Data: 2002-09-02 11:30:41
Temat: Re: Alogika
Od: "Kinga" <k...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
n...@p...ninka.net (Nina M. Miller) napisał(a):
>
> No wiec nie w kazdej wsi sa biblioteki publiczne, rzeklabym, ze raczej
> w rzadko ktorej.
> Przynajmniej w okolicy skad ja pochodze (wojewodztwo lubelskie) jak
> jest biblioteka w miasteczku 10 000 mieszkancow, to juz dobrze.
> W okolicznaych wsiach nie ma nic. Jedynymi atrakcjami sa sklepy z
> alkoholem, gdzie wiecznie kreca sie pijani ludzie oraz czasami remiza
> strazacka - w ktorej urzadza sie potancowki albo dyskoteki.
Nie bede sie spierac o srednia liczbe bibliotek przypadajaca na powiat w
Polsce, bo nie mam dostepu do odpowiednich danych statystycznych, ale jak
tylko cos takiego dopadne, to nie omieszkam sprawdzic.
> Jak mieszkasz na takiej wsi, to do szkoly masz kilka/kilkanascie
> kilometrow (sa tylko podstawowki czasami, gimnazjow ani liceow na
> wsiach nie ma). Dziennie sie musis tluc autobusem w te i spowrotem.
Liceow na pewno nie ma, ale gimnazja bywaja (jak czesto - to tez musialabym
sprawdzic).
> wiele dzieci konczy edukacje na podstawowce, bo na poslanie dzieciaka
> do liceum rodzicow nie stac - bo trzeba oplacic burse albo zaplacic za
> bilety autobusowe.. a ludzie jak sa biedni nie maja.
> o studiach to ja juz nie wspomne.
>
To fakt - wiele dzieci konczy edukacje na podstawowce lub zawodowce. Na pewno
sa tez rodziny tak ubogie, ze nie stac ich na zafundowanie dziecku biletu
autobusowego. Ale, bez przesady, wiekszosc rodzin stac jednak na to, zeby
taki bilet dziecku oplacic. Poza tym istnieje chyba tez opieka socjalna, do
ktorej mozna sie zwrocic w skrajnych przypadkach?
Jesli zas chodzi o studia, to istnieja (nadal) stypendia socjalne, stypendia
naukowe, no i mozna sobie dorabiac korepetycjami, pracami dorywczymi albo
pracami na pol etatu (gros moich znajomych - wlacznie ze mna - w ten sposob
utrzymywalo sie na studiach).
> > Nie wiem, co rozumiesz pod slowem "wybijaja sie", ale jesli Ci chodzi o
> > konczenie studiow przez osoby pochodzace z wsi, to nie jestem zadnym
> > wyjatkiem :-))
>
> hm... ja chodzilam do szkoly podstawowej w malej dziesiecnzotysiecznej
> miescinie. No, nie takiej malej, bo nawet miala liceum i jakies tam
> technikum i zawodowke. W kazdym razie.
> z mojej klasy w podstawowce oprocz mnie jeszcze tylko 2 osoby
> skonczyly studia (klasa 35 dzieci); do liceum poszla nawet nie polowa.
>
> w klasach rownoleglych - podobnie.
W mojej (wiejskiej) podstawowce moj rocznik (moja klasa i rownolegla) liczyl
okolo 60 osob. Wiem na pewno o kilkunastu osobach, ktore skonczyly studia. Na
swoim wydziale spotkalam takze mase ludzi ze wsi (a nie byla to bynajmniej
szkola rolnicza). Ciezko mi sie w takim razie uznac za wyjatek.
Nie moge zaprzeczyc, ze odsetek wiejskiej mlodziezy zdobywajce wyzsze
wyksztalcenie jest kompromitujaco niski, ale chyba w ogole w Polsce osoby po
studiach to jakis zalosny, jednocyfrowy procent?
Nie chce, zebys uznala, ze twierdze, iz sytuacja polskiej wsi jest promienna
i wspaniala. To oczywscie bzdura, polska wies jest biedna i kiepsko
wyksztalcona. Drazni mnie tylko czasami pogarda, z jaka mozna sie spotkac
nawet w hiperpoprawnej "Gazecie Wyborczej" w stosunku do tepych "wsiokow"
i "burakow".
Pozdrawiam,
Kinga
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|