Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Chyba mam problem... Obsesja?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Chyba mam problem... Obsesja?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2001-12-06 02:08:38

Temat: Re: Chyba mam problem... Obsesja?
Od: "Roy d'Angoulmois" <t...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ja" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:9up0c8$es6$1@news.tpi.pl...
> Nie wiem czy dobrze robię ale jak ostatnio starałem się zdobyć nr telefonu
> psychiatrów posiadających prywatne gabinety w miesicie, w którym mieszkam
> usłyszałem, że "raczej się nie ogłaszają"... W sumie nie stać mnie na
> psychologa a rodziców nie mogę poprosić o pomoc finansową...
>
> Po raz kolejny nie mogę zasnąć. Zaczyna mnie to doprowadzać do
wycieńczenia
> ale nie potrafię sobie poradzić ze swoimi problemami. Chwilami wydaje mi
> się, że sam je stwarzam, ale...
> Nie chcę nudzić, sedno sprawy wygląda tak: uważam się za osobę na tyle
> świadomym i być może inteligentną, że potrafię zdiagnozować nieco mój
stan.
> Podejrzewam, że cierpię na pewną obsesję co wiąże się z tym, że przestałem
> już być dzieckiem... Są rzeczy o które wciąż się oskarżam, są takie o
> których nie mogę zapomnieć... Wydaje mi się, że moje życie nie podąża we
> właściwym kierunku a ja stoję w miejscu i nie potrafię tego zmienić.
Zamiast
> zabrać się do pracy (a mam jej dużo) wciąż myślę "co by było gdyby".
> Jestem wykończony fizycznie, nie potrafię spać. Pisząc obsesja mam na
myśli
> termin używany w psychiatrii nie w mowie potocznej. Moje myśli są wciąż
> skupione na wydarzeniach z przeszłości i nie potrafię się tego pozbyć.
Czas
> tak szybko leci... W dodatku podejrzewam, że to co stanowi dla mnie
problem
> w odczuciu ogółu jest postrzegane jako rzecz normalna więc raczej trudno
mi
> porozumieć się z kimś z otoczenia. Wciąż zagłuszam wewnętrzne głosy i
> niepokoje, zachowuję się głupio...
>
> Z jakieś dwa tygodnie temu skończyłem 21 lat i przez to nasiliły się moje
> problemy. Użalam się nad sobą... Uważam jednak, że nie miałem prawdziwego
> dzieciństwa, teraz wszyscy z roku na rok postrzegaj mnie inaczej - nie
> pytają kim jestem ale mówią kim byli w moim wieku a więc kim ja powinienem
> być... No cóż, jestem dużym dzieckiem, samotnikiem w domu o wciąż
> trzaskających drzwiach i podniesionych głosach. Być może powiem Wam co
> dokładnie mnie trapi ale na początek chciałbym poprosić Was o opinię
zadając
> pytanie: czy uważacie, że to normalne gdy człowiek w moim wieku uważa, że
> już nigdy nie będzie w stanie z niczego się cieszyć tak jak kiedyś? Czy to
> normalne, że chorobliwie zazdroszczę nastoletnim gwiazdą seriali, że wciąż
> sprawdza ile mija lat gdy opowiadają kiedy odnieśli swoje pierwsze sukcesy
a
> ja straciłem już kawał swojego życia zupełnie bez echa? No i jak
znieśliście
> swoje 18 urodziny bo jak nienawidzę swojego zielonego dokumentu i te listy
z
> WKU - ustawili mnie w kolejce, naśmiewali się z mojego krzywego kręgosłupa
> "chciała byś mieć takie zięcia?" - spytał pogardliwie lekarz w czasie
> badania swojej koleżanki... Sam fakt, że pewnego dnia gdy nawet nie byłem
> pełnoletni przyszedł list z tego urzędu i do mojego świata wtargnęły
> papiery, okazało się, że paplanina o wolności to gówno prawda...
Straszenie,
> że jak się nie stawie do mnie aresztują i siłą doprowadzą gdzie trzeba...
Co
> się stało? Z dnia na dzień okazało się, że jestem numerem statystyczny,
nic
> nie wartym 64-kilogramową kupą gówna i nikogo nie obchodzi kim jestem. "No
i
> tak to jest..." - mawia moja rodzinka... Nie jestem całkiem normalny i to
> wszystko źle na mnie wpłynęło, to wciąż nade mną wisi do momentu
ukończenia
> studiów. Ile znaczę - kiedyś wydawało mi się, że dużo teraz jestem nikim
> nawet w własnej ocenie. Ale najgorsze jest to, że uważam iż te
upokarzające
> wydarzenia mnie musiały mieć miejsca i inną sprawą jest to, że większość z
> Was być może zgadza się z tym co z Wami robią, i że tak to ma wyglądać...
Ja
> na prawdę mam za sobą trudną przeszłość, nic mi się nie należy? Gdy miałem
> wspomniane niespełna 18 lat odkryłem w sobie talent pisarski, chyba
> przyczyniła się do tego moja nauczycielka. Zawsze uważałem, że dzięki temu
> będę w stanie uchronić się od zniewolenia mnie przez system i konwenanse
ale
> praca nad powieścią jest ciężka. Wciąż się obwiniam za to, że sobie nie
> poradziłem, że dopuściłem do tego... Jestem wrażliwą osobą. Wolny kraj?
> Dlaczego zgadzacie się z tym co się dziej? Nigdy nie lubiłem gdy ktoś mnie
> dotyka, wciąż się myję, wyobrażacie sobie mnie w wojsku? Ale kogo to
> obchodzi, kogo obchodzą moje naiwne ideały - jakie by nie były mam prawo
je
> wyznawać. Nikogo nie obchodzi to co mam do powiedzenia, kim jestem. Ważne
> ile ważę i czy jestem zdrowy... Potrafię się opanować i nie pokazuję tego
co
> dzieje się ze mną w środku ale tak na prawdę mam pomieszane w głowie i nie
> mogę tego znieść. Jestem mięczakiem, pierdoła ze mnie? Jeśli tak sądzicie
to
> trudno ale nie każdy jest taki cholernie doskonały... Pisarstwo traktuje
na
> serio, to nie mrzonki chyba, że tracę swój samokrytycyzm i kontakt z
> rzeczywistością. Cały czas zadaję sobie pytanie dlaczego nic nie
zdziałałem,
> przecież mogłem. Czy to moja widna... I jeśli ktoś chce mnie pocieszyć
mnie
> mówiąc, że tez musiał przez to przejść to powiem tylko, że nie powinien a
> jeśli się z tym zgadza to nie szanuję go za to...
> Krótko mówiąc odbija mi, to przerodziło się w poważny stan obsesyjny. Nie
> potrafię przez to podążać do przodu. Nie potrafię spać od miesięcy... A
gdy
> wpadam na przedmioty np: płyty jakie kupiłem komuś z rodziny z datą 1997
gdy
> to wszystko jeszcze się nie wydarzyło myślę sobie, że to było wtedy zanim
> spieprzyli mi całe życie. Dla wielu z Was to może nie był taki problem i
nie
> sprowadza się on tylko do tego czemu poświęciłem tyle słów. To dotyczy
> wszystkich tych, dla których - jak mawia bohater mojej debiutanckiej
> powieści szczytem szlachetności jest życie zgodzenie z prawem a walka z
> własnymi ułomnościami to niespotykany heroizm. Wszyscy zgadamy się z tym
co
> nam robią wmawiając sobie, że togo chcemy - ale gdy ja pomyślę, że miałem
> kiedyś 17 lat i byłem zamknięty w sobie, samotny ale nic mnie jeszcze
wtedy
> nie upokorzyło w takim stopniu jak później gdy musiałem zrezygnować z
> własnego JA gdy nie oszukiwałem się w tylu sprawach... szlak mnie trafia i
> nie potrafię sobie z tym poradzić.
>
> Charlie
>
Po prostu naucz sie czegos, z czego byłbys dumny i zadowolony...
np. rozmawiać z ludźmi o najważniejszych sprawach...
albo pisać jasno i zwieźle, bez zbednej paplaniny.

Be happy!

Roy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2001-12-06 23:51:42

Temat: Chyba mam problem... Obsesja?
Od: "Ja" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Nie wiem czy dobrze robię ale jak ostatnio starałem się zdobyć nr telefonu
psychiatrów posiadających prywatne gabinety w miesicie, w którym mieszkam
usłyszałem, że "raczej się nie ogłaszają"... W sumie nie stać mnie na
psychologa a rodziców nie mogę poprosić o pomoc finansową...

Po raz kolejny nie mogę zasnąć. Zaczyna mnie to doprowadzać do wycieńczenia
ale nie potrafię sobie poradzić ze swoimi problemami. Chwilami wydaje mi
się, że sam je stwarzam, ale...
Nie chcę nudzić, sedno sprawy wygląda tak: uważam się za osobę na tyle
świadomym i być może inteligentną, że potrafię zdiagnozować nieco mój stan.
Podejrzewam, że cierpię na pewną obsesję co wiąże się z tym, że przestałem
już być dzieckiem... Są rzeczy o które wciąż się oskarżam, są takie o
których nie mogę zapomnieć... Wydaje mi się, że moje życie nie podąża we
właściwym kierunku a ja stoję w miejscu i nie potrafię tego zmienić. Zamiast
zabrać się do pracy (a mam jej dużo) wciąż myślę "co by było gdyby".
Jestem wykończony fizycznie, nie potrafię spać. Pisząc obsesja mam na myśli
termin używany w psychiatrii nie w mowie potocznej. Moje myśli są wciąż
skupione na wydarzeniach z przeszłości i nie potrafię się tego pozbyć. Czas
tak szybko leci... W dodatku podejrzewam, że to co stanowi dla mnie problem
w odczuciu ogółu jest postrzegane jako rzecz normalna więc raczej trudno mi
porozumieć się z kimś z otoczenia. Wciąż zagłuszam wewnętrzne głosy i
niepokoje, zachowuję się głupio...

Z jakieś dwa tygodnie temu skończyłem 21 lat i przez to nasiliły się moje
problemy. Użalam się nad sobą... Uważam jednak, że nie miałem prawdziwego
dzieciństwa, teraz wszyscy z roku na rok postrzegaj mnie inaczej - nie
pytają kim jestem ale mówią kim byli w moim wieku a więc kim ja powinienem
być... No cóż, jestem dużym dzieckiem, samotnikiem w domu o wciąż
trzaskających drzwiach i podniesionych głosach. Być może powiem Wam co
dokładnie mnie trapi ale na początek chciałbym poprosić Was o opinię zadając
pytanie: czy uważacie, że to normalne gdy człowiek w moim wieku uważa, że
już nigdy nie będzie w stanie z niczego się cieszyć tak jak kiedyś? Czy to
normalne, że chorobliwie zazdroszczę nastoletnim gwiazdą seriali, że wciąż
sprawdza ile mija lat gdy opowiadają kiedy odnieśli swoje pierwsze sukcesy a
ja straciłem już kawał swojego życia zupełnie bez echa? No i jak znieśliście
swoje 18 urodziny bo jak nienawidzę swojego zielonego dokumentu i te listy z
WKU - ustawili mnie w kolejce, naśmiewali się z mojego krzywego kręgosłupa
"chciała byś mieć takie zięcia?" - spytał pogardliwie lekarz w czasie
badania swojej koleżanki... Sam fakt, że pewnego dnia gdy nawet nie byłem
pełnoletni przyszedł list z tego urzędu i do mojego świata wtargnęły
papiery, okazało się, że paplanina o wolności to gówno prawda... Straszenie,
że jak się nie stawie do mnie aresztują i siłą doprowadzą gdzie trzeba... Co
się stało? Z dnia na dzień okazało się, że jestem numerem statystyczny, nic
nie wartym 64-kilogramową kupą gówna i nikogo nie obchodzi kim jestem. "No i
tak to jest..." - mawia moja rodzinka... Nie jestem całkiem normalny i to
wszystko źle na mnie wpłynęło, to wciąż nade mną wisi do momentu ukończenia
studiów. Ile znaczę - kiedyś wydawało mi się, że dużo teraz jestem nikim
nawet w własnej ocenie. Ale najgorsze jest to, że uważam iż te upokarzające
wydarzenia mnie musiały mieć miejsca i inną sprawą jest to, że większość z
Was być może zgadza się z tym co z Wami robią, i że tak to ma wyglądać... Ja
na prawdę mam za sobą trudną przeszłość, nic mi się nie należy? Gdy miałem
wspomniane niespełna 18 lat odkryłem w sobie talent pisarski, chyba
przyczyniła się do tego moja nauczycielka. Zawsze uważałem, że dzięki temu
będę w stanie uchronić się od zniewolenia mnie przez system i konwenanse ale
praca nad powieścią jest ciężka. Wciąż się obwiniam za to, że sobie nie
poradziłem, że dopuściłem do tego... Jestem wrażliwą osobą. Wolny kraj?
Dlaczego zgadzacie się z tym co się dziej? Nigdy nie lubiłem gdy ktoś mnie
dotyka, wciąż się myję, wyobrażacie sobie mnie w wojsku? Ale kogo to
obchodzi, kogo obchodzą moje naiwne ideały - jakie by nie były mam prawo je
wyznawać. Nikogo nie obchodzi to co mam do powiedzenia, kim jestem. Ważne
ile ważę i czy jestem zdrowy... Potrafię się opanować i nie pokazuję tego co
dzieje się ze mną w środku ale tak na prawdę mam pomieszane w głowie i nie
mogę tego znieść. Jestem mięczakiem, pierdoła ze mnie? Jeśli tak sądzicie to
trudno ale nie każdy jest taki cholernie doskonały... Pisarstwo traktuje na
serio, to nie mrzonki chyba, że tracę swój samokrytycyzm i kontakt z
rzeczywistością. Cały czas zadaję sobie pytanie dlaczego nic nie zdziałałem,
przecież mogłem. Czy to moja widna... I jeśli ktoś chce mnie pocieszyć mnie
mówiąc, że tez musiał przez to przejść to powiem tylko, że nie powinien a
jeśli się z tym zgadza to nie szanuję go za to...
Krótko mówiąc odbija mi, to przerodziło się w poważny stan obsesyjny. Nie
potrafię przez to podążać do przodu. Nie potrafię spać od miesięcy... A gdy
wpadam na przedmioty np: płyty jakie kupiłem komuś z rodziny z datą 1997 gdy
to wszystko jeszcze się nie wydarzyło myślę sobie, że to było wtedy zanim
spieprzyli mi całe życie. Dla wielu z Was to może nie był taki problem i nie
sprowadza się on tylko do tego czemu poświęciłem tyle słów. To dotyczy
wszystkich tych, dla których - jak mawia bohater mojej debiutanckiej
powieści szczytem szlachetności jest życie zgodzenie z prawem a walka z
własnymi ułomnościami to niespotykany heroizm. Wszyscy zgadamy się z tym co
nam robią wmawiając sobie, że togo chcemy - ale gdy ja pomyślę, że miałem
kiedyś 17 lat i byłem zamknięty w sobie, samotny ale nic mnie jeszcze wtedy
nie upokorzyło w takim stopniu jak później gdy musiałem zrezygnować z
własnego JA gdy nie oszukiwałem się w tylu sprawach... szlak mnie trafia i
nie potrafię sobie z tym poradzić.

Charlie


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-07 13:01:44

Temat: Re: Chyba mam problem... Obsesja?
Od: "Duch" <a...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Dobrze, ze to wszystko napisales - to co Ty, czuje wiele osob, z tym ze
wiele
osob to tlumi i jakos sobie radzi, "slizga sie", a tu juz nie potrafisz.
I ciezko znalesc z tego wyjsce, zgoda?

Ten Twoj "stan" jest tez skutkiem tego (tak mysle), co sie dzieje w kraju,
ta nasza "wielka, masowa rodzina" przezywa kryzys, nie wiadomo co dobre
a co zle, nie ma "mysli przewodniej".

Problem:

> Nie wiem czy dobrze robię ale jak ostatnio starałem się zdobyć nr telefonu
> psychiatrów posiadających prywatne gabinety w miesicie, w którym mieszkam
> usłyszałem, że "raczej się nie ogłaszają"... W sumie nie stać mnie na
> psychologa a rodziców nie mogę poprosić o pomoc finansową...

> "No i tak to jest..." - mawia moja rodzinka...

Twoja rodzinka ma racje, niestety.... "dorosle zycie" to szok, czesto...
Ale zrodlo szoku jest gdzie indziej. "Mlodzi" sa chowani troche w
cieplarnianych
warunkach (jak na czasy w jakich zyja), karmieni sa kolorowymi obrazkami
teledyskow, albo serial BeveryHills xxxxx,
gier typu Duke Nuke (lubie ja, wbrew pozorom)
zwyciescow i bohaterow typu Van Dame,
to wszystko takie bzdurki,
problem w tym, ze w oderwaniu od rzeczywistosci,
a jesli ktos nie zna tego "prawdziwego" zycia,
to wydaje mu sie, ze to jest prawda.
A potem nastepuje zetkniecie z rzeczywistacia, i ktos jest w szoku
("...a mialo byc tak pieknie...").

Wyzej piszesz, ze psychiatrzy nie udostepniaja telefonow.
Wiesz dlaczego? Zeby nie zwariowac.
W spoleczenstwach az kipi od walki, ludzie maja potezne problemy
i chcieli by sie z tym "wrypac" w cieplutki gabinecik, najlepiej za darmo i
-najczesciej- odegrac jeszcze na terapeucie. Zdziwiony tym?
Musisz przejsc dopiero skomplikowna "procedure" znalezienia
kogos kto Ci pomoze. Nie ma "na talezyku", nikt tak nie ma,
bo by sami psychiatrzy zwariowali.
I kazdy to przechodzi, z tym, ze czesc ludzi ma juz "zyciowe sposoby"
zeby sobie z tym radzic, Ty ich sobie nie wyrobiles, nie masz
sie o co zaczepic, pomalu, spokojnie, cos znajdziesz.

Z jednej strony, fakt, coraz trudniej zyc w "nowoczesnym" swiecie,
z drugiej, karmi sie ludzi haslami: "masz takie a takie prawa"
i potem mysla tacy, ze to prawda,
a to tylko marketing, ktory nawet utrudnia potem zycie,
bo komus wydaje sie ze jest swieta krowa.

> Po raz kolejny nie mogę zasnąć. Zaczyna mnie to doprowadzać do
wycieńczenia
> ale nie potrafię sobie poradzić ze swoimi problemami. Chwilami wydaje mi
> się, że sam je stwarzam, ale...

Nie, one sa.

> Nie chcę nudzić, sedno sprawy wygląda tak: uważam się za osobę na tyle
> świadomym i być może inteligentną, że potrafię zdiagnozować nieco mój
stan.
> Podejrzewam, że cierpię na pewną obsesję co wiąże się z tym, że przestałem
> już być dzieckiem...

Dokladnie, napisalem o tym wyzej.

> Są rzeczy o które wciąż się oskarżam, są takie o
> których nie mogę zapomnieć... Wydaje mi się, że moje życie nie podąża we
> właściwym kierunku a ja stoję w miejscu i nie potrafię tego zmienić.
Zamiast
> zabrać się do pracy (a mam jej dużo) wciąż myślę "co by było gdyby".

Jestes zestresowany tym co sie dzieje naokolo Ciebie (slusznie),
rzecz w tym, ze nie masz sposobiku, punktu zaczepienia i oparcia,
do jakiegos ruchu, troche byles za bardzo wyizolowany
i staciles wprawe poruszania w tej calej szarej rzeczywistosci.

> W dodatku podejrzewam, że to co stanowi dla mnie problem
> w odczuciu ogółu jest postrzegane jako rzecz normalna więc raczej trudno
mi
> porozumieć się z kimś z otoczenia.

Rozumiem chyba. Zyje sie b. trudno, a czesc ludzi "wypada z tej karuzeli"
tak jak Ty.
Dla innych to wszystko jest tez nienormalne, ale co z tym zrobic?
Nic nie zrobisz, bo co? zlikwidujesz wojsko? A kto bedzie tropil bin Ladena?
;-)

> Użalam się nad sobą... Uważam jednak, że nie miałem prawdziwego
> dzieciństwa, teraz wszyscy z roku na rok postrzegaj mnie inaczej - nie
> pytają kim jestem ale mówią kim byli w moim wieku a więc kim ja powinienem
> być...

Spokojnie, kraj jest w panice, panice kariery, a Ty juz dales sie w to
wciagnac...
Jedna z waznych umiejetnosci "doroslego zycia" jest to, zeby umiec nie
dac sie wciagnac za bardzo w "lokalna panike".
Np. znajoma pracuje w szpitalu, ale pojechala na tydzien na kurs.
Po powocie, stwierdzila, ze wiele stresow w pracy zniknelo,
bo zaczela na to patrzec z innej perspektywy, a wczesniej
byla wciagnieta w lokalny kolowrotek.

Acha, gdy zaczniesz dzialac, ale pomalu, ktos po kroku
(a nie -jak peqwnie teraz- "nic nie robic"), to bedziesz
mial rzucane bele pod nogi, takie zycie. "robisz zle",
"niezdarnie", "nie tak". Znajomy tez nic nie robil jak ty,
potem sie przmogl, zaczal pomalu, "robil zle i zle i zle",
i po paru latach okazalo sie, ze umie i ma duzo.
Wyrwac sie jest trudno.

> No cóż, jestem dużym dzieckiem, samotnikiem w domu o wciąż
> trzaskających drzwiach i podniesionych głosach. Być może powiem Wam co
> dokładnie mnie trapi ale na początek chciałbym poprosić Was o opinię
zadając
> pytanie: czy uważacie, że to normalne gdy człowiek w moim wieku uważa, że
> już nigdy nie będzie w stanie z niczego się cieszyć tak jak kiedyś?

Normalne, co nie znaczy ze nie smutne.
No, w sumie, teraz wchodzisz w swiat "walki", musisz sie przystosowac,
i nauczyc cieszyc mimo wszystko.

> Czy to
> normalne, że chorobliwie zazdroszczę nastoletnim gwiazdą seriali, że wciąż
> sprawdza ile mija lat gdy opowiadają kiedy odnieśli swoje pierwsze sukcesy
a
> ja straciłem już kawał swojego życia zupełnie bez echa?

"Gwiazdy" - jak napisalem - to "narkotyk". Juz pisalem: mozesz widziec
modelki, jako piekne ciala, "wspanialy swiat", a mozesz widziec wiecej,
czyli tez, to co jest "pod dywanem": bulimie, uzaleznienie od lekow,
bezwzgledna walke, "przespac sie dla kariery", bezsennosc gorsza od Twojej
itd.

> No i jak znieśliście
> swoje 18 urodziny bo jak nienawidzę swojego zielonego dokumentu i te listy
z
> WKU - ustawili mnie w kolejce, naśmiewali się z mojego krzywego kręgosłupa
> "chciała byś mieć takie zięcia?" - spytał pogardliwie lekarz w czasie
> badania swojej koleżanki...

Taki jest ten swiat, stworz inny (jakas "wspolnote"?), w ktorym
wszyscy sa dla siebie mili. Nie zrobisz tego.
Albo - czy wlasnie to nie jest przyczna
powstawania tzw. "sekt"? Ludzie chca oddzielic sie od tego swiata.

> Sam fakt, że pewnego dnia gdy nawet nie byłem
> pełnoletni przyszedł list z tego urzędu i do mojego świata wtargnęły
> papiery, okazało się, że paplanina o wolności to gówno prawda...

Kto Ci kazal w to wierzyc? Kto Ci o tym powiedzial?
Acha, ten "brak wolnosci" to nie istnienie "zlych ludzi", taki jest ten
swiat, IMO.
Np. znajoma prowadzi dzialalnosc gosp. Wiesz, ze ona nie moze tez spac po
nocach?
- zamet w podatkach, nie wiadomo jakie przepisy.
Wiesz, ze polsce jest wysokie spozycie lekow uspokajajacych?
Kto to bierze? Krasnoludki?
Caly czas pisze, jest niedobrze, i co, myslisz, ze sie ktos tym przejmuje?

> Z dnia na dzień okazało się, że jestem numerem statystyczny, nic
> nie wartym 64-kilogramową kupą gówna i nikogo nie obchodzi kim jestem.

Tak jak wiekszosc, normalka.
Powiem ci wiecej, w pracy jest czesto podobnie, bezwgledna walka,
cos na ksztalt tego wojska.
Ja sam, juz umiem sobie nawet dawac z tym rade.

> Ale najgorsze jest to, że uważam iż te upokarzające
> wydarzenia mnie musiały mieć miejsca i inną sprawą jest to, że większość z
> Was być może zgadza się z tym co z Wami robią, i że tak to ma wyglądać...

Jest swiat gdzie jest lepiej niz u nas? Afganistan? Tam ludzie sobie gardla
podrzynaja teraz.

> Ja
> na prawdę mam za sobą trudną przeszłość, nic mi się nie należy?

Hehe, sorry, a co ja Ci mam -za przeproszeniem- jakies pieniadze teraz
wplacac?
Isc za Ciebie do wojska? Wiekszosc ma dosc podobne zycie jak Ty, wbrew
pozorom.

> Gdy miałem
> wspomniane niespełna 18 lat odkryłem w sobie talent pisarski, chyba
> przyczyniła się do tego moja nauczycielka. Zawsze uważałem, że dzięki temu
> będę w stanie uchronić się od zniewolenia mnie przez system i konwenanse
ale
> praca nad powieścią jest ciężka.

Cos takiego! Witaj w klubie.

> Wciąż się obwiniam za to, że sobie nie
> poradziłem, że dopuściłem do tego...

Radzisz sobie, nie daj sie nakrecic.

> Jestem wrażliwą osobą. Wolny kraj?

Tak, wolny. Jesli chcesz wiedziec, to takiej wolnosci, nie bylo jeszcze w
historii
tego swiata.
Zdziwiony? Wiec na czym polega problem?
Problem jest, ale problem nie jest w braku wolnosci (wbrew pozorom),
on tkwi gdzie indziej - IMO, troche o tym napisalem wyzej.

> Dlaczego zgadzacie się z tym co się dziej? Nigdy nie lubiłem gdy ktoś mnie
> dotyka, wciąż się myję, wyobrażacie sobie mnie w wojsku?

Wyobrazam sobie.
Dawnej, np. u pogan, bylo cos takiego jak postrzyzyny, syn przechodzil
od matki do ojca (brutalnie).
Dzis zjawil by sie urzednik od spraw przemocy w rodzinie :-)
Ty tego symbolicznego przejscia nie miales, boisz sie dotykania,
kontaktu, moze w tym problem?
Czy dobrze? Czy pewna minimalna brutolnosc nie jest niezbedna?
A jesli jej brak to czy nie tworza sie wtedy tacy wystraszeni
wszystkiego ludzi i maja jeszcze wiecej problemow?
Chyba tak, szok?

> Nikogo nie obchodzi to co mam do powiedzenia, kim jestem.

Jednak odpowiadam :-)

> Potrafię się opanować i nie pokazuję tego co
> dzieje się ze mną w środku ale tak na prawdę mam pomieszane w głowie i nie
> mogę tego znieść.

Nie mozna wszystkiego ukrywac, ale wywalac za bardzo tez nie.
Kolejna trudnosc, umiec sie "tym" poslugiwac, bardzo trudne.

> Jestem mięczakiem, pierdoła ze mnie?
> Jeśli tak sądzicie to
> trudno ale nie każdy jest taki cholernie doskonały...

Nie wydaje mi sie. To problemy wiekszosci, ale tobie brak "sposobu".

> Pisarstwo traktuje na
> serio, to nie mrzonki chyba, że tracę swój samokrytycyzm i kontakt z
> rzeczywistością. Cały czas zadaję sobie pytanie dlaczego nic nie
zdziałałem,
> przecież mogłem.

Czego nie zdzialales? Mi sie wydaje, ze sie nakreciles, przejeles chorobe od
innych.
Czujesz sie nikim ("wielki swiat" to powoduje), i na sile chcesz cos
zdzialac.
IMO, taki sam problem mial Irek z BigB.
Jestes podobny do innych, IMO.

> To dotyczy
> wszystkich tych, dla których - jak mawia bohater mojej debiutanckiej
> powieści szczytem szlachetności jest życie zgodzenie z prawem a walka z
> własnymi ułomnościami to niespotykany heroizm. Wszyscy zgadamy się z tym
co
> nam robią wmawiając sobie, że togo chcemy - ale gdy ja pomyślę, że miałem
> kiedyś 17 lat i byłem zamknięty w sobie, samotny ale nic mnie jeszcze
wtedy
> nie upokorzyło w takim stopniu jak później gdy musiałem zrezygnować z
> własnego JA gdy nie oszukiwałem się w tylu sprawach... szlak mnie trafia i
> nie potrafię sobie z tym poradzić.

Ech te idealy. Zycie jest bardzo brutalne (jesli za wyjscie uznac te
idealy).
Zdrufka, Duch
P.S. Poniewaz kiedys tak somo pytalem to teraz czuje sie zobowiazany
odpowiedziec :-),
powodzenia!



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-07 13:52:55

Temat: Re: Chyba mam problem... Obsesja?
Od: Mike <m...@k...wox.org-nospam> szukaj wiadomości tego autora

Our dear newsgroup friend Roy d'Angoulmois wrote:
> Po prostu naucz sie czegos, z czego byłbys dumny i zadowolony...
> np. rozmawiać z ludźmi o najważniejszych sprawach...
> albo pisać jasno i zwieźle, bez zbednej paplaniny.
Jak już tak sobie radzimy, róbmy to :-)
Tobie gorąco polecam lekturę netykiety :-)
Wpisz np. w Onecie "Netykieta" i rozkoszuj się, szczególnie częścią o
usenecie.
Powodzenia.

--
Mike

-> Jeżeli wysyłasz do mnie list, usuń -nospam z adresu
-> Chcesz płacić niższe podatki? To jedna z możliwości:
http://www.opensourcepl.org

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-07 20:12:03

Temat: Re: Chyba mam problem... Obsesja?
Od: "Itlina" <e...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Ja"
[ciach]
>To dotyczy
> wszystkich tych, dla których - jak mawia bohater mojej debiutanckiej
> powieści szczytem szlachetności jest życie zgodzenie z prawem a walka z
> własnymi ułomnościami to niespotykany heroizm.

a jednak nie jest tak źle,
jesteś dobrym obserwatorem życia,
no i przecież napisałeś powieść (!)

nie myśl o tym co było, nie myśl o tym co będzie,
staraj się zrobić jak najwięcej w chwili obecnej

Serdeczności,
Itlina

--
"Nie zapominaj o tym, że każdy nowy dzień,
jest Ci dany po to, abyś był szczęśliwy."
/Phil Bosmans/

"Jeśli chcesz być szczęśliwy, po prostu nim bądź."
/Lew Tołstoj/

"A teraz głowa do góry. Bo to jest najważniejszą
rzeczą w cyrku-i w tym cyrku, który nazywa się życiem."
/Eric Caldma/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-07 22:34:10

Temat: Re: Chyba mam problem... Obsesja?
Od: "Willie The Pimp" <w...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Itlina :

> "Nie zapominaj o tym, że każdy nowy dzień,
> jest Ci dany po to, abyś był szczęśliwy."
> /Phil Bosmans/
>
> "Jeśli chcesz być szczęśliwy, po prostu nim bądź."
> /Lew Tołstoj/
>
> "A teraz głowa do góry. Bo to jest najważniejszą
> rzeczą w cyrku-i w tym cyrku, który nazywa się życiem."
> /Eric Caldma/

Bardzo mi się podobają te cytaty.
Tak trzymać, koleżanko Itlina !!
WP


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-07 23:25:38

Temat: Re: Chyba mam problem... Obsesja?
Od: "Marsel" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Pozwolę sobie skomentować wasze słowa (troche moze glupio, ale ja mam
ohcote sie powymadrzac akurat), jakos mi przypadły do gustu, nie obraźcie
sie - to tylko luzne uwagi. Pisze tu, bo mi sie nie chce dwa razu, a oba
posty sa dla mnie interesujące (jak ja mogłem je przegapic?)


"Duch":<..>
> Ten Twoj "stan" jest tez skutkiem tego (tak mysle), co sie dzieje w
kraju,
> ta nasza "wielka, masowa rodzina" przezywa kryzys, nie wiadomo co dobre
> a co zle, nie ma "mysli przewodniej".

Własciwie to samo mozna powiedziec o Nim (o Ja, wydaje mi sie ze to polskie
imię, wiec odmieniam), Nie che Jego pocieszać (czy zasmucać) ale poksze sie
na okreslenie, ze On ma tyle doświadczeń na nowymgruncie co ten kochany
kraj, tez jest wchodzący w nowe doswiadczenia zycia, i albo to czas na
porzucenie złudzeń albo na kolejne próby ich realizacji.

<...>
> ("...a mialo byc tak pieknie...").

otóz to! takie zderzenie to faktycznie szok, ale moze lepiej wcześniej
kiedy człoweik jest bardziej elastyczny, niz póxniej, a czy nie lepiej
byłoby stopniować to juz szm nie wiem...

> Wyzej piszesz, ze psychiatrzy nie udostepniaja telefonow.
> Wiesz dlaczego? Zeby nie zwariowac.

albo zeby jak najmniej osób wiedziało o tym... ;-)

> W spoleczenstwach az kipi od walki, ludzie maja potezne problemy
> i chcieli by sie z tym "wrypac" w cieplutki gabinecik, najlepiej za darmo
i
> -najczesciej- odegrac jeszcze na terapeucie. Zdziwiony tym?

Wiem ze pytasz Jego, ale ja odpowiem (jako pacjent) co sam mysle - to budzi
nie protest a oburzenie!
jak to, gośc zna sie na rzeczy, moze pomóc gdzie inni tylko szkodzą, bierze
za to kasę (pewnie bierze, przeciez zyje) i zamyka sie przede mną w
przytulnym gabineciku! taka moze byc reakcja. ale zdziwienie?
A drugie skojarzenie, to ze jest ich po prostu zamało zzeby mogli siebie
leczyc, i to nie jest złośliwe, tylko wynika z mojego podejrzenia ze kazdy
kto pracuje w nienormalny srodowisku nadaje na leczenia, nie koniecznie sa
to ciezkie przypadki (na szczescie), ale.
To wiąze sie tez z Tym co Duch pisze - granica stanu zdrowie i choroby -
oczywiście sa kryteria, ale jesli pacjent nie zgłosi sie do lekarza to
praktycznie (w swoim i otoczenia mniemaniu) nie jest chory, tylko, no
wiecie, pie..ęty.
I tu sie wutłumaczenie Ducha oparte na chceniu leczenia jakby załamuje...
czyli jak to jest z tymi telefonami? MOzze chodzi o przeciażenie
odpowiedzialnośćią? (ciagle sie ludze ze to ludzie z natury odpowiedzialni,
bo nie mówie o odpowiedzialnośći karnej czy tam przed kim wyzej)

> Musisz przejsc dopiero skomplikowna "procedure" znalezienia
> kogos kto Ci pomoze. Nie ma "na talezyku", nikt tak nie ma,
> bo by sami psychiatrzy zwariowali.

Ja tylko pytam, bo nie mam doświadzczenia i mogę sie bardzo mylić, ale czy
to nie jest tak ze podejmuje sie działanie czy leczzenie wtydy dopiero,
kiedy 'przypadek' się na tyle nie skomplikuje, ze bedzie prosta jego
dizgnoza?(o leczniu nie mówiemy) (aha, to pytanie nie ma nic wspólnego z
Nim, bylo we we mnie wczesniej)

> I kazdy to przechodzi, z tym, ze czesc ludzi ma juz "zyciowe sposoby"
> zeby sobie z tym radzic, Ty ich sobie nie wyrobiles, nie masz
> sie o co zaczepic, pomalu, spokojnie, cos znajdziesz.

A teraz do Niego - Duch ma racje. Nikt nie urodził sie dorosły i dojrzały,
to nie pojawia sie nagle po przejsciu przez kaca po 18-tce czy słuzbe
wojskową. Mniejszymi czy wiekszymi kroczkami, czasem do wbok czy wręcz do
tyly, grunt zzeby nie przespac, czy nie dreptac za bardzo w miejscu.
Co to takich stanów przejsciowych, to tez moim zdaniem są bardzo potrzebne.
Chocby po to, aby pewne rzeczy sobie przemysleć. To nie pomysły, które
pojawiaja sie nagle, to ajpierw rodzące sie w bólu potem powoli
dojrzewające mysli. nie ma co panikowac, jeszcze masz chyba wcześnie zeby
swirowac ;-)

"Ja"
> > Po raz kolejny nie mogę zasnąć. Zaczyna mnie to doprowadzać do
> wycieńczenia
> > ale nie potrafię sobie poradzić ze swoimi problemami. Chwilami wydaje
mi
> > się, że sam je stwarzam, ale...
>
> Nie, one sa.

Ja znów nie pisze o tym konkretnym przypadku.
Nie wiem jak to jest z tymi problemami, gdzie sie rodza, jak powstaja, ale
fakt ze one są. tyle ze mozna by ich nie karmic własnym strachem. Nie
ignorować,nie. Poprostu potraktowac je tak jak jest im pisane aby
ostatecznie miec je za soba. Czyli traktowac problemy jako cos naturalnego
w sposób dla nich naturalny, smierc dotyczy tez wszelkich problemów (w
odniesieniu do jednostki)

<..>
> > W dodatku podejrzewam, że to co stanowi dla mnie problem
> > w odczuciu ogółu jest postrzegane jako rzecz normalna więc raczej
trudno
> mi
> > porozumieć się z kimś z otoczenia.

poczucie osamotnienia troche przeszkadza, fakt, ale to nie zanczy za mamy
byc tacy jak od nas tego wymaga otoczenie. No widzisz, ja ez uwazam ze to
jest sytuacja normalna :-) Tyle ze nie dla Cibie normalna, wiec trudno Ci
porozumiec z otoczeniam. Ale to otoczenie to jednostki, często takie jak
Ty. A ze sie nie mówi o tym chórem? pisze sie w pojdynke czasem na rózne
list dyskusyjne...;)

<...>
> > Użalam się nad sobą... Uważam jednak, że nie miałem prawdziwego
> > dzieciństwa, teraz wszyscy z roku na rok postrzegaj mnie inaczej - nie
> > pytają kim jestem ale mówią kim byli w moim wieku a więc kim ja
powinienem
> > być...

pogoń za lisem... chesz gonic, a moze wolałbs byc zaszczuty? nie jest
przeciez wytrenowany do wyscigu, nie zrobił tego nasza psia szkoła, wiec
nie spodziewaj sie ze wystartujesz jak chart. Zostań mysliwym, albo
przynajmiej poczuj zwierza znaim dostaniesz kopa ;-)

> <...> Wyrwac sie jest trudno.

no własnie, nie mozna sie wypiąc tak łatwo z pędzacej karuzeli, wiec zyga
sie wtedy na wszystkich wkoło (za bardzo plastycznie?;)

<..>
> Normalne, co nie znaczy ze nie smutne.
> No, w sumie, teraz wchodzisz w swiat "walki", musisz sie przystosowac,
> i nauczyc cieszyc mimo wszystko.

...i z nowych rzeczy, kto wie czy nie 'pociesznijeszych'; grunt to nie
stracić zdolności do zaznawania (nawet prostych) radości (co nigdy nie jest
nieodwracalne)

> > Czy to
> > normalne, że chorobliwie zazdroszczę nastoletnim gwiazdą seriali, że
wciąż
> > sprawdza ile mija lat gdy opowiadają kiedy odnieśli swoje pierwsze
sukcesy
> a
> > ja straciłem już kawał swojego życia zupełnie bez echa?

tak, to chorobliwe (wg mnie, nie w sensie klinicznym), to kiczowata
raklama, nie jestes juz dzieckiem zeby zachwycać sie wszystkim co sie
błyszczy i jest słodziutkie. jakby tu powiedzisc, gorycz (np piwa;) tez
moze byc ciekawa.

<...>
> > WKU - ustawili mnie w kolejce, naśmiewali się z mojego krzywego
kręgosłupa
> > "chciała byś mieć takie zięcia?" - spytał pogardliwie lekarz w czasie
> > badania swojej koleżanki...

nie pamietam, chyba akurat to bylo mało istotnee. (tez miałem krzywy
kręgosłup, tyle ze nie było na badaniach pielęgniarki, chyba)


<...>
> > Z dnia na dzień okazało się, że jestem numerem statystyczny, nic
> > nie wartym 64-kilogramową kupą gówna i nikogo nie obchodzi kim jestem.

to jak o sobie myslisz teraz jest przejsciowe, ale jak bedziesz sie w tym
utrwalał, to faktycznie otoczenie moze poczuc...well, smród ;)

> Tak jak wiekszosc, normalka.
> Powiem ci wiecej, w pracy jest czesto podobnie, bezwgledna walka,
> cos na ksztalt tego wojska.
> Ja sam, juz umiem sobie nawet dawac z tym rade.

pewnie w momencie kiedy zaczałes to troszkę olewać ;-)

> > Ale najgorsze jest to, że uważam iż te upokarzające
> > wydarzenia mnie musiały mieć miejsca i inną sprawą jest to, że
większość z
> > Was być może zgadza się z tym co z Wami robią, i że tak to ma
wyglądać...

wg mnie masz dwa wyjscia, albo sie odgrywac albo to olac, o zadnym trzecim
nie mysl, nie warto.

> Jest swiat gdzie jest lepiej niz u nas? Afganistan? Tam ludzie sobie
gardla
> podrzynaja teraz.
>
> > Ja
> > na prawdę mam za sobą trudną przeszłość, nic mi się nie należy?

dodatek kombatancki do emerytury?
Na razie zapytaj starych, moze Ci sie dołaza do własnej chaty.
A tak na serio, to nalezy Ci sie dokladnie to co masz - Twój potencjał do
przejscia przez zycie.

<...>
> > wspomniane niespełna 18 lat odkryłem w sobie talent pisarski, chyba
> > przyczyniła się do tego moja nauczycielka. Zawsze uważałem, że dzięki
temu
> > będę w stanie uchronić się od zniewolenia mnie przez system i
konwenanse
> ale
> > praca nad powieścią jest ciężka.

byłaby pewnie ciezsza jesli wogóle mozliwa, jeslibyś tego talentu nie miał
(ja osobiście nie wierze w talenty, tylko w prace)


<..>
> > Dlaczego zgadzacie się z tym co się dziej? Nigdy nie lubiłem gdy ktoś
mnie
> > dotyka, wciąż się myję, wyobrażacie sobie mnie w wojsku?

jako pisarza? tak, ale to kwestia tylko wyobrażni ;-P

<...>
> > Jestem mięczakiem, pierdoła ze mnie?

urocza pierdoła...ale spoko, nie podrywam Cie.
wg mnie jestem bystrym, myslącym chłopakiem, troche odstajesz być moze, ale
raczej na plus.. wg mnie. ja niestety taki nie byłem :(, tzn. byłem
pierdoła, ale taka zwykla...


<..>
> > Pisarstwo traktuje na
> > serio, to nie mrzonki chyba, że tracę swój samokrytycyzm i kontakt z
> > rzeczywistością. Cały czas zadaję sobie pytanie dlaczego nic nie
> zdziałałem,
> > przecież mogłem.

Nie znam sie zupełnie, ale to Twoje pi....nie czytało sie całkiem,
calkiem.(generalnie to ja nie lubie zarówno pi. jak i czytania) A jest w
Tobie tyle potencjału i siły, ze cos z tego musi sie urodzić. Nie wiem czy
takie rzeczy mozna sztucznie wywołać, bo sie twórczości nie zanm, raczej.

pozdrawiam
Marsel


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-08 00:13:54

Temat: Re: Chyba mam problem... Obsesja?
Od: "Ja" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Well...
Dzięki wszystkie za udział w dyskusji i przepraszam za to, że tak się
rozpisałem...
Było późno a ja nie śpię już od paru dni i tak wyszło.
Dzięki za słowa otuchy...
Do Ducha: z jednej strony powinienem Ci podziękować z drugiej zdaję sobie
sprawę iż mamy tu od czynienia z TEORIĄ PROGNOZOWANIA ZACHOWAŃ (rzecz
jeszcze nie opublikowana ale za niedługo ją wyłożę) sprowadzają się w tym
przypadku do tego, że reprezentujemy dwa różne punkty widzenia. Uważam się
za fenomenologa z kolei predyspozycje poznawcze niektórych sprowadzają się
do założeń apriorycznych. Krótko mówiąc (w moim przypadku ciężka sprawa)
jeżeli ktoś uważa się za przeciętnego ("normalnego") uczestnika pewnej
rzeczywistości, grupy społecznej gdzie zachodzą jakieś zjawiska podobnie
oddziaływujące na każdego z uczestników grupy to będąc jednym z nich
przewidujemy (z dużym prawdopodobieństwem), że każdy z uczestników w danej
okoliczności, spętany dodatkowo tymi samymi konwenansami zachowa się
podobnie (z pewną dozą indywidualności oczywiście). Tak więc: witaj wśród
nas, wiemy co czujesz, my też przez to przechodziliśmy... Problem polega na
tym, że w istocie jestem z poza grona i trudno mnie przekonać argumentacją
tego typu. Nie znaczy to jednak, że przedstawione mi argumenty nie
przedstawiają dla mnie żadnej wartości - a wręcz przeciwnie. Poczułem się
nieco dumny z samego siebie, a to co się stało rzeczywiście jest jedynie
efektem tego, że panują takie a nie inne realia. A poza tym masz dużo racji
i jednak patrzę na to teraz trochę inaczej - nawet się uspokoiłem.
Za bardzo angażuję się w naukę i często okazuje się, że w świecie logiczne i
filozoficznie czy socjologicznie poprawne twierdzenia w życiu codziennym są
nic nie warte.
Dobrze, że sprowadza się na grunt marzyciela zanim sam spadnie i się
ukrzywdzi (kiedyś gdy było mi już wszystko jedno potłukłem się na rowerze
: ) ale co w przypadku gdy owy "lotnik" miał szanse dolecieć do celu a my
sprowadziliśmy go na dół?
Zawsze staram się traktować każdego indywidualnie - w granicach rozsądku,
niektóre sprawy są oczywiste (np: szybka diagnoza agresji)...
Podsumowując (a mam jeszcze tyle do powiedzenia - chyba mój stan się nagle
polepszył): cieszę się, że ludzie piszą książki ale czy oni wszyscy mają
zamiar je wydać i w przyszłym tygodniu skontaktować się z wydawnictwem? To
tylko przykład...
A tak w ogóle to czym jest dyskryminacja? Moja autorska definicja brzmi tak:
Dyskryminacja to przypisanie cech szczegółowych jednostką na podstawie ich
cech ogólnych. To bardzo tautologiczna definicja. Działa w dwie strony ale
to teraz nie ważne... Przykłady: każdy afro-amerykanin z NY jest złodziejem
(trochę lewy przykład ale badania wykazały, że takie panują stereotypy - nie
ja je przeprowadzałem), Każda kobieta powinna zajmować się rodziną a nie
karierą albo każdy mężczyzna powinien służyć w wojsku... Mogę tak godzinami.
Co jest cechą ogólną a co szczegółową nie ulega wątpliwości.
Czy to jest poprawny sposób postrzegania rzeczywistości?
I jeszcze jedno: ja nie wiem co się dziej w kraju bo nie przeglądam
serwisów, nie niepokoi nie to bo mam to w nosie, nie wiem co to jest IMO i
co wspólnego (?) mam z Irkiem z BB...
Mimo wszystko nabrałem ochoty do pracy i coś się jednak zmieniło w dniu
dzisiejszym na lepsze... (poza tym, że wciąż jestem wylewny)

Charlie

Użytkownik "Willie The Pimp" <w...@w...pl> napisał w wiadomości
news:9urg3a$cbe$1@news.tpi.pl...
>
> Użytkownik Itlina :
>
> > "Nie zapominaj o tym, że każdy nowy dzień,
> > jest Ci dany po to, abyś był szczęśliwy."
> > /Phil Bosmans/
> >
> > "Jeśli chcesz być szczęśliwy, po prostu nim bądź."
> > /Lew Tołstoj/
> >
> > "A teraz głowa do góry. Bo to jest najważniejszą
> > rzeczą w cyrku-i w tym cyrku, który nazywa się życiem."
> > /Eric Caldma/
>
> Bardzo mi się podobają te cytaty.
> Tak trzymać, koleżanko Itlina !!
> WP
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-08 01:59:18

Temat: Re: Chyba mam problem... Obsesja?
Od: w...@w...pl (Penelaux) szukaj wiadomości tego autora

"Ja" <a...@p...onet.pl> wrote in <9up0c8$es6$1@news.tpi.pl>:

>Nie wiem czy dobrze robię ale jak ostatnio starałem się zdobyć nr
>telefonu psychiatrów posiadających prywatne gabinety w miesicie, w
>którym mieszkam usłyszałem, że "raczej się nie ogłaszają"... W sumie nie
>stać mnie na psychologa a rodziców nie mogę poprosić o pomoc
>finansową...
Mysle, ze robisz dosc dobrze. Jezeli czujesz potrzebe udania sie ze swoimi
problemami do lekarza to nie ma na co czekac. Psychiatrzy to calkiem
normalni ludzie. Myslales jednak o tym aby udac sie do przychodni, ktora ma
podpisany kontrakt z kasa chorych? Na to nie trzeba pieniedzy a wbrew
pozorom wizyta u psychiatry "panstwowego" niewiele rozni sie od wizyty u
prywatnego. Od psychiatry mozesz tez dostac skierowanie na darmowa
konsultacje z psychologiem.
>Po raz kolejny nie mogę zasnąć. Zaczyna mnie to doprowadzać do
>wycieńczenia ale nie potrafię sobie poradzić ze swoimi problemami.
>Chwilami wydaje mi się, że sam je stwarzam, ale...
>Nie chcę nudzić, sedno sprawy wygląda tak: uważam się za osobę na tyle
>świadomym i być może inteligentną, że potrafię zdiagnozować nieco mój
>stan. Podejrzewam, że cierpię na pewną obsesję co wiąże się z tym, że
>przestałem już być dzieckiem... Są rzeczy o które wciąż się oskarżam, są
>takie o których nie mogę zapomnieć... Wydaje mi się, że moje życie nie
>podąża we właściwym kierunku a ja stoję w miejscu i nie potrafię tego
>zmienić. Zamiast zabrać się do pracy (a mam jej dużo) wciąż myślę "co by
>było gdyby". Jestem wykończony fizycznie, nie potrafię spać. Pisząc
>obsesja mam na myśli termin używany w psychiatrii nie w mowie potocznej.
>Moje myśli są wciąż skupione na wydarzeniach z przeszłości i nie
>potrafię się tego pozbyć. Czas tak szybko leci... W dodatku podejrzewam,
>że to co stanowi dla mnie problem w odczuciu ogółu jest postrzegane jako
>rzecz normalna więc raczej trudno mi porozumieć się z kimś z otoczenia.
>Wciąż zagłuszam wewnętrzne głosy i niepokoje, zachowuję się głupio...
Jestes po prostu bardzo wrazliwy a wiekszosc ludzi w obecnych casach cierpi
- niestety na emocjonalny idiotyzm. Nie ma nic zlego w zauwazaniu nie
widzianych przez innych szczegolow. Jestes wielki!

>Z jakieś dwa tygodnie temu skończyłem 21 lat i przez to nasiliły się
>moje problemy. Użalam się nad sobą... Uważam jednak, że nie miałem
>prawdziwego dzieciństwa, teraz wszyscy z roku na rok postrzegaj mnie
>inaczej - nie pytają kim jestem ale mówią kim byli w moim wieku a więc
>kim ja powinienem być... No cóż, jestem dużym dzieckiem, samotnikiem w
>domu o wciąż trzaskających drzwiach i podniesionych głosach. Być może
>powiem Wam co dokładnie mnie trapi ale na początek chciałbym poprosić
>Was o opinię zadając pytanie: czy uważacie, że to normalne gdy człowiek
>w moim wieku uważa, że już nigdy nie będzie w stanie z niczego się
>cieszyć tak jak kiedyś? Czy to normalne, że chorobliwie zazdroszczę
>nastoletnim gwiazdą seriali, że wciąż sprawdza ile mija lat gdy
>opowiadają kiedy odnieśli swoje pierwsze sukcesy a ja straciłem już
>kawał swojego życia zupełnie bez echa? No i jak znieśliście swoje 18
>urodziny bo jak nienawidzę swojego zielonego dokumentu i te listy z WKU
>- ustawili mnie w kolejce, naśmiewali się z mojego krzywego kręgosłupa
>"chciała byś mieć takie zięcia?" - spytał pogardliwie lekarz w czasie
>badania swojej koleżanki... Sam fakt, że pewnego dnia gdy nawet nie
>byłem pełnoletni przyszedł list z tego urzędu i do mojego świata
>wtargnęły papiery, okazało się, że paplanina o wolności to gówno
>prawda... Straszenie, że jak się nie stawie do mnie aresztują i siłą
>doprowadzą gdzie trzeba... Co się stało? Z dnia na dzień okazało się, że
>jestem numerem statystyczny, nic nie wartym 64-kilogramową kupą gówna i
>nikogo nie obchodzi kim jestem.
Przez wojsko wcale nie trzeba przechodzic! Istnieje 1001 sposobow na
pokazanie panom z WKU, iz to oni w rzeczywistosci sa zniszczonymi przez
"system" statystycznymi numerkami i nic Ci zrobic nie moga. Pisz na priva!

>"No i tak to jest..." - mawia moja
>rodzinka... Nie jestem całkiem normalny i to wszystko źle na mnie
>wpłynęło, to wciąż nade mną wisi do momentu ukończenia studiów. Ile
>znaczę - kiedyś wydawało mi się, że dużo teraz jestem nikim nawet w
>własnej ocenie. Ale najgorsze jest to, że uważam iż te upokarzające
>wydarzenia mnie musiały mieć miejsca i inną sprawą jest to, że większość
>z Was być może zgadza się z tym co z Wami robią, i że tak to ma
>wyglądać... Ja na prawdę mam za sobą trudną przeszłość, nic mi się nie
>należy? Gdy miałem wspomniane niespełna 18 lat odkryłem w sobie talent
>pisarski, chyba przyczyniła się do tego moja nauczycielka. Zawsze
>uważałem, że dzięki temu będę w stanie uchronić się od zniewolenia mnie
>przez system i konwenanse ale praca nad powieścią jest ciężka. Wciąż się
>obwiniam za to, że sobie nie poradziłem, że dopuściłem do tego... Jestem
>wrażliwą osobą. Wolny kraj? Dlaczego zgadzacie się z tym co się dziej?
>Nigdy nie lubiłem gdy ktoś mnie dotyka, wciąż się myję,
Czy moglbys napisac cos wiecej o tym swoim myciu sie? To wazne. Nawet
jezeli nie napiszesz a postanowisz pojsc do lekarza, to koniecznie mu o tym
powiedz, jesli owa czynnosc istotnie ma charakter ustawiczny.

> wyobrażacie
>sobie mnie w wojsku? Ale kogo to obchodzi, kogo obchodzą moje naiwne
>ideały - jakie by nie były mam prawo je wyznawać. Nikogo nie obchodzi to
>co mam do powiedzenia, kim jestem. Ważne ile ważę i czy jestem zdrowy...
>Potrafię się opanować i nie pokazuję tego co dzieje się ze mną w środku
>ale tak na prawdę mam pomieszane w głowie i nie mogę tego znieść. Jestem
>mięczakiem, pierdoła ze mnie? Jeśli tak sądzicie to trudno ale nie każdy
>jest taki cholernie doskonały... Pisarstwo traktuje na serio, to nie
>mrzonki chyba, że tracę swój samokrytycyzm i kontakt z rzeczywistością.
>Cały czas zadaję sobie pytanie dlaczego nic nie zdziałałem, przecież
>mogłem. Czy to moja widna... I jeśli ktoś chce mnie pocieszyć mnie
>mówiąc, że tez musiał przez to przejść to powiem tylko, że nie powinien
>a jeśli się z tym zgadza to nie szanuję go za to...
>Krótko mówiąc odbija mi, to przerodziło się w poważny stan obsesyjny.
>Nie potrafię przez to podążać do przodu. Nie potrafię spać od
>miesięcy... A gdy wpadam na przedmioty np: płyty jakie kupiłem komuś z
>rodziny z datą 1997 gdy to wszystko jeszcze się nie wydarzyło myślę
>sobie, że to było wtedy zanim spieprzyli mi całe życie. Dla wielu z Was
>to może nie był taki problem i nie sprowadza się on tylko do tego czemu
>poświęciłem tyle słów. To dotyczy wszystkich tych, dla których - jak
>mawia bohater mojej debiutanckiej powieści szczytem szlachetności jest
>życie zgodzenie z prawem a walka z własnymi ułomnościami to niespotykany
>heroizm. Wszyscy zgadamy się z tym co nam robią wmawiając sobie, że togo
>chcemy - ale gdy ja pomyślę, że miałem kiedyś 17 lat i byłem zamknięty w
>sobie, samotny ale nic mnie jeszcze wtedy nie upokorzyło w takim stopniu
>jak później gdy musiałem zrezygnować z własnego JA gdy nie oszukiwałem
>się w tylu sprawach... szlak mnie trafia i nie potrafię sobie z tym
>poradzić.
Poradzisz sobie. Wszystko co odczuwasz moze wydawac Ci sie troche dziwne,
ale dasz sobie rade. Nawet nie wiesz jak jestes silny!

>
>Charlie
>
>
Trzymaj sie! Jesli chcesz - powtarzam raz jeszcze - pisz na priva!


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-08 02:46:37

Temat: Re: Chyba mam problem... Obsesja?
Od: "docent" <g...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

na 90% , znam diagnozę pana Ja , oczywiście jej nie ujawnię ( czegoś się
nauczyłem na tej grupie )

docent

Użytkownik "Ja" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:9up0c8$es6$1@news.tpi.pl...
> Nie wiem czy dobrze robię ale jak ostatnio starałem się zdobyć nr telefonu
> psychiatrów posiadających prywatne gabinety w miesicie, w którym mieszkam
> usłyszałem, że "raczej się nie ogłaszają"... W sumie nie stać mnie na
> psychologa a rodziców nie mogę poprosić o pomoc finansową...
>
> Po raz kolejny nie mogę zasnąć. Zaczyna mnie to doprowadzać do
wycieńczenia
> ale nie potrafię sobie poradzić ze swoimi problemami. Chwilami wydaje mi
> się, że sam je stwarzam, ale...
> Nie chcę nudzić, sedno sprawy wygląda tak: uważam się za osobę na tyle
> świadomym i być może inteligentną, że potrafię zdiagnozować nieco mój
stan.
> Podejrzewam, że cierpię na pewną obsesję co wiąże się z tym, że przestałem
> już być dzieckiem... Są rzeczy o które wciąż się oskarżam, są takie o
> których nie mogę zapomnieć... Wydaje mi się, że moje życie nie podąża we
> właściwym kierunku a ja stoję w miejscu i nie potrafię tego zmienić.
Zamiast
> zabrać się do pracy (a mam jej dużo) wciąż myślę "co by było gdyby".
> Jestem wykończony fizycznie, nie potrafię spać. Pisząc obsesja mam na
myśli
> termin używany w psychiatrii nie w mowie potocznej. Moje myśli są wciąż
> skupione na wydarzeniach z przeszłości i nie potrafię się tego pozbyć.
Czas
> tak szybko leci... W dodatku podejrzewam, że to co stanowi dla mnie
problem
> w odczuciu ogółu jest postrzegane jako rzecz normalna więc raczej trudno
mi
> porozumieć się z kimś z otoczenia. Wciąż zagłuszam wewnętrzne głosy i
> niepokoje, zachowuję się głupio...
>
> Z jakieś dwa tygodnie temu skończyłem 21 lat i przez to nasiliły się moje
> problemy. Użalam się nad sobą... Uważam jednak, że nie miałem prawdziwego
> dzieciństwa, teraz wszyscy z roku na rok postrzegaj mnie inaczej - nie
> pytają kim jestem ale mówią kim byli w moim wieku a więc kim ja powinienem
> być... No cóż, jestem dużym dzieckiem, samotnikiem w domu o wciąż
> trzaskających drzwiach i podniesionych głosach. Być może powiem Wam co
> dokładnie mnie trapi ale na początek chciałbym poprosić Was o opinię
zadając
> pytanie: czy uważacie, że to normalne gdy człowiek w moim wieku uważa, że
> już nigdy nie będzie w stanie z niczego się cieszyć tak jak kiedyś? Czy to
> normalne, że chorobliwie zazdroszczę nastoletnim gwiazdą seriali, że wciąż
> sprawdza ile mija lat gdy opowiadają kiedy odnieśli swoje pierwsze sukcesy
a
> ja straciłem już kawał swojego życia zupełnie bez echa? No i jak
znieśliście
> swoje 18 urodziny bo jak nienawidzę swojego zielonego dokumentu i te listy
z
> WKU - ustawili mnie w kolejce, naśmiewali się z mojego krzywego kręgosłupa
> "chciała byś mieć takie zięcia?" - spytał pogardliwie lekarz w czasie
> badania swojej koleżanki... Sam fakt, że pewnego dnia gdy nawet nie byłem
> pełnoletni przyszedł list z tego urzędu i do mojego świata wtargnęły
> papiery, okazało się, że paplanina o wolności to gówno prawda...
Straszenie,
> że jak się nie stawie do mnie aresztują i siłą doprowadzą gdzie trzeba...
Co
> się stało? Z dnia na dzień okazało się, że jestem numerem statystyczny,
nic
> nie wartym 64-kilogramową kupą gówna i nikogo nie obchodzi kim jestem. "No
i
> tak to jest..." - mawia moja rodzinka... Nie jestem całkiem normalny i to
> wszystko źle na mnie wpłynęło, to wciąż nade mną wisi do momentu
ukończenia
> studiów. Ile znaczę - kiedyś wydawało mi się, że dużo teraz jestem nikim
> nawet w własnej ocenie. Ale najgorsze jest to, że uważam iż te
upokarzające
> wydarzenia mnie musiały mieć miejsca i inną sprawą jest to, że większość z
> Was być może zgadza się z tym co z Wami robią, i że tak to ma wyglądać...
Ja
> na prawdę mam za sobą trudną przeszłość, nic mi się nie należy? Gdy miałem
> wspomniane niespełna 18 lat odkryłem w sobie talent pisarski, chyba
> przyczyniła się do tego moja nauczycielka. Zawsze uważałem, że dzięki temu
> będę w stanie uchronić się od zniewolenia mnie przez system i konwenanse
ale
> praca nad powieścią jest ciężka. Wciąż się obwiniam za to, że sobie nie
> poradziłem, że dopuściłem do tego... Jestem wrażliwą osobą. Wolny kraj?
> Dlaczego zgadzacie się z tym co się dziej? Nigdy nie lubiłem gdy ktoś mnie
> dotyka, wciąż się myję, wyobrażacie sobie mnie w wojsku? Ale kogo to
> obchodzi, kogo obchodzą moje naiwne ideały - jakie by nie były mam prawo
je
> wyznawać. Nikogo nie obchodzi to co mam do powiedzenia, kim jestem. Ważne
> ile ważę i czy jestem zdrowy... Potrafię się opanować i nie pokazuję tego
co
> dzieje się ze mną w środku ale tak na prawdę mam pomieszane w głowie i nie
> mogę tego znieść. Jestem mięczakiem, pierdoła ze mnie? Jeśli tak sądzicie
to
> trudno ale nie każdy jest taki cholernie doskonały... Pisarstwo traktuje
na
> serio, to nie mrzonki chyba, że tracę swój samokrytycyzm i kontakt z
> rzeczywistością. Cały czas zadaję sobie pytanie dlaczego nic nie
zdziałałem,
> przecież mogłem. Czy to moja widna... I jeśli ktoś chce mnie pocieszyć
mnie
> mówiąc, że tez musiał przez to przejść to powiem tylko, że nie powinien a
> jeśli się z tym zgadza to nie szanuję go za to...
> Krótko mówiąc odbija mi, to przerodziło się w poważny stan obsesyjny. Nie
> potrafię przez to podążać do przodu. Nie potrafię spać od miesięcy... A
gdy
> wpadam na przedmioty np: płyty jakie kupiłem komuś z rodziny z datą 1997
gdy
> to wszystko jeszcze się nie wydarzyło myślę sobie, że to było wtedy zanim
> spieprzyli mi całe życie. Dla wielu z Was to może nie był taki problem i
nie
> sprowadza się on tylko do tego czemu poświęciłem tyle słów. To dotyczy
> wszystkich tych, dla których - jak mawia bohater mojej debiutanckiej
> powieści szczytem szlachetności jest życie zgodzenie z prawem a walka z
> własnymi ułomnościami to niespotykany heroizm. Wszyscy zgadamy się z tym
co
> nam robią wmawiając sobie, że togo chcemy - ale gdy ja pomyślę, że miałem
> kiedyś 17 lat i byłem zamknięty w sobie, samotny ale nic mnie jeszcze
wtedy
> nie upokorzyło w takim stopniu jak później gdy musiałem zrezygnować z
> własnego JA gdy nie oszukiwałem się w tylu sprawach... szlak mnie trafia i
> nie potrafię sobie z tym poradzić.
>
> Charlie
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

rysunki dzieci
Prosba od zatroskanej ; )
Prosba od zatroskanej ; )
Podziekowania
Re: Dziewczyna po miesiacu Bjj obroniła sie przed gwałtem! (po napadzie)

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »