Data: 2001-12-08 01:59:18
Temat: Re: Chyba mam problem... Obsesja?
Od: w...@w...pl (Penelaux)
Pokaż wszystkie nagłówki
"Ja" <a...@p...onet.pl> wrote in <9up0c8$es6$1@news.tpi.pl>:
>Nie wiem czy dobrze robię ale jak ostatnio starałem się zdobyć nr
>telefonu psychiatrów posiadających prywatne gabinety w miesicie, w
>którym mieszkam usłyszałem, że "raczej się nie ogłaszają"... W sumie nie
>stać mnie na psychologa a rodziców nie mogę poprosić o pomoc
>finansową...
Mysle, ze robisz dosc dobrze. Jezeli czujesz potrzebe udania sie ze swoimi
problemami do lekarza to nie ma na co czekac. Psychiatrzy to calkiem
normalni ludzie. Myslales jednak o tym aby udac sie do przychodni, ktora ma
podpisany kontrakt z kasa chorych? Na to nie trzeba pieniedzy a wbrew
pozorom wizyta u psychiatry "panstwowego" niewiele rozni sie od wizyty u
prywatnego. Od psychiatry mozesz tez dostac skierowanie na darmowa
konsultacje z psychologiem.
>Po raz kolejny nie mogę zasnąć. Zaczyna mnie to doprowadzać do
>wycieńczenia ale nie potrafię sobie poradzić ze swoimi problemami.
>Chwilami wydaje mi się, że sam je stwarzam, ale...
>Nie chcę nudzić, sedno sprawy wygląda tak: uważam się za osobę na tyle
>świadomym i być może inteligentną, że potrafię zdiagnozować nieco mój
>stan. Podejrzewam, że cierpię na pewną obsesję co wiąże się z tym, że
>przestałem już być dzieckiem... Są rzeczy o które wciąż się oskarżam, są
>takie o których nie mogę zapomnieć... Wydaje mi się, że moje życie nie
>podąża we właściwym kierunku a ja stoję w miejscu i nie potrafię tego
>zmienić. Zamiast zabrać się do pracy (a mam jej dużo) wciąż myślę "co by
>było gdyby". Jestem wykończony fizycznie, nie potrafię spać. Pisząc
>obsesja mam na myśli termin używany w psychiatrii nie w mowie potocznej.
>Moje myśli są wciąż skupione na wydarzeniach z przeszłości i nie
>potrafię się tego pozbyć. Czas tak szybko leci... W dodatku podejrzewam,
>że to co stanowi dla mnie problem w odczuciu ogółu jest postrzegane jako
>rzecz normalna więc raczej trudno mi porozumieć się z kimś z otoczenia.
>Wciąż zagłuszam wewnętrzne głosy i niepokoje, zachowuję się głupio...
Jestes po prostu bardzo wrazliwy a wiekszosc ludzi w obecnych casach cierpi
- niestety na emocjonalny idiotyzm. Nie ma nic zlego w zauwazaniu nie
widzianych przez innych szczegolow. Jestes wielki!
>Z jakieś dwa tygodnie temu skończyłem 21 lat i przez to nasiliły się
>moje problemy. Użalam się nad sobą... Uważam jednak, że nie miałem
>prawdziwego dzieciństwa, teraz wszyscy z roku na rok postrzegaj mnie
>inaczej - nie pytają kim jestem ale mówią kim byli w moim wieku a więc
>kim ja powinienem być... No cóż, jestem dużym dzieckiem, samotnikiem w
>domu o wciąż trzaskających drzwiach i podniesionych głosach. Być może
>powiem Wam co dokładnie mnie trapi ale na początek chciałbym poprosić
>Was o opinię zadając pytanie: czy uważacie, że to normalne gdy człowiek
>w moim wieku uważa, że już nigdy nie będzie w stanie z niczego się
>cieszyć tak jak kiedyś? Czy to normalne, że chorobliwie zazdroszczę
>nastoletnim gwiazdą seriali, że wciąż sprawdza ile mija lat gdy
>opowiadają kiedy odnieśli swoje pierwsze sukcesy a ja straciłem już
>kawał swojego życia zupełnie bez echa? No i jak znieśliście swoje 18
>urodziny bo jak nienawidzę swojego zielonego dokumentu i te listy z WKU
>- ustawili mnie w kolejce, naśmiewali się z mojego krzywego kręgosłupa
>"chciała byś mieć takie zięcia?" - spytał pogardliwie lekarz w czasie
>badania swojej koleżanki... Sam fakt, że pewnego dnia gdy nawet nie
>byłem pełnoletni przyszedł list z tego urzędu i do mojego świata
>wtargnęły papiery, okazało się, że paplanina o wolności to gówno
>prawda... Straszenie, że jak się nie stawie do mnie aresztują i siłą
>doprowadzą gdzie trzeba... Co się stało? Z dnia na dzień okazało się, że
>jestem numerem statystyczny, nic nie wartym 64-kilogramową kupą gówna i
>nikogo nie obchodzi kim jestem.
Przez wojsko wcale nie trzeba przechodzic! Istnieje 1001 sposobow na
pokazanie panom z WKU, iz to oni w rzeczywistosci sa zniszczonymi przez
"system" statystycznymi numerkami i nic Ci zrobic nie moga. Pisz na priva!
>"No i tak to jest..." - mawia moja
>rodzinka... Nie jestem całkiem normalny i to wszystko źle na mnie
>wpłynęło, to wciąż nade mną wisi do momentu ukończenia studiów. Ile
>znaczę - kiedyś wydawało mi się, że dużo teraz jestem nikim nawet w
>własnej ocenie. Ale najgorsze jest to, że uważam iż te upokarzające
>wydarzenia mnie musiały mieć miejsca i inną sprawą jest to, że większość
>z Was być może zgadza się z tym co z Wami robią, i że tak to ma
>wyglądać... Ja na prawdę mam za sobą trudną przeszłość, nic mi się nie
>należy? Gdy miałem wspomniane niespełna 18 lat odkryłem w sobie talent
>pisarski, chyba przyczyniła się do tego moja nauczycielka. Zawsze
>uważałem, że dzięki temu będę w stanie uchronić się od zniewolenia mnie
>przez system i konwenanse ale praca nad powieścią jest ciężka. Wciąż się
>obwiniam za to, że sobie nie poradziłem, że dopuściłem do tego... Jestem
>wrażliwą osobą. Wolny kraj? Dlaczego zgadzacie się z tym co się dziej?
>Nigdy nie lubiłem gdy ktoś mnie dotyka, wciąż się myję,
Czy moglbys napisac cos wiecej o tym swoim myciu sie? To wazne. Nawet
jezeli nie napiszesz a postanowisz pojsc do lekarza, to koniecznie mu o tym
powiedz, jesli owa czynnosc istotnie ma charakter ustawiczny.
> wyobrażacie
>sobie mnie w wojsku? Ale kogo to obchodzi, kogo obchodzą moje naiwne
>ideały - jakie by nie były mam prawo je wyznawać. Nikogo nie obchodzi to
>co mam do powiedzenia, kim jestem. Ważne ile ważę i czy jestem zdrowy...
>Potrafię się opanować i nie pokazuję tego co dzieje się ze mną w środku
>ale tak na prawdę mam pomieszane w głowie i nie mogę tego znieść. Jestem
>mięczakiem, pierdoła ze mnie? Jeśli tak sądzicie to trudno ale nie każdy
>jest taki cholernie doskonały... Pisarstwo traktuje na serio, to nie
>mrzonki chyba, że tracę swój samokrytycyzm i kontakt z rzeczywistością.
>Cały czas zadaję sobie pytanie dlaczego nic nie zdziałałem, przecież
>mogłem. Czy to moja widna... I jeśli ktoś chce mnie pocieszyć mnie
>mówiąc, że tez musiał przez to przejść to powiem tylko, że nie powinien
>a jeśli się z tym zgadza to nie szanuję go za to...
>Krótko mówiąc odbija mi, to przerodziło się w poważny stan obsesyjny.
>Nie potrafię przez to podążać do przodu. Nie potrafię spać od
>miesięcy... A gdy wpadam na przedmioty np: płyty jakie kupiłem komuś z
>rodziny z datą 1997 gdy to wszystko jeszcze się nie wydarzyło myślę
>sobie, że to było wtedy zanim spieprzyli mi całe życie. Dla wielu z Was
>to może nie był taki problem i nie sprowadza się on tylko do tego czemu
>poświęciłem tyle słów. To dotyczy wszystkich tych, dla których - jak
>mawia bohater mojej debiutanckiej powieści szczytem szlachetności jest
>życie zgodzenie z prawem a walka z własnymi ułomnościami to niespotykany
>heroizm. Wszyscy zgadamy się z tym co nam robią wmawiając sobie, że togo
>chcemy - ale gdy ja pomyślę, że miałem kiedyś 17 lat i byłem zamknięty w
>sobie, samotny ale nic mnie jeszcze wtedy nie upokorzyło w takim stopniu
>jak później gdy musiałem zrezygnować z własnego JA gdy nie oszukiwałem
>się w tylu sprawach... szlak mnie trafia i nie potrafię sobie z tym
>poradzić.
Poradzisz sobie. Wszystko co odczuwasz moze wydawac Ci sie troche dziwne,
ale dasz sobie rade. Nawet nie wiesz jak jestes silny!
>
>Charlie
>
>
Trzymaj sie! Jesli chcesz - powtarzam raz jeszcze - pisz na priva!
|