Data: 2000-11-29 11:34:11
Temat: Re: Chcialbym sie obudzic
Od: Inga 2000 <i...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Nie jestem w ciazy i nie wiem jak bym sie zachowywala, ale rozumiem doskonale
sytuacje,
o ktorej piszesz. Domyslam sie tez, ze ta ogolna chandra nie jest wylacznie wynikiem
jej obecnego stanu, tylko cos juz wczesniej musialo nie dzialac.
Jedyne, co chcialabym poradzic (o ile cos takiego mozna tu nazwac rada) jest rozmowa
o
tej sytuacji i proba znalezienie wspolnego rozwiazania. Czasem ludzie robia rozne
rzeczy i wplatuja sie coraz glebiej i glebiej w ta sytuacje mimo, ze wcale nie jest
im
z tym dobrze i kazdy dzien tylko poglebia ten stan. I chyba nie ma sie co ludzic,
ze "samo sie wyjasni" tylko musi sie zdarzyc cos, co Wami potrzasnie i pozwoli Wam
podjac decyzje (jakakolwiek by ona byla bedzie chyba lepsza niz "trwanie").
Poza tym mysle, ze i ona nie jest szczesliwa z takiego stanu rzeczy i tez pewnie jej
ulzy, jesli w Tobie znajdzie oparcie i zobaczy chec wybraniecia z tej sytuacji.
Zwlaszcza, ze jak piszesz "przekonana jest o ogolnoswiatowym spisku przeciw niej".
Chyba czuje sie osaczona i sama nie umie sobie poradzic. Poza tym to, ze jest w ciazy
dodatkowo powoduje, ze nie wie jak sie zachowac. Wiec zachowuje sie w sposob, ktory
Ciebie doprowadza do szalu i pewnie Ty tez nie jestes wtedy taki jak w chwili, kiedy
sie poznaliscie, a to z kolei jest potwierdzeniem jej obaw itp. To sie tak samo
napedza
niestety i prowadzi do jakiejs paranoi. Badz madrzejszy, wyrzuc "dume" i przerwij to.
Jesli jeszcze jest w Tobie oczywiscie chec naprawy sytuacji i te "iskry", ktore
kiedys
Cie poruszaly, a nie tylko poczucie koniecznosci opieki nad nia z powodu dziecka.
Mysle, ze kazda kobieta chcialaby, zeby ciaza byla najszczesliwszym stanem w jej
zyciu,
zeby byla otoczona miloscia i szczesciem rodzinnej sielanki. Jesli tego nie ma - jest
coraz bardziej zgorzkniala i "toksyczna" dla otoczenia.
I jeszcze jedno - najbardziej zabijajaca dla tych ekscytujacych uniesien i "iskier"
jest rutyna. Ona niestety przychodzi sama po prostu z codzinnosci, ale mozna z nia
walczyc robiac (jak kiedys) wspolnie rozne szalone rzeczy. To jest zdecydowanie
najlepsze lekarstwo.
Jedyny "problem" tkwi w tym, ze obie strony musza tego chciec. To podstawa i bez tego
-
ani rusz - niestety. Powodzenia!!!
|