Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Psychologiczne aspekty "wiary"

Grupy

Szukaj w grupach

 

Psychologiczne aspekty "wiary"

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2001-11-19 19:36:25

Temat: Re: Psychologiczne aspekty "wiary"
Od: "Piotr \"StarEd\" Migdał" <s...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

> No to jest ciekawe podejscie i poniekad o tym mowie dalej - ze nie dziwi
> mnie, ze jednosktki "bezrefleksyjne" sa wierzace (statystycznie w polskim
> spoleczenstwie wiecej) czy tez pozostaja obok wiary.

{}Niestety, w naszym społeczeństwie chrzest (czyli przystąpienie do
kościoła) jest raczej zwyczajem niż prawdziwą przysięgą rodziców, że
wychowają dziecko w religji chrześcijańskiej.

> ale wezmy osobe, "nie j.w." :-) tylko taka ktora powaznie to przemyslala
> np. Ciebie :-) - dlaczego potrafisz znalezc argumenty przemawiajace za
> istnieniem Boga i jakie to sa - ja ich nie widze.

{}Kiedyś dyskutowałem (przez maile :) i próbowałem przekonać pewną osobę, że
Bóg istnieje, ale moje argumenty były bardzo skutecznie zbijane. On z kolei
próbował przekonać mnie, że nie istnieje Bóg i też równie skutecznie
zbijałem jego argumenty. Wynik 0:0.
IMO trudno jest przekazać wiarę za pomocą nauki, jeżeli wogóle jest to
możliwe.

> > {}A ja jestem wierzący i jestem z tego dumny.
>
> I chyba bardzo dobrze?

{}Z punktu psychologicznego - tak. :)

> [ciahc]
>
> Moze napisz cos szerzej - jak wyobrazasz sobie Boga(ow) i dlaczego
doszedles
> do konkluzji, ze istnieje?

{}Napiszę w skrócie, bo w pełnym wydaniu to mógłbym napisać książkę :)
Według mnie Bóg jest synonimem Dobra i nie należy personalizować Boga
(oczywiście oprócz Jezusa, który był człowiekiem posiadającym duszę Boga
tzn. nie było w nim ani trochę Zła). Obok Boga istnieje jeszcze Zło (którego
też nie lubię uosabiać z postacią jakiegoś demona). Gdy w nas jest choć
trochę Dobra to po śmierci jednoczymy się z Bogiem (Niebo), oddzielając
wcześniej od siebie Zło (Czyściec), jednak gdy jesteśmy samym Złem
pozostajemy z dala od Dobra (Piekło).

Dlaczego uważam, że istnieje? Między innymi dlatego, że świat materialny
(Wszechświat a może i coś więcej) musiał się od czegoś zacząć. Jeżeli
wierzysz w Wielki Wybuch, to WW musiał mieć jakąś przyczynę.

> Czy wypicie do dna oznacza ugruntowanie ateizmu czy znalezienie nadzienia
> w paczku :-) ?

{}To zależy tylko od Ciebie. Możesz być "fanatycznym" ateistą po zostawieniu
na dnie tylko kropelki i możesz umocnić się w wierze (lub zacząć wierzyć) po
wypiciu kropelki.

> OK - tego nie neguje - doceniam kulturotworcza czy etyczna role wszystkich
> wlasciwie religii. Jestem za dobrem, miloscia i sprawiedliwoscia co
znajduje
> odbicie w nauce chrzesciajanskiej ale dlaczego mam w tym szukac sily
> nadprzyrodzonej?

{}Może nie nadprzyrodzonaj ale raczej niematerialnej, tak jak idee czy
wartości są niematerialne - są ponad materią.
Co do cudów / objawień to ich nie neguję ani specjalnie ich nie szukam.
Zresztą Jezus wiele razy powtarzał "twoja wiara cię uzdrowiła" - może dzięki
temu, że zaczął ktoś wierzyć w nieskończoną potęgę Dobra ten ktoś uzdrowił
się psychicznie.

> Dla mnie wszystko jest tylko i wylacznie utylitarnym
> (a jakze!) konstruktem stworzonym przez czlowieka na swoje potrzeby -
> znalezienia odpowiedzi na pytanie o sens zycia, wytlumaczenia sobie
krzywdy,
> marnosci (w skali kosmosu) naszej egzystencji i ogolnie wszystkiego co
> przerasta nasze umysly (zauwaz, ze im dalej w rozwoju cywilizacji tym
mniej
> jest tych rzeczy do wyjasniania "bogiem").

{}Niestety, wiele ludzi sprowadza religię do czegoś, gdzie można dać
wszystkie jeszcze nie poznane przez naukę rzeczy i wierzyć, że jak sobie
ktoś powiesi ileśtam obrazów religijnych w domu, to nikomu z jego rodziny
nic się nie stanie.

Jaki jest według mnie sens modlitwy?
Napewno nie taki, żeby wyklepać co iteśtamdziesiąt razy i powiedzieć "Boże,
daj mi to, tamto i jeszcze to, spraw, żebym wygrał zakład itd.". Ale żeby
szukać Dobra, Miłości, Sprawiedliwości (czyli Boga) w innych i w sobie
samym. Szczerą modlitwą umacniamy swoją wiarę w najwyższe wartości i stajemy
się lepsi.

Czasami popadam w skrajność i myślę "a co jak Boga nie ma? co z wartościami
w które wierzę? co z moimi wyrzeczeniami na rzecz Dobra?", a czasami w drugą
skrajność: "miękkie ziemskie istoty boją się tego, że po śmierci już nic nie
ma i żeby dać sobie złudną nadzieję wymyślili sobie Boga".

Ale ogólnie jestem wierzący, a przynajmniej dążę do tego, żebym takim być.

--
Pozdrawiam!
Piotr "StarEd" Migdał

"There is no shame in defeat
so long as the spirit is unconquered"
Preator of the Protoss Defence
Fenix


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2001-11-19 19:51:25

Temat: Re: Odp: Psychologiczne aspekty
Od: "Saulo" <d...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Aleksander Nabagło napisał:

>Wiara, szerzej religijnosc: JEST RODZAJEM INSTYNKTU.
>Jedni za nim podazaja, inni go w swoim zyciu marginalizuja --
>najczesciej
>dlatego, ze czuja sie ograniczani przez religijnosc przekazywana
>poprzez instytucje lub powszechne obyczaje spoleczne.
>(Kaplani katoliccy nie nazywaja tego instynktem,
>poniewaz to pojecie kojarzy sie ze swiatem zwierzecym,
>swiatem popedow i calkowitego braku refleksji etyczenej.)

W jakim sensie instynktu? - poza tym chyba nie tylko kaplani katoliccy nie
nazywaja wiary czy religijnosci instynktem.
Nie jestem biologiem, ale wydawalo mi sie do tej pory, ze dzialanie
instynktowne to pewien schemat zachowania/reakcji przekazywany droga
genetyczna, a nie nabywany w drodze nauki/socjalizacji/nabywania
doswiadczen/recepcji przekazu kulturowego.
Jak to sie ma do Twojego stwierdzenia?

>
>Zarzut, ze wiara to zabobon, ze to wynik braku wiedzy jest
>chybiony -- nauka zupelnie nie siega do jego obszaru.
>Nauka nic nie potrafi odpowiedziec, dlaczego osobnik X
>chce osiagnac cel Y;

Doprawdy?
Psychologia_niczego_nie potrafi przewidziec?

moze jedynie czasami odpowiedziedziec
>jak zrealizowac cel Y.
>Zatem nienaukowy charakter wiary nie swiadczy o niej zle
>(w tym sensie, ze mialaby byc z tego powodu czyms uposledzonym),
>swiadczy, ze nie moze byc objeta, zredukowana do dziedziny
>naukowej.
>
>Bedac rodzajem instynktu, wiara jest bardzo gleboko
>wbudowana w nature ludzkiego umyslu

Poniewaz jest instynktowna, jest gleboko wbudowana, a poniewaz jest gleboko
wbudowana, mozna nazwac ja instynktowna? Czy tak?:-)

-- duzo glebiej, niz
>siega swiadoma refleksja wiekszosci, nawet bardzo
>wyksztalconych ludzi. Osobiscie zgadzam sie z pogladem,
>ktory kiedys wyglosil Stanislaw Lem, ze prawdopodobnie jest
>nieuchrona jakoscia powstajaca w drodze ewolucji zycia
>(kazdego, nie tylko przypadku na Ziemi).

Jak to uzasadnial?
Jaki jest wg niego ciag przyczynowo-skutkowy?

>Jezeli sie dokladniej przypatrzec temu, co ROBIA ludzie,
>grupy, organizacje, spoleczenstwa -- to zawsze okaze sie,
>ze kieruja sie jakimis poza racjonalnymi wierzeniami
>(chociaz subiektywnie sa przekonani, ze dzialaja bardzo
>racjonalnie), ze
>stwarzaja sobie jakies bostwa, w imie ktorych sa zdolne
>do poswiecania szczescia, zdrowia, zycia innych ludzi --
>obcych lub swoich najblizszych.

Pytanie brzmi, dlaczego, a nie tylko, co ROBIA?

>Sensem pozytywnym wielkich religii jest to, ze zastepuja
>mnostwo nieuchronnie bardzo szkodliwych zabobonow
>innym, oswojonym, mniej szkodliwym.

Tja...
Powiedz to wszystkim wymordowanym w imie wielkich religii.

Pozwalaja droga
>wielowiekowej tradycji i doswiadczenia wskazywac na
>sposoby omijania wielkich niebezpieczenstw -- lecz nie
>gwarantuja zabezpieczenia, bo nie mozna tego zrobic
>nie niszczac wolnosci.
>
>Praktyki religijne sa forma pielegnowania umyslu,
>staja sie wazniejsze/potrzebniejsze w drugiej polowie zycia.

Jak wiele innych form aktywnosci umyslowej, w tym gry planszowe i krzyzówki.

Pozdri

Saulo
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl
----- od 28.08 - nowa, lepsza wersja -----

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-11-19 20:49:01

Temat: Re: Psychologiczne aspekty
Od: "Saulo" <d...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Wilczek pyta:

>Witam,
[cut]
>chodzi mi po prostu o to w jaki sposob wyjasnic, odwolujac sie do wiedzy psy
>chologicznej, teorii motywacji, osobowosci, roznic indywidulanych, spoleczne
>j - czegokolwiek, nawet poznawczej czy rozwojowej co warunkuje nasza postawe
>wzgledem religii
>
>mimo wiedzy ktora posiadam nie umiem zrozumiec fenomenu, ze rozmawiam z czlo
>wiekiem podobnym do mnie, w zblizonym badz takim samym wieku, o podobnej wie
>dzy, zblizonych pogladach na wiele kwestii i on "wierzy" a ja nie

Poniewaz na razie nie pojawili sie ludzie, którzy naprawde duzo by o tym
wiedzieli/duzo o tym mysleli z perspektywy psychologicznej, wiec pozwole sobie
napisac pare slów od siebie. Nie jestem psychologiem. Nie mam podbudowy
teoretycznej - odwolam sie glównie do wlasnych doswiadczen i wniosków, ew.
zaadaptuje to, co czytalem o funkcjonowaniu chwytliwych idei, takich jak
psychoanaliza.

Kilka obserwacji:

Po pierwsze, kiedy raz szczerze uwierzymy, trudno jest nam pozniej wiare
utracic, poniewaz posiada wbudowane w siebie sama mechanizmy chroniace przed
jej utrata:
a) wedlug siatki pojeciowej wiary, nachodzace czlowieka wierzacego czasami
zwatpienie bywa przypisywane Zlemu: jest przewidziane - tak, bedziesz mial
pokusy, aby utracic wiare, bo istnieje Zly, który tego chce; w ten sposób
watpliwosci nie podwazaja wiary, tylko moga ja nawet utwierdzac;
b) niewidzialnosc i "pozorne" milczenie Boga paradoksalnie nie przemawiaja
przeciwko jego istnieniu, tylko za nim: wezmy modlitwe, modlitwe proszalna -
bywa, ze ludzie wierzacy stwierdzaja, ze Bóg wysluchal ich modlitwy, ale nie
wprost (tzn. wysluchal ich prosby na innym poziomie, w inny sposób, np.
pokazujac im malosc ich prosby). Co sie IMO zdarza w takiej sytuacji: otóz
ludzie po pierwsze interpretuja cos, co sie im przydarzylo jako zwiazane z ich
pierwotna prosba (zawsze cos sie znajdzie takiego, co bedzie mozna poddac
takiej interpretacji, o ile czeka sie wystarczajaco dlugo, czujnie i ma sie
odpowiednio duza wyobraznie); po drugie, interpretuja to jako dzialanie Boga w
odpowiedzi na ich prosbe (bo nastapilo_po_modlitwach); po trzecie, to ze Boska
reakcja jest inna (ale lepsza!) od pierwotnie oczekiwanej przypisuja Boskiej
suwerennosci, jest to dal nich dowodem, ze maja do czynienia z zywym Bogiem o
wlasnych celach i sposobach ich osiagania;
c)to, ze inni ludzie nie wierza, swiadczy o prawdzie tego, w co sie wierzy -
wiara jest bwiem dana wybranym (w tym nam, cieszmy sie i radujmy);
(oczywiscie to dziala tez na drugim froncie: to, ze inni ludzie tez wierza,
swiadczy o prawdzie tego, w co sie wierzy - gdyby to nie byla prawda, nie
przemówilaby do tylku ludzi :-).
itd.

Po drugie, sytuacja nawrócenia jest jak zakochanie sie: nagle wszystko staje
sie jasne, jasny cel, sens, szczescie, radosc, wszystko na swoim miejscu, Bóg
kocha mnie, ja kocham jego: Bóg sie nie zmienia, a wiec zawsze bedzie mnie
kochal - o ilez latwiej zachowac "zwiazek", w którym jedna ze stron sie nie
zmienia (na gorsze), niz zwiazki miedzy ludzmi, gdzie nic nie jest dane raz na
zawsze - kochajacy Bóg jest dany raz na zawsze i tylko od nas zalezy,

zy "zwiazek" przetrwa. (To zreszta tez mechanizm obronny przed utrata wiary,

ale silne uczucia zwiazane z uwierzeniem sa istotnym dodatkowym elementem IMO).

ciag dalszy byc moze nastapi (jestem troche zmeczony), a tymczasem moze ktos
pociagnie to, co zarysowalem - a ja zajrze do lzejszych tematów:-)
[cut]

Saulo

--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl
----- od 28.08 - nowa, lepsza wersja -----

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-11-20 01:21:53

Temat: Re: Psychologiczne aspekty "wiary"
Od: "Piotr Wołowik" <p...@p...com> szukaj wiadomości tego autora


=> mimo wiedzy ktora posiadam nie umiem zrozumiec fenomenu, ze rozmawiam z
czlo
=> wiekiem podobnym do mnie, w zblizonym badz takim samym wieku, o podobnej
wie
=> dzy, zblizonych pogladach na wiele kwestii i on "wierzy" a ja nie
=>

tutaj wg mnie ma diametralne znaczenie przeswidczenie czlowiaka i jego
intuicujne czucie ze isnieje cos poza jego wyobrazeniem do ktorego on wyraza
nieodparte chec dazenia, jak kiedys eksperymentowale z magia to wogole nie
istnialo dla mnie pojecie Boga ale im wiecej pewnych rzeczy i pracy z
umyslem dokonywalem tym coraz bardziej zaczynalem skalniac sie ku wierze w
Boga i tego ze naprawde cos istniej za czym czlowiek teskni, doznawalem
przeblyskow swidomosci ktore wprowadzalo mnie w stan gdzie czulem sie ...a
walsciew tego nie da sie opisac...bo trzeba tego doswiaczyc i od tamtego
momentu po prostu tesknie za pewnym rzeczami , ktroe pojecie Boga umozliwia
dla mnie opisanie.
Bo Bog w umysle czlowieka to jest tylko jego marne wyobrazenie , nadaje sens
tylko w przekazaniu pewnych tresci a samo doswiadczenie Boga wymyka sie poza
ogolne ramy mozliwosci opisu, czlowiek jak pisalem doswiadczajacy pewnych
rzeczy raz moze tak sie przemienic ze to stanie sie dla niego pierwszym
celem w zyciu, to znaczy chodzi mi o ta potrzebe jakiejs wyzszej
transcendencji ktora ludzie roznie w zaleznosci od swoich kultor nawywala
Bogiem, Absolutem , Zjednoczeniem ze Wszechswiatem(to w hinduizmie), zreszta
juz wczsniej inne osoby przy innych watkach pisaly o swoim jakim wenwetrzym
ustosunkowaniu sie do pojecia Boga, tak jak oni Go rozumieja i doswiadczaja
wzgledem swojego zycia



=> jak wiekszosc osob w polskim spoleczenstwie wychowalem sie w tzw.
wierzacej
=> rodzinie, gdzie chodzilo sie do kosciola, uczylo dzieci modlitwy, wpajalo
tz
=> w. wartosci chrzesciajnskie i nic mi z tego nie zostalo. moze zmienie
sposob
=> wypowiedzi bo wynika z tego ze zaluje tego, ze nie jestem osoba
wierzaca - w
=> prost przeciwnie czuje sie szczesliwy jako osoba w moim subiektywnym
mnieman
=> iu wyzwolona z tworzonej przez ludzi uludy czy odwolujac sie do
nomenklatury
=> dziadka freuda "nerwicy".
=>

ja akurat pochodze z rodziny ze tak powiem ateistycznej i moje poszukiwania
w filozofiach i innych teoriach, a duzo ich bylo doprowadzily mnie do tego
stanu wiary jaki posadam teraz. Zreszta jak pisali mistyczy czlowiek nie
moze pojac Boga i bledem jest jezeli to robi bo narzuca na niego swoje
ograniczone jego pojmowanie. Wiara w pewien aspekt Boga rodzi sie w czlowiek
kiedy zatrzymuje sie on i widzi jak ten swiat jest harmonijnie urzadony, ile
jest w nim piekna i logiki...i czlowiek zadaje sobie pytanie czy to moglo
powstac przez przypadek.
Zreszta nawwet wira w cos nadaje czlowiekowi inny sens w zyciu i pomaga
znosic przciwnosci losu, tak jak to napisal Krick w "psychologicznym
uwiedzeniu", gdzie przyjecie w zyciu postawy pokory ulatwia pod wzgledem
psychologicznym zycie jednostce i funcjonowaniu jej w spoleczenstwie


=> wytlumaczcie mi tylko dlaczego wsrod ludzi, ktorzy podjeli trud
zastanowieni
=> a sie nad ta sprawa, odrzucajac narzucone spolecznie wzorce i schematy
zacho
=> wania, wybrali taka a nie inna droge? znam wiele osob ze wszechmiar
=> podobnych
=> do mnie i czesc z nich wierzy absolutnie nie rozumiejac mnie, czesc ma
podej
=> scie umiarkowane (taki deizm na przyklad) a czesc jest zdeklarowanymi
ateist
=> ami.
=>

psychologia rozwoju religijnego czlowieka mowi ze przechodzi on w swoim
zyciu rozne etapy w zaleznosci od wieku, jezeli stlumi swoja naturalna
potrzeba poszukiwania Boga(jego wyobrazenia umyslowego) to rodzi to
nieswiadoma frustracje w nim poniewaz zdaje sie byc on przekonywany o
nieuchronnym przemijaniu a nie widzi szansy na jakies "ocalenie" a wiara w
Boga mu taje ta nadzieje i tym samym poprawia komfort psychiczny


=> co decyduje o tym, ze jedni potrzebuja religii "jak zapalcznika ogien jak
su
=> che ziarno wode" a inni w tym ja nie potrafia nawet wyobrazic sobie, ze
mozl
=> iwe jest istnienie czegos co empirycznie jest nieuchwytne, cos co tak
dobitn
=> ie jest dzielem czlowieka, cos czemu przeczy wiele rzeczy dziejacych sie
w s
=> wiecie. warto dodac ze dla mnie zadna wiara nie ma sensu bowiem wszystkie
dl
=> a mnie maja taka sama geneze.
=>

wez pod uwage ze pewne rzeczy na poczatku sa tylko slownym odziwrciedleniem
czego aby czlowiekowi nakreslic jakis schemat i wstep, gdyz czlowiek sie w
pewne rzeczy autentycznie angazuje to wychodzi poza te wszelkie ludzkie
wyobrazenia i definicje religijne i zaczyna doswiadczac Boga jakby na sobie,
a Bog daje o Sobie znac poprze uczynki tego czlowieka. Czlowiek zaczyna
odczuwac radosc z pewnych stanow umuslu jakie mu ta autentyczna wiara
dostarcza, to tak jakby na planie zbiorowej Jungowskie swiadomosci mial
kontakt z jakimis archetypicznymi energiamii ktre napelniaja go
niewyobrazalnym zadowoleniem i miloscia do swiata....to mowie z tego co
doswiadczalem troche na sobie.

=> nie oczekuje prostej odpowiedzi, studia psychologiczne nauczyly mnie nie
ocz
=> ekiwac nawet "pakietu kontrolnego" zmiennych ale chetnie przeczytalbym co
in
=> ni mysla na ten temat - moze jakies publikacje, artykuly w necie albo
pozycj
=> e ksiazkowe?
=>

ja jednak mowie ze nic nie zastapi wlasnego doswiadczenia, zadna wiedza
intelektualna, pisal o tym B. Spinoza ze doswiadczajac pewnych rzeczy
afektywnie od razu zaczynamy pewne rzeczy inaczej rozumiec bo je jakby
czujemy wewnatrz a nie tylko z punktu widzenia intelektu. Weidza o Bogu a
jakie fromy jego doswadczenia sa tym co wlasnie daje czlowiekowi calkowicie
inne spojrzenie na to co do tej pory wyobrazal sobie o Bogu i tego jak On
niby sie przejawia.
Ale oczywiscie to wszystko jest bardzo subiektywne.

=> czytalem "psychologiczne uwiedzenie" ktorego autor jako zdeklarowany
charzes
=> cijanin nadal wykladal psychologie czego nie pojmowalem :-) ale
niewatpliwie=
=> jego retoryka nacechowana parenetycznym tonem odrzucala wiele argumentow
za
=> a gloryfikowala kazdy przejaw zgodnosci z jego pogladami... zupelnie jak
w t
=> ypowych badaniach nad dysonansem.
=>

Krick podkresla wlasnie to (wg mnie) co czlowiek jak doswiadczy to inaczej
na to spojrzy, wszelkie dyswagacje sa bezwartosciowe gdyz czlowiek dokonujac
proby intelektualnego pojecia pewnych rzeczy popelnia blad waskiego
spojrzenia na ta rzecz i tak jakby z zewnatrz a nie od srodka poprzez
utorzsamienie sie z ta rzecza...tak jak wlasnie jest w zenie.Czlowiek
doswiadcza pewnych rzeczy , zaczyna to czuc ale nie moze tego intelektualnie
wyrazic a wszelki proby pisania o tym zostaja blednie interpretowane
poniewaz umyka wlasnie ten gleboki poziom zrozumienia tej rzeczy jakby na
innej plaszczyznie.

Mimir

> no, troche sie za duzo napisalo - czekam co powiecie a czego nie :-)
>
> --
> -=Pozdrowionka=-
>
> Wilczek
> w...@w...pl <|> http://www.wr.pl
> ICQ: 4017758 <|> GG: 75722
>
>
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-11-20 02:36:59

Temat: Odp: Psychologiczne aspekty "wiary"
Od: "Wojtop" <w...@m...polbox.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Wilczek

Witam!
>
>
> co decyduje o tym, ze jedni potrzebuja religii "jak zapalcznika ogien jak
su
> che ziarno wode"
>
Nie jestem psychologiem, ale interesuję się i psychologią i religiami. Podam
tu moje poglądy na temat żródeł wiary.

1. Tęsknota za idealnymi rodzicami. W wielu religiach prócz boga
symbolizującego ojca czci się odpowiednik matki (np. w religii katolickiej
jest to Bóg i Matka Boska).

2. Potrzeba dowartościowania się przez przynależność do grupy "lepszych
ludzi" - t.zn. wyznających tę samą religię.

3. Pragnienie przedłużenia swojej egzystencji poza czas trwania swojego
życia na ziemi.

4. Potrzeba uzyskania większej mocy poprzez identyfikację z wszechmocnym
Bogiem.

5. Wiara w boga i poczucie więzi z nim może być namiastką więzi z ludźmi dla
tych, którzy nie umieją takich więzi tworzyć.

6. Potrzeba nadania sensu własnym cierpieniom (przekonanie, że jest to
niezbędne dla realizacji jakiegoś wspaniałego boskiego planu).

Można by to kontynuować, ale pozwolę sobie przerwać wyliczankę i uogólniając
wyrazić pogląd, że wiara jest uniwersalnym tworzywem do zaklejania
deficytów.

DW




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-11-20 10:48:45

Temat: Re: Psychologiczne aspekty "wiary"
Od: <g...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> w kazdym badz razie doszedlem do wniosku, ze poswiece chwilke czasu :-) aby
> zapytac szacownych grupowiczow co sadza o zagadnieniu w topicu?
>
> mimo wiedzy ktora posiadam nie umiem zrozumiec fenomenu, ze rozmawiam z czlo
> wiekiem podobnym do mnie, w zblizonym badz takim samym wieku, o podobnej wie
> dzy, zblizonych pogladach na wiele kwestii i on "wierzy" a ja nie
>

A może on nie musi wierzyć bo po prostu wie?
Wie bo odczuwa!? - ale o tym piszą inni, np. Grzegorz czy Piotr.

Czy wiedza którą posiadasz umożliwia Ci rzecz tak prozaiczną
jak zrozumienie słowa wiara (od strony psychicznej właśnie)?
Jak psychologia definiuje (określa) wiarę?
Być może wystarczy właściwa definicja i reszta stanie się prosta?

Aby nie zamienić się w pana Pytajnika podam swoją propozycję:
Wiara jest to podstawowe instynktowne uczucie z którym rodzi się
każdy człowiek, a którego zadaniem i celem jest połączenie genetycznej
"informacji" zawartej w naszym ciele z "informacją" o świecie,
na którym się rodzimy (słowo informacja należy rozumieć tu bardzo szeroko).

Po studiach psychologicznych powinieneś doskonale wiedzieć na czym
polega "wiara" nowonarodzonego dziecka. Dysponuje ono tylko informacją
genetyczną (nieistotne jest czy w łonie matki już coś się nad nią nadgrywa)
i musi ją nadbudować informacją o świecie w którym się urodziło.
Postawę takiego dziecka wobec świata można by określić jako bezkrytyczną miłość,
bezkrytyczną akceptację, ufność, pewność że otrzymuje się informację prawdziwą.
Dziecko odbierając tak świat "nadpisuje go" nad genetycznym dziedzictwem.
Z czasem, wraz z rozwojem świadomego umysłu ta postawa jest redukowana.
W końcu dziecko przestaje wierzyć bezkrytycznie, informacje zaczyna filtrować
świadomy umysł.
Co się dzieje z tym uczuciem?
Wg mnie jest przejmowane przez świadomy umysł, który na jego bazie tworzy
światopogląd. Cały proces poznania opiera się na tym uczuciu.
Nasz tzw. ścisły umysł również na nim bazuje.
Trudno jest ją tam znaleźć gdy jest on w pełni ukształtowany
ale gdyby krok po kroku obserwować proces uczenia się dziecka
co chwila natkniemy się na akty wiary.
Mam wrażenie, że bez wiary nauka rozpadnie się jak domek z kart.

I dlatego ...

wprost przeciwnie czuje sie szczesliwy jako osoba w moim subiektywnym mniemaniu
wyzwolona z tworzonej przez ludzi uludy czy odwolujac sie do nomenklatury
dziadka freuda "nerwicy".

nie jesteś z niczego wyzwolony, tylko uwikłany w inny ... system religijny!?

Czy w czasie studiów natknąłeś się na niejakiego C.G. Junga?
Wg mnie po przestudiowaniu jego dzieł zrozumiesz na czym polega wiara w Boga.
(Ja myślałem kiedyś dokladnie jak Ty ale po Jungu nazywam siebie "wątpiącym
inaczej".)
No, może nie zrozumiesz tylko zaakceptujesz ją jako równoprawną z Twoją wiarą.
A może uznasz jej nadrzędność - któż to może przewidzieć!
Jedno wydaje mi się pewne - wierzymy wszyscy ...

Pozdrawiam, Gustaw.


> jak wiekszosc osob w polskim spoleczenstwie wychowalem sie w tzw. wierzacej
> rodzinie, gdzie chodzilo sie do kosciola, uczylo dzieci modlitwy, wpajalo tz
> w. wartosci chrzesciajnskie i nic mi z tego nie zostalo. moze zmienie sposob
> wypowiedzi bo wynika z tego ze zaluje tego, ze nie jestem osoba wierzaca - w
> prost przeciwnie czuje sie szczesliwy jako osoba w moim subiektywnym mnieman
> iu wyzwolona z tworzonej przez ludzi uludy czy odwolujac sie do nomenklatury
> dziadka freuda "nerwicy".
>
> rozumiem wiare rzesz ludzi pozbawionych szerokiej edukacji, wiedzy o
> swiecie,
> jednostki zajete na tyle praca i doczesnoscia ze nie mogs poswiecic sie
> refle
> ksji nad tymi sprawami. rozumiem, ze wybitna zewnatrzterownosc
> coponiektorych
> tez ma tutaj istotna role.
>
> wytlumaczcie mi tylko dlaczego wsrod ludzi, ktorzy podjeli trud zastanowieni
> a sie nad ta sprawa, odrzucajac narzucone spolecznie wzorce i schematy zacho
> wania, wybrali taka a nie inna droge? znam wiele osob ze wszechmiar
> podobnych
> do mnie i czesc z nich wierzy absolutnie nie rozumiejac mnie, czesc ma podej
> scie umiarkowane (taki deizm na przyklad) a czesc jest zdeklarowanymi ateist
> ami.
>
> co decyduje o tym, ze jedni potrzebuja religii "jak zapalcznika ogien jak su
> che ziarno wode" a inni w tym ja nie potrafia nawet wyobrazic sobie, ze mozl
> iwe jest istnienie czegos co empirycznie jest nieuchwytne, cos co tak dobitn
> ie jest dzielem czlowieka, cos czemu przeczy wiele rzeczy dziejacych sie w s
> wiecie. warto dodac ze dla mnie zadna wiara nie ma sensu bowiem wszystkie dl
> a mnie maja taka sama geneze.
>
> nie oczekuje prostej odpowiedzi, studia psychologiczne nauczyly mnie nie ocz
> ekiwac nawet "pakietu kontrolnego" zmiennych ale chetnie przeczytalbym co in
> ni mysla na ten temat - moze jakies publikacje, artykuly w necie albo pozycj
> e ksiazkowe?
>
> czytalem "psychologiczne uwiedzenie" ktorego autor jako zdeklarowany charzes
> cijanin nadal wykladal psychologie czego nie pojmowalem :-) ale niewatpliwie
> jego retoryka nacechowana parenetycznym tonem odrzucala wiele argumentow za
> a gloryfikowala kazdy przejaw zgodnosci z jego pogladami... zupelnie jak w t
> ypowych badaniach nad dysonansem.
>
> no, troche sie za duzo napisalo - czekam co powiecie a czego nie :-)
>
> --
> -=Pozdrowionka=-
>
> Wilczek
> w...@w...pl <|> http://www.wr.pl
> ICQ: 4017758  <|> GG: 75722
>
>
>
>


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-11-20 13:17:44

Temat: Re: Psychologiczne aspekty "wiary"
Od: "Duch" <a...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

> {}Ktoś napisał "pierwszy łyk z kielicha wiedzy prowadzi do ateizmu, ale na
> dnie tego kielicha jest Bóg" (czy jakoś tak).
> Coś czuję, że właśnie posmakowałeś pierwszego łyku. Zreflektuj się albo
pij
> do dna.

Swietne!

> Ale trzeba wybierać mądrość z religii, a nie szukać w nich
nieprawidłowości.

Jeszcze lepsze! Zauwazylem, ze "ateisci" bardzo lubia wskazywac na "wady
religji",
czesto troche slusznie, ale .... jeszcze gorzej potrafia rodzic sobie z
"aspektem duchowym".

To tak jak ktos krytykuje metody wychowawcze - ojca ktory daje klapsa,
a sam potem ma rozkapryszone bachory.

Jeszcze nawet pare lat temu, wiele osob-ateistow, czerpalo "energie" z tego
porownania ja->"juz wyzwolony", tam->"wierzacy zabobon".
I to wygralo, wygralo i ... nastapila nieznosna pustka.
Pieknie bylo gdy sie wskazywalo wady innych (probujacych czegos),
a nigy nie pytalo siebie samego, o co tak naprawde tu chodzi.
A teraz pytania przychodza.
Zreszta te wszystkie wrozki, szamanki....
I Ci co je zadaja sa troche w dolku, slusznie,
"wyzwolnie" w nieskonczonosc nie bedzie dzialac, teraz jest pora na kaca.
;-)
Zdrufka, Duch



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-11-20 13:23:28

Temat: Re: Psychologiczne aspekty "wiary"
Od: "Duch" <a...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Mi sie tez podoba,
ciekawe, pozdrawiam! Duch


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-11-20 14:54:57

Temat: Re: Psychologiczne aspekty "wiary"
Od: "Duch" <a...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

> wprost przeciwnie czuje sie szczesliwy jako osoba w moim subiektywnym
mniemaniu
> wyzwolona z tworzonej przez ludzi uludy czy odwolujac sie do nomenklatury
> dziadka freuda "nerwicy".
>
> nie jesteś z niczego wyzwolony, tylko uwikłany w inny ... system
religijny!?

Dokladnie tak samo to widze.

> Jedno wydaje mi się pewne - wierzymy wszyscy ...

O , to, to, to...
Jedno z najbardziej szokujacych rzeczy jakie zauwazylem, to, to,
ze wlasnie deklaracja nie-wiary, "wyzolenia", to cos jakby "gorsze
uwiklanie",
dokladnie jak piszesz.

"Wyzwonie" nie jest tak naprawde wyzwoleniem tylko... pewnego rodzaju
ucieczka.
Lek, strach, fobie staly sie czyms obrzydliwym i osoby "wywolone", wskazuja
strach wierzacych paluchem i mowia - to co robisz jest zabobonem i jest
glupie. Wyszlo mi jednak, ze nie-wierzacy nie potrafia zaakceptowac
tego cyklu ciepienia-leku-blagania o listosc. "Karaja"/odrzucaja w ten
sposob
osoby ktore decyduja sie wyrazac ten naturalny lek.
Presja na bycie "wywolonym" jest wieksza niz potrzeba wyrzucania z siebie
tego naturalnego leku.
A okreslic siebie jako "wywolonego" jest wygodnie, to tak jak z narkomanem
ktory "wcale nie jest uzalezniony". A wszyscy mamy problem i na tym to
polega.

Do tej pory, byc "wyzwolonym" bylo wygodnie bo oznaczalo "byc w
awangardzie".
Problem w tym, ze nie mozna w nieskonczonosc uciekac od pytania. A pytania
zaczynaja powracac.
I jak tu "wyzwolonemu-naukowcowi" -na jego niesmiale pytania-
wyjasnic, ze jedna jest cos wiecej?
Nauka mowi wyraznie i jednoznacznie" "nie ma nic wiecej".
To tak jak osoba wierzaca mowi
"trzeba robic dobrze, bo dobre uczynki dadza mi kiedys nagorde".
Jak naukowiec ma uwierzyc, ze warto "dobrze czynic",
jesli swiat to tylko popychajce sie atomy, a pojecia dobro/zlo
sa tylko subiektywny????
Chyba nie da sie! Wiekszosc takich ludzi skazanych jest na "duchowe pieklo"
(albo chociaz "ciezki czysciec"), przy czym... wlasnie teraz nastepuje pewne
przebudzienie....
"Przebudzajacy sie" nie chyba nie wiedza jeszcze jednego... beda musieli
przyznac
sie do tego, co do tej pory tak bardzo opluwali np. wlasny strach,
"zabobon".
Zdrufka! Duch



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-11-20 15:31:43

Temat: Re: Psychologiczne aspekty "wiary"
Od: "Duch" <a...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Czesc!
Do tej pory wiara byla traktowana jako "niechciane dziecko",
bylo to oczywiste, ale teraz, kidy prawie wszystko juz zostalo oplute,
nachodzi pora refleksji, smutnej refleksji.
To tak jak naukowiec, ktory pewny siebie pokazuje wiare jako
wynik strachu ... i nagle.... sam zaczyna zastanawiac sie nad
celem zycia.... a np. wedlug nauki nasze dzialania nie specialnie maja
sens: taka konfiguracja atomow czy inna... jaka to roznica?
A jednak... pytania przychodza i nie chca odejsc :-)
"Kac" nadszedl i stad te pytania.

Np.
Jezeli jestem zolnierzem i zabilem wielu wrogow, to czy to dobrze
czy zle? Wg. nauki dobrze - mam wieksze szanse na biologiczne
przetrwnie moich genow. Wiec -w tym kontekscie- moralnosc jest
dobra czy zla? Czy to tylko "wymysl" spoleczenstwa, zeby nawzajem sie
nie pozabijac (tak mowi nauka!!!!),
i w sumie nie warto tego przestrzegac...
Czy jednak ma to "glebszy sens" i kiedys-tam bedziemy za to
osadzeni? (taki sad ostateczny albo prawo karmy)
Ja jestem mocno pewny co do tego drugiego, ale Ty sam musisz znalesc
odpowiedz, na podstawie wlasnych, dlugich, moznolnych doswiadczen,
bledow itp.
Zdrufka, Duch



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 10


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Zimbardo eksperyment
Co robić
Młoda dziewczyna....
Belka dusza
Znaleść szukane

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »