Path: news-archive.icm.edu.pl!news2.icm.edu.pl!news.supermedia.pl!news.nask.pl!news.n
ask.org.pl!newsfeed.atman.pl!nntp.idg.pl!not-for-mail
From: Quasi <q...@g...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Ciekawy wątek na forum kognitywistyki.net - neurochemia a miłość
Date: Mon, 27 Nov 2006 02:11:40 +0100
Organization: serwer testowy IDG
Lines: 311
Sender: quasi_idg@uzytkownicy_idg
Message-ID: <ekddue$4hg$1@matrix2.nntp.idg.pl>
References: <2767986.6ZHPXo754a@Marcin_Ciesielski>
<ek6hf4$qup$1@atlantis.news.tpi.pl> <ek6krb$g7h$1@matrix2.nntp.idg.pl>
<1...@h...googlegroups.com>
<ekabau$q1n$1@matrix2.nntp.idg.pl>
<1...@j...googlegroups.com>
<ekahsv$p5o$1@matrix2.nntp.idg.pl>
<1...@j...googlegroups.com>
<ekap85$mfa$1@matrix2.nntp.idg.pl>
<1...@h...googlegroups.com>
NNTP-Posting-Host: aapk147.neoplus.adsl.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2; format=flowed
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: matrix2.nntp.idg.pl 1164589839 4656 83.5.144.147 (27 Nov 2006 01:10:39 GMT)
X-Complaints-To: m...@i...com.pl
NNTP-Posting-Date: Mon, 27 Nov 2006 01:10:39 +0000 (UTC)
User-Agent: Thunderbird 1.5.0.8 (Windows/20061025)
In-Reply-To: <1...@h...googlegroups.com>
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:356017
Ukryj nagłówki
elGuapo napisał(a):
>> Nie histeria. Obrzydzenie (do granic odruchu wymiotnego), pogarda (do
>> granic parskniecia pustym smiechem i spluniecia w durny pysk) i irytacja
>> (do granic spoliczkowania takiej intelektualnej kurwy).
> Wot i bolszewizm.
Wot i demagogia.
> Trocki, czy Lenin nie powstydziliby się takich
> słów.
Zapewne Hitler nosil kalesony. Czy w zwiazku z tym noszenie kalesonow
jest nazistowskie (albo bolszewickie, wszak Lenin tez pewnie je nosil)?
>>> połknięcie
>>> Aspirynki OK, ale przeżeganie się nią jest już tak obrzydliwe,
>> Tak.
> Ponieważ?
Poniewaz jest irracjonalne.
> Jakież to straszliwe zagrożenia ze sobą niesie?
Domniemam, ze zadne. Przynajmniej samo w sobie i bezposrednio.
Tylko co z tego? Nie staje sie przes to ani odrobine mniej irracjonalne
i ani odrobine mniej obrzydliwe.
> I nie
> pieprz mi tu o tym, iż myślenie magiczne może wogóle wyprzeć
> myślenie racjonalne,
??? Nigdy nie pisalem, ze moze, kanalio. I znow Ci sloma z butow wyszla...
BTW: Oczywiscie propagacja antynaukowego irracjonalizmu
(paranormalniactwo, neoszamanizm, pseudonauka) moze zmniejszyc
popularnosc racjonalizmu i szacunek do nauki wsrod mas - normalna
ewolucja kulturowa. Posrednio moze tez doprowadzic do erozji nauk
przyrodniczych: poprzez wplyw na politykow i sponsorow wywodzacych sie
sposrod owych mas (a to oni decyduja o finansowaniu nauki oraz
uchwalaniu prawa regulujacego jej dzialanie), oraz poprzez zmniejszenie
popularnosci przyrodniczych kierunkow studiow (juz i tak cieszacych sie
marnym zaintresowaniem wsrod potencjalnych studentow...).
Zapomniales, jak nafaszerowany pseudonaukowymi bredniami i
irracjonalnymi fobiami europejski motloch boi sie GMO, klonowania czy
energetyki jadrowej i jakie to ma oplakane konsekwencje?
> bo ustaliliśmy już,
Cos Ci sie chyba uroilo?
> że jak w każdym
> przypadku, tak i tutaj krzywa rozkładu normalnego działa,
"A moral z tego taki: lepsza marchew niz buraki. A gdy spojrzec z
drugiej strony - lepsze krzeslo niz zaslony"...
> a ty z
> furią nie rzucasz się dopiero na ekstremalne przykłady wypierania
> myślenia racjonalnego przez myślenie magiczne, ale na jakiekolwiek
> najlżejszy ślad myślenia magicznego - nawet jeśli jego konsekwencje
> są znikomiuteńkie i nawet jeśli owo myślenie magiczne ogranicza
> się do dziedziny, która nie ma styczności z dziedziną należacą (i
> słusznie!) do nauki.
Nie rzucam sie z "furia", lecz z obrzydzeniem, pogarda i irytacja.
No i co z tego, smieszny wariatku? Nadal nie potrafisz wbic sobie do
zakutego lba, ze ja nie jestem - tak jak Ty - samozwanczym
politykierskim mesjaszem, wiec jesli na cos wybrzydzam, to NIE OZNACZA
TO, ze pragne wprowadzic polityczny program rugowania obiektow mojego
obrzydzenia i/lub przymusowego wprowadzenie wolnej od nich utopii (tak
jak Ty to robisz z tym swoim szalenczym omamem, ktory nazywasz
"lewactwem" i "panstwem minimum").
>>> bo to straszliwa zaraza
>> Owszem, zaraza. Zaraza memetyczna.
> Która jakimiż to straszliwymi konsekwencjami niby ludzkości
> zagraża?
A jakie to ma znaczenie??? Ja - w odroznieniu od Ciebie - nie jestem
"mesjaszem" probujacym "wybawic" ludzkosc od "zagrozen" (tu:
"lewactwa"), ktore tylko ja widze dzieki swej przenikliwosci i
oswieceniu przez otaczanego kultem bozka (tu: Korwina), za pomoca
politykierskich utopii (tu: "panstwa minimum"). W zwiazku z czym, jesli
wyrazam wobec czegos dezaprobate, to wcale nie oznacza ze zamierzam z
tym czyms walczyc inaczej niz plujac na to, gdy przypadkiem znajdzie sie
w moim zasiegu. A co najwazniejsze - domniemana "szkodliwosc dla
ludzkosci" czegos, nie jest u mnie warunkiem do wyrazania dezaprobaty
wobec tego czegos.
BTW: "Memetyczna zaraza" sa tez listy lancuszkowe, "Chuck Norris facts",
dowcipy, filmik wyborczy pana Kononowicza*, mody popkulturowe,
odziezowe, kulinarne i gadgetowe itd.
* - [ http://kononowicz.pl/ ]
>>> dla
>>> idealnie 'naukowego' społeczeństwa.
>> Takowe nie istnieje i nigdy nie istnialo.
> Co nie znaczy, że nie marzyłoby sie podobnym tobie oszołomom.
W zyciu o niczym takim nie marzylem. Nie mam na tyle bujnej, oderwanej
od rzeczywistosci wyobrazni. Tym sie m.in. od Ciebie roznie, ze bardzo
twardo stapam po ziemi...
> Pytanie jak daleko są oni w stanie posunąć się w realizacji swoich
> utopijnych wizji.
Projekcja. Nie sadz innych swoja miara, wariatku.
>> Przejawiam obrzydzenie. A czy "bolszewickie", to cholera wie - nie mam
>> pojecia coz to takiego, ten Twoj neologizm "bolszewickie obrzydzenie".
>> Niewatpliwie jest to pogarda nie mniejsza, niz ta ktora Ty
>> (bolszewicko?) czujesz do "lewakow".
> Określenia 'bolszewickie' dość czytelnie funkcjonuje w kulturze
W kulturze skorwinsynopodobnych szalencow zkazaonych komuchofobia...
Zapomniales dodac.
> na
> opisanie pewnej neofitycznej gorliwości oraz preferowanymi środkami w
> dawaniu jej upustu, z których to środków bije chęć używania wobec
> opornych przemocy, a w przypadku nieugiętego oporu - do fizycznej
> eliminacji ich.
Tak wiec moje obrzydzenie nie ma z "bolszewizmem" nic wspolnego.
> Używany przez ciebie język jak najbardziej bolszewickie inklinacje
> zdradza na czele z odebraniem oponentom atrybutu człowieczeństwa
Nonsens. Nikomu "czlowieczenstwa" nie odbieralem, chociazby dlatego ze
sie takimi jalowymi frazesami jak "czlowieczenstwo" nie posluguje (nie
mam zatem czego odbierac)...
>>>> Ich problem polega na tym, ze sa pewni, iz naukowe wyjasnienia to "nie
>>>> wszystko"
>>> Skąd domniemanie że są pewni?
>> Z definicji wiary ("wiara: stan umyslu polegajacy na uznawaniu czegos,
>> obojetnie czego, za pewnik, przy braku potwierdzajacych to cos dowodow a
>> nawet wbrew dowodom").
> Pewność nieprzekładająca się na czyny nie różni się niczym od
> niepewności.
LOL! :D Pewnosc jest - z definicji - stanem umyslu (to czy przeklada sie
na jakies czyny, czy nie nie ma w tym kontekscie zadnego znaczenia) i w
sposob oczywisty rozni sie od niepewnosci na podobnej zasadzie, jak np.
milosc rozni sie od nienawisci (bez wzgledu na to, czy ida za nia jakies
czyny czy nie). Bo tu o stan umyslu chodzi, nie o jakies Twoje slomiane
"czyny".
> Co jest złego w pewności istnienia Boga,
[tu: "zlego" = powodu, dlaczego mi sie nie podoba]
Jest ona z obrzydliwa wrecz bezczelnoscia irracjonalna.
> jeśli nie skutkuje ona
> żadnymi fizycznymi konsekwencjami
Istnienie/nie istnienie "fizycznych konsekwencji" nie ma tu (tj. w
kontekscie obrzydliwosci determinowanej irracjonalnoscia) zadnego znaczenia.
> - jesli osoba pewna Jego istnienia
> wciąż z zepsutym samochodem udaje się do mechanika, zamist modlić
> się do Stwórcy o naprawę wehikułu?
I co z tego??? Czy lewak pracujacy u "prywaciarza" przestaje byc z tego
powodu mniej "lewacki"?
>> Z intuicji,
> Z asper-intuicji, (...)
Jak juz wielokrotnie pisalem - w kwestii AS jestes calkowitym
ignorantem, wiec Twoje wypowiedzi na ten temat (jak zreszta na wiekszosc
tematow w jakich osmielasz sie wypowiadac) maja wartosc kalu.
>> opartej na znajomosci literatury
>> paranormalniaczej (pare ksiazek na ten temat przeczytalem, chociazby -
>> ponoc swego czasu "kultowa" - Picknett Lynn "Encyklopedia zjawisk
>> paranormalnych") i milosnikow tej tematyki. No i oczywiscie ze
>> znajomosci zasad religii/fideizmu oraz samych religiantow/fideistow. Bo
>> i paranormalnictwo i teoriospiskowosc i alternatywnomedycznosc i
>> ufofilia i pseudonaukowsc i religianctwo to jeden i ten sam
>> intelektualny syf: zyczeniowo-magiczny irracjonalizm.
> Jeśli do jednego wora wędruje katar i nowotwór, 'bo obie to
> przecież choroby'. Znów bolszewizm mentalny.
[LOL! Zdecyduj sie wreszcie kretaczu, co znaczy ten Twoj "bolszewizm".]
Oczywiscie, ze do jednego wora. Wszystkie maja jeden wspolny mianownik
(tj. zyczeniowo-magiczny irracjonalizm) i to wlasnie ze wzgledu na niego
sa dla mnie tak obrzydliwe.
>>> krzywa rozkładu normalnego
>>> Gaussa się kłania.
>> Z pewnoscia natezenie wiary ma rozklad jakos tam podobny do normalnego.
>> Niestety, ze srednia glaboko w irracjonalnym szambie...
> W populacji ślepców widzący mówiący im o kolorach również byłby
> irracjonalnym szambem.
Motto kazdego nawiedzonego szalenca, slyszacego w chorej glowce "glosy"
ktorych nikt inny nie slyszy...
>>>> i ze nauka napewno nie moze wyjasnic "wszystkiego".
>>> A wyjaśni czy istnieje życie po śmierci?
>> Nie, podobnie jak nie wyjasni czy "te siewki to sa co?" lub "kwakosc
>> nrwa wkły?"... Dla nauki takie "pytania" to belkot, nie pytania.
> Ale nie dla człowieka.
Statystyczny czlowiek nie poznalby belkotu, nawet gdyby ten lizal go po
cyckach...
> Człowiek może się zastanawiać, czy jego
> świadomość po śmierci pogrąża się w niebyce, czy może jednak
> oddziela się od ciała i coś innego się z nią dzieje.
Jesli zastanawia sie nad tym - i temu podobnymi jalowymi pierdolami -
dluzej niz 10s w zyciu, znaczy to, ze z infantylnym upodobaniem plawi
sie w irracjonalnych fekaliach. Obrzydliwe.
> Nie ma w tym
> nic bełkotliwego.
Dla filozofi - nie. Dla filozofi to zwykly banal.
A dla nauki nie ma tam nic, co by belkotem nie bylo.
>> Nauka ma scisle wydzielony rewir i sposob dzialania i nie zapuszcza sie
>> np. na tereny filozoficzno-epistemologiczego dumania* czy czczych
>> fantazji (typu Bog, zycie po smierci itp.).
> Dlaczego więc wywołuje to obrzydzenie do odruchów wymiotnych
> włącznie, o których wspominasz wyżej?
Bo jest irracjonalne (fantazje, nie epistemologia - epistemologia jest ok).
> Jeśli jestem wobec czegoś
> obojetny,
Nauka jest obojetna (a raczej slepa i glucha), nie ja.
> to odruchów wymiotnych we mnie to nie wzbudza, wzbudzanie
> owych odruchów jest wystarczającym dowodem na to, iż jednak
> obojętne to dla mnie nie jest.
Oczywiscie ze nie jest, zakuty lbie. Brydzi mnie to w sensie
intelektualnym, podobnie jak w sensie estetycznym brzydzi mnie np.
koprofilia.
>> Problem w tym, ze gawiedz masowo zapuszcza swe magiczne fantazje na
>> tereny okupowane przez nauke. I tylko to jest obrzydliwe. Zawieszone w
>> prozni fantazje sa co najwyzej smieszne i zalosne.
> Z tą masowością to histeria.
W jakim swiecie Ty zyjesz? Najwyrazniej w swiecie urojen i zaklamania.
Nie wiesz np. ze wiekszosc Polakow praktykuje czary (modlitwy, ofiary
itp.) wierzac, ze wplyna one na swiat materalny (rewir nauk
przyrodniczych) - zdrowie, pomyslnosc (np. na egzaminie, wyborach),
psychike innych ludzi ("zeby tata przestal pic") i miliardy zlozonych
interakcji miedzy materialnymi obiektami ("zebysmy szczesliwie dojechali
do celu", "zeby byla ladna pogoda" itp.).
> Poza tym jest jeszcze jedna kategoria,
> której wogóle zdajesz się nie brać pod uwagę: konkretów na które
> przekuwać miałyby się myśli. Jeśli ktoś uzurpuje sobie prawo
> zaledwie do przekonywania przy użyciu argumentów słownych do swoich
> tez, to obojętnie jak głupie byłyby te tezy jest w porządku,
> jednakże jesli ktoś nie stroni od używania argumentów mocniejszych
> - z użyciem siły, przymusową reedukacją, bądź fizyczną
> eliminacją inaczej myślących, to nawet jeśli po jego stronie
> stałaby całkowita racja, jest ... bolszewikiem.
??? Jakis belkot.
>>> (a jeśli
>>> się zapuszcza,
>> Ale sie nie zapuszcza.
> Skoro zaprzecza istnieniu Boga,
Nauka nie zaprzecza istnieniu Boga, niewidzialnych krasnali szczajacych
do mleka ani dzbanka Russella. Scisle mowiac
W zwiazku z czym - majaczysz.
pozdrawiam
Quasi
--
"Nothing in Biology Makes Sense Except in the Light of Evolution"
Theodosius Dobzhansky
|