Data: 2007-03-29 11:47:07
Temat: Re: Być razem a mentalność niezgodności
Od: "Sky" <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik <m...@y...com> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:1...@n...googleg
roups.com...
On Mar 29, 4:24 am, "Sky" <s...@o...pl> wrote:
> Użytkownik <m...@y...com> w wiadomości do grup dyskusyjnych
> Nie doszli jeszcze do właściwych wniosków, tzn. że człowiek szczęśliwy
> (i to w najprostszy możliwy sposób) nie dąży do zmieniania nikogo, w
> tym samego siebie.
>
> ===
> Taaa..."w tym samego siebie"... ;)
> Co ciekawe wtedy dopiero się naprawdę zmieniamy...niedopoznania...
> jak przestajemy siebie próbować zmieniać [na siłę...albo w ogóle] ;)
Akceptacja samego siebie (ale tylko autentyczna!) długo budzi u innych
(czytaj: zmieniaczy) agresję. Na szczęście to stadium przejściowe, bo
kończy się w momencie, gdy "zmieniacze" zaczynają myśleć.
Przeważnie mają czym - na szczęście :-)
-Otóż często nie mają czym...bo im emocje niestety rozum skutecznie
zaślepiają...[od zaślepka] ;)
> Inni co dziwne -też zaczynają się zmieniać zazwyczaj wtedy
> kiedy "odpuszczamy sobie" nasze starania by się "zmienili" po naszej
> myśli... ;)
Taaak, po prostu myślą (!) , co za interes jest w tym, żeby być takim
zadowolonym z siebie :-)))))))))))
No i - sami zaczynają próbować :-))))))))))))
-Niestety trzeba wspomnieć że niektórym "zacietrzewieńcom" tak zostaje na
stałe -na złość sobie chcą pokazać innym że będą "po swojemu"...i kapcanieją
w końcu w swoim zgorzknieniu...[nikt mnie nie rozumie, nie docenia, nie
szanuje, wszyscy są przeciwko mnie, a ja przecież tak się staram!] ;)
|