Data: 2011-05-09 08:48:22
Temat: Re: Chiny a Polska - watek demograficzny [było: jak samopoczucie ...]
Od: "Chiron" <c...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "zażółcony" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:iq83n4$tud$...@n...onet.pl...
Użytkownik "Chiron" <c...@o...eu> napisał w wiadomości
news:iq2oki$f46$1@node2.news.atman.pl...
> to kompletnie nic nie wynika. Czy ludzie żyjący w społeczeństwie, dla
> którego narysujesz krzywą, którą uznasz za najbardziej pożądaną- są
> szczęśliwsi, mądrzejsi, sympatyczniejsi niż ludzie ze społeczeństw z inną
> krzywą?
Definicja szczęścia to temat osobny. Np. z wielu badań dość jasno
wynika, że obiektywnie rzecz biorąc - ludzie najszczęśliwsi to ludzie
silnie zakotwiczony w wartościach rodzinnych, z dość silną korelacją:
im większa rodzina, tym szczęśliwiej. Dlatego też trudno sobie
wyobrazić nawet ból, jaki towarzyszy Chinom od dziesiecioleci z racji
założenia sobie reprodukcyjnego kagańca, kiedy odcina się społeczeństwu
podstawowe źródło naturalnego, ludzkiego szczęścia, a w zamian
daje ... Co ?
====================================================
===============================
Tak czy siak- zmieniłeś_temat. Ja nadal nie kumkam, o co kaman z tą krzywą?
I po cholerę ona komu? Poważnie. Drążę temat, bo mam w zamyśle zwrócenie
Twojej uwagi na coś takiego: jest wiele rzeczy, które ktoś wymyśla, określa
się je mianem "naukowy"- i wtedy już nie ma przebacz- to są same mądrości.
Ale- oprócz tego, że w żadnym razie nie zgadzam się, że w systemie
socjalistycznym ta krzywa choćby w przybliżeniu jest płaska, to jeszcze
uważam całą tą krzywą za zwyczajny bełkot- takie zagadywanie tematu. I
zupełnie- ale to zupełnie nic sensownego z ni
Ale drugi koniec tego kija jest taki, że się ludzie szczęśliwie mnożą,ej nie
wynika. No ok- ktoś lubi liczby, tego rodzaju zabawy liczbowe- wszystko w
porządku. Tylko to NTG- no ale możemy sobie o tym popisać. Jednak próbować
komuś wmówić, że to się w jakikolwiek sposób przekłada na realne
społeczeństwo- to ciężka przesada. Zobacz, gdzie dotarliśmy: przeczytałeś,
poszedłeś drogą, jaka była w opisie- i wydaje Ci się, że cokolwiek wiesz.
Jednak nie potrafisz mi odpowiedzieć na ŻADNE konkretne pytanie związane z
tą krzywą.
potem wycinają lasy do zera, a potem to już się dzieje samo: erozja
gleby i generalna klęska.
Wyjścia są więc dwa: iść na żywioł, niech się dzieje co chce.
Niech nasze atawizmy prowadzą do katastrofy. Albo
idziemy w kierunku, w którym całość się trzyma kupy, jest jakaś
równowaga, na bazie której moża szukać stopą kolejnej stabilnej
podpory. Taka jest sytuacja ludzkości w chwili obecnej a 'szczęście'
ma niższy priorytet.
Oczywiście jest bardzo wielu takich, którzy woleliby w tej sytuacji
globalną apokalipsę.
====================================================
========================================
Jednak współdziałanie musi być bardzo ostrożne...Sam nie wiem- jednak do tej
pory istniała sytuacja, w której państwa silne- elita- mogły wiele, ale
jednocześnie pilnowały słabych, by ci np nie polowali na wieloryby. Podoba
się czy nie- to_działało. Jednak to, co napisałeś- to trąci Orwellem, i to
mocno: kraje się nie dogadają, co najwyżej powstanie ponadpaństwowy rząd-
skupiony wokół finansjery- i to oni będą elitą, a cała reszta- niewolnikami.
Dosłownie: niewolnikami. To ja już wolę system, jaki jest obecnie: oparty na
równowadze kilku hegemonów.
--
Prawda, Prostota, Miłość
Chiron
|