Data: 2003-12-24 23:36:27
Temat: Re: Cicha Noc..
Od: "EvaTM" <e...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "ksRobak" <e...@g...pl> napisał w wiadomości
news:bsd6rh$s3a$1@inews.gazeta.pl...
> To się nazywa: przywiązanie do tradycji. Jasiu dlaczego
> oblałeś Małgosię wiadrem na śmigus-dyngus?
> - Bo sie chłolera całą zimę nie myła. ;)))
Ech, to nie tylko to, Robaczku. Nie tylko to.
Posłuchaj Marselka sprzed roku :)
w news:MPG.186c604acb2d8c449897c4@news.onet.pl...
pisał tak..
"... Za moich zlotych czasow, jeszcze wtedy kiedy zapowiadalem sie na
bohatera i odkrywce nieznaych swiatow, kiedy sniegi siegaly powyzej
kolan (a na psach mozna bylo jezdzic wierzchem, i juz nie tylko oczy ale
i podbrodek siegal wyzej stolu, co bylo wielce pozyteczna innowacja) w
wigilijny ranek dziadek wyruszal do lasu po choinke
babka od rana (ale dopiero od rana!) krzatala sie w kuchni pospiesznie
ale systematycznie i energicznie tak, ze nie daj bog pod sciere sie
wpasc.
dziatki snuly sie dyskretnie po katach podpatrujac co da sie uszczknac z
lakoci zanim przepadna w ciastach, ale nie na oczach by nie dac sie
wrobic w zadne prace karne...
...dopoki nie nadszedl czas na przyozdabianie dziadkowego lupu.
tu nastepowaly pierwsze orgie spontanicznej tworczosci, ale uwaznej i
precyzyjniejszej jak nawet prostowanie wygietej w jakims szalonym
rajdzie oski resoraka, wienczone tzw. szpicem nakladanym po walce z
konkurencja z ramion taty (przy okazji mozna bylo tryumfalnie dotknac
sufitu). kilka krokow w tyl i pierwsza dzika satysfakcja z dobrze
wykonego dziela. dobrze? doskonale! tu niecierpliwosc ostatecznie
przeistacza sie w obled. to od roziskrzonych oczu zapalaja sie
swiatelka.
poczym natychmast rozpoczynaly sie, z cala intesywnoscia zapachow
kolorow, smakow, i dzwiekow instrumentow stolowych i cieplych glosow, i
uczuc, dziecieca szczeroscia radosne znajomymi buziami wlasnie co
przybylych zmarznietych cioc, wujkow, wrednych kuzynek nawet widok byl
mily..
i trwaly w nocy i w dnie bez przerwy, pierwsza noc rozmumie sie samo
prze sie najmagiczniejsza. a i potem niezwykla, bo kto by tam usnal
glebiej kiedy chojne (wtedy nie znalem ortografii ale skojarzenia juz
mialem poprawne) drzewko niezmordowanie i dobrotliwie ale i natarczywie
mrugalo trylionami milionów chyba swiatelek wskazujac nienaturalnie
intesywnym zapachem nawet na wpol zaspanym osobnikom droge do raju
slodkosci i magii...magii przy jakim kolorowe sny po bajkach disneya
nawet blakly i opelzaly tlustymi plamami jak papierki z czekolady od
samej ciotki z mitycznych czech jakie sie po urodzinach zawieruszyly w
ksiazkach wywolujac za kazdym otwarciem orzechowe wspomnienia.. kto zyje
wspomnieniami kiedy prawdziwe zycie wlasnie igra akordem na wszystkich
naszych zmyslach..
Swieta wyraznie rozniace sie od zwyklych dni w roku, byc moze wlasnie
przez to ostre granice czasowe byly tak intensywne, rytualay byly
zwiazane z odpowiednia pora, niemal do minuty..
a teraz? woda, wszedzie woda.. swieta stopnialy jak snieg posypany sola
zeby lepiej sie krecilo w interesie, bez poslizgow.."
To wszystko Magią jest i dzięki tej magii możemy później,
(do śmierci? ;)) czuć się Dzieckiem, gdy nadchodzi ten świąteczny Czas..
Czego i Tobie, Marselkowi
i wszystkim 'dzieciakom' życzę,
nawet tym co to już im bliżej jak dalej ;)
E.
|