Data: 2003-10-11 09:00:24
Temat: Re: A ja mam odwrotnie -->
Od: "cbnet" <c...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Paul:
> Co tu sie oszukiwac - w realu niewiele jest sytuacji, gdzie
> mozna powypowiadac sie w ciekawym gronie na dowolnie
> wybrane tematy.
> Wiekszosc ludzi w realu nie ma praktycznie nic do powiedzenia,
> a ich poglady niczym nie roznia sie od pogladow "jak wszyscy
> mysla".
W realu jest inny klimat rozmow. Sa napietnowane wieksza
powiedzialbym jakas 'intymnoscia'.
Taka intymnosc moze wydawac niekiedy nieco 'meczaca'.
W necie ci ktorych w jakis sposob cenisz zwykle niezawodnie
podstawiaja interesujace koncepcje, z ktorymi niekoniecznie
musisz sie zgadzac.
Wirtualnosc zas powoduje ze poznajesz koncepcje, ale latwiej
zdystansowac sie wobec 'wszystkiego' o czym sie rozprawia
lacznie z osoba autora.
Dlatego w necie jest latwiej rozmawiac, ale trudniej dotrzec
do tych z ktorymi sie rozmawia, a to moze juz byc pewna
istotna zaleta, o ile nie komus nie zalezy przy tym na
zadziezgiwaniu przy okazji jakichs blizszych relacji.
Czy ludzie w realu nie stali sie bardziej zdeterminowani do
zadziezgiwania bardziej bliskich relacji z otoczeniem w ostatnim
czasie?
A moze nasila sie tendencja do traktowania relacji w realu
na zasadzie 'przyslowiowego' juz zauroczenia pania z okienka
pocztowego...?
A poza tym obserwuje rowniez chyba wieksza nieporadnosc
towarzyska ludzi w realu (brak bezposredniosci, gierki... itd)
- i chyba to m.in. powoduje jakies samoistne ograniczanie
otwartosci w realu.
Czarek
|