Data: 2009-08-16 23:53:02
Temat: Re: Ci co muszą mieć tatusia, projektują na społeczeństwo, własne kalectwo.
Od: "michal" <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Chiron wrote:
...
>> No i powiedz, dlaczego wyraziłeś się w ten sposób: "zapewne nie
>> wiesz - więc Ci napiszę:"?
>> Nie przedstawiasz swojego zdania, tylko usiłujesz mi coś narzucić. A
>> potem będziesz pytał "gdzie ja coś komuś narzucałem?". Forma,
>> kolego, forma jest istotną rzeczą w relacji przy wyminie poglądów.
> To prawda. Zgadzam się. Jednak to nie mój styl- a raczej dostosowanie
> się do Twojego. Problem w tym, że- jak sądzę z tej wypowiedzi- w
> żaden sposób tego nie chcesz zauważyć u siebie- a u mnie zauważyłeś
> natychmiast. Ale ok- ja przestaję. Jak Ty zrobisz podobnie- to
> wyjdziemy z tego magla i pogwarzymy przy piwku:-).
>> Jeśli obaj będziemy przedstawiać sobie odmienne aspekty sposobów na
>> życie, bez inwektyw, bez argumentów ad personam. to możemy mówić o
>> kategorii lubię - nie lubię.
>> Moim zdaniem lubimy kogoś zawsze za coś lub z jakiegoś powodu.
> Jeśli chodzi o to- w żadnym razie nie weryfikuje tego żadne z moich
> spostrzeżeń. Owszem, często słyszę tu i ówdzie, że X lubi Y za...i tu
> lista. Jednak jak się temu przyjrzę- to jest to tylko racjonalizacja
> zachowań. Wielu ludzi lubi wszystko rozumieć, nad wszystkim mieć
> kontrolę (choć jest to objaw nerwicy- to tak to wygląda). Jak w nim
> pojawia się sympatia do drugiej osoby- to stara się sobie to
> zracjonalizować.
Tymczasem ja uważam, że racjonalizacja, o której wspominasz, jest
nieodłącznym elementem naszej egzystencji. Możesz zauważać, oceniać stopień
swojej lub czyjejś racjonalizacji lecz zawsze będzie ona niezbędnym
warunkiem do układania własnej rzeczywistości u każdego w taki sposób, w
jaki dany człowiek ją pojmuje.
Wytykanie więc komuś racjonalizacji jest bez sensu, ponieważ samo to
wytykanie mieści się w tej samej kategorii. Po prostu zarzucając komuś
racjonalizację w jakimś temacie, dajesz tylko do zrozumienia, że masz inne
zdanie.
Mechanizmy obronne nie są żadnym objawem nerwicy. Tak jesteśmy skonsruowani,
żeby właśnie chcieć sobie wszystko poukładać w głowie na miarę swojej wiedzy
i umiejętności.
Jeżeli takiej racjonalizacji nie możemy spełnić, z powodu braku logicznego
wg nas wytłumaczenia, to chroniczna taka ułomność wtedy dopiero może
doprowadzić do kłopotów ze zdrowiem psychicznym. Ale nie ma się czym
przejmować za wczasu, bo jeszcze jesteśmy wyposażeni w inne mechanizmy
obronne takie jak: wyparcie, tłumienie, zwlekanie oraz inne należące do
kategorii przemieszczania albo zmieniania rzeczywistości.
> Lubię sąsiada Y, bo naprawił mi hydraulikę i nie
> wziął grosza- może powiedzieć pan X. Nie lubię sąsiada Z- bo też się
> zna na hydraulice, ale nie pomógł mi- a wiem, że miał czas. Jednak
> gdy pan X otrzyma zaproszenie na mecz od Y i od Z- to - wiedziony
> czystym odruchem- może przyjąć zaproszenie od Z (mimo, że wcześniej
> dawał mu je Y)- bo po prostu w towarzystwie Y czuje się skrępowany i
> go nie lubi (choć spytany- nie wie, czemu- więc może zaprzeczać),
> natomiast w towarzystwie Z czuje się wyluzowany i Z wydaje mu się
> sympatyczny.
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego podajesz możliwe przykłady lubienia kogoś
właśnie za coś, żeby wykazać, że nie można lubic kogoś za coś. Jak ktoś się
czuje wobec kogoś skrępowany i za to go nie lubi, to jest to
najnormalniejszy w świecie powód.
Jak ktoś otrzymał od kogoś pomoc, to ma najzwyklejszy powód do tego, żeby go
lubić.
> Taki pan X- aby wobec siebie być jeszcze bardziej w
> porządku- może sobie racjonalizować dalej- i na siłę przyczepiać Y
> różne łątki, a wybielać Z- no bo musi sobie wytłumaczyć swoje
> zachowanie. Racjonalizacja zachowań, Panie Szanowny,
> racjonalizacja:-)
Wydaje mi się, że starasz się utożsamić czyjąś subiektywna ocenę kogoś
ocenianego z jakąś wyimaginowaną "obiektywną" wartością ocenianej osoby i
dlatego nazywasz to racjonalizacją. A przecież obiektywnej wartości tego
kogoś znać nie możemy. :)
--
pozdrawiam
michał
|