| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-11-22 18:27:10
Temat: Re: Wiara z szarych komórek [Re: Psychologiczne aspekty "wiary"]R77 polemicznie:
> > Przegladalem dzisiaj Forum i natknalem sie na tlumaczenie artykulu z "The
> > Times" pod tytulem jak w temacie. Artykul, jak przystalo na poziom gazetowy,
> > raczej kiepski [...]
> [...]
> > Times 29.10.2001
>
> Jednak nie tak calkiem kiepski jak reszta tekstu jest ostatni akapit:
> 'Dr Daniel Batson psycholog z Kansas Univeristy, uwaza, za religii nie
> mozna zawezac do tego, co dzieje sie w mozgu. "Sadzic, ze mozg tworzy
> religie, to tak jakby sadzic, ze fortepian tworzy muzyke." '
Tak?
A mnie sie ten fragment wydal wlasnie jednym z bardziej kiepskich i dlatego, go
nie zacytowalem :-)
Sa tez oczywiscie kiepskie fragmenty o przeciwnym wydzwieku, których tez nie
cytowalem.
BTW zajrzalem wczoraj na Amazon, zeby moze cos z tych rzeczy zamówic, ale po
przeczytaniu recenzji (które zreszta mialy niezly rozrzut - od entuzjastycznych
po miazdzaca krytyke), nie zdecydowalem sie, bo krytyka wydawala sie czesto
wystarczajaco fundamentalna, zeby raczej ominac te pozycje z daleka.
Poczekam na cos lepszego (mniej kontrowersyjnego, za to moze bardziej
trafionego).
A moze ktos jednak cos lepszego juz zna?
Saulo
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2001-11-22 18:29:41
Temat: Re: Wiara z szarych komórek [Re: Psychologiczne aspekty "wiary"][cut]
> Równie prowokacyjny charakter maja badania Michaela Persingera z Laurentian
> University w Ontario. Opracowal on metode wywolywania uniesien religijnych
> lub "odczuwania czyjejs obecnosci". Polegala ona na poddawaniu mózgów
> ochotników dzialaniu niezbyt silnego pola elektromagnetycznego zwanego
> "wibracja Thomasa", od nazwiska badacza, który ja odkryl. Czterech do [S:
> chyba mialo byc 'na'?] pieciu uczestników doswiadczenia, którym nalozono
> kask magnetyczny, doznalo mistycznego przezycia.
[cut]
Dla zainteresowanych podam jesczze tytul ksiazki Persingera:
"Neuropsychological Bases of God Beliefs"
Michael A. Persinger
Pozdri
Saulo
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-11-23 01:08:26
Temat: Re: Psychologiczne aspekty "wiary"Piotrek :
> Nie zauwazyłeś czasami, że każdy człowiek bez wzgledu na wyznawanę religie czy
> swiatopogląd stosuje tą metode do oceny rzeczywistosci? Ateista czuje sie
> lepiej wytykając wierzącemu, więrzacy czuje si elepiej wzgledem ateisty,
> katolik czuje sie jeszcze lepiej wzgledem jechowity, a jechowita ma pewnosc ze
> tylko on zostanie zzbawiony itd... Sptrytne co?
Piotrze, a co z tymi którzy nie wytykają
i oceny wierzeń lub nie-wierzeń innych nie są im potrzebne do szczęścia ?
:))
Eva
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-11-23 01:14:52
Temat: Re: Psychologiczne aspekty "wiary"<p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:79a7.00001c27.3bfcfd08@newsgate.onet.pl...
> Ja w to Twoje subiektywnme uczucie nie wątpię i nie mam zamiaru go podważać,
> dla Ciebie na pewno jest ono autentyczne. Ale mogę zauwazyć, że np. wyznawca
> innej religii będzie równie autentycznie przekonany o czymś innym, np. zupełnie
> sprzsecznym z Twoim przekonaniem. I jakia w Twej ocenie bedzie prawdziwość jego
> wiary mówmy w jakiegoś innego Boga?
A kto Ci powiedział że Bóg jednych różni się od Boga innych;) ?
E.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-11-23 10:03:24
Temat: Re: Psychologiczne aspekty "wiary"> Nie zauwazyłeś czasami, że każdy człowiek bez wzgledu na wyznawanę religie
czy
> swiatopogląd stosuje tą metode do oceny rzeczywistosci? Ateista czuje sie
> lepiej wytykając wierzącemu, więrzacy czuje si elepiej wzgledem ateisty,
> katolik czuje sie jeszcze lepiej wzgledem jechowity, a jechowita ma
pewnosc ze
> tylko on zostanie zzbawiony itd... Sptrytne co?
Jasne, ze widzialem i ... tak juz jest, nawet nie jestem przekonany czy to
zle.
Matka tez uwaza, ze jej dziecko jest najpiekniejsze, moze tak ma byc?
A gdy ktos uwaza, ze inni sa lepsi (pewnie w jakims tam sensie sa),
to czy nie jest to juz "choroba", niska wartosc siebie?
Wracajac do ateizmu, zauwazylem prosta rzecz.
Ludzie staja sie ateistami dlatego, zeby ukryc pewne swoje
przerazenia/leki/fobie, ktore dzisiaj nie sa akceptowane.
Oczywiascie ateista uwaza, ze jest wolny od "zabobonu",
ale to taka forma obrony.
Wlasnie! I to mnie interesuje najbardziej...
Co sie takiego stalo, ze musimy pokazywac sie jako "wyzwoleni"?
Bo... wazniejsze sie stalo nie "przerabianie" swoich problemow tylko...
ich ukrywanie, pokazywanie jakim sie jest silnym i wyzwolonym.
Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-11-23 13:20:22
Temat: Re: Psychologiczne aspekty "wiary"> Jasne, ze widzialem i ... tak juz jest, nawet nie jestem przekonany czy to
> zle.
> Matka tez uwaza, ze jej dziecko jest najpiekniejsze, moze tak ma byc?
> A gdy ktos uwaza, ze inni sa lepsi (pewnie w jakims tam sensie sa),
> to czy nie jest to juz "choroba", niska wartosc siebie?
To po prostu bazuje na dysonanie poznawczym - musimy gloryfikowac to co
sami robimy, w co wierzymy, postawy jakie przejawiamy etc.etc.
Jesli uwazasz, ze to co mowi ktos inny jest lepsze to mozesz albo zmienic
swoja psotawe co jest kosztowne i nie odbywa sie bez duzych oporow
naszego "ja" (no bo oznaczaloby, ze wczesniej sie mylilem i to co sadzilem
bylo niemadre/glupie/mniej wartosciowe) albo po prostu przedkladac swoje
zapatrywania, postawy nad inne - konsekwencja rulez :-)) - jest to
latwiejsze, mniej kosztowne i utrwala samoocene.
> Wracajac do ateizmu, zauwazylem prosta rzecz.
> Ludzie staja sie ateistami dlatego, zeby ukryc pewne swoje
> przerazenia/leki/fobie, ktore dzisiaj nie sa akceptowane.
> Oczywiascie ateista uwaza, ze jest wolny od "zabobonu",
> ale to taka forma obrony.
ROTFL
Ja szczerze mowiac powiem otwarcie dlaczego nie wierze w sily
nadprzyrodzone... boje sie pajakow!!! Nie jakos tak strasznie ale
to jednak agrachofobia i staram sie za wszelka cene ja ukryc :-)
W koncu kto to widzial, zeby mezczyzna bal sie malych stworkow,
ktore przy kazdym kontakcie z czlowiekiem sa kilkaset razy bardziej
zestresowane - to jest nieakceptowane w spolecznstwie !!!
Gdyby ktos sie dowiedzial to juz byloby po mnie!!! Dlatego wlasnie
jestem ateista ;-))
Wybacz, ale takie konkluzje wynikaja z Twojego wywodu :-))
Szanuje Twoje poglady i ciesze sie, ze masz duzo do powiedzenia
- bardzo chetnie czytam Twoje posty ale jednak pewne swoje sady
przedstawiasz jako pewne i obiektywnie sprawdzone co prowadzi do
tworzenia sztycznych implikacji motywacjnych jak ta powyzej :-)
Z mojej perspektywy wynika wlasnie, ze wiara jest ucieczka od
problemow, z ktorymi nie mozna sobie poradzic inaczej ale powodow
moze byc oczywiscie milion.
> Wlasnie! I to mnie interesuje najbardziej...
> Co sie takiego stalo, ze musimy pokazywac sie jako "wyzwoleni"?
> Bo... wazniejsze sie stalo nie "przerabianie" swoich problemow tylko...
> ich ukrywanie, pokazywanie jakim sie jest silnym i wyzwolonym.
Moim celem wcale nie byla taka autoprezentacja, wyszlo to poniekad
niechcacy czego zaluje bo przechodzimy do argumentow 'ad persona'
co nie wrozy nic dobrego :-))
> Duch
--
-=Pozdrowionka=-
Wilczek
w...@w...pl <|> http://www.wr.pl
ICQ: 4017758 <|> GG: 75722
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-11-23 16:11:05
Temat: Re: Psychologiczne aspekty "wiary"> To po prostu bazuje na dysonanie poznawczym - musimy gloryfikowac to co
> sami robimy, w co wierzymy, postawy jakie przejawiamy etc.etc.
> Jesli uwazasz, ze to co mowi ktos inny jest lepsze to mozesz albo zmienic
> swoja psotawe co jest kosztowne i nie odbywa sie bez duzych oporow
> naszego "ja" (no bo oznaczaloby, ze wczesniej sie mylilem i to co sadzilem
> bylo niemadre/glupie/mniej wartosciowe) albo po prostu przedkladac swoje
> zapatrywania, postawy nad inne - konsekwencja rulez :-)) - jest to
> latwiejsze, mniej kosztowne i utrwala samoocene.
Jak najbardziej.
Ale (IMO), Ty nie wiesz co jest dalej - idac droga "obiektywizmu naukowego".
Matka, ktora wierzy, ze jej dzicko jest najwazniejsze, zaczyna studiowac
powiedzmy psychologie, i dowiaduje, ze wszystkie matki tak "maja".
To niestetu powoduje, ze moze stracic ona "wiare" w swoje dziecko.
Bo swoje subiektywne oceny zaczynaja jarzyc sie jako "zabobonne",
"zwierzece", "z perspektywy milionow".
"Obiektywna nauka" mowi, ze jestesmy "zbiorem atomow",
a co gdy "naukowcowi" ... nagle pojawiaja sie pytanie o sens zycia,
"subiektywne odczucia" zaczynaja sie dobijac i taki czlowiek nie
wie co zrobic?
Powiem wiecej: na terapii pojawia sie pacjent, ktorego
subiektywne odczucia sie "nieprawidlowe" wzgledem grupy
(np. "zabobonny strach")
Ma zostac "wyleczony". Potem okazuje sie,
ze jego subiektwne, "nieprawidlowe" odczucia,
byly .... prawdziwe, tzn. odzwierciedlaly to co (nieswiadomie)
grupa odrzuca i nieakceptuje, udaje ze nie ma,
to pojawilo sie w tego czlowieka "nieswiadomych sygnalach".
Wydaje mi sie, ze albo nie wiesz o czym mowie, albo unikasz tego
co chce przekazac. Mozesz sie ze mna nie zgadzac, ok,
ale czujesz chociaz sens tego co chce przekazac?
Bo wydaje mi sie, ze Piotr.M wie mniej wiecej o czym mowie
(co nie znaczy, ze sie ze mna zgadza! :-), ale czuje gdzie lezy problem,
nad ktorym sie zastanawiamy)
> Ja szczerze mowiac powiem otwarcie dlaczego nie wierze w sily
> nadprzyrodzone... boje sie pajakow!!! Nie jakos tak strasznie ale
> to jednak agrachofobia i staram sie za wszelka cene ja ukryc :-)
> W koncu kto to widzial, zeby mezczyzna bal sie malych stworkow,
> ktore przy kazdym kontakcie z czlowiekiem sa kilkaset razy bardziej
> zestresowane - to jest nieakceptowane w spolecznstwie !!!
> Gdyby ktos sie dowiedzial to juz byloby po mnie!!! Dlatego wlasnie
> jestem ateista ;-))
:-) Ej, szczerze mowiac nie rozumiem jak to sie ma do tego co napisalem :-)
Jeszcze raz: albo mnie naprawde nie rozumiesz (nie mowie o zgadzaniu sie),
albo umykasz.
> Wybacz, ale takie konkluzje wynikaja z Twojego wywodu :-))
> Szanuje Twoje poglady i ciesze sie, ze masz duzo do powiedzenia
> - bardzo chetnie czytam Twoje posty ale jednak pewne swoje sady
> przedstawiasz jako pewne i obiektywnie sprawdzone co prowadzi do
> tworzenia sztycznych implikacji motywacjnych jak ta powyzej :-)
Nie obrazam sie :-) Ale chyba sie ine rozumiemy
> Z mojej perspektywy wynika wlasnie, ze wiara jest ucieczka od
> problemow, z ktorymi nie mozna sobie poradzic inaczej ale powodow
> moze byc oczywiscie milion.
Problem w tym, ze 50% tego co nas otacza to cos z czym
nie mozemy sobie dac rady.
Tam gdzie nie mozemy dac sobie rady, "szarpiemy sie",
"szamoczemy", "usztywniamy" itp.
Ty sugerujesz nie-wprost (typowo dla "naukowca" ;-) ),
ze ta wiara/szamotanie sie/szarpanie jest niepotrzebne,
bo wystarczy zrozumiec, a nie "wierzyc".
Kazdy z nas "szamocze sie" w -powiedzmy- 50%,
jak wiec mozesz mowic o sobie, ze rozumiesz zawsze,
a nigdy nie "szarpiesz sie"? (w przeciwienstwie do tych "zabobonnych")
Nic bardziej mylnego, nawet nie jest to "zgodne z psychologia".
Podobno najbardziej dramatyczne terapie musza przechodzic
.... sami terapeuci.
Wiesz co tam sie dzieje? Jest szarapnie, wycie, histeria, skowyt itp.
"Wiedza teoretyczna" jest niczym, do tego co wychodzi podczas
wiary/szarpania/przerabiania lekow i fobii.
Wiesz dlaczego?
Dlaczego "zrozumienie naukowe" malo daje, na polu naszej psychiki?
Bo rzadza "przezycia".
Wydaje mi sie, ze po prostu wierzysz w "prawde teoretyczna",
jako cos bardziej stabilnego/obiektywnego od "instyktu".
Byc moze po prostu nie przezyles "zwatpienia".
> > Wlasnie! I to mnie interesuje najbardziej...
> > Co sie takiego stalo, ze musimy pokazywac sie jako "wyzwoleni"?
> > Bo... wazniejsze sie stalo nie "przerabianie" swoich problemow tylko...
> > ich ukrywanie, pokazywanie jakim sie jest silnym i wyzwolonym.
>
> Moim celem wcale nie byla taka autoprezentacja, wyszlo to poniekad
> niechcacy czego zaluje bo przechodzimy do argumentow 'ad persona'
> co nie wrozy nic dobrego :-))
Bo ja chyba nie do konca odczytalem na czym najbadziej Ci zalezy.
Prawdopodobnie widzisz na okolo "przejawy religji", i nie wiesz co z tym
zrobic, "dysonansuje" to z Twoim spojrzeniem na swiat,
wiec probowales okreslic te (czesc wlasciwie) religji jako "nieprawidlowa".
A ja staralem sie zasiac Ci watpliwosc.
Ale nie widze, zebys mial watpliwosci/szukania,
wiec wlasciwie nie jestem w stanie *pokazac* Ci cos "z poza",
*pokazac watpliwosc*, zebysmy sie chociaz wspolnie zastanowili,
nie mowie nawet o tym zebys sie ze mna zgodzil.
No nic, mysle, ze dalsze ciagniecie tematu nie ma sensu.
Nie zalezy mi zeby Cie personalnie atakowac,
ale wiem, toche Cie "zaczepialem" :-),
zebys zobaczyl rowniez, gdzie tkwi Twoj problem w tej calej sprawie.
Pozdrawiam! Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-11-23 16:37:17
Temat: Re: Psychologiczne aspekty "wiary"Wilku,
wlasnie A.N. dal bardzo dobre argumenty,
inaczej i chyba lepiej niz ja (ja dalem "z innej beczki")
Wilku, moje podstawowe pytanie jest inne:
dlaczego wiara "jarzy" Cie sie wlasnie w taki sposob?
(zreszta taka opinia jak Twoja jest bardzo powszecha dzisiaj).
Wiem, dziwne pytanie, ale w tym widze sens, rozwiazanie....
Pozdrawiam, Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-11-23 17:07:07
Temat: Re: Psychologiczne aspekty "wiary"Wilczek napisał:
>
>
> no, troche sie za duzo napisalo - czekam co powiecie a czego nie :-)
>
wtrące 3 grosze w wątek, może powtarzam bo całego nie czytałem:
duchowość obecnie traktowana jest, przynajmniej przez część psychologów (n.p. prof
Namysłowska) za element zdrowia psychicznego. Duchowość nie jest równoznaczna z
religijnością.
Różne programy terapeutyczne (AA, niektóre programy dla narkomanów) oparte są wręcz o
odbudowę duchowości człowieka.
pzdr
G.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-11-23 18:07:49
Temat: Re: Psychologiczne aspekty "wiary""Wilczek"
> ROTFL
Ciekawe czy Ci kiedyś będzie tak wesoło tam u Góry...
> To zupelnie tak jakby mi sie wydawalo, ze biale jest czarne...
W Krakowie tak jest.
Kilka lat temu biały blok od powietrza krakowskiego zrobił się czarny :)))))
> - powiedz dlaczego TOBIE tak sie to jawi?
Bo taka jest wiara - może niezbyt wielka u mnie ale na tyle wystarczająca,
że mam świadomość, że On jest.
A najprostszym przykładem, że Bóg jest to dostrzeganie go w drugim
człowieku.
Zresztą i tak nie mam zamiaru Cię przekonywać, bo naprawdę nie jest to w
moim interesie.
Naprawdę mnie to nie obchodzi czy ktoś wierzy czy nie, obchodzi mnie tylko
to jak dana osoba wypowiada się o Bogu, bo jeżeli wiesza na nim psy to nie
mogę siedzieć cicho.
Można być niewierzącym ale z szacunkiem wyrażać się o Bogu.
--
TNIJ CYTATY!!!
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |