Data: 2007-02-02 15:27:05
Temat: Re: Alkohol a tabletki
Od: "eTaTa" <e...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "jerry" <s...@l...com> napisał w wiadomości
news:47d8e$45c31966$57ce85f4$15333@news.chello.pl...
> Użytkownik "eTaTa" <e...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:epu43j$9lc$1@news.onet.pl...
> > Tabletki lub alkohol, a zwłaszcza razem, to gwarant utrwalenia się
> > stanu
> > :-))
> > Pogorszenia.
> > Ale to wie każdy psycholog. Jak wie to i wie co robi. Ale jeśli
> > pacjent go
> > nie
> > oszukuje :-)) (oszukując w ten sposób siebie)
>
> Bzdura.
Na widok drzwi z trójkątem, chce Ci się sikać?
A gdzie odrobina pobłażliwości dla kontekstu? :-)))
Nie dotarłem do tego Twojego postu, może są w nim same mądrości.
Jednak napisałem co napisałem. Nie będę tego bronił :-)))
Oglądałem wczoraj reportaż, o dziewczynce karmionej przez cewnik
wprowadzony do jelita grubego, przez parę lat. Funkcjonowała? A jakże.
Czy poprawnie odżywiała się odwłokiem? Kwestia sporna :-))
Po dokładnych badaniach okazało się, że może swobodnie funkcjonować
jedząc jak wszyscy.
Wiesz co stanęło na przeszkodzie?
Dziewczynka nie chciała pozbyć się cewnika.
Nie chciała być "jak inne dzieci".
Pokochała rozczulanie się innych, nad nią?
> Mój psychiatra powiedział że mogę spoko pic, tylko pod warunkiem
> utrzymania pewnych ścisłych rygorów
Czyli powtórzę
Psycholog wie, jak działa alkohol i jakie są różnice tego działania
wśród różnych osobników, sam decyduje, czy i jak na niego zezwolić.
Zapijanie robala, kończy się nałogiem.
To samo z lekami. Świetnie się czuję po... no to sobie łyknę :-))
Leki są po to by leczyć_wyprowadzać z pewnych stanów,
a nie zastępować nimi zdolności samoregeneracyjne organizmu.
Które są niesamowite. Wręcz niepojęte :-))
> A nie uważasz że jest pewna subtelna różnica pomiędzy chandrą, która z
> czasem mija, a taką, której skutkiem jest wylecenie z 2 uczelni, totalny
> konflikt z rodziną, miesiące spędzone na gapieniu się w ścianę i
> obmyślaniu skutecznych metod samobója, oraz paniczny strach przed
> znalezieniem się w kilku wybranych punktach swojego miasta? Może to są
> sprawy nieporównywalne i nikogo tak naprawdę nie pocieszysz (bo pewnie
> nie chcesz) tym tekstem?
Pewnie nie pocieszę :-))
A nawet mogę nieświadomie wkurzyć :-)
Tylko, choruję na "wiarę w ludzi".
Ich siłę wewnętrzną, postrzegam jako coś,
co potrafi zmieniać nie tylko ich, ale i świat wokół nich.
Może za długo żyję i tych przemian na przestrzeni lat zbyt wiele
obserwowałem?
Osobiście, w realu, nie znam osobnika, bez wzlotów i upadków.
Podziwiam tych co potrafią się, wyraźnie rozplaskani na ziemi i stłamszeni,
podźwignąć. Choć początkowo, gdy podnoszą głowę, to ktoś im tam jeszcze
małego
strzała dowali, lub łeb przy glebie przytrzyma.
Pewnie, że chandra, to coś "delikatniejszego", niż druzgoczące przerażenie
przed życiem.
Sam widzisz, że napisała, iż jutro się "zbierze do kupy".
Oby tak było, zamiast klinika na kacyka. :-)
> >> jestem slaba i to bardzo.
> > Bo trwonisz energię, na bzdety. Choćby na klnięcie.
> > Nie potrafisz pobierać soków życia :-)
> > (nie niszcząc ich źródła)
> Przekonałeś mnie! Od jutra odstawiam leki i przestaję przeklinac! Na
> pewno szybko poczuję się lepiej!
A próbowałeś?
Leki masz w szufladzie, piwo w sklepiku. Zawsze możesz powrócić do ćpania.
Gdy to piszę do Ciebie, to mi adrenalina parę punktów do góry podskakuje.
Czemu? Bo się denerwuję. Denerwuje mnie implikowana nieporadność.
Ktoś założył, że jesteś słaby, lub głupi. Bo przyszedłeś po pomoc.
Więc Ci to potwierdza. Ma etykietkę "znawcy", to mu ufasz.
Nie założył, że może przyszedłeś skonsultować, jak partner, Twoje
widzenie "problemu", z jego wiedzą i doświadczeniem.
Dla niego(niej) jesteś pacjentem. Któremu sadząc po objawach, należy
zaaplikować, to i tamto.
Nic bardziej wartościowego ludzie nie mają, niż własne życie. A robią z
niego
największy śmietnik. :-)
Oczywiście poza duszą, która w tym śmietniku żyje :-)
> 'Uwielbiam' ludzi, którzy mówią nawet wtedy gdy nie mają nic do
> powiedzenia.
Właśnie :-))
Tu mi opadła adrenalina, więc by sierść na grzbiecie mi sztorcem stanęła,
łyknę kawę. Używka jak używka :-))
Mam sporo do zrobienia dzisiaj, a dzień zwieńczam imprezą
na której będę cierpiał, jako kierowca dwuśladu :-))
Nie. Nie będę nikogo pocieszał tym, że dopóki się żyje, to można wszystko
zmieniać.
I tym, że niema sytuacji bez możliwości próby wyjścia. I dawał przykładów.
To zbyt skomplikowane, na posty grupowe.
Mam swoje zdanie z obserwacji życia nie tylko z książek.
ett
|