| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-07-15 10:22:51
Temat: Badania nad dietami czesc 2.Oto kolejna czesc fragmentow o badaniach nad dietami publikowanych w
ksiazce ,,Zycie bez pieczywa".
,,„BADANIA W SIEDMIU KRAJACH"
Badania, o których mowa, były pierwszym wielkim przedsię-wzięciem tego
rodzaju. W założeniach chodziło o znalezienie ko-relacji między rodzajem
diety (i innymi czynnikami wynikający-mi z trybu życia) a umieralnością oraz
zapadalnością na różne choroby w obrębie różnych populacji na świecie. Choć
główny nacisk kładziono na choroby układu krążenia i serca, to jednak ba-dano
też inne schorzenia, w tym nowotwory i udary, a także umie-ralność jako taką
(tzn. ogólną liczbę zgonów wywołanych wszy-stkimi przyczynami). W owych
czasach badania te były ze wszech miar uzasadnione, ponieważ wykazano
istnienie różnic w zapadalności na choroby krążeniowe w różnych populacjach.
Po bliższej jednak analizie okazuje się, że wspomniane badania miały wiele
niedociągnięć, te zaś wzięte razem sprawiaj ą^ że wnioski płynące z tego
projektu badawczego bardzo trudno zaak-ceptować.
Zostały one opublikowane w postaci książki w 1980 roku2. W 1994 roku wydano
kolejną książkę, relacjonującą powtórne ba-dania, pod tytułem Lessonsfor
Science from the Seven Countries Study* (Lekcja dla nauki płynąca z Badań w
Siedmiu Krajach).
Siedmioma wybranymi krajami były: Stany Zjednoczone, Ju-gosławia (Chorwacja),
Japonia, Włochy, Holandia, Finlandia i Grecja. W obrębie tych państw
wyróżniono szesnaście różnych grup, obejmujących w sumie 12 763 mężczyzn.
Pierwsza książka traktuje zbiorczo okres od późnych lat 40. do późnych lat
50. XX wieku jako dziesięciolecie i ocenia go pod kątem zapadalności na
chorobę wieńcową serca i zejść śmiertelnych. W pracy zaprezen-towano bogaty i
raczej skomplikowany zestaw liczb i wykresów,
zaś całość sprawia wrażenie, jakby badania przeprowadzono po to, by znaleźć
potwierdzenie dla przyjętego z góry wniosku, że wiele czynników
środowiskowych z uwzględnionych czynników faktycznie ma wpływ na rozwój
choroby wieńcowej. Analizy te zostały zatem narażone na przekłamania, zanim
jeszcze się rozpo-częły.
Na samym początku badacze zdecydowali, które czynniki ryzy-ka prześledzą.
Założenie takie nie musi być samo w sobie zlc, zwłaszcza że kiedy mamy do
czynienia z wieloma ograniczenia-mi, pewne praktyczne decyzje są niezbędne.
Czynnikami ryzyka wybranymi przez naukowców były między innymi: nadciśnienie,
aktywność fizyczna i palenie, a także poziom cholesterolu we krwi i sposób
odżywiania, l właśnie tu zaczyna się problem; choć istnieją trzy główne
składniki pożywienia (białko, tłuszcz i węglo-wodany), badacze wybrali tylko
jeden, a mianowicie postanowili ustalić ilość spożywanego tłuszczu.
Najwyraźniej od początku „wiedzieli", że tłuszcz jest szkodliwy - błąd w
sztuce, doprawdy.
Oczywiście jako potencjalne czynniki ryzyka zachorowania na chorobę wieńcową
serca i przyczyny takiej, a nie innej częstości zejść śmiertelnych, należało
do badań włączyć wszystkie trzy składniki odżywcze. I faktycznie, jak można
wyczytać \v drugiej z książek, tej z 1994 roku, kiedy weźmie się pod uwagę
także biał-ko i węglowodany, to spadek zapadalności na pewne choroby ob-
serwujemy przy większych ilościach tłuszczu i mniejszym spoży-ciu
węglowodanów!
Jeden z wykresów w tej książce pokazuje ogólną, związaną z wiekiem
śmiertelność w okresie dziesięciu lat, badaną dla szes-nastu grup, i
porównuje ją z poziomem cholesterolu w surowicy krwi. Cholesterolowy składnik
krwi nie wykazuje tam żadnej ko-relacji z ogólną śmiertelnością w grupie. Co
jeszcze bardziej cie-kawe, śmiertelność ta jest w wielu wypadkach mniejsza w
gru-pach o wyższym stężeniu cholesterolu!
Im współczynnik korelacji bliższy liczbie jeden, tym więk-sza korelacja.
Podany w książce współczynnik korelacji między ogólną licz-bą zejść
śmiertelnych a cholesterolem wynosi 0,12. Wniosek wy-snuty na tej podstawie
przez autorów brzmi: "[...] 0,12 to wielkość zbyt mała, by można ją było
uznać za znaczącą. Nie oznacza to, że obecność cholesterolu w surowicy krwi
nie jest czynnikiem ry-zyka podnoszącym ogólne prawdopodobieństwo śmierci z
róż-nych przyczyn; należy jedynie wnosić, że różnice w śmiertelności między
różnymi grupami (badanych) nie mogą zostać wyjaśnione na podstawie poziomu
cholesterolu we krwi".
Taki język dominuje w całej książce. Kiedy dane nie pasują do pierwotnych
założeń, autorzy robią co mogą, by odwieść czytel-ników, i samych siebie, od
właściwych wniosków. Wygląda to tak, jakby musieli wykazać, że cholesterol
jest zły. Tymczasem prawda jest taka, że jeśli ogólnej śmiertelności nie
można w żaden sposób powiązać z ilością cholesterolu we krwi, to prawdopodob-
nie cholesterol nie jest czynnikiem ryzyka śmierci z różnych przy-czyn. Czyż
to nie całkiem proste?
Współczynnik korelacji między liczbą kalorii pobieranych w formie tłuszczu a
śmiertelnością wynosi - w pierwszej publika-cji na temat badań w siedmiu
krajach - 0,50. To również niezbyt wysoki wynik. Z danych przedstawionych na
wykresie (nie za-mieszczonym w naszej książce) wynika, że w krajach, w
których ilość spożywanego tłuszczu jest wyraźnie większa - może on sta-nowić
40%, a nawet więcej, ogólnej liczby przyjmowanych kalorii - śmiertelność bywa
niższa. W tym wypadku chodzi o zgony spo-wodowane chorobą serca. W innych
krajach spożywa się mniej tłuszczu, a jednak śmiertelność nadal jest wysoka.
Jeszcze inne kraje odnotowują znaczne spożycie tłuszczu i wysoką śmiertel-
ność wskutek choroby serca. Obiektywnie można to interpreto-wać dwojako:
tłuszcz albo hamuje rozwój choroby serca, albo się do niej przyczynia.
Jedynym możliwym wnioskiem powinno być zatem stwierdzenie, że badania nie
przyniosły w tym zakresie żadnych wiążących odpowiedzi.
Jeszcze ciekawsze rzeczy możemy przeczytać w jednym z roz-działów w środkowej
części książki, gdzie autorzy stwierdzają, że istnieje korelacja między
ilością spożywanego cukru a choro-bą serca. Stwierdzenia tego nie
popierająjednak żadnymi wyni-kami, choć książka liczy ponad 200 stron. W
ogóle nic mówi się już więcej na ten temat: do tego zadziwiającego
stwierdzenia nic nawiązuje się nawet w żadnym innym miejscu. Nie znajdzie tam
czytelnik żadnej analizy na temat ilości przyjmowanych węglo-wodanów, a
białka w pożywieniu potraktowane zostały margine-sowo.
Skoro jednak istnieją tylko trzy główne składniki pokarmowe, to czemu skupiać
swą uwagę wyłącznie na tłuszczu? Nigdy nic zdołamy tego zrozumieć, ale z
pewnością nie można wierzyć in-formacjom uzyskanym po tak gruntownym
zawężeniu pola wi-dzenia.
Książka druga relacjonuje powtórne badania tych samych grup populacyjnych pod
kątem różnych chorób i w okresie 35 lat. Po-nieważ, jak wiadomo, Japonia ma
niższą umieralność z powodu choroby serca niż Stany Zjednoczone, wspomniane
badania są szczególnie warte omówienia.
We wstępie do części japońskiej autorzy piszą, że w 1958 roku, czyli po
podjęciu badań w siedmiu krajach, w testowanych gru-pach Japończyków spożycie
nasyconych kwasów tłuszczowych i poziom cholesterolu były, w porównaniu z
innymi grupami ba-danych, najniższe. Japończycy należeli też do najmniej
zagrożo-nych wieńcową chorobą serca. Zwróć uwagę na sformułowanie „należeli
do najmniej zagrożonych". Autorzy ostrożnie dobierają słowa, ponieważ - jak
już wspomnieliśmy - niski poziom zapa-
dalności na choroby serca obserwowano również w krajach o znacznie wyższym
spożyciu tłuszczów.
Tendencje dietetyczne dominujące w Japonii w latach 1958-1989 sprawiły, że
udział kaloryczny węglowodanów spadł tam z 78% do 61% ogólnej liczby kalorii.
Spożycie tłuszczów wzrosło natomiast z 5% do 22%. Ilość białka wzrosła z 11%
do 16%. Większość z tych zmian była wynikiem przejścia na dietę
uwzględniającą większe ilości mięsa, ryb i produktów mlecznych, za to
ograniczającą spożycie ryżu.
W tym samym czasie umieralność spowodowana udarem spa-dła z 4,6 do 0,8 na
1000 osób. Umieralność na nowotwory także się trochę zmniejszyła, z 4,7 do
3,4 na 1000 osób. Właściwie nie zmieniła się częstość występowania zawału
mięśnia sercowego. Ponieważ w tym samym czasie nastąpiło też ograniczenie
palenia, jest możliwe, że właśnie ten czynnik wpłynął na zmniejszenie liczby
nowotworów i udarów. Jak by danych tych nie interpreto-wać, niewątpliwie
dowodzą one, że zwiększenie spożycia tłu-szczów i białek nie przyniosło szkód
zdrowotnych, a być może nawet przyczyniło się do poprawy zdrowia badanych
Japończy-ków.
W książce z 1994 roku ostatni paragraf rozdziału poświęcone-go Japonii
głosi: "Wynika z tego, że zmiana składu japońskiej die-ty przyczyniła się
prawdopodobnie do [polepszania stanu] zdro-wia badanych i ograniczyła liczbę
udarów. Zagadnienie to wyma-ga jednak w przyszłości bardzo starannej
kontroli, gdyż spożycie tłuszczów rośnie, zwłaszcza zaś tłuszczów nasyconych,
a tym sa-mym istnieje w Japonii potencjalna groźba wybuchu typowej dla
współczesności epidemii choroby wieńcowej serca".
Oto klasyczny przykład zadawania kłamu oczywistym wyni-kom. Dlaczego badacze
nie omawiają potencjalnie korzystnego wpływu obniżenia spożycia węglowodanów
i zwiększenia ilości tłuszczu i białek, choć przecież właśnie to
zaobserwowali w swych badaniach? "
CDN.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2003-07-15 11:54:59
Temat: Re: Badania nad dietami czesc 2.
> Oto kolejna czesc fragmentow o badaniach nad dietami publikowanych w
> ksiazce ,,Zycie bez pieczywa".
>
czekam z niecierpliwoscia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |