Data: 2002-12-17 10:42:47
Temat: Re: :/
Od: Mema <m...@t...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Tue, 17 Dec 2002 09:30:02 +0100 user dipsom_ania napisał(a) newsa
<3...@n...vogel.pl> a ja na to:
hmm.. niełatwe to zadanie przekonać chorą psychicznie osobę o tym, ze
jest chora i że powina pojsc do lekarza, a co gorsza: do psychiatry. Z
Twojego opisu pozwoliłam sobie wyciagnąć wniosek, że ta koleżanka zdrowa
psychicznie to nie jest. Tez optowałabym za zaburzeniami urojeniowymi
(jakos nie mam sumienia stawiac dg: schizofrenia przy pierwszym
epizodzie; po co etykietować młodych ludzi) albo chociaz zaburzeniami
(osobowości) schizotypowymi, czyli podobnymi do schizofreni.
ja zazwyczaj jestem w innej sytuacji- już ktoś przede mną wysłał tego
człowieka do psychiatry. Do mnie należy zadanie przekonania pacjenta o
tym, ze rzeczywiscie jest chory i nakłonienia go do brania leków i do
współpracy. Niestety bowiem: do obrazu chorób z kręgu schizofrenii ( i
do wiekszości psychoz) należy tzw. utrata krytycyzmu chorobowego, czyli
brak poczucia choroby. To dla dobra takic osób wymyslono Ustawę o
Ochronie zdrowia Psychicznego, dzięki której mozna leczyc ich wwbrew
woli (ale tylko wtedy, jeśli zagrażają bezpośrednio życiu swojemu lub
życiu i zdrowiu innych osób).
Ale co wczesniej, kiedy taka osoba nie jest agresywna, nie ma myśli
samobójczych, ale meczy sie z tą burzą we własnej głowie?
hmm.. trudne... chyba ze dwa razy zdarzyło mi się nakłaniać takiego
człowieka , by rozpoczął leczenie psychiatryczne.
Moim zdaniem, najważniejsza jest relacja, w oparciu o którą będziesz
rozmawiac o tak delikatnych sprawach- jesli znacie się długo, dobrze,
prawdopodobnie bedzie Ci łatwiej. Wielkie znaczenie ma szczerość i
otwartość rozmowy: wolę powiedziec wprost i wytłumaczyc takiej osobie,
ze powinna pojsc do psychiatry i ze to wcale nie jest takie
nieprzyjemne, ze psychiatra to lekarz od duszy i od nerwów (uzywam np
takich stwierdzen niewprost: masz skołatane nerwy, cos sie z twoją duszą
dzieje- w zależnosci, na co kłądznie nacis mój rozmówca. No bo przeciez
nie wywalę od razu: masz urojenia i halucynacje wzrokowe - taką
szczerosć i otwartosć odradzam)ze jego badanie to rozmowa, ze wcale nie
znaczy to, ze cię zamkną w wariatkowie. Odradzam mówienie, ze pojdziesz
do zwykłęgo lakarza, albo,,ze do psychologa, bo czesto pacjent wykrywszy
kłamstwo traci zaufanie i anwet moze wciągnąc mówiącgo do krąg swoich
urojen (on jest w spisku- wyprawił mnie do psychiatry, nie mówiąc, ze
ide do psychiatry)
Dobrze jest tez wspólpracować z rodziną lub inną/innymi bliskimi osobami
w celu przekonania chorego. Mozna tez zaposic psychiatrę na wizytę
domową- ale po ustaleniu tego z chorym. jesli pacjent upiera sie przy
wizycie u psychologa, mozna pojsc na taką ugode, ze psycholog - o ile
jest przytomny- wyjasni mu, ze w tym miejscu konczą się jego
kompetencje. Krótko: warto miec sojusznika, ale osobą, do której chory
ma zaufanie.
Wiecej pomysłów na te chwilę nie mam. Ja w takich sytuacjach działam
intuicyjnie, opiera m sie na relacji, jaką nawiązuję z chorym. Trudnego
zadania chcesz się podjać. Pwodzenia!
dodam tylko, ze bardzo czesto okazuje sie, ze pacjent po takiej
wizycie/rozmowie z psychiatrą stwierdza, ze niepotrzebnie sie bał, bo
pan/i doktor okazał/a się miło, ciepłą osobą, zrozumiała go, miała dla
niego cierpliwosć.
Oby ludzie chorzy trafiali na takich tylko lekarzy! :))
mema (troszku chora od wczora ;)
|