Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Psychologia katastrof żywiołowych[Onet]

Grupy

Szukaj w grupach

 

Psychologia katastrof żywiołowych[Onet]

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 7


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2005-10-04 11:31:15

Temat: Psychologia katastrof żywiołowych[Onet]
Od: "Sky" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Katrina: nienaturalnie naturalna katastrofa

Kiedy piszę ten artykuł, od ataku Katriny na wybrzeże Zatoki Meksykańskiej
minęło 11 dni.

Krzysztof Szymborski


Liczba potwierdzonych ofiar śmiertelnych sięgnęła ponad czterech setek, lecz
oczekuje się, że wynieść może ostatecznie nawet 10 tysięcy. Na akcję
ratunkową rząd federalny wydaje co dzień 2 miliardy dolarów, a jej pełen
koszt dziś oceniany jest na 100 miliardów. Całkowita wysokość strat, jakie
ostatecznie poniesie amerykańska gospodarka, nie będzie znana jeszcze przez
wiele miesięcy.

Szczegóły tej katastrofy żywiołowej, największej w historii Ameryki,
relacjonują codziennie prasa, radio i telewizja. Nie będę więc do nich
wracał. Obserwacja tego tragicznego spektaklu - a w dobie wszechobecnej
telewizji katastrofy oglądać możemy wszyscy w zaciszu swojego domu - wyzwala
przede wszystkim nasze emocje. Ogarniają nas groza, współczucie, solidarność
i gniew. Głębsza, chłodniejsza refleksja przychodzi później. Jest ona bardzo
ważna, bowiem na dłuższą metę z każdej katastrofy powinniśmy wyciągać jakiś
użyteczny wniosek. Choć wobec ogromu nieszczęść, jakie dotknęły setki
tysięcy ludzi, brzmieć to może trochę bezdusznie, klęska żywiołowa o
podobnej skali jest także wielkim, niezamierzonym eksperymentem
psychologicznym. Obserwując, co dzieje się w Nowym Orleanie i w całej
Ameryce, nie mogę oprzeć się myśli, że w tych dramatycznych okolicznościach
ujawnia się silniej niż w normalnych warunkach prawdziwa ludzka natura.
Dzieje się tak dlatego, że w paradoksalny sposób ludzie, których dotyka tego
rodzaju tragedia, zostają w pewnym stopniu wyzwoleni spod narzucającej
konformizm społecznej presji. Zdani sami na siebie i zmuszeni do
podejmowania autonomicznych decyzji, jedni zachowują się w godny podziwu,
niekiedy bohaterski sposób, zaś inni nikczemnie. Czy człowiek jest z natury
zły i postępuje etycznie jedynie w obawie przed społeczną represją, czy też
jest z natury dobry, lecz warunki społeczne i ekonomiczne wyzwalają w nim
złe instynkty?

Niezwykle obszerny przegląd badań naukowych na temat zachowania ludzi
podczas wielkich katastrof, który przed dwoma laty opublikowany został w
"Journal of Contingencies and Crisis Management", zdawał się w tej kwestii
prezentować pogląd optymistyczny. Zdaniem jego autorów, Ronalda Perry'ego i
Michaela Lindella, powszechne przekonanie o tym, że ofiary klęsk skłonne są
do wpadania w panikę i na sytuacje wyjątkowe reagują w sposób społecznie
niezorganizowany, a nawet wykazują indywidualne oznaki silnej dezorientacji,
jest mitem podsycanym przez popularne filmy grozy: "Ludzie skłonni są
działać w sposób, który - jak sądzą - najlepiej służy ich interesom, biorąc
pod uwagę ich ograniczone rozeznanie sytuacji". Także "antyspołeczne
zachowanie, takie jak rabunki, jest stosunkowo rzadkie, zaś poziom
przestępczości ma tendencję do spadku w okresie po katastrofie".

Artykuł Perry'ego i Lindella, napisany pod świeżym wrażeniem wydarzeń z 11
września 2001 roku, mógł rzeczywiście znaleźć potwierdzenie w reakcjach
mieszkańców Nowego Jorku na terrorystyczny atak Al-Kaidy. Niestety, niedawna
klęska, która dotknęła Nowy Orlean, budzi mniej optymistyczne refleksje.
Czasowa i geograficzna skala tych katastrof była oczywiście nieporównywalna.
Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że ogromną rolę odegrały przyczyny obu
tragedii. W przypadku ataku terrorystycznego wróg ma ludzką twarz i wśród
swoich ofiar budzi, być może, silniejsze poczucie solidarności niż atak
bezosobowych sił natury - nowojorczycy wykazali się taką solidarnością i
jednością (w czym istotną rolę odegrała wodzowska postać burmistrza Rudolfa
Giulianiego). Podziały i napięcia rasowe i etniczne, stale obecne w tym
wielokulturowym mieście, zelżały po ataku na Światowe Centrum Handlu. To zaś
sugeruje, że pewne znaczenie dla obudzenia tej solidarności miało
zdefiniowanie sprawców ataku jako ludzi wyraźnie etnicznie i kulturowo
"obcych". W Nowym Orleanie sytuacja była zupełnie inna. Jak wszystkie
amerykańskie miasta, jest on pełen społecznych i ekonomicznych kontrastów.
Biednych jest tu jednak wyjątkowo dużo. W całych Stanach Zjednoczonych
poniżej granicy ubóstwa żyje 9 proc. ludności, a w Nowym Orleanie aż 28
proc. Jednocześnie biednych czarnych jest znacznie więcej niż białych i
zamieszkują oni dzielnice miasta najbardziej narażone na skutki powodzi.

Władze miasta nakazały jego ewakuację z wystarczającym wyprzedzeniem, aby
umożliwić milionowi mieszkańców opuszczenie domów w poszukiwaniu
bezpiecznego schronienia. Pozostało jednak około 200 tysięcy ludzi, którzy
zdecydowali się nie wyjeżdżać z najrozmaitszych przyczyn, na przykład braku
samochodów, obawy przed kradzieżą dobytku czy lekkomyślności. Wśród tych
przyczyn jedna, o której wspominają dziennikarze "New York Timesa" w swoim
raporcie o nowoorleańskiej katastrofie, była szczególna. Otóż Katrina
nadeszła pod koniec miesiąca, kiedy wielu biednych mieszkańców miasta nie
miało już pieniędzy i czekało na czeki z opieki społecznej wysyłane do nich
w pierwszych dniach każdego miesiąca. Moim zdaniem istniała jeszcze inna,
bardziej subtelna przyczyna o charakterze kulturowym. Ubodzy Amerykanie, w
szczególności przedstawiciele etnicznych mniejszości, mają tendencję do
życia w gettach, wśród ludzi podobnych do siebie. Czują się tu jak w domu.
Są oni zatem mniej mobilni, a poza granicami swojej dzielnicy mniej swobodni
i pewni.

Wśród tych, którzy pozostali w Nowym Orleanie, znajdowało się też wielu
ludzi ze społecznego marginesu, członków ulicznych gangów - osobników
mających mało do stracenia i skłonnych do przekraczania granic prawa nawet w
normalnych warunkach. W warunkach naturalnej katastrofy pokusa przestępstwa
stała się znacznie większa. Porzucone mienie było w ich oczach mieniem
niczyim, za którego stratę właściciele i tak otrzymają zadośćuczynienie od
firm ubezpieczeniowych. Kradzieże - począwszy od żywności i innych środków
niezbędnych do przeżycia, a skończywszy na alkoholu i towarach, które będzie
można sprzedać - przybrały więc epidemiczny charakter, tym bardziej że siły
policyjne (według niektórych doniesień osłabione na skutek dezercji około
200 oficerów) były zajęte przede wszystkim ratowaniem życia, a nie dobytku.
Rabunki przybrały w końcu takie rozmiary, że kiedy po kilku dniach do miasta
wkroczyła Gwardia Narodowa, musiała stoczyć bitwy z gangami, zanim
przystąpiła do zadań ratowniczych.
Lekcja ta będzie dogłębnie studiowana w nadchodzących miesiącach i latach
przez psychologów, kryminologów i socjologów. Zapewne napisanych zostanie na
temat przebiegu tej katastrofy kilka prac doktorskich. Jednak już dziś z
niepowodzeń nowoorleańskiej akcji ratunkowej wyciągnąć można pewne wnioski
natury społeczno-politycznej. Jeden z nich jest taki, że ludzie, którzy w
normalnych warunkach nie są w stanie bez pomocy państwa opiekuńczego
poradzić sobie z życiem, w warunkach katastrofy skłonni są wykazywać podobną
bezradność i brak odpowiedzialności. Dlatego przecież potrzebują państwowych
zapomóg, by związać koniec z końcem. Kiedy władze podejmują decyzję o
ewakuacji, powinny także w pierwszej kolejności tym właśnie ludziom zapewnić
jej techniczną możliwość, a nawet zastosować, w koniecznych przypadkach,
przymus opuszczenia domów. Niebezpieczną iluzją jest oczekiwanie, że nagle,
w warunkach katastrofy ludzie ci wykażą dyscyplinę i organizację.
Ludzie odmiennie reagują na katastrofy spowodowane przez innych ludzi i na
katastrofy naturalne. Ta odmienność może mieć głębokie psychologiczne
implikacje. W dawnych czasach, kiedy ludzkość była znacznie bardziej niż
dziś bezradna wobec sił natury, ich atak traktowano jako karę bożą.
Animistyczne religie personifikują siły natury i doszukują się w ich
przejawach przyczynowości i celowości. Dziś, kiedy żyjemy w dumnym
przekonaniu o naszym panowaniu nad naturą, a mimo wszystko wciąż bywamy
zaskakiwani katastrofalnymi skutkami jej gniewu, skłonni jesteśmy winić za
nie raczej innych ludzi niż własne grzechy czy gniew bóstw. Czytając opisy
chaosu, jaki zapanował w Nowym Orleanie po ataku Katriny, można odnieść
wrażenie, że za tę katastrofę odpowiedzialność ponosi federalny rząd Stanów
Zjednoczonych, a nawet personalnie prezydent Bush, który - co wielu mu przy
okazji wypomniało - przeciwstawił się podpisaniu przez Amerykę umów z Kioto,
mających na dłuższą metę zmniejszyć skutki efektu cieplarnianego. Za innego
sprawcę klęski niektórzy uważają rozpowszechniony w amerykańskim
społeczeństwie i establishmencie rasizm. W rejonach Nowego Orleanu
położonych poniżej poziomu oceanu i wciąż znajdujących się pod wodą aż 67
proc. mieszkańców stanowili Afroamerykanie - ich twarze najczęściej
pojawiają się w telewizyjnych relacjach z akcji ratunkowej. Jesse Jackson,
zawsze wykorzystujący okazję, by wstawić się na rzecz czarnych
współobywateli, skrytykował rządowe agencje odpowiedzialne za reakcję na
klęski żywiołowe i ataki terrorystyczne. Zarzucił im, że zbyt mała jest w
ich kierownictwach reprezentacja czarnej mniejszości etnicznej. Czarny jest
jednak mer Nowego Orleanu i szef miejscowej policji, więc zarzut rasizmu
wydaje się tu nie na miejscu.

Fakt, że władze lokalne i rząd federalny nie były przygotowane do stawienia
czoła katastrofie, nie ulega oczywiście wątpliwości. Prawdziwe jej przyczyny
nie mają jednak nic wspólnego z waszyngtońskimi politykami. Nowy Orlean jest
miastem zbudowanym na bagnie pomiędzy wielką rzeką, jeziorem i oceanem, na
terenach znajdujących się często kilka metrów poniżej poziomu morza. Sam
pomysł takiej lokalizacji w kraju, w którym bynajmniej nie brakuje wolnych
obszarów pod zabudowę, mówi coś na temat ludzkiej natury. Przyroda, którą
nauczyliśmy się lekceważyć, przypomina nam co pewien czas o swoich
niszczycielskich możliwościach, a Nowy Orlean był od dawna "katastrofą
oczekującą na nadejście". Spekulując jeszcze ogólniej o ludzkiej naturze,
powiedzieć by można, że nonszalancki stosunek ludzi do sił natury jest być
może potwierdzeniem, że w ewolucji naszego gatunku dominującą rolę
selekcyjną odgrywały nasze wzajemne społeczne relacje, a nie walka z naturą
o przetrwanie. Gdyby to ostatnie było prawdą, mielibyśmy dla niej znacznie
więcej respektu...

http://kiosk.onet.pl/charaktery/1251610,2386,1,artyk
ul.html


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2005-10-04 12:40:06

Temat: Re: Psychologia katastrof żywiołowych[Onet]
Od: "Duch" <n...@n...com> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Sky" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:dhtp65$j5$1@news.onet.pl...

Fajny artykul, ale wnioski w nim zawarte, czy zwiazki przyczynowo-skutkowe
- mocno chaotyczne.
Wyglada to raczej na pozbierane do jednego wora informacje.

np. najpierw zarzuca sie rasizm i odsuwanie czarnoskorych od wladzy,
a potem okazuje sie, ze "Czarny jest jednak mer Nowego Orleanu
i szef miejscowej policji, więc zarzut rasizmu wydaje się tu nie na
miejscu."
Duch

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2005-10-04 12:58:59

Temat: Re: Psychologia katastrof żywiołowych[Onet]
Od: "Redart" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Duch" <n...@n...com> napisał w wiadomości
news:dhtt7r$sj6$1@atlantis.news.tpi.pl...

> Fajny artykul, ale wnioski w nim zawarte, czy zwiazki przyczynowo-skutkowe
> - mocno chaotyczne.
> Wyglada to raczej na pozbierane do jednego wora informacje.
>
> np. najpierw zarzuca sie rasizm i odsuwanie czarnoskorych od wladzy,
> a potem okazuje sie, ze "Czarny jest jednak mer Nowego Orleanu
> i szef miejscowej policji, więc zarzut rasizmu wydaje się tu nie na
> miejscu."

No - Duchu - nie zgrzeszyłeś przesadnie uważnym czytaniem ... :)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2005-10-04 13:34:13

Temat: Re: Psychologia katastrof żywiołowych[Onet]
Od: "Duch" <n...@n...com> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Redart" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:dhtuac$c9p$1@news.onet.pl...

Kolejny przyklad - teza artykulu -
"natura ludzka jest jednak zla, na przykladzie Nowego Orleanu".
1/3 artykulu.

Ok, czekam na konkrety... wreszcie w polowie jest:
"Podziały i napięcia rasowe i etniczne..."

.... i koniec! Doslownie :)

Bo przeciez nie jest argumentem zdanie:
"Biednych jest tu jednak wyjątkowo dużo."

Ale zaraz - jakie napiecia rasowe???
Uzbrojonie gangi czarnoskorych napadaly na sklepy i ludzi. I tyle :)
I tu raczej widze Zla Nature Czlowieka, ale przeciez nic
w tym dziwnego - gang to gang.

I jeszcze zdanie
"ludzie którzy w
normalnych warunkach nie są w stanie bez pomocy państwa opiekuńczego
poradzić sobie z życiem, w warunkach katastrofy skłonni są wykazywać podobną
bezradność i brak odpowiedzialności."

gdzie tu Zla Natura? Po prostu bezradnosc. I tyle.


Wyglada na to ze artykul na poczatku rozdmuchal pewna teze (nieprawdziwa
zreszta),
a potem nawet nie probowal jej udowodnic.
Ale pozniejsze gdybania - tez ciekawe.
Pozdrawiam,
Duch

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2005-10-04 13:56:09

Temat: Re: Psychologia katastrof żywiołowych[Onet]
Od: Jacek Maciejewski <j...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


> Spekulując jeszcze ogólniej o ludzkiej naturze,
> powiedzieć by można, że nonszalancki stosunek ludzi do sił natury jest być
> może potwierdzeniem, że w ewolucji naszego gatunku dominującą rolę
> selekcyjną odgrywały nasze wzajemne społeczne relacje, a nie walka z naturą
> o przetrwanie. Gdyby to ostatnie było prawdą, mielibyśmy dla niej znacznie
> więcej respektu...

Ciekawy argument, jeszcze się z nim nie spotkałem, aczkolwiek
wielokrotnie już spotykałem taką tezę że środowisko selekcyjne
zmajstrowaliśmy sobie głównie sami :)
--
Jacek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2005-10-04 15:18:50

Temat: Re: Psychologia katastrof żywiołowych[Onet]
Od: Jesus <n...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Duch napisał(a):
> np. najpierw zarzuca sie rasizm i odsuwanie czarnoskorych od wladzy,

No bo czy kiedykolwiek w ameryce czarny będzie prezydentem?
A w Polsce kobieta? ;)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2005-10-05 13:51:17

Temat: Re: Psychologia katastrof żywiołowych[Onet]
Od: "Duch" <n...@n...com> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Jesus" <n...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:dhu6gd$7pb$1@atlantis.news.tpi.pl...

> A w Polsce kobieta? ;)

Dlaczego nie. Gronkiewicz juz startowala i juz miala 10% (poprzednie wybory
lub przed-przed),
tylko ja zdjeli z TV.
Premier-kobieta juz byla.
Duch

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Test Thomsona???
kobiety...
Sondaze wyborcze cz.II
Miau miau miau
Teoria o'błędnego koła

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »