Data: 2005-07-12 18:55:35
Temat: Re: Błagam, przeczytajcie i napiszcie co myślicie :(
Od: "Cien" <s...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W news:db0321$no4$1@nemesis.news.tpi.pl Sil napisał(a):
> (przepraszam jesli bedzie nieskladnie, jestem zalamana)
Będzie dobrze. Jakkolwiek by się to nie skończyło.
> dziekuje kochanie ale nie umowie sie trzeci raz nie mamy
> teraz pieniedzy
Tak na marginesie - teraz wyjdzie chyba jednak taniej, niż później.
> (i tu najwazniejsze: zarabia tylko On,
Ładna próba związku.
> Odpowiada, że jak to co, zrobiłam coś to teraz są konsekwencje.
Może być zły. Nie podoba mi się jednak użycie słów "to teraz są
konsekwencje". To sugeruje, że nie chodzi po prostu o jego złe samopoczucie,
ale o chęć ukarania Cię, a to już nie jest coś dobrego.
> NAWET GDYBY tak bardzo Mu zależało, to mógł powiedzieć:
> kochanie, skoro to jest taki fajny, dobry dentysta, to zrob sobie
> wszystko, tak bedzie lepiej,jakos sobie poradzimy..
Przecież Ci to powiedział. Nie zawsze człowiek ma ochotę do budowania zdań
rozwiniętych. Z drugiej strony, czy gdyby tak wyłuskał Ci swoje przemyślenia,
uległabyś? Mam wątpliwości. A dlaczego nie?
Gdy nam na kimś zależy zazwyczaj chcemy tej osobie dawać jak najwięcej, aby
ją uszczęśliwić. Ale uszczęśliwia się również przez branie. W końcu skoro my
chcemy dawać, to możemy założyć, że druga strona również tego chce. Ty masz
doła z powodu bezrobocia, ale to nie jest wyłącznie Twój problem. Jemu z tym
również może być ciężko. Może czuć, że nie daje rady. Powinien Ci zapewnić
przynajmniej te podstawy, a nie jest w stanie (musicie sobie odmawiać).
Kolejna sprawa... pewne problemy tak naprawdę nie są problemami. Sedno leży
gdzie indziej. W tym przypadku zapewne jest to kwestia finansowa. To sprawia,
że jesteście poddenerwowani, przybici... Atmosfera jest naelektryzowana i w
efekcie pojawiają się konflikty w takich sprawach, w których normalnie by to
nie nastąpiło.
> wtedy bysmy to USTALILI RAZEM, I ROZMAWIALI O TYM,
> byloby zupelnie inaczej.
Znaczy zgodziłabyś się? Dlaczego? Skoro już teraz wiesz, że mogłaś jednak iść
to mogłaś to równie dobrze zrobić wcześniej. Myślę, że rozmowa w tym
przypadku niewiele by pomogła. Chyba, że Tobie bardzo zależy na jego
zapewnieniach, że jakoś sobie poradzicie.
> ja nie mialam pojecia ze on sie za to obrazi!
Osobiście uważam, że obrażają się dzieci. One nie mają innej możliwości
zamanifestowania rodzicom tego, że mają odmienne zdanie w danym temacie,
ponieważ pewne sprawy nie podlegają dyskusji.
> Poza tym mowie Mu, ze kazdy czlowiek na swiecie zrozumialby
> co to znaczy czuc sie podle z powodu braku pracy.
Moim zdaniem złe zagranie. "Każdy człowiek by zrozumiał, a ty nie..." krótko
mówiąc zawalił. A przecież chciał dobrze.
> i plakalam.
Chyba lepiej by wyszło gdybyś gdzieś na boku zebrała się do kupy i dopiero
wtedy brała się do próby rozmowy. Płacz w tej sytuacji jakoś mi się nie widzi.
> (czyli to ze przestanie byc taki jak umowie sie
> do dentysty i zrozumiem ze zrobilam zle).
Moim zdaniem złe zagranie - groźba.
> z jakiej racji mam sie leczyc za jego pieniadze,
Wasze pieniądze. Mówiąc o "jego pieniądzach" zaczynasz dzielić, a związek
łączy. Oczywiście bez przesady (w dalszym ciągu mamy doczynienia z dwiema
indywidualnościami)
> jest hipokrytą kiedy chce dbac o moje zdrowie fizyczne a maltretuje
> mnie psychicznie.
A to mi się nawet spodobało.
> Dodam jeszcze że On jest dość mocno przekonany o tym,
> że to On decyduje co jest dobre a co zle
To źle. Z dwóch powodów. Z jednej strony w jakimś stopniu Cię tym ogranicza,
podcina skrzydła, odbiera wiarę we własne siły. Z drugiej może to świadczyć o
tym, że nie jest gotowy (przynajmniej w chwili obecnej) na związek partnerski
oraz o tym, że ma tendencję do tego aby być apodyktycznym.
> Ja nieustannie musze sie zmieniac, dostosowywac poniewaz
> On mowi ze "nie będzie równał w dół".
Ałć! To mogło zaboleć. Ja dla przykładu chętnie związałbym się z kobietą
inteligentniejszą ode mnie. Zdawałbym sobie z tego sprawę i akceptowałbym to.
Jednak inteligentna kobieta jak przypuszczam nie wypominałaby mi tego. Gdyby
jednak miała takie zapędy... w takim związku czułbym się źle i zapewne bym go
zakończył. I żeby nie było wątpliwości - nie dlatego, że jak dla mnie miała
za dużo oleju w głowie, ale dlatego, że miała za mało empatii.
> I nawet jeśli coś jest dla mnie ważne, bolesne,lub uważam to za dobre,
> muszę to zmienić jeśli jemu sie nie podoba.
Związek to jak dla mnie synonim kompromisu. No chyba, że obojgu pasuje układ,
w którym jedna strona podejmuje decyzje, a druga się dostosowuje. Jednak też
nie tak do końca. Są sytuacje, gdy faktycznie trzeba sprawę postawić ostro -
kompromis nie wchodzi wtedy w grę.
> Mowi że moje zdanie, opinie, postawy są mniej ważne
> i mniej wartościowe
Jeśli to jest dokłądny cytat, to bardzo mi się nie podoba.
> ponieważ mam kompleksy i odczuwam społeczny lęk
I właśnie takim zachowaniem nie pomaga Ci tego pokonać.
> Mowi też że szanuje mnie "nie w 100%" Przy tym wszystkim
> jest przekonany że mnie kocha.
Bo miłość niejedno ma oblicze. Lub inaczej... każdy po swojemu pewne relacje
określa jako "miłość".
--
pozdrawiam
Cień
P.S. Na tej grupie jestem z przypadku. Krótko pisząc jestem bardziej
pacjentem, niż lekarzem.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|