| « poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2005-09-23 10:55:36
Temat: Re: Antropofobia czy co? innego?
>Nie jestem specjalista, ale pare uwag od siebie:
>tez pamietam cos takiego jak obawa przed wygarnieciem,
>ale bylo to niewielkie, mysle ze wszyscy tak maja.
Zgadzam się,że wszyscy mają niewielkie lęki przed sprawami ogólnie
stresującymi, ale u mnie nie jest to niewielki straszek, ale ogromny,
zniewalający i wszechogarniający lęk. Czasem zdarza się, że ktoś mi
mówi "wymyślasz sobie problem, wszyscy to mają". Nie twierdzę, że tak
nie jest, ale sprawą roztrzygającą jest tu natężenie emocji a nie ich
istnienie.
Ale nauczyłam sie już tłumaczyć ludzią jak to jest ;)
>
>Dziwne ze obawiasz sie tego nawet ze strony bliskich.
>Z bliskimi powinno sie byc w takich relacjach, ze nie ma obawy,
>ze cos z ich strony spotka zlego.
W sumie to chyba dlatego obawiam się krytyki ze strony bliskich, bo
ich zdanie liczy się dla mnie najbardziej i skoro nawet oni mnie
krytykują to już ze mnie całkowite zero. Obcy ludzie nie znają mnie
wiec tak naprawde mogą krytykowac tylko pewne moje zachowanie, a
bliscy wiedzą o mnie bardzo dużo i ich zdanie z pewnoscią jest
bardziej słuszne niż zdanie obcych.
>Moze Twoja przeszlosc tak na Ciebie jeszcze odzialowywuje?
Moja przeszłość to pasmo koszmarów i najgorszych przeżyc, choc patrąc
z boku nie każdemu mogłoby się tak wydawać. Jednak w tym momencie nie
tyle szukam przyczyn mojego stanu (bo po przeczytaniu kilku/kilkunastu
publikacji i ksiązek tłumaczących wpływ przeżyć na stany psychiczne
mogę sobie na to pytanie w miarę składnie odpowiedzieć), co sposobów
na rozwiązanie dręczących mnie problemów. Świadomość co sprawiło, że
jestem taka a nie inna jest bardzo ważna, ale z drugiej strony
wnikanie w przeszłość i przypominanie sobie przeżyc i wydarzen, które
umysł wyparł, lub zamaskował ze względu na zbyt traumatyczne, też może
człowieka przygnębić.
Trudno się oderwać od przeszłości która była ładnie powiedziwszy
nieciekawa, ale tego już się nie cofnie, nie zmieni.
>Tez mi sie wydaje ze rozwizanie tego to nauka radzenia sobie z czyms takim,
>to droga drobnych kroczkow - nauczenie sie odpowiednio
>reagowac w odpowiednich sytuacjach, krok po kroku.
Dzieki za propozycje i radę, muszę także popracowac nad konsekwencją,
która niestety nie jest moją najlepszą stroną. I choć czasem pomomo
strachu udało mi się przeciwstawić czyimś zarzutom, to brak
konsekwencji w działąniu sprawił, że następnym razem wracałam do
wcześniej "wyuczonych" błędów.
Pozdrawiam
BlueMaria
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2005-09-23 11:19:59
Temat: Re: Antropofobia czy co? innego?On Fri, 23 Sep 2005 12:23:15 +0200, "Adameck" <a...@o...pl> wrote:
>Milo, ze moglem komus choc troche pomoc.
Też sie cieszę, że spotkałam ludzi otwartych na odmienność innych i
rozumiejących że ktos ma problem z czymś co nie jest kłopotliwe dla
wszystkich. Nie jest to niby spojrzenie psychologa, ale tymbardziej
wartościowe, ze własne.
>Hmm, udzielam rad ale sam mam
>podobny problem. Tytul Twojego posta brzmial "antropofobia". Nie wiem czy u
>mnie to jest ale np. najbardziej lubie spedzac czas wedrujac po gorach, wiec
>opdowiedz nasuwa sie sama jaki mam stosunek do ludzi... ;)
Ja też nie do końca jestem pewna czy to antropofobia czy coś innego
(dlatego tak zatytuowałam swoje wynurzenia ;)), ale myśle, że nieważne
jak się coś nazwie ale, ze rozumie się o co w dolegliwości chodzi.
> Tak sie kiedys
>zastanawialem, dlaczego "MY" tacy jestesmy ? I dalej szukam odpowiedzi :)
Ja sobie to łumaczę czysto ergonomicznie ;) Całośc społeczenstwa jest
rozmieszczona w skali od bardzo wrażliwych (czasem nadwrażliwych)
ludzi, do (po drugiej stronie skali) ludzi gruboskórnych
(niekoniecznie w złym tego słowa znaczeniu) odważnych (niekonecznie
cechujących się brawurą ;)) itp.
Im bliżej jednego badź drugiego krańca skali tym mniej osób. W częsci
środkowej osób jest najewięcej, znajdują się tam ci którzy nie mają
większego kłopotu z sobą w danej materii. Więc tak właściwie "MY"
jesteśmy opozycją do "NICH"
Takie traktowanie sprawy daje odpowiedź na jeszcze jedno pytanie, a
mianowicie dlaczego norma jest normą a margines (czy odchylenie)
marginesem (odchyleniem).
>P.S. Fajna jest ksiazka "Lęk" Antoniego Kępińskiego, ale moze juz ja
>przerobilas...
Akurat tego nie czytałam, ale czytałam "Oswoić strach" Thoma
Rutledger'a, pozycja godna uwagi.
Pozdrawiam
BlueMaria
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2005-09-23 11:45:01
Temat: Re: Antropofobia czy co? innego?>
>Chodzi o sytuacje tak odlegla jak tylko pamietasz (pierwotna),
>kiedy zaczelo sie to o czym napisalas... a jeszcze lepiej taka,
>ktora zainicjowala/stanowi pierwowzor twoich zachowan.
Nie wiem dokładnie jak mam Twoje słowa zrozumieć i tymbarziej jak je
wykorzystać w praktyce, wieć powiem wprost. Opisze najwcześniejszą
sytuację jaką jestem w stanie sobie przypomnieć, choć nie jestem pewna
czy jest to sytuacja pierwotna (pierwsza).
A wiec z tego co sobie przypominam pierwsze uczucie strachu poczułam w
kontaktach z moją mamą. Ona miała nietypowe metody wychowawcze, a
mianowicie obrażała się na mnie(!) za to, ze coś tam przeskrobałam,
(choć niezbicie twierdze, ze byłam grzecznym dzieckiem, może trochę
bujającym w chmurach ;)). Matka nie stawiała przede mną sztywnych
norm, typu, "jak nie wrócisz do domu o 20 to dostaniesz w skórę",
raczej ja mialam sie domyśleć (jako kilkuletnie dziecko) co powinnam a
czego nie powinnam. A wiec zrobiłam coś "NIE TAK" ona się obrażała i
potrafiła kilka dni gniewać.
Jednocześnie chwile milczenia przerywała wpadaniem do mojego pokoju
w którym się przed nią i jej gniewem "ukrywałam" i który był moim
azylem (niby), z pretensjami, wrzaskiem, oskarżeniami i typowem
UMNIEJSZACTWEM.
Nie pomagały maje przeprosiny, prośby, obietnice. Jak jej w końcu
przeszło, to było to dla mnie największe święto.
Nie bałam się lania, bo nigdy takowego nie doświadczyłam, ale to co
czułam psychicznie wydaje mi się równie straszne, a było to własnie to
uczucie wszechogarniającego lęku niewiadomo dokładnie przed czym.
Wiem, że nieugiętość mamy pokutuje we mnie nadal jako uczucie braku
wpływu na to co dzieje sie wokół mnie. Słowiem czuję, ze nic ode mnie
nie zależy.
No ale odnosząc się do Twojej rady/tezy... co ja mogę teraz zrobić,
mama od prawie dziesieciu lat nie żyje, wiec tej sprawy już z nią nie
rozwiążę...
Może teraz gdy opisałam w miarę dokładnie to co uważam za sytuację
pierwotną mógłbyś mi powiedziec co dalej...
>
>> Czy jeśli zrobię to kilka razy to strach będzie mniejszy?
>> Mam taką nadzieję, że w końcu opanuję tą umiejętność, której
>> nauka kiedyś, gdzieś tam mi nie wyszła.
>
>Ze tak to ujme metaforycznie... :)
>
>mozna nauczyc jednonogiego ~chodzic...
>jednak w odroznieniu od niektorych kolegow, proponuje ci odnalezienie
>i wykorzystanie drugiej nogi do chodzenia.
Toś mnie rozbawił (całkowicie szczerze) bo sobie wyobraziłam jak
szukam swojej nogi ;))
Ale może przedstaw to nieco mniej metaforycznie w odniesieniu do mojej
sytuacji, którą w miarę możliwości i zawodnej pamięci opisałam
powyżej.
Pozdrawiam
BlueMaria :)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2005-09-23 17:31:46
Temat: Re: Antropofobia czy co? innego?BlueMaria:
> ... No ale odnosząc się do Twojej rady/tezy... co ja mogę
> teraz zrobić, mama od prawie dziesieciu lat nie żyje, wiec
> tej sprawy już z nią nie rozwiążę...
No to faktycznie dupa...
i w takim razie musisz sie borykac ze swoja niemoca do konca
zycia - chyba nie ma wyjscia. ;)
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2005-09-23 17:39:05
Temat: Re: Antropofobia czy co? innego?BlueMaria:
> ... Jak jej w końcu przeszło, to było to dla mnie największe święto.
No tak i teraz unikasz sytuacji ktore bardzo niemile kojarzysz.
Tylko tak sie zastanawiam...
jesli ~instynktownie eliminujesz ze swego otoczenia jednostki
w jakis sposob niepozadane, to co przeszkadza ci w odnalezieniu
spelnienia z niejako cala_reszta?
Jakbys to nazwala? :)
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2005-09-23 19:27:07
Temat: Re: Antropofobia czy co? innego?>Tylko tak sie zastanawiam...
>jesli ~instynktownie eliminujesz ze swego otoczenia jednostki
>w jakis sposob niepozadane, to co przeszkadza ci w odnalezieniu
>spelnienia z niejako cala_reszta?
>
>Jakbys to nazwala? :)
Jakoś nie do konca Cię rozumiem, ale jeśli chodzi Ci o to dlaczego nie
skupiam się na całej_reszcie pomijając jednostki "nieporządane". To
maja odpowiedż jest prosta. Jednostki "nieporządanie" nie pytają się
czy mogą wejść z butami w moje życie, tak jak moja mama nie pytała
mnie czy może uprzejmie skrzywić mi psychikę. I taka już chyba natura
tych jednostek.
No chyba, że źle Cię zrozumiałam ;)
Pozdrawiam
BlueMaria
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2005-09-24 23:05:11
Temat: Re: Antropofobia czy co? innego?BlueMaria:
> ... taka już chyba natura tych jednostek.
> No chyba, że źle Cię zrozumiałam ;)
Napisalas tak:
> ... natychmiast zrywam kontakt z tą osobą, za wszelką
> cene unikam spotkania z nią
Jesli zatem unikasz [fizycznie/emocjonalnie] takich osob, to
co przeszkadza/co stoi na przeszkodzie, abys realizowala
sie dzieki relacjom z cala reszta [ktorej nie unikasz jak sie
domyslam]?
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2005-11-01 19:56:40
Temat: Re: Antropofobia czy co innego?Czesc,
Zainteresuj sie NLP, wizualizacjami.
Sprobuj poprzez cwiczenia mentalne stawiac sie w sytuacjach stresowych
wyobrazaj
sobie sytuacje w ktorych normalnie doznawalabys tego leku (np ze ktos na
ciebi krzyczy itp) . W momencie kiedy zaczynasz go czuc sprobuj popatrzec
na ta cala sytuacje oczami przypadkowego przechodnia
( 3 osoba), sprobuj rowniez poczuc sie tak jak ta osoba (czyli spokojnie)
Zobaczysz wtedy ze tak naprawde nic bardzo zlego sie dzieje i z czasem
zdysassocjujesz bodziec (krzyk) z odpowiedzia emocjonalna (lek).
Cwiczenie mentalne to bardzo potezna technika w leczeniu stanow lekowych.
Docelowo mozesz podmienic jedna odpowiedz emocjonalna na inna. Np ktos
krzyczy a ty mu sie spokojnie usmiechasz prosto w twarz. To jest mozliwe,
naprawde!
Dodatkowo afirmacje tez sie przydaja. Duzo pracy przed toba ale dasz
sobie rade :)
Pozdrawiam
Potr Kaluza
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |