Data: 2009-08-30 12:36:34
Temat: Re: Aborcja a choroby psychiczne
Od: vonBraun <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Natek wrote:
>> obserwujemy stopniowe wycofywanie się ojca z procesu
>> wychowawczego. Już w tej chwili w USA około 40% dzieci nie wychowuje
>> się ze swoim biologicznym ojcem. W niektórych aglomeracjach zachodniej
>> Europy, weźmy choćby Berlin,
/.../
>> Interpretacje zjawisk, o których piszę są różne. Na 'dzień dobry'
>> pojawiają mi się dwa pytania: (1)Czy upodabnianie się roli matki i
>> ojca w życiu rodziny jest przyczyną tego zjawiska, czy też lekarstwem
>> na to zjawisko? (2)Czy jeśli jest przycyną, to jest przyczyną główna -
>> bo może ujawniają się w tej stopniowej zmianie statusu ojca jakieś
>> inne biologiczne (instynktowe) lub kulturowe tendencje?
>>
>> Co do pierwszego pytania to wiem tyle, że kooperacji między dowolnymi
>> 'podmiotami' sprzyja raczej ich komplementarna specjalizacja a nie
>> wyrównywanie ról.
> Zbyt ogólne twierdzenie.
Można je sprowadzić do konkretu pisząc: Jeśli mężczyzna i kobieta,
akceptują worzec kulturowy ubierajcy ich w rózne role w obrębie rodziny
to będą mieli więcej powodów aby kooperować niż by się rozstawać.
Ale - jak pośrednio sugerujesz dalej - kooperacja ta będzie raczej
wymuszona, każąc trwać związkom, które nie powinny funkcjonować.
>> Co do drugiego to przypominają się jeszcze pomysły psychologów
>> ewolucyjnych na różne 'strategie' reprodukcyjne mężczyzn i kobiet,
>> oraz fakty ekonomiczne wskazujące na to, że rozwiniętych
>> społeczeństwach - kobietom, z ekonomicznego punktu widzenia ojciec
>> dziecka przestaje być tak potrzebny jak kiedyś.
> I na szczęście.
> Czy nie był to od zawsze wielki zarzut mężczyzn pod adresem kobiet:
> że potrzebujemy was tylko dla zapewniania bytu?
> Te związki, które trwają, mają szansę być lepsze, gdy trwają
> 'z przekonania'.
Jest tu jednak wspomniany efekt śnieżnej kuli - efekt stopniowego, coraz
bardziej nasilającego się wypadania biologicznych ojców z procesu
wychowawczego, jako uboczna konsekwencja tego o czym piszesz/piszemy.
Jeśli dotyczy to 50% ojców w niektórych obszarach kulturowych, to
trudno, posługując się statystyczną koncepcją normy uznać to za
'patologię ojców'.
Za 20-30 lat stworzy się więc nowa norma i nikt nie będzie się martwił
czy to 'dobrze' czy 'źle' - bo kogo obchodzi zeszłoroczny śnieg.
Ciekawe tylko kto następny wypadnie z procesu wychowawczego - może matka?
Ale tego już nie dożyję.
pozdrawiam
vonBraun
|