Strona główna Grupy pl.soc.rodzina ...

Grupy

Szukaj w grupach

 

...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 53


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-09-14 16:13:45

Temat: ...
Od: s...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora




Moje życie coraz bardziej przypomina senny koszmar. To jak film grozy, który
zaczyna się od ujęcia błękitnego nieba i buzi uśmiechniętego dziecka. Pół roku
temu, kiedy wyprowadzał się mój mąż, myślałam, że zaczynam nowe, lepsze życie,
że skończył się czas oszukiwania i podwójnego życia. Że wychodzę na prostą. Po
pół roku widzę, że moje życie coraz mocniej zawiązuje się w gordyjski węzeł.
Chodzi o to, że dziś jestem samotną matką z 2 dzieci, która w zeszłym tygodniu
złożyła pozew o rozwód (do którego jeszcze nie jestem gotowa, ale mąż tego
potrzebuje, a taniej będzie jak ja go złożę), jestem związana emocjonalnie z
mężem i im gorzej jest między mną a człowiekiem, z którym spotykam się (a teraz
prawie mieszkam) od ponad roku, tym bardziej płaczę za moim małżeństwem. Mój
obecny związek staje się coraz słabszy, coraz mniej zobowiązujący.
Przeraża mnie samotność bez mężczyzny, przeraża mnie takie życie jak teraz, w
huśtawce emocjonalnej, w tęsknocie za mężem co jakiś czas. Zastanawiam się, jak
przetrwam rozwód, coraz bardziej czuję się jak po przebyciu ciężkiej choroby.
Zapisałam się do psychologa, czekam w kolejce na spotkanie, zastanawiam się,
jak będzie mógł mi pomóc, w tym moim niezdecydowaniu. Mój partner mówi, że
jestem nieprzewidywalna jak nikt, kogo znał, że wariuje żyjąc ze mną na tej
ciągłej huśtawce, że wyczuwa we mnie pokłady agresji do niego.. to wszystko
prawda, i dlatego właśnie zastanawiam się, czy nie powinniśmy się rozstać, jak
można żyć w takim związku..
Czuję, że coraz bardziej staję się martwa, zabija mnie to, że sama zapędziłam
się w taką sytuację, nie widzę z niej wyjścia..
Piszę to wszystko, żeby sobie pomóc, przynosi mi ulgę pisanie tego do grona
obcych ludzi, których nigdy nie spotkam. Teraz powinnam być na weselu, na które
zostaliśmy zaproszeni. Kupił mi na nie wczoraj nowe buty, za prawie 2 stówy.
Leżą teraz w pudełku. Wystawiłam go i siedzi tam teraz sam. A ja jestem jak
półtrup.
Mam przestrogę dla tych, którzy są w takich sobie małżeństwach, mają kogoś na
boku i planują zacząć życie na nowo: najciężej może wam być wtedy, kiedy
stracicie już szansę na powrót, kiedy stracicie dom i normalność, nudnego męża
i nudne życie.
M.


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2002-09-14 20:56:48

Temat: Re: ...
Od: "Studentka" <w...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:019a.000000a6.3d836038@newsgate.onet.pl...

Witaj,

> Moje życie coraz bardziej przypomina senny koszmar. To jak film grozy,
który
> zaczyna się od ujęcia błękitnego nieba i buzi uśmiechniętego dziecka. Pół
roku
> temu, kiedy wyprowadzał się mój mąż, myślałam, że zaczynam nowe, lepsze
życie,
> że skończył się czas oszukiwania i podwójnego życia. Że wychodzę na
prostą. Po
> pół roku widzę, że moje życie coraz mocniej zawiązuje się w gordyjski
węzeł.
> Chodzi o to, że dziś jestem samotną matką z 2 dzieci, która w zeszłym
tygodniu
> złożyła pozew o rozwód (do którego jeszcze nie jestem gotowa, ale mąż tego
> potrzebuje, a taniej będzie jak ja go złożę), jestem związana emocjonalnie
z
> mężem i im gorzej jest między mną a człowiekiem, z którym spotykam się (a
teraz
> prawie mieszkam) od ponad roku, tym bardziej płaczę za moim małżeństwem.
Mój
> obecny związek staje się coraz słabszy, coraz mniej zobowiązujący.

Ja jestem w podobnej sytuacji, no może nie do końca, bo nadal mieszkam z
mężem i
pozew choć już napisany leży jeszcze w szufladzie i czeka na chwię, kiedy
przeleje
się czara goryczy i zdecyduję, że nie ma już odwrotu. No i mam jednego syna.
A co do związków, wciąż szukam i niby jestem z kimś, ale tak właśnie
bardziej
niezobowiązująco. Jest dobrze, ale jak długo będzie... :-(

> Przeraża mnie samotność bez mężczyzny, przeraża mnie takie życie jak
teraz, w
> huśtawce emocjonalnej, w tęsknocie za mężem co jakiś czas. Zastanawiam
się, jak
> przetrwam rozwód, coraz bardziej czuję się jak po przebyciu ciężkiej
choroby.

A ja już myślałam, że jestem jakimś ewenementem, że przyznaję się do tego,
że
potrzeuję kogoś obok mnie, gdy wokół pełno samotnych z wyboru, niezależnych
i samowystraczalnych
kobiet. Moje małżeństwo "umarło" niemal 7 lat temu, a pierwszy pozew
złożyłam
4 lata temu i wycofałam na prośbę męża. Teraz wiem, że nie było warto.

> Zapisałam się do psychologa, czekam w kolejce na spotkanie, zastanawiam
się,
> jak będzie mógł mi pomóc, w tym moim niezdecydowaniu. Mój partner mówi, że
> jestem nieprzewidywalna jak nikt, kogo znał, że wariuje żyjąc ze mną na
tej
> ciągłej huśtawce, że wyczuwa we mnie pokłady agresji do niego.. to
wszystko
> prawda, i dlatego właśnie zastanawiam się, czy nie powinniśmy się rozstać,
jak
> można żyć w takim związku..
> Czuję, że coraz bardziej staję się martwa, zabija mnie to, że sama
zapędziłam
> się w taką sytuację, nie widzę z niej wyjścia..

Pewnie będzie mógł Ci pomóc. Ale Twój partner tez powinien Cię wesprzeć.
Pewnie agresja tak naprawde nie jest skierowana na niego - ale ta cała
sytuacja przeciez jest bardzo stresująca i trudno przejść nad rozwodem do
porządku
dziennego. Ja jeszcze się nie rozwiodłam, a już mam huśtawki emocjonalne. I
sama nie wiem
czego chcę A właściwie wiem, żeby było jak dawniej, wiele lat temu, ale to
jest niemożliwe i
tak naprawdę nie potrafię się z tym pogodzić. Ale aby to przetrwać - musisz
być pewna czego chcesz.
A może zbyt szybko podjęłaś decyzję ? Jak długo jesteście razem ?
Ja nauczona doświadczeniem razcej nie tak szybko się z kimś zwiążę na stałe.

> Piszę to wszystko, żeby sobie pomóc, przynosi mi ulgę pisanie tego do
grona
> obcych ludzi, których nigdy nie spotkam. Teraz powinnam być na weselu, na
które
> zostaliśmy zaproszeni. Kupił mi na nie wczoraj nowe buty, za prawie 2
stówy.
> Leżą teraz w pudełku. Wystawiłam go i siedzi tam teraz sam. A ja jestem
jak
> półtrup.

Nie załamuj się. Naprawdę - choćby było najgorzej - i choć teraz wydaje się
to
nieprawdopodobne czas leczy rany i życie samo jakoś się układa, tylko trzeba
czasem zawalczyć.
O siebie samą. Przecież składając pozew na pewno myślałaś o tym co będzie
potem.
Teraz próbuj się tego trzymać. Ja mam wśród koleżanek wiele rozwódek i
patrzę jak
teraz po pierwszych stresach są szczęśliwe i mówię sobie, że mi też się uda.
Choć nie zawsze są w związkach, w których były w trakcie lub tuż po
rozwodzie

> Mam przestrogę dla tych, którzy są w takich sobie małżeństwach, mają kogoś
na
> boku i planują zacząć życie na nowo: najciężej może wam być wtedy, kiedy
> stracicie już szansę na powrót, kiedy stracicie dom i normalność, nudnego
męża
> i nudne życie.

Tak, masz rację, ale czasami małżeństwo jest już fikcją zanim pojawi się ten
ktoś na boku.
Czami ludzi łączy tylko papier i pojawienie się kogoś trzeciego nic nie
zmienia, jest jakby
koleją rzeczy. Czy w Twoim wypadku jedyną pzryczyną był ten ktoś ? Czy
wszystko poza
tym było idealne ? No i nie powinniśmy chyba oceniać takiej sytuacji na
świeżo ( tydzień po złożeniu pozwu)
ale po pewnym czasie. Za rok, dwa, będziesz to na pewno oceniać inaczej, bez
wględu na to jak
ułoży się Twój teraźniejszy związek. A bezzstresowo przeprowadzić się
rozwodu nie da. Nie zapomi się wspólnie
przeżytych lat. Ale może to jest cena jaką trzeba zapłacić za nowe życie
A co do przestrogi - nie zniechęciłaś mnie, ale może dlatego, że powodem
mojej decyzji nie jest osoba
trzecia, tylko rozpad małżeństwa dawno, dawno temu. Ale tęsknić będę mimo
wszystko
na pewno i płakać też. Ale wiem, że tak trzeba .
Wierz mi po każdej burzy, nawet najdłuższej wychodzi słońce. Nie obwiniaj
się. Nie wiem
wszystkiego, ale myślę, że masz wszelkie szanse, aby udało Ci się stanąć na
nogi
i ułożyć życie na nowo z tym którego wybrałaś (lub nawet bez niego). Znam
sytuacje z życia, kiedy
kobiety zaskakują wszystkich rozwodem i nowym partnerem. A teraz są
szczęśliwe, więc Tobie
tez może się udać. Pozdrawiam i 3mam kciuki.
Powodzenia
Studentka

> M.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2002-09-14 21:05:45

Temat: Odp: ...
Od: "Sandra" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik <s...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:0...@n...onet.pl...
> Mam przestrogę dla tych, którzy są w takich sobie małżeństwach, mają kogoś
na
> boku i planują zacząć życie na nowo: najciężej może wam być wtedy, kiedy
> stracicie już szansę na powrót, kiedy stracicie dom i normalność, nudnego
męża
> i nudne życie.

bardzo jestem ciekawa na,którym miejscu w twojej przestrodze są Twoje
dzieci... może należałoby znaleźć sens życia w tym kierunku...one na świat
sie nie prosiły bezwzgledu co kto zrobił w tym związku źle po ,której
stronie jest wina...

Sandra


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2002-09-14 21:09:59

Temat: Re: ...
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


<s...@p...onet.pl> wrote in message
news:019a.000000a6.3d836038@newsgate.onet.pl...
> Chodzi o to, że dziś jestem samotną matką z 2 dzieci, która w zeszłym
tygodniu
> złożyła pozew o rozwód (do którego jeszcze nie jestem gotowa, ale mąż tego
> potrzebuje, a taniej będzie jak ja go złożę),

Nie możesz wszystkiego robić wbrew sobie, skoro nie jestes gotowa nie
składaj go. Pieniadze są bardzo ważne, ale choć w tej rzeczy nie czuj się
przymuszona.
Nic nie musisz. Dopiero ta myśl przeniknie Cie, kiedy poczujesz, że chcesz,
tego chocby po to by cała różnica w opłatach sądowych przypadło Tobie i
Waszym dzieciom.
Byś mogła z nimi cieszyć się trochę innym, ale wciąż bardzo wartościowym
życiem.

> Przeraża mnie samotność bez mężczyzny,

Czy to nie jest powód rozpadu Twego małżeństwa, nie odpowiadaj od razu ,
tylko zastanów się od kiedy tak bardzo boisz się być sama, i co ten strach
robi z Tobą.
Czy Cie nie paraliżuje ?


> przeraża mnie takie życie jak teraz, w
> huśtawce emocjonalnej, w tęsknocie za mężem co jakiś czas.

Tęsknota - a może strach?

> Zastanawiam się, jak
> przetrwam rozwód, coraz bardziej czuję się jak po przebyciu ciężkiej
choroby.
> Zapisałam się do psychologa, czekam w kolejce na spotkanie, zastanawiam
się,
> jak będzie mógł mi pomóc, w tym moim niezdecydowaniu.

Pomoże, taka ich rola.

> Mój partner mówi, że
> jestem nieprzewidywalna jak nikt, kogo znał, że wariuje żyjąc ze mną na
tej
> ciągłej huśtawce, że wyczuwa we mnie pokłady agresji do niego.. to
wszystko
> prawda, i dlatego właśnie zastanawiam się, czy nie powinniśmy się rozstać,
jak
> można żyć w takim związku..

Na pewno nie powiniscie sie speieszyć, Ty nie wiesz czego tak naprawdę
chcesz, a on jeśli Cie kocha, po poznał tę radosną cześć Ciebie, pomoże Ci
uporać się z tym co Cię nęka.


> Czuję, że coraz bardziej staję się martwa, zabija mnie to, że sama
zapędziłam
> się w taką sytuację, nie widzę z niej wyjścia..

Jest wyjście, są jakieś powody, że Twój mąż ożenił się zToba, są powody,
dla których obecny TŻ szaleje za Tobą. skup się na tym co pięknego masz w
sobie.

> Piszę to wszystko, żeby sobie pomóc, przynosi mi ulgę pisanie tego do
grona
> obcych ludzi, których nigdy nie spotkam. Teraz powinnam być na weselu, na
które
> zostaliśmy zaproszeni. Kupił mi na nie wczoraj nowe buty, za prawie 2
stówy.
> Leżą teraz w pudełku. Wystawiłam go i siedzi tam teraz sam. A ja jestem
jak
> półtrup.

Czuje się fatalnie, dlaczego to zrobiłaś? Znajdź odpowiedź i to prawdziwą.


> Mam przestrogę dla tych, którzy są w takich sobie małżeństwach, mają kogoś
na
> boku i planują zacząć życie na nowo: najciężej może wam być wtedy, kiedy
> stracicie już szansę na powrót, kiedy stracicie dom i normalność, nudnego
męża
> i nudne życie.

Mądra przestroga.

Jacek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2002-09-14 21:23:48

Temat: Re: ...
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


"Studentka" <w...@p...onet.pl> wrote in message
news:am07q0$os2$1@news.onet.pl...
> Ja jestem w podobnej sytuacji, no może nie do końca, bo nadal mieszkam z
> mężem i
> pozew choć już napisany leży jeszcze w szufladzie i czeka na chwię, kiedy
> przeleje
> się czara goryczy i zdecyduję, że nie ma już odwrotu. No i mam jednego
syna.
> A co do związków, wciąż szukam i niby jestem z kimś, ale tak właśnie
> bardziej
> niezobowiązująco. Jest dobrze, ale jak długo będzie... :-(

Jest taki film "To tylko milość"
Bruce Willis i Michele Phiper, pokazują stan bardzo podobny do tego o jakim
piszecie.
Dwoje kiedyś kochających się ludzi, żyjących obok siebie, i dwoje dzieci.
Kazda rozmowa, chocby o pogodzie kończąca sie kłótnia.
Każda .... i tak kółko.


A jednak, .. ....... dało się praca obojga w budowanie i .... (warto
obejrzeć ten film)

Ja go oglądałem setki razy, raz w kinie , a potem w głowie, dzień po dniu.
Na szczęście finał jak na razie podobny jest do tego jaki wymyślił
scenarzysta.

> A ja już myślałam, że jestem jakimś ewenementem, że przyznaję się do tego,
> że potrzeuję kogoś obok mnie, gdy wokół pełno samotnych z wyboru,
niezależnych
> i samowystraczalnych

zadziwiające jest to jak ta potrzeba wpływa na życie wielu kobiet, niestety
z tego co widziałem najczęściej bardzo negatywnie. Nie wolno Wam się bać -
nie jesteście wtedy sobą.



Jacek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2002-09-15 08:52:33

Temat: Re: ...
Od: s...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

>
>
Masz maila na skrzynce. Pozdrawiam. M.

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2002-09-15 10:00:15

Temat: Odp: ...
Od: "Gwiazda" <a...@i...com> szukaj wiadomości tego autora

No więc w d.. już dostałaś. Teraz TY musisz wyprowadzić to wszystko na
prostą.
Zostaw nowego faceta, bo go krzywdzisz, a sama czujesz się przez to gorzej.
Na rozprawie mów prawdę, choćby to była utrata twarzy. Szczerość popłaca.
Może nie odzyskasz męża, może nie od razu, ale niech wie, że doceniłaś Wasze
życie, choć późno, może za późno, kto to teraz wie.
I tak będziesz widywać męża ze względu na dzieci. Nie możesz odebrać im ojca
jeszcze bardziej. I tak są skrzywdzone. Musisz mieć dużo siły.
Ja kiedy w końcu chcę zrobić coś dobrego, idę po pomoc do Boga. Złe rzeczy
robi się bez pomocy.
Wiem, że w prawdzie i dobrych rzeczach będzie mnie wspierał, a we dwoje i to
z Kimś silnym, wszystko robi się łatwiej. Najgorsza jest samotność, ale
panika przed samotnością jest złym doradcą. To wiem na 100%.
Teraz jest czas na posprzątanie życia. Załóż sobie, że rok jesteś bez
faceta. Rok jest na sprzątanie i dzieci, które czują co się dzieje. Serce ci
nie pęknie przez rok, a możesz spokojem i determinacją wiele zdziałać. Jak
już będzie po wszystkim, a będziesz miała tez pewność, że dzieci się w tym
znalazły (proszę nie ignoruj tych serduszek), wtedy odetchnij i rozejrzyj
się wokół.
Słabość, depresja, smutek, ból, poczucie samotności, beznadzieja... istnieją
po to by Cię pokonać. Nie daj się, to Ty je pokonaj. Nie jest to łatwe, ale
znajdziesz wsparcie, także tutaj.
Teraz dzięki tej sytuacji cierpi pięć osób. Musisz to zakończyć i to tak, by
rany szybko się zagoiły.
Proszę, weź się w garść.
Gwiazda


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2002-09-15 10:13:20

Temat: Odp: ...
Od: "Gwiazda" <a...@i...com> szukaj wiadomości tego autora

Słuchajcie, ja zrozumiałam z końca listu, że to ona znalazła sobie kogoś i
rozbiła nudne małżeństwo.
Za nudę w małżeństwie odpowiadają oboje, a za tak fatalne rozwiązanie jak
inny facet (to czysta ucieczka bez względu na cenę jaką płacą przede
wszystkim dzieci).
Nie o to chodzi jednak by kogoś potępiać, bo i tak robi to sama, ale by coś
naprawić.
Jeśli każda rozmowa kończy się kłótnią, to znaczy, że obie osoby czują się
głęboko zranione i chcę to z siebie wyrzucić. Chcą tak zranić jak same czują
się zranione. To instynktowne zachowanie.
Ktoś musi się przełamać i nie patrząc na swoją krzywdę przeprosić, wyleczyć
serce drugiej osoby by była w stanie zobaczyć nasze.
Mam męża choleryka. Wiem o czym mówię. Wiem co to być zranionym, ale na
szczęście wiem co to znaczy być uleczonym.
Rozmawiamy ze sobą o wszystkich uczuciach i ulagemy sobie trochę częściej
niż przed rozmową.
Podstawą małżeństwa jest miłość. To nie zjawisko paranormalne. Miłość to
trwale budowana więź, przez obie strony. Kiedy z grubej liny zostanie nie
zerwana choćby nitka, warto zaczać sklejać pozostałe. Namówić drugą stronę i
sklejać. Dla siebie, dla dzieci.. Zamknać obie dumy w szafie i budować, bo
rozwala się szybko i łatwo, a bohaterami są ci, co potrafili odbudować.
Gwiazda


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2002-09-15 12:35:56

Temat: Re: ...
Od: "Studentka" <w...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Gwiazda" <a...@i...com> napisał w wiadomości
news:am1mfs$h8r$1@dns.ats.pl...

> Jeśli każda rozmowa kończy się kłótnią, to znaczy, że obie osoby czują się
> głęboko zranione i chcę to z siebie wyrzucić. Chcą tak zranić jak same
czują
> się zranione. To instynktowne zachowanie.
> Ktoś musi się przełamać i nie patrząc na swoją krzywdę przeprosić,
wyleczyć
> serce drugiej osoby by była w stanie zobaczyć nasze.

A jeżeli przeprasza wciąż jedna strona i to nawet jeżeli ewidentnie wina nie
lezy po jej stronie tylko dla świętego spokoju. A druga jest obojętna i na
prosby
i błagania nawet i na grozby i na strategie dawania dobrego przykładu, bo
jest obojętna emocjonalnie. Ile tak mozna rok, 3,5... Dodam, ze w tym
wypadku
nie było żadnej osoby trzeciej, a żale dotyczyły tylko wzajemnych relacji.

> Mam męża choleryka. Wiem o czym mówię. Wiem co to być zranionym, ale na
> szczęście wiem co to znaczy być uleczonym.
> Rozmawiamy ze sobą o wszystkich uczuciach i ulagemy sobie trochę częściej
> niż przed rozmową.
Wiesz w pewnym sensie Ci zazdroszczę (nie zrozum mnie źle) ale przynajmniej
wiesz
co Twój mąż myśli i czuje. Ja nigdy nie wiem. Bossszz, jak ja bym chcciała
kiedyś
szczerze z nim pogadać. On nie widzi nigdy potrzeby rozmów. To są tylko moje
monologi.
Jak mówię o problemach pyta "skończyłaś" - odpowiadam "tak". On - "to
dobrze" i
wychodzi. Jak rozmawiać z kimś takim. Chyba nie ma naprawdę nic gorszego niż
obojętność.

> Podstawą małżeństwa jest miłość. To nie zjawisko paranormalne. Miłość to
> trwale budowana więź, przez obie strony. Kiedy z grubej liny zostanie nie
> zerwana choćby nitka, warto zaczać sklejać pozostałe. Namówić drugą stronę
i
> sklejać. Dla siebie, dla dzieci.. Zamknać obie dumy w szafie i budować, bo
> rozwala się szybko i łatwo, a bohaterami są ci, co potrafili odbudować.

I tu masz 100 % racji - tylko jak mówi stare przysłowie - "bo w tym cały
jest ambaras,
żeby dwoje chciało na raz" A co jeśli chcę tylko ja i wierz mi próbuję od 7
lat sklejać
te nitki, dla syna. Ale mąż nie pozostawia mi cienia nadziei, że coś się
zmieni. że warto.
Ile czasu warto próbować ? Kiedy trzeba się poddać, żeby zachować choć
trochę
własnego ja i poczucie własnej wartości.

Pozdrawiam
Studentka
> Gwiazda
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2002-09-15 12:43:05

Temat: Re: ...
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


"Studentka" <w...@p...onet.pl> wrote in message
news:am1uqr$q8q$1@news.onet.pl...
> A jeżeli przeprasza wciąż jedna strona i to nawet jeżeli ewidentnie wina
nie
> lezy po jej stronie tylko dla świętego spokoju. A druga jest obojętna i na
> prosby
> i błagania nawet i na grozby i na strategie dawania dobrego przykładu, bo
> jest obojętna emocjonalnie.

A wiesz skąd wzięła się ta obojętność ?


> Ja nigdy nie wiem. Bossszz, jak ja bym chcciała
> kiedyś
> szczerze z nim pogadać. On nie widzi nigdy potrzeby rozmów. To są tylko
moje
> monologi.
> Jak mówię o problemach pyta "skończyłaś" - odpowiadam "tak". On - "to
> dobrze" i
> wychodzi. Jak rozmawiać z kimś takim. Chyba nie ma naprawdę nic gorszego
niż
> obojętność.

A przed ślubem też taki byl?


Jacek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 6


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Mocno OT, "Re: Gdzie jest Madzik ?"
Re: Zapytanie o grupę
Re: Zapytanie o grupę
Re: Zapytanie o grupę
Re: Zapytanie o grupę

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »