Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!newsfeed.pionier.net.pl!news.glorb.com!p
ostnews.google.com!k19g2000yqn.googlegroups.com!not-for-mail
From: Ikselka <i...@g...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Date: Sat, 1 Aug 2009 04:32:36 -0700 (PDT)
Organization: http://groups.google.com
Lines: 143
Message-ID: <2...@k...googlegroups.com>
References: <9...@1...googlegroups.com>
<h4ub9g$1kh4$1@news2.ipartners.pl>
<a...@2...googlegroups.com>
<7...@k...googlegroups.com>
<1...@d...googlegroups.com>
NNTP-Posting-Host: 83.28.247.135
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: quoted-printable
X-Trace: posting.google.com 1249126356 24499 127.0.0.1 (1 Aug 2009 11:32:36 GMT)
X-Complaints-To: g...@g...com
NNTP-Posting-Date: Sat, 1 Aug 2009 11:32:36 +0000 (UTC)
Complaints-To: g...@g...com
Injection-Info: k19g2000yqn.googlegroups.com; posting-host=83.28.247.135;
posting-account=N1s5fQoAAADh79ikLaZl6sk75TRnxCdW
User-Agent: G2/1.0
X-HTTP-UserAgent: Mozilla/5.0 (Windows; U; Windows NT 6.0; pl; rv:1.8.1.13)
Gecko/20080311 Firefox/2.0.0.13 (.NET CLR
3.5.30729),gzip(gfe),gzip(gfe)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:465166
Ukryj nagłówki
On 1 Sie, 00:55, Matb <m...@o...eu> wrote:
> Ikselka napisał(a):
>
> > A mąż? Czy on ma tu coś do wyboru? - fajnie tak sobie pozwalać na
> > wszystko, tylko że tak się paskudnie składa, iż w małzeństwie jest
> > jeszcze drugi człowiek, który ufa i wierzy.
> > :-/
>
> I ja ufam i wierzę. I on tez ufa i wierzy. Nie doprawiam mu rogów,
> interpretujesz to w kategoriach czarne-białe.
> Nie zatrzymałam na czas iskrzenia, więc przez jakiś czas myślałam o
> NIM. Ale ucichło. Nie było zdrady, bo z założenia nie dopuszcze do
> niej. Chodzi o chemię mózgu, nie o pozwalanie sobie na wszystko.
A, to zwracam honor i przepraszam za słowo "sucze".
>
> >OK, może i jakoś tam kochasz męża, ale wobec tego nie pragniesz go, on
> >Cię nie rozpala.
>
> Wyluzował sie, pierdzi, beka, nie przynosi kwiatków, nie mówi, że
> kocha i że ładnie wyglądam. Chyba masz racje, nie kręci mnie, ciekawe
> czemu...
Oj. Zaczynam rozumieć, o co Ci chodzi...
> Jestem jego więc juz nie musi się starać. Klasyczny błąd męskiej
> populacji.
Nie tylko meękiej: baby tez tak robią.
> A potem się dziwią, że laski chodzaw papilotach i w
> brudnych dresach... Fuj.
A ważne, co pierwsze - papiloty czy bekanie? Nieważne. Skoro się
pojawia, to znaczy wcześniej było już coś nie tak.
Naprawdę wydaje mi się, że to zależy od ludzi - czym są dla siebie od
początku i czy aby tym właściwym.
> >A teraz wyobraź sobie, że widzisz, jak Twój TŻ na parkiecie spotyka
> >kobietę, która go rozpala, w przeciwieństwie do Ciebie. Jak się w tym
> >czujesz? Czy dasz mu wolny wybór?
> >:-/
>
> A co mam zrobić Ikselko? Przywiązać go do siebie kajdankami? Skoro
> jest świadomy, a zakładam że jest, to wie co robi. Jeśli ja go nie
> rozpalam, to ma przy mnie grzęznąć? Bo co? Bo kultura narzuciła
> wierność małżeńską?
Kultura? - po co to wielkie słowo? Dla mnie podstawowa w tym jest
rzecz znacznie mniejsza (a może i większa, nie wiem) - słowo, które
się dało drugiej osobie. Tylko tyle i aż tyle. Chyba, że ta osoba
zwolni mnie z danego słowa poprzez swoje złe postępowanie wobec mnie.
Że nie wspomnę tu o miłości, bo ona jest oczywista.
> Jeśli czuje, ze przy tamtej żyje, to dlaczego ma
> się umartwiać przy mnie
A skąd miałabyś tę pewność, że przy tamtej naprawdę żyje? - że mu
mięśnie chodza, że jest podniecony? To mało. Gdyby mieć taką pewność,
to łatwo byłoby dać odejść drugiej osobie. Ale takiej pewności nie ma
się nigdy.
> Sama powiedz. Nie jestem egoistką, związek to
> nie więzienie, ale wolność i świadoma decyzja, ze chce z tym drugim
> człowiekim być. A jeśli już zdarzy mu się skok w bok? Mam przekreślić
> ileś lat życia razem, wsólnych podróży przez radości i problemy z
> powodu jakiejś chwilowej utraty kontroli, najzwyczajniej?
> Nie byłam w takiej sytuacji, nie wiem co bym zrobiła. Może bym
> wykopała drania na zbity pysk, a może podeszłabym do sytuacji jak do
> problemu w zwiazku. Zdarzyło się, co z tym fantem zrobimy?
> Bo ma swojego Slayera, tańczenie go spina gorzej niż najcięższa praca.
> Nawet dla mnie tego nie zrobi. Dla innej lolity tez nie, nie ma szans.
> A do towarzystwa owszem, bardzo się nadaje!! Jest wyjątkowo towarzyski
> gdy siedzi sie przy stole, jest wódzia i nie trzeba tańczyć.
Smutne. Ale wiesz co, mój TŻ też nie tańczy i unika tańca jak tylko
może, czasem udaje mi się go jednak wyciągnąć na parkiet... Ciężko z
tym jednak. Więc tańczę z innymi mężczyznami, jednak jakoś tak się
dzieje, że żaden nie jest w stanie wzbudzić we mnie tej nagłej
"chemii", o której pisałaś. Ciągle mam kontakt wzrokowy z mężem,
uśmiechamy się do siebie, on się cieszy, że się dobrze bawię, ja się
cieszę, że nie muszę go dręczyć tańcem... Wynagradza mi to jednak
inaczej i bardzo się o to stara i o tym pamięta, wszelkimi sposobami.
> Nadchodzi czas, kiedy trzeba pogodzić sie z tym, ze rozwój
> partnera pozostał w świecie kulturowych schematów, gdzie facet musi
> zarabiać, a baba się zamknąć i dbać o dzieci i dom...
I dzięki Bogu. Oprócz zamykania gęby. Tu trafiłaś bocznym rzutem w mój
ogródek, a mogę Ci powiedzieć, że nawet kiedy kobieta "tylko" dba o
dzieci i dom, a facet musi zarabiać, jest możliwe to COŚ, co nie
przemija między nimi, nie pozwala się im "wyluzować" w tym złym
sensie, który opisałaś, ani nie każe babie zamykać gęby... A moja
gęba akurat najczesciej otwarta, w przenośni i dosłownie, mąż o niczym
nie decyduje bez mojego zdania. Ale to chyba kwestia... coraz bardziej
jestem przekonana, że jednak prócz miłości, głownie myślenia, tego
myślenia o własnym i drugiej osoby życiu, o tym, że ono jest tylko
jedno, nie do zmarnowania na pierdzenie, mijanie się w korytarzu idąc
do i z łazienki, nie zauważając się nawzajem. Nawet wtedy możliwe
(jesli się chce) są wzajemne muśniecia warg w przedpokoju, kiedy
dzieci nie widzą lub przesuniecie jego dłoni po biodrze kobiety, a jej
dłoni po jego włosach czy lędźwiach, sygnały pamięci, oczekiwania na
wspólne chwile... Trzeba dbać o sygnały, te właściwe. Nie wolno
zapominac o sygnałach. Permanentnie trzeba je dawać drugiemu. Bo
inaczej przychodzi dzień, kiedy się tylko bez żenady pierdzi i beka,
traktując się wzajemnie jak powietrze...
|