Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.onet.pl!newsfeed.tpinternet.pl!
atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: BlueMaria <bluemaria@WYTNIJ_TO.wp.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Antropofobia czy co? innego?
Date: Fri, 23 Sep 2005 13:45:01 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 59
Message-ID: <v...@4...com>
References: <t...@4...com> <dgvbcn$a4n$1@news.onet.pl>
<1...@4...com>
<dh0mbj$m2p$1@atlantis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: dju153.neoplus.adsl.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: nemesis.news.tpi.pl 1127475983 3971 83.23.254.153 (23 Sep 2005 11:46:23 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Fri, 23 Sep 2005 11:46:23 +0000 (UTC)
X-Newsreader: Forte Agent 3.0/32.763
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:330371
Ukryj nagłówki
>
>Chodzi o sytuacje tak odlegla jak tylko pamietasz (pierwotna),
>kiedy zaczelo sie to o czym napisalas... a jeszcze lepiej taka,
>ktora zainicjowala/stanowi pierwowzor twoich zachowan.
Nie wiem dokładnie jak mam Twoje słowa zrozumieć i tymbarziej jak je
wykorzystać w praktyce, wieć powiem wprost. Opisze najwcześniejszą
sytuację jaką jestem w stanie sobie przypomnieć, choć nie jestem pewna
czy jest to sytuacja pierwotna (pierwsza).
A wiec z tego co sobie przypominam pierwsze uczucie strachu poczułam w
kontaktach z moją mamą. Ona miała nietypowe metody wychowawcze, a
mianowicie obrażała się na mnie(!) za to, ze coś tam przeskrobałam,
(choć niezbicie twierdze, ze byłam grzecznym dzieckiem, może trochę
bujającym w chmurach ;)). Matka nie stawiała przede mną sztywnych
norm, typu, "jak nie wrócisz do domu o 20 to dostaniesz w skórę",
raczej ja mialam sie domyśleć (jako kilkuletnie dziecko) co powinnam a
czego nie powinnam. A wiec zrobiłam coś "NIE TAK" ona się obrażała i
potrafiła kilka dni gniewać.
Jednocześnie chwile milczenia przerywała wpadaniem do mojego pokoju
w którym się przed nią i jej gniewem "ukrywałam" i który był moim
azylem (niby), z pretensjami, wrzaskiem, oskarżeniami i typowem
UMNIEJSZACTWEM.
Nie pomagały maje przeprosiny, prośby, obietnice. Jak jej w końcu
przeszło, to było to dla mnie największe święto.
Nie bałam się lania, bo nigdy takowego nie doświadczyłam, ale to co
czułam psychicznie wydaje mi się równie straszne, a było to własnie to
uczucie wszechogarniającego lęku niewiadomo dokładnie przed czym.
Wiem, że nieugiętość mamy pokutuje we mnie nadal jako uczucie braku
wpływu na to co dzieje sie wokół mnie. Słowiem czuję, ze nic ode mnie
nie zależy.
No ale odnosząc się do Twojej rady/tezy... co ja mogę teraz zrobić,
mama od prawie dziesieciu lat nie żyje, wiec tej sprawy już z nią nie
rozwiążę...
Może teraz gdy opisałam w miarę dokładnie to co uważam za sytuację
pierwotną mógłbyś mi powiedziec co dalej...
>
>> Czy jeśli zrobię to kilka razy to strach będzie mniejszy?
>> Mam taką nadzieję, że w końcu opanuję tą umiejętność, której
>> nauka kiedyś, gdzieś tam mi nie wyszła.
>
>Ze tak to ujme metaforycznie... :)
>
>mozna nauczyc jednonogiego ~chodzic...
>jednak w odroznieniu od niektorych kolegow, proponuje ci odnalezienie
>i wykorzystanie drugiej nogi do chodzenia.
Toś mnie rozbawił (całkowicie szczerze) bo sobie wyobraziłam jak
szukam swojej nogi ;))
Ale może przedstaw to nieco mniej metaforycznie w odniesieniu do mojej
sytuacji, którą w miarę możliwości i zawodnej pamięci opisałam
powyżej.
Pozdrawiam
BlueMaria :)
|