Użytkownik "Gawron" <s...@l...po> napisał w wiadomości
news:gh08fs$aq4$1@news.onet.pl...
> Redart<r...@o...pl>
> news:gh084b$9hd$1@news.onet.pl
>
>> Użytkownik "Gawron" <s...@l...po> napisał w wiadomości
>> news:gh06fq$425$1@news.onet.pl...
>> > Hanka<c...@g...com>
>> > news:1ec7c5ed-57fd-4f63-a3f2-e39bf1ec2043@c1g2000yqg
.googlegroups.com
>> >
>> > [...]
>> > > \W zaden sposob nie popieram przemocy.
>> > > Zabijanie zwierzat jest dla mnie jednym z aktow przemocy,
>> > > czlowieka wobec istoty slabszej.
>> > [...]
>> >
>> > Jak sobie radzisz bez pysznego smaku mięsa?
>> >
>> > Jesz same warzywa i owoce?
>> Smak mięsa wcale nie musi być 'pyszny'. To akurat są już
>> uwarunkowania. A mięso nieposolone to już w ogóle ohyda jest ;)
>
> Może, ale po co się katować brakiem soli? W końcu używanie soli to jeden z
> wyznaczników człowieczeństwa, kultury :)

> No i nie wiem z tym ewentualnym brakiem pyszności, trudno mi to sobie
> wyobrazić - chyba że ktoś nigdy nie spróbował ani nie przechodził obok
> grilla i nie wciągał w nozdrza kuszącej woni ;)

No cóż ... W kwestii nie-obojętności wobec zapachów dochodzących z grilla
to mamy jako ludzie bardzo zbieżne zainteresowania z psami. Ale wyłapujemy
z tego zapewne trochę inną gamę 'atraktorów'. Dla nas dodatek cebulki itp
sytuację jeszcze wzmaga, u psa zdaje się raczej na odwrót. Surowe mięso
zaś człowieka generalnie odpycha, psa wręcz przeciwnie. Jesteśmy ewolucyjnie
przystosowani do spożywania mięsa, ale poddanego obróbce termicznej.
Jedzenie surowego mięsa to dla człowieka bardzo poważne zagrożenie, taki
pies za
to ma zdaje się masę mechanizmów wspomagających trawienie i obronę - przed
pasożytami, bakteriami i ich specyficznymi toksynami itp, itd.

Natomiast ...
Obserwując np. zachowania kobitek zaciążonych widzę, że ta 'nieobojętność'
to jednak bardzo względna jest. Lekka modyfikacja hormonalna i sama myśl
o smaku mięsa powoduje odruch wymiotny ;). Ja po sobie zaś widzę, że bez
większego
żalu udałoby mi się przerzucić np na sery, jajka, czy też ryby. Zresztą tak
powoli skręcam
w tym kirunku. Jakiś żal pewnie tam pozostanie ;) Podobny do nostalgii za
utraconym
życiem studenckim ;) Tylko finansowo to różnie wychodzi, dobre żólte sery do
tanich
nie należą. No ale podsumowując: te nasze 'nieobojętności' są modyfikowalne.
Może nie z dnia na dzień - ale są i wcale nie są to jakieś traumatyczne
wybory.
No w każdym bądź razie nie dla mnie.
Absolutnie nie jestem jednak zwolennikiem uprawiania jakiegoś wegetarianizmu
na siłę.
Imho mało rzeczy da się zrobić dobrze na siłę.