| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2005-09-20 18:19:12
Temat: Antropofobia czy coś innego?Witam.
Choć nie rozumiem dlaczego poważne posty są na tej grupie traktowane
mało poważnie i prześmiewczo (nie biorę pod uwagę poczynań trolla
grupowego) to po dłuższym namysle postanowiłam napisać.
Mój problem polega na lęku przed agresją ludzi skierowaną przeciwko
mojej osobie (a w mniejszym stopniu agresji w ogóle).
Nie wiem nawet czy można to nazwac antropofobią. Po dość wnikliwej
lektórze artykułów naukowych i mniej naukowych muszę stwierdzić, ze
nie boję się ludzi jako takich, nie przeraża mnie rozmowa z nimi ani
przebywanie w dużej grupie osób, ale doznaję wręcz paraliżu przed
stresującą rozmową z kimś kto nie jest do mnie przyjaźnie nastawiony,
lub zaczyna mi coś "wygarniać".
Krzyk powoduje że momentalnie jestem zlana potem, mam zaburzenia
postrzegania i myślenia, potrafię po prostu uciec lub zacząć się
trząść na całym ciele.
Nie jest ważne czy agresja słowna dotyczy osób mi bliskich czy obcych,
odbiram ją podobnie.
Pewne symptomy tego zaburzenia mam odkąd pamiętam (obecnie mam 27
lat), ale traumatyczne przezycia (maltrtowanie psychiczne), które na
szczęscie mam już za soba, wielokrotnie zwiększyły mój problem.
Jest to dla mnie poważny problem, ponieważ nie potrafie o nic
zawalczyć, nie umiem nikomu się przeciwstawić. W sytuacjach w których
ktoś zachowa się wobec mnie w sposób jakiego się boję ( nawet nie musi
to być krzyk czy wyzwisko,czasem wystarczy, ze osoba jest "przeciwko
mnie", jest na mnie zła i ma pretensje) natychmiast zrywam kontakt z
tą osobą, za wszelką cene unikam spotkania z nią i zaczynam się bardzo
bać, że spotkam tę osobę na ulicy lub przyjdzie ona do mnie w celu
wyjaśnienia sprawy. Jeśli istnieje konieczność kontaktu to mam wyżej
wymienione objawy. Strach jest ogromny i nie mogę przez to żyć
normalnie, wycofuję się z życia społecznego.
Jeśli ktoś z grupowiczów może polecić mi ciekawą literaturę na opisany
temat lub może sam miał podobne kłopoty to proszę o kontakt.
Pozdrawiam
BlueMaria
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2005-09-22 08:18:04
Temat: Re: Antropofobia czy coś innego?
>Jeśli ktoś z grupowiczów może polecić mi ciekawą literaturę na opisany
>temat lub może sam miał podobne kłopoty to proszę o kontakt.
A czy chociaż ktoś może polecić mi jakąś grupę wsparcia lub inne
miejsce w którym mogłabym zasięgnąć pomocy lub chociażby informacji
(na prywatną terapię indywidualną mnie po prostu nie stać). Mieszkam w
Poznaniu.
Bardzo prosze o pomoc.
Pozdrawiam
BlueMaria
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2005-09-22 08:58:40
Temat: Re: Antropofobia czy coś innego?
> (na prywatną terapię indywidualną mnie po prostu nie stać)
Obawiam się że wobec powyższego jesteś zdana na siebie. Porad jak
sobie poradzić jest mnóstwo w necie i w książkach. Wszystkie
sprowadzają się do jednego: Trenuj odporność... Na początek niech cię
koleżanka opieprzy testowo a ty próbuj opanować sytuację, itd, małymi
kroczkami. Trening czyni mistrza :)
--
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2005-09-22 20:59:15
Temat: Re: Antropofobia czy co? innego?>
> Jeśli ktoś z grupowiczów może polecić mi ciekawą literaturę na opisany
> temat lub może sam miał podobne kłopoty to proszę o kontakt.
>
> Pozdrawiam
> BlueMaria
Witaj !
Jestem kompletnym laikiem w tych sprawach ale moze to u Ciebie ma zwiazek z
niska samoocena ?
Jesli ktos ci cos zarzuca i atakuje odbierasz to wielokrotnie silniej niz
inni i przy okazji masz odczucie,ze to wszystko Twoja wina.
Obarczasz sie calkowita wina za to sytuacje. Malutka wskazowka, jezeli w
ogole to sie moze nazywac porada:
Jesli jest jakis problem, konflikt to prawda a czasami i wina lezy gdzies
posrodku. Nigdy nie spotkasz kogos nieomylnego i wszechwiedzacego,
nawet na najmadrzejszego palanta jest zawsze jakis "haczyk". Nawet najwieksi
zarozumialcy tez potrafia sie bac tak jak Ty tylko kiedys, dawno temu
nawet nie majac tego swiadomosci wytrenowali metody obrony przed ludzmi. U
Ciebie moze to byc zaburzone wiec trzeba stopniowo cwiczyc.
Pewnie masz czasem takie pragnienie, by wszyscy byli wobec siebie
zyczliwi,przyjazni i znali ten dystans do wlasnej osoby ? Sam bym chcial ale
ten
swiat jest taki jaki jest wiec albo stajemy do walki albo budujemy ta
skorupe wobec siebie. Tylko, ze w tym drugim przypadku moze ona sie stac dla
nas
pulapka bez wyjscia...
Pozdrawiam
Adameck
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2005-09-22 22:35:38
Temat: Re: Antropofobia czy co? innego?BlueMaria:
> [...]
> Jeśli ktoś z grupowiczów może polecić mi ciekawą literaturę
> na opisany temat lub może sam miał podobne kłopoty to
> proszę o kontakt.
Zwroc uwage, ze to nie sytuacje o ktorych piszesz i nie osoby
w nie uwiklane sa przyczyna twoich reakcji, sprowadzajacych
sie do odwrotu czy czegos w rodzaju dezercji.
Rownie dobrze moglabys tak reagowac na widok np zoltej
choragiewki... czy czegos innego.
Albo inne ujecie: kiedys, w jakiejs zlozonej, bardzo istotnej
i wymagajacej mobilizacji sytuacji zdezerterowalas...
i tak ci zostalo: mobilizacja wzbudza w tobie bledny, silnie
umocowany emocjonalnie odruch, bez watpienia rownie silnie
co katastrofalnie wplywajacy na jakosc twoich relacji z otoczeniem.
Aby to skutecznie zmienic musialabys w jakis istotny
i zadowalajacy sposob naprawic blad, ktory kiedys-tam
popelnilas - sprawa nielatwa dosc. ;)
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2005-09-23 08:15:14
Temat: Re: Antropofobia czy co? innego?
>
>Witaj !
>
>Jestem kompletnym laikiem w tych sprawach ale moze to u Ciebie ma zwiazek z
>niska samoocena ?
Chyba aż takim laikien nie jestes, ponieważ Twoje przypuszczenia są
jaknajbardziej słuszne, niestety...
>Jesli ktos ci cos zarzuca i atakuje odbierasz to wielokrotnie silniej niz
>inni i przy okazji masz odczucie,ze to wszystko Twoja wina.
W tej kwestii również masz rację, czasem sobie myślę, że jedynymi
sprawami za które się nie obwiniam są burze, sztormy i ataki
terrorystyczne ;). Ale tak na poważnie, dostrzegam każdy swój błąd i
nawet jeśli mam pewność, ze ktoś inny zawinił, to często obwiniam się
o to, że może go sprowokowałam albo zrobiłam coś co "zmusiło" tę osobę
do takiego zachowani wobec mnie.
A co do tej siły, to ja naprawdę nie udaję, czasem drobna uwaga
potrafi zburzyć w moich oczach cały wizerunek siebie. Jeśli ktoś powie
"zrobiłaś to, czy tamto źle" to ja słyszę "jesteś do niczego"
>Obarczasz sie calkowita wina za to sytuacje. Malutka wskazowka, jezeli w
>ogole to sie moze nazywac porada:
>Jesli jest jakis problem, konflikt to prawda a czasami i wina lezy gdzies
>posrodku. Nigdy nie spotkasz kogos nieomylnego i wszechwiedzacego,
>nawet na najmadrzejszego palanta jest zawsze jakis "haczyk". Nawet najwieksi
>zarozumialcy tez potrafia sie bac tak jak Ty tylko kiedys, dawno temu
>nawet nie majac tego swiadomosci wytrenowali metody obrony przed ludzmi. U
>Ciebie moze to byc zaburzone wiec trzeba stopniowo cwiczyc.
>Pewnie masz czasem takie pragnienie, by wszyscy byli wobec siebie
>zyczliwi,przyjazni i znali ten dystans do wlasnej osoby ?
Znów trafna uwaga. Tak własnie myślę, że skoro ja mogę opanować
agresję i atak wobec osoby która ewidentnie robi coś nieodpowiedniego
(a nawet myślę, ze to nie kwestia opanowania agresji, bo ja jej w
sobie po prostu nie mam) to dlaczego inni nie mają takich mechanizmów?
Dlaczego wyrzucają na innych swoje frustracje? Skoro ja potrafię być
miła, wyrozumiała i uwrażliwiona na potrzeby innych, to dlaczego inni
nie potrafią, przecież jest to (jak widzę na moim własnym przykładzie)
wykonalne.
Nie chciałabym tu mieszać zapedów "umniejszająco-wywyższających
siebie"- słowem podnoszenia włąsnej samooceny poniżając innych- jakie
posiada duży procent ludzi (jeśli nie wszyscy, z tym, ze niektórzy nad
tym panują bez większych kłopotów) bo mogłabym jedynie zagmatwać
całość wypowiedzi.
A co do dystansu , który ja nawet nazywam szacunkiem, bo dystans
kojarzy się raczej z barierą, a szacunek dotyczyć może także bardzo
bliskich sobie osób, jest to dla mnie jedna z najważniejszych spraw w
stosunkach międzyludzkich. Jeśli ktoś nie ma do mnie szacunku to nie
mam siły walczyć o to by tego szacunku nabrał. Lęk przed kolejnymi
atakami jest silniejszy niż chęć utrzymania lub osiągnięcia równowagi
w kontaktach z tą osobą.
>Sam bym chcial ale ten
>swiat jest taki jaki jest wiec albo stajemy do walki albo budujemy ta
>skorupe wobec siebie. Tylko, ze w tym drugim przypadku moze ona sie stac dla
>nas
>pulapka bez wyjscia...
Staram się pracować nad sobą bo wiem, że samo nie przejdzie w cudowny
sposób, ale po pierwsze jest to bardzo trudne a po drugie bardzo nie
chcę "przegiąć w drugą stronę". Dość często bowiem można się natknąć
na osoby tak samo wewnętrznie zalęknione, które w ramach treningu
zalewają innych swoją źle pojętą asertywnością i jeszcze są z siebie
dumni.
Nie chcę w całej tej pracy zatracić tego co jest dla mnie bardzo
ważne, czyli wrażliwości, otwartości na innych i dobrej woli.
Bardzo dziekuję Ci za odpowiedź.
Pozdrawiam
BlueMaria
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2005-09-23 08:43:48
Temat: Re: Antropofobia czy co? innego?
>Albo inne ujecie: kiedys, w jakiejs zlozonej, bardzo istotnej
>i wymagajacej mobilizacji sytuacji zdezerterowalas...
>i tak ci zostalo: mobilizacja wzbudza w tobie bledny, silnie
>umocowany emocjonalnie odruch, bez watpienia rownie silnie
>co katastrofalnie wplywajacy na jakosc twoich relacji z otoczeniem.
Może nie sama mobilizacja do jakiejkolwiek sprawy, ale sytuacja w
której może lub za pewnością wydarzy się to czego się boję, czyli
krzyk, pretensje, wyziska.
Wiem ,że fobie się utrwalają jak i inne odruchy. Jak widzę, że
ucieczka natychmiast "uwalnia" mnie od uciążliwej i koszmarnie
stresującej sytuacji, powtarzam to kolejny raz, i tak już chyba do
eNtego razu doszłam.
>
>Aby to skutecznie zmienic musialabys w jakis istotny
>i zadowalajacy sposob naprawic blad, ktory kiedys-tam
>popelnilas - sprawa nielatwa dosc. ;)
Czy jako naprawę błędu mogę traktować przeciwstawienie się swojemu
strachowi? Czy jeśli zrobię to kilka razy to strach będzie mniejszy?
Mam taką nadzieję, że w końcu opanuję tą umiejętność, której nauka
kiedyś, gdzieś tam mi nie wyszła. Myślę jednak , ze bedzie to o tyle
trudne, ze ludzie z mojego otoczenia nauczyli się już jak reaguję i
mogą mi moją naukę dodatkowo utrudnić, tzn. dla nich może to być
kwestia ambicji, bo skoro ileś razy w konflikcie za mną zwyciężali to
gdy nagle tak się nie stanie, będą chcieli utrzymac swoją górujacą
pozycję.
Dziekuję za odzew i pozdrawiam
BlueMaria
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2005-09-23 10:23:15
Temat: Re: Antropofobia czy co? innego?[...]
> Bardzo dziekuję Ci za odpowiedź.
> Pozdrawiam
> BlueMaria
Milo, ze moglem komus choc troche pomoc. Hmm, udzielam rad ale sam mam
podobny problem. Tytul Twojego posta brzmial "antropofobia". Nie wiem czy u
mnie to jest ale np. najbardziej lubie spedzac czas wedrujac po gorach, wiec
opdowiedz nasuwa sie sama jaki mam stosunek do ludzi... ;) Tak sie kiedys
zastanawialem, dlaczego "MY" tacy jestesmy ? I dalej szukam odpowiedzi :)
P.S. Fajna jest ksiazka "Lęk" Antoniego Kępińskiego, ale moze juz ja
przerobilas...
Pozdrawiam
Adameck
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2005-09-23 10:26:22
Temat: Re: Antropofobia czy co? innego?Użytkownik "BlueMaria" <bluemaria@WYTNIJ_TO.wp.pl> napisał w wiadomości
news:tkk0j1hjqbc1n4lomj4upep6l7uq4oi5s2@4ax.com...
Nie jestem specjalista, ale pare uwag od siebie:
tez pamietam cos takiego jak obawa przed wygarnieciem,
ale bylo to niewielkie, mysle ze wszyscy tak maja.
Dziwne ze obawiasz sie tego nawet ze strony bliskich.
Z bliskimi powinno sie byc w takich relacjach, ze nie ma obawy,
ze cos z ich strony spotka zlego.
Moze Twoja przeszlosc tak na Ciebie jeszcze odzialowywuje?
Tez mi sie wydaje ze rozwizanie tego to nauka radzenia sobie z czyms takim,
to droga drobnych kroczkow - nauczenie sie odpowiednio
reagowac w odpowiednich sytuacjach, krok po kroku.
Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2005-09-23 10:44:33
Temat: Re: Antropofobia czy co? innego?BlueMaria:
> Czy jako naprawę błędu mogę traktować przeciwstawienie się
> swojemu strachowi?
To powinno byc samoistne nastepstwo w moim pojeciu, a nie
przedmiot dzialan/wysilkow.
Chodzi o sytuacje tak odlegla jak tylko pamietasz (pierwotna),
kiedy zaczelo sie to o czym napisalas... a jeszcze lepiej taka,
ktora zainicjowala/stanowi pierwowzor twoich zachowan.
> Czy jeśli zrobię to kilka razy to strach będzie mniejszy?
> Mam taką nadzieję, że w końcu opanuję tą umiejętność, której
> nauka kiedyś, gdzieś tam mi nie wyszła.
Ze tak to ujme metaforycznie... :)
mozna nauczyc jednonogiego ~chodzic...
jednak w odroznieniu od niektorych kolegow, proponuje ci odnalezienie
i wykorzystanie drugiej nogi do chodzenia.
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |