tego autora

L...@g...com
A wiesz buraczku to dobrze że wkleiłeś Zygmusia F. z wiki bo na psychologii ludzie
nie wiedzą kim był, ale jest jeszcze jeden bardzo poważny problem, nazywa się siła
grawitacji i stworzył ją oczywiście przeciwko katolikom niejaki Issak N. To: Issak--o
wszystkim mówi kim był i niestety żydzi rządzący światem , próbują wmówił katolikom,
z ich Chrystusem urodzonym w Poznaniu i Maryją spod Krakowa, że coś nas przyciąga, a
wcale tak nie jest. Nie daj się zwieść żydowskiej propagandzie i skocz z
dziesięciopiętrowca, daj przykład jak Żydki kłamią z tym przyciąganiem bo katolika
nic nie przyciąga.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2014-05-06 09:25:13

Temat: Re: Psychologia a religia
Od: ikka <i...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-05-05 21:09, Ikselka pisze:
> Dnia Mon, 5 May 2014 09:51:47 -0700 (PDT), Miriam napisał(a):
>
>> Seks i religia to bardzo ekscentryczny duet.
>
> Podsumowując: bez seksu nie byłoby religii, bo nie miałby kto jej stworzyć
> i wyznawać oraz przekazywac, tępoto ty żałosna.
>


Brawo, wreszcie doszłaś do sedna, to ludzie stworzyli religię i bogów,
a nie odwrotnie :)


--
Holy Bleble

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 5


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Zaburzenia nie są argumentem
Waginy do kontroli! Idzie władza!
Kult jednostki
Świadomość stanem kwantowym materii? Badania naukowe...
Moralna schizofrenia

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »