Data: 2005-09-01 19:43:59
Temat: Re: ARACHNOFOBIA
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Flinta" w news:1ejuykn1tw823.dlg@boncki.wolin.pl...
/.../
> Widzisz, jeżeli chodzi o moje zdanie, to całkowicie się z Tobą zgadzam: to
> jest chore. Problem polega jednak na tym, że nawet wiedząc to, nie potrafię
> się zmienić. Moje nastawienie panuje nad logiką.
Fobia jest fobią. Ale też moim zdaniem jedyną drogą mogącą dawać
szanse uwolnienia się od tej uciążliwości (od strachu), jest z jednej
strony doszukanie się jego korzeni - które muszą tkwić w MEMACH
a więc gdzieś, kiedyś zostały w jakiś sposób ulokowane w głowie
cierpiącej osoby, a z drugiej strony, działania poszerzające zakres
rzetelnej wiedzy o tych stworzeniach - w tym przypadku pająkach
(o czym pisałem poprzednio).
Sądzę, że sposób przekazania "markera strachu" przed pająkiem,
kiedykolwiek w dzieciństwie, ginie w mroku zdarzeń. Ale wystarczy
że coś takiego miało miejsce, a potem wraz z dorastaniem, ktoś takie
zachowanie ocenił negatywnie/ lekceważąco ("no coś ty - pająków
się boisz?? - i łup!). Powstał wówczas splot nieprzyjemnych wrażeń
wraz z potrzebą ucieczki przed oceną. Razem, po kolejnym "leżakowaniu"
latami w uśpionym umyśle, budzi się to jako fobia. Często wraz z innymi
zaburzeniami ...
> > Beatko, czy mogłabyś powiedzieć jak wyglądało to Twoje "wsparcie"
> > przeciwko pająkom, we wcześniejszych okresach?
> Miałam do kogo się zwrócić, aby mi pomógł rozprawić się z tym
> stworzeniem bożym. ;)
I nie było wtedy rozmowy typu - skąd się to tutaj bierze? Jak temu zaradzić?
:)). No tak. Sytuacja sytuacji nie równa. Jeśli mówisz, że mieszkałaś w miejscu,
gdzie tuż za oknem, w krzakach, znalazły sobie legowiska stada pająków
(ciekawe - musiały tam mieć się czym żywić - może jakieś mszyce? muszki?
coś co z kolei żywiło się "wydzielinami" samych krzaków?), i każde otwarcie
okna groziło najazdem - to rzeczywiście, trudno inaczej niż tylko gonić i tępić.
Może trzeba było założyć tam jaką moskitierę?
Albo zastosować oprysk?
Radykalnie pomogłoby wycięcie krzaków (?) no ale to jest już trudniejszy wybór.
Zawsze jest coś za coś.
> > Czy nie widzisz przypadkiem, że __nabawiłaś się__ tej choróbki gdzieś
> > kiedyś w dzieciństwie, a teraz roznosisz tę zarazę głupoty (fobii) na następne
> > pokolenia?
> Raczej nie przenoszę, gdyż w przypadku, gdybym miała na ten temat zdanie:
> pająki to takie same stworzenia jak np. mrówki, to i tak ewix7 traktowałaby
> je jako takie, które nie mają racji bytu. Wiem to, bo kilka razy spotkałam
> się z krytyką, a mimo to w głowie miałam jedną myśl: jak ktoś może tego nie
> rozumieć.
Swoją drogą, pająki też muszą wiedzieć, gdzie ich miejsce ;).
Jak się ich nie postraszy to w naturalny sposób opanują wszelkie możliwe nisze.
Żyjemy w świecie pełnym konkurencji i nie można o tym zapominać.
> > A głupota ludzka owocująca irracjonalnymi fobiami to już nie jest bez własnej
winy.
> > To już jest na życzenie tych, którzy ... dostali coś bardzo brzydkiego w spadku.
> "Trudno tu cokolwiek rozstrzygać i generalizować. Jak bywa w przypadku
> większości fobii, tak i tu zapewne lęk, jego przyczyna leży głęboko we
> wnętrzu człowieka i zależy od jego indywidualnych, być może wrodzonych
> predyspozycji psychicznych lub tkwiących w świadomości przeżyciach
> minionych, otoczenie i sytuacje życiowe dostarczają tylko ukrytym lękom
> okazji do uzewnętrznienia się i wołania o pomoc..."
>
> Fragment ze strony o arachnofobii.
Mało w tym wiedzy konkretnej, a nawet jest tendencja do rozmycia
("być może wrodzone predyspozycje ..."), którego skutki mogą powiększać
skłonność do irracjonalnych lęków, zamiast próbować je rozumowo okiełznać.
Powtórzę moje zdanie - rzecz jest do opanowania, a źródła fobii leżą
w reakcjach dorosłych w obecności dzieci. Dzieci nasiąkają takimi reakcjami,
a potem trudno to wykorzenić, gdy pojawia się jako fobia. W szczególności
dotyczy to głupot wychowawczych w postaci _straszenia_, gdzie przecież
rzecz była, jest, i jeszcze długo będzie powszechna. Straszenia tam, gdzie
powinno nastąpić wytłumaczenie zjawiska.
No ale żeby wytłumaczyć - samemu trzeba rozumieć.
Jak niemal we wszystkim co nas spotyka - w dzieciństwie budujemy własne
fundamenty przy pomocy i z udziałem otaczających nas jako dzieci - dorosłych
(lepszej lub gorszej, dobrej bądź fatalnej albo też żadnej).
> Pozdrawiam. To była Beata.
pozdrawiam
All
ps. zapytam o jeszcze jedno (choć odpowiadać nie musisz) - jak dzisiaj,
wiedząc o swoim "obciążeniu" wychowasz/wychowujesz swoje dziecko?
|