Data: 2008-05-08 07:33:02
Temat: Re: A.Tysiąc o traumie aborcji
Od: "Justyna" <c...@p...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Ikselka" <i...@g...pl> wrote in message
news:vruv8v511kl7$.13fa9xjquwrly.dlg@40tude.net...
> Porozmawiaj z kimś mądrzejszym ode mnie. Ja już Ci powiedziałam wszystko,
> co myślę i co wiem, zbyt wiele ode mnie oczekujesz, a tu trzebaby długiej
> rozmowy z mądrym kapłanem.
> Polecam wizytę w Łagiewnikach - tam mają dobrych spowiedników. Powaznie.
> Ja
> trafiłam na właściwego, inni też, polecam.
>
Kiedyś rozmawiałam. Naprawdę konkretnie i bez większego wchodzenia w
doktryny katolickie. Jest tylko jedno "ale" potem się okazało, że ksiądz
jest pedofilem i molestował dzieci w szkole podstawowej do której chodziła
moja siostra. Trochę jak zimny prysznic.
>> To jest wytłumaczenie.. Jasne, dziecko to dar, ale ten dar trzeba ubrać,
>> wykarmić i wykształcić.. żeby (lekko parafrazując z "Alchemika")
>> upragnione
>> błogosławieństwo nie stało się przekleństwem.
>
> Więc po co chcesz do Kościoła, który Cię potępi? - kiedy chcesz przejść
> pod
> belką, musisz się pochylić. Ty chcesz, aby to belka ustąpiła Ci z drogi...
>
Ja nie chcę-mówię o ludziach, którzy chcą, a kościół im ustawia same kłody
na drodze. Efekt jest taki, że coby się grzechem nie skalać produkujmy
dzieci-nie ważne czy będą zdrowe, czy matka przeżyje i czy potem to dziecko
będzie miało co jeść.
>
>> który w przypadku większości kobiet się nie sprawdza.
>
> Ja też nie jestem zegarkiem - trudno, trzeba wtedy przyjmować dłuższy
> okres
> karencji. Trudno, nie samym seksem żyje człowiek. Bliskość i miłość można
> sobie okazać na tysiąc (nomen omen) i jeden sposobów w okresie płodnym. A
> jeśli cykle sa AŻ TAK nieregularne, to się to leczy. Reszta - to wymówki.
>
Tia, ja usłyszałam, że jak dziecko urodzę to się unormuje i tak niestety
wygląda spora część porad medycznych. Aż strach zachodzić w ciążę.
>> Nie, ludzie poprostu zdają sobie sprawę, że dziecko sprowadza się na
>> świat
>> świadomie, że powinno być chciane, kochane i nie pojawia się z kontem w
>> banku.
>
> Zdaje się, że to wszystko warunkuje.
> A odmówcież sobie paru rzeczy, które zawalają sklepy, nęcąc Waszą
> próżność.
> Znam kilka bardzo biednych par, które za dziecko oddałyby wszystko, co
> mają. Dziecko nie musi mieć markowego wózka i ubranek, najdroższych
> zabawek
> itd, nie może być wynikiem szacunków ekonomicznych. Ale cóż, patrząc, co
> piszesz, nie mam nadziei na zrozumienie, bo Ty nie chcesz rozumieć.
>
Czego? Niech żyje życie za wszelką cenę? A potem się słyszy o dzieciach,
które mdleją z głodu w szkołach, kobietach, które straciły zdrowie i nie
mają z czego utrzymać swoich dzieci, mnożących się jak grzyby po deszczu
fundacjach pomagających ofiarom kalendarzyków małżeńskich. Oczywiście jest
druga strona-zdrowe dzieci wychowujące się w zdrowych rodzinach. Nie
zaprzeczam jej istnieniu, wręcz chciałabym, żeby każde poczynane dziecko
miało warunki do prawidłowego rozwoju.
>
> Poza tym - ludzie rozstają się i na dłużej (zwłaszcza dziś, w dobie
> wyjazdów za chlebem), a straszne byłoby posądzać każdego z nich o zdrady,
> choć jasne jest, że większość zdradza. Jednak co z tymi, którzy nie
> zdradzają? Czyli powstrzymać sie od stosunków można, kiedy się musi.
> Ludzie
> kiedy nie widzą dostatecznego(!) powodu do wstrzemięźliwości, szukają
> sobie
> setek wytłumaczeń.
>
Właśnie-kiedy się musi. Jakoś zdrowy rozsądek i edukacja wydają mi się
wystarczającym wytłumaczeniem. Ja nie mówię o rozstaniu, ani przypadkach
losowych. Tylko o życiu dwojga ludzi pod jednym dachem. Ludzi, którzy chcą
sobie okazywać uczucie również w ten najpełniejszy sposób, a dla których
kalendarzyk to zabobon prowadzący do niechcianej ciąży, albo i tragedii.
>
>> bo w kalendarzyki nie wierzę (dzięki temu, że moja mama wierzyła mam
>> dwie siostry).
>
> Mówisz o siostrach jak o intruzach... To znamienne. Nie dziwię się, że
> popierasz A.T.
>
Wydaje Ci się. Po prostu moja mama straciła zdrowie rodząc moją siostrę,
mało brakowało a straciłaby też życie. Moi rodzice mają konflikt
serologiczny i nie powinni mieć więcej niż dwoje dzieci-przez to moja
siostra urodziła się z uszkodzonym układem pokarmowym. (Obecnie podaje się
odpowiednie leki, które zapobiegają uszkodzeniu płodu, ale wtedy ich nie
było). Lekarz powiedział mojej mamie, że dziecko pewnie będzie debilem. Stąd
moje lekkie poparcie dla pani Tysiąc, albo inaczej-ja ją jestem w stanie
zrozumieć. (Chociaż po pękniętej prezerwatywie czy innej wpadce to się idzie
po "tabletkę po", a nie czeka co będzie).
> Czy kiedykolwiek pomyślałaś o SOBIE SAMEJ jako o PRZYPADKU, czy robisz to
> tylko w odniesieniu do sióstr, bo tak Ci wygodniej/milej?
>
Oczywiście-sama też jestem przypadkiem podobnie jak połowa społeczeństwa.
>> Nie, ale ma prawo oczekiwać, że potraktuje ją jak człowieka. Okaże
>> szacunek
>> jako istocie ludzkiej. Więcej-jako spadkobiercy Jezusa nie powinni jej
>> wyśmiewać, ani wyszydzać. Powiedzieć, że postąpiła źle to jedno, ale
>> zjechać
>> publicznie to chyba nie przystoi.
>
> A co przystoi? Pogłaskać po główce?
>
>> Jezus wybaczył swoim oprawcom
>
> Kościół też wybaczy, jeśli ona zechce do niego wejść - ale obecnie jest
> ona
> żywym zaprzeczeniem ideałów głoszonych przez Kościół. Jest złym przykłądem
> dla kobiet. Kosciół nie może zająć innego stanowiska, niż zajął.
>
>> chociaż
>> żaden go nie przeprosił. Mówienie o miłości w kościele i napadanie na
>> bezbronną kobietę jednoznacznie kojarzy mi się z hipokryzją. I właśnie
>> dlatego jest mi do kościoła nie po drodze.
>
> Wolno Ci :-)
> Ludzi w Kościele dostatek :-)
Cytujesz jak Świadkowie Jehowy zmieniając sens mojej wypowiedzi. Ja nie
mówie o stanowisku. Kościół miał prawo i obowiązek ją potępić. Ale potępić,
a nie wyśmiać. Więcej-jak już napisałam w tym potępieniu powinno być
współczucie. Z jednej strony starania o umieszczenie Jana Pawła II wśród
świętych, a z drugiej zaprzeczanie jego słowom i czynom.
Zgrzeszyła? Bóg ją rozgrzeszy-lub nie, ale kościół nie powinien jej obrażać.
Kiedy karzesz swoje dziecko to mówisz mu, że jest debilem, że jest złe?
Zakładam, że nie. Należy piętnować czyny, a nie osobę.
I o to postawa dzisiejszych chrześcijan..
Pozdrawiam słonecznie
Justyna
|