Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Ciekawy wątek na forum kognitywistyki.net - neurochemia a miłość Re: Ciekawy wątek na forum kognitywistyki.net - neurochemia a miłość

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Ciekawy wątek na forum kognitywistyki.net - neurochemia a miłość

« poprzedni post następny post »
Data: 2006-11-28 22:42:48
Temat: Re: Ciekawy wątek na forum kognitywistyki.net - neurochemia a miłość
Od: "elGuapo" <e...@v...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki


Quasi napisał(a):
> elGuapo napisał(a):
>
> >>> Wot i bolszewizm.
> >> Wot i demagogia.
>
> > A co w twoim słowniku znaczy demagogia?
>
> [ http://pl.wikipedia.org/wiki/Demagogia ]

Chyba z rozpędu nie przeczytałes nawet linka, bo ewidentnie pod
demagogię jest tam (w tym byle jak skleconym zalążku artykułu)
podciągnięty populizm.

> >>> Trocki, czy Lenin nie powstydziliby się takich
> >>> słów.
> >> Zapewne Hitler nosil kalesony. Czy w zwiazku z tym noszenie kalesonow
> >> jest nazistowskie (albo bolszewickie, wszak Lenin tez pewnie je nosil)?
>
> > To zależy - jeśli kalesony nosiliby tylko Lenin, Hitler, Trocki i
> > podobne im kanalie, to doszukiwanie się konotacji kaleson z
> > bolszewizmem byłoby dość racjonalne.
>
> Mylenie korelacji z zasada przyczynowo-skutkowa jest dosc powszechnym
> bledem logiczno-poznawczym...
> [ http://en.wikipedia.org/wiki/Correlation_does_not_im
ply_causation ]
> [ http://en.wikipedia.org/wiki/Post_hoc_ergo_propter_h
oc ]

Wiec je wskaż.

> A poza tym: uczucie obrzydzenia/pogardy/irytacji - podobnie jak noszenie
> kaleson - nie jest ograniczone do bolszewikow...
>
> >>> Jakież to straszliwe zagrożenia ze sobą niesie?
> >> Domniemam, ze zadne. Przynajmniej samo w sobie i bezposrednio.
>
> > Ale na obrzydzenie do granic rękoczynów zasługuje.
>
> A dlaczegozby nie? Jak juz pisalem: wystapienie badz nie fizycznych
> konsekwencji przy mojej dezaprobacie nie ma zadnego znaczenia.

Ja rozumiem, że dla ciebie może nie mieć specjalnego znaczenia, czy
oponenta tylko zbluzgasz, czy mu jeszcze bejsbolem łomot spuścisz,
ale dla oponenta znaczenie to jak najbardziej ma.

> Koprofilia rowniez nie jest specjalnie spolecznie szkodliwa, tym
> niemniej bardzo mnie obrzydza.

Gdyby koprofilia nie była "społecznie szkodliwa", to obrzydzenie do
niej by nie wyewoluowałao.

> >> Tylko co z tego? Nie staje sie przes to ani odrobine mniej irracjonalne
> >> i ani odrobine mniej obrzydliwe.
>
> > Zaczynam rozumieć, że dzielenie spraw wedle obiektywnego zagrożenia,
>
> A coz to takiego owo "obiektywne zagrozenie"???

Myślę, iż jeden z papierków lakmusowych oddzielających osobniki
normalne psychiczne od nienormalnych: w najogólniejszym szkicu im
bardziej reakcja nie odpowiada bodźcowi, tym nienormalniejszy
człowiek jest. Obrzydzenie do granic rękoczynów wzbudzane czymś tak
drobnym, jak np. praktykowanie przez osobę trzecią zabobonów (e.g.
czarny kot przebiegający przez ulicę) NA JEJ WŁASNY UŻYTEK wionie
nienormalnością.
Jeśli bandyta grozi mi bejsbolem, to wzbudzenie ogromnej agresji,
wiodącej aż do zabicia napastnika jest uzasadniona, ale wzbudzenie
agresji o podobnej sile (i skutkach) przez drobiazg, czy nieuwagę
(nastąpienie na stopę) świadczy o emocjonalnej nienormalności.

> > jaki stanowią to dla ciebie abstrakcja równa próbie pojęcia przez
> > ślepca czym są kolory.
>
> Bzdura. Po prostu "zagrozenie" nie jest u mnie warunkiem obrzydzenia.
> Jeszcze tego pojac nie mozesz???

Zagrożenie nie musi być warunkiem obrzydzenia, ale tym się od
zwierząt różnimy, iż rozum mamy, więc na własne emocje możemy
przez niego spojrzeć. Dośc powszechnie przyjęta miarą
'racjonalności' emocji jest ich adekwatność do bodźca wspomniania
powyżej.

> >>> I nie
> >>> pieprz mi tu o tym, iż myślenie magiczne może wogóle wyprzeć
> >>> myślenie racjonalne,
> >> ??? Nigdy nie pisalem, ze moze, kanalio. I znow Ci sloma z butow wyszla...
>
> > Więc samo istnienie myślenia magicznego jest aż tak obrzydliwe ...
>
> Oczywiscie.
>
> > jak istnienie kułaka dla bolszewika.
>
> Tak jak istnienie koprofilii,
> czy "lewactwa" dla skorwinsyna.

I tu kłamiesz, bo po tysięczny raz powtarzam, iż nie samo istnienie,
ale konkretne działania lewactwa są oburzające. Lewacy aplikujący
swoje utopie wobec siebie są w najgorszym przypadku godni
lekceważacego uśmieszku, a w najlepszym nawet podziwu (jak odkrywca
nowego leku mający odwagę sprawdzić jego działanie na sobie).
Lewactwo to koprofilii, którzy chcą do partycypacji w swoich
przyjemnościach zmuszać tych, którzy sobie tego nie życzą i to
jest w lewactwie złe i obrzydliwe.

>
>
> >> Nie rzucam sie z "furia", lecz z obrzydzeniem, pogarda i irytacja.
>
> > Pytam poważnie:
> > 1) Czy jesteś świadomy, że twoje rakcje w tej mierze dość mocno
> > odstają od przeciętnych?
>
> Tak, sa lagodniejsze niz przecietne reakcje motlochu na zjawiska czy
> poglady wzbudzajace powszechne obrzydzenie (np. pedofilia,
> homoseksualizm, morderstwa, Balcerowicz...)... Sa takze nieprzecietnie
> ukierunkowane (zadko kto brzydzi sie irracjonalizmu).

Irracjonalizmu brzydzi się pewnie niemal każdy, ale rzadko kto
brzydzi się nim aż tak.

> > 2) Czy bolejesz nad swoimi reakcjami
>
> Nie.
>
> > czy
> > też uważasz, iż są one zdrowe
>
> Tak.

A czemu nie napisałeś 'bełkot'?

> > i pożądane w społeczeństwie?
>
> Mam to w dupie (i spoleczenstwo i obiekty jego pozadania).

I dlatego m.in. lewackie państwo opiekuńcze upada. Dlatego, że
prowadzi do takich postaw, jak twoja.

> >> No i co z tego, smieszny wariatku? Nadal nie potrafisz wbic sobie do
> >> zakutego lba, ze ja nie jestem - tak jak Ty - samozwanczym
> >> politykierskim mesjaszem, wiec jesli na cos wybrzydzam, to NIE OZNACZA
> >> TO, ze pragne wprowadzic polityczny program rugowania obiektow mojego
> >> obrzydzenia i/lub przymusowego wprowadzenie wolnej od nich utopii (tak
> >> jak Ty to robisz z tym swoim szalenczym omamem, ktory nazywasz
> >> "lewactwem" i "panstwem minimum").
>
> > Słomka, słomka. Ja nie pragnę zniknięcia lewactwa z powierzchni
> > ziemii,
>
> Tego nie sugerowalem. Wiem, ze nie pragniesz (znam Twoje urojenia na
> temat "wszechdobroczynnosci wszechkonkurencji").

Której to konkurencji zalety doskonale dostrzegasz w mechanizmach
ewolucji - kalizm.

> > a tylko możliwości życia pozostając poza jego wpływem. (...)
>
> I o to wlasnie chodzi. Bo aby tego dokonac, musialbys odciac "lewactwu"
> mozliwosc ingerowania w panstwo. Wyrugowac polityczno-spoleczne wplywy
> lewactwa i utrwalic system ("panstwo minimum") w ktorym odzyskanie tego
> wplywu nie byloby mozliwe.
>

ALE nie mam nic przeciwko temu, aby lewactwo stosowało swoje praktyki
wobec siebie i tych wszystkich, którzy chcieliby się im poddać
dobrowolnie.
BTW - ja nawet jak na liberała jestem liberalny - ja nawet nie optuję
za opcją max ('wziąć za pysk i wprowadzić kapitalizm'), mi by się
marzył chociażby 'rezerwat' dla liberałów - enklawa, podobna do
statusu Amiszy, bądź Indian cieszących się spora autonomią w USA.
Ale oczywiście lewactwo nie może sobie pozwolić nawet na taką
enklawę, bo miażdżaca różnica w tempie rozwoju szybciuteńko
zadałaby jego rojeniom kłam.

> >> A jakie to ma znaczenie??? Ja - w odroznieniu od Ciebie - nie jestem
> >> "mesjaszem" probujacym "wybawic" ludzkosc od "zagrozen" (tu:
> >> "lewactwa"), ktore tylko ja widze dzieki swej przenikliwosci i
> >> oswieceniu przez otaczanego kultem bozka (tu: Korwina), za pomoca
> >> politykierskich utopii (tu: "panstwa minimum"). W zwiazku z czym, jesli
> >> wyrazam wobec czegos dezaprobate, to wcale nie oznacza ze zamierzam z
> >> tym czyms walczyc inaczej niz plujac na to, gdy przypadkiem znajdzie sie
> >> w moim zasiegu. A co najwazniejsze - domniemana "szkodliwosc dla
> >> ludzkosci" czegos, nie jest u mnie warunkiem do wyrazania dezaprobaty
> >> wobec tego czegos.
>
> > Widzę - ostateczną wyrocznią są dla ciebie własne uprzedzenia ...
>
> ??? Belkot.

Czym niby twoje obrzydzenie do irracjonalności różni się od
obrzydzenia homofoba do homoseksualisty, nazisty do Żyda, czy
szalikowca legii do szalikowca Wisły? Że przyczyna inna?

> > które tak wyśmiewasz, gdy przybierają formę tzw. homofobii. Kalizm.
>
> ??? Belkot^2

Obnażenie każdego aspektu twojej obłudnej niekonsekwencji zasłuży
na to miano.

> >>> Pytanie jak daleko są oni w stanie posunąć się w realizacji swoich
> >>> utopijnych wizji.
> >> Projekcja. Nie sadz innych swoja miara, wariatku.
>
> > Komunistów, czy faszystów także brano za 'nieszkodliwych' krzykaczy
> > do czasu aż było za późno. Ty werbalnie i mentalnie już
> > bolszewikom dorównałeś. Pytanie czy do szczekania zechcesz sie
> > ograniczyć, czy gryźć (czyli poprzeć 'tanie' słowa' mocną walutą
> > 'czynów') też jesteś gotów.
>
> Toz Ci powtarzam wariacie, ze w odroznieniu od Ciebie, ja sie w
> politykierke nie bawie. To Twoja ideologia generuje polityczne
> postulaty, nie moja.
>

Nasza znajomość rozpoczeła się od twojego ataku na RAZa i całe
prawactwo. Nie jesteś wobec polityki neutralny, więc kłamiesz. A że
jeszcze próbujesz - wbrew elementarnemu zdrowemu rozsądkowi - owijać
to w rzekomo 'logiczne' i 'naukowe' argumenty.

>
> >>> na
> >>> opisanie pewnej neofitycznej gorliwości oraz preferowanymi środkami w
> >>> dawaniu jej upustu, z których to środków bije chęć używania wobec
> >>> opornych przemocy, a w przypadku nieugiętego oporu - do fizycznej
> >>> eliminacji ich.
> >> Tak wiec moje obrzydzenie nie ma z "bolszewizmem" nic wspolnego.
>
> > Słowa kosztują niewiele.
>
> I co z tego? Nawet moje slowa nie maja znamion tej wyzej przez Ciebie
> zdefiniowanej "bolszewii".

Gdyby nie miały nie byłoby drążenia tematu.

> >>> Używany przez ciebie język jak najbardziej bolszewickie inklinacje
> >>> zdradza na czele z odebraniem oponentom atrybutu człowieczeństwa
> >> Nonsens. Nikomu "czlowieczenstwa" nie odbieralem, chociazby dlatego ze
> >> sie takimi jalowymi frazesami jak "czlowieczenstwo" nie posluguje (nie
> >> mam zatem czego odbierac)...
>
> > Człowiek to maszyna emocjonalna i normalni dosyć dobrze przekazy
> > emocjonalne rozszyfrowywać umieją.
>
> Belkot.

Coraz lepiej rozumiem, iż dla ciebie to i owszem.

> >> LOL! :D Pewnosc jest - z definicji - stanem umyslu (to czy przeklada sie
> >> na jakies czyny, czy nie nie ma w tym kontekscie zadnego znaczenia) i w
> >> sposob oczywisty rozni sie od niepewnosci na podobnej zasadzie, jak np.
> >> milosc rozni sie od nienawisci (bez wzgledu na to, czy ida za nia jakies
> >> czyny czy nie). Bo tu o stan umyslu chodzi, nie o jakies Twoje slomiane
> >> "czyny".
>
> > Pomiędzy pewnością zachodzenia X, a pewnością niezachodzenia X
> > jest ogromne spektum emocjonalnych stanów pośrednich.
>
> I co z tego?

Zaprzeczenie podanej przez ciebie - bardzo naciąganej - definicji
wiary (czyli irracjonalizmu).

> > Uważasz, że
> > jest inaczej? Powszechna pewność istnienia Boga skutkować powinna
> > powszechnym wypełnianiem Jego woli,
>
> Nie, takiego wynikania nie ma.

Ale statystyczna zbieżność powinna dać się zaobserwować.

> > a nic takiego miejsca nie ma.
>
> Bo koncentrujesz sie na przykladach negatywnych (powszechnosc odstepstwo
> od bozych nakazow) zamiast porownac ich czestosc z czestoscia przykladow
> pozytywnych (powszechnosc dzialan wg bozych nakazow). Confirmation bias.

Mówisz o ilości, a ja o jakości. Krętactwo.

> >>> Co jest złego w pewności istnienia Boga,
> >> Jest ona z obrzydliwa wrecz bezczelnoscia irracjonalna.
>
> > Nie bardziej od dywagacji o istnieniu UFO.
>
> Znacznie bardziej. Dywagacje o istnieniu UFO moga - ale nie musza - byc
> bardzo sensowne i racjonalne (dywagacje o istnieniu Boga czy dzbanka
> Russela zreszta tez). Irracjonalna jest np. pewnosc/wiara w ontologiczne
> istnienie X (bez wzgledu na to, czy X to Bog, UFO, dzbanek Russela,
> elektron czy wlasna reka...).

Zdefiniuj pewność, bo jak dla mnie to emocja, a one z natury rzeczy
są irracjonalne. Racjonalnie możemy je ewentualnie klasyfikować i
wartościować, ale już ze sterowaniem nimi znaaaacznie gorzej
('wmów' sobie, że koprofilia jest przyjemna, że lubisz tłuste
brunetki, zmiast zgrabnych, szczuplutkich blondynek).

> Irracjonalne jest wykoncypowanie istnienia
> (w naukowych modelach) Boga (UFO zreszta tez) z poczynionych dotychczas
> obserwacji swiata.

Toteż religia Boga z nauki nie wywodzi - nie zauważyłeś jeszcze? To
'nauka' domaga się wyrugowania Boga z ludzkich umysłów - ty jesteś
tego najlepszym przykładem.

> > Taki Hawking to pewnie
> > także intelektualna kurwa, jak każdy kto nie odrzuca z obrzydzeniem
> > wszelkich tez, które nie są udowodnione ponad wszelką wątpliwość.
>
> Hawkingiem sobie geby nie wycieraj. On jest akurat do bolu racjonalnym
> "kaplanem scjentyzmu".

Ale nie odrzuca możliwości istnienia czegoś, na co cienia dowodu nie
ma. Gdy ktoś nie odrzuca istnienia Boga, na którego istnienie dowodu
nie ma, to jest intelektualną kurwą - myślałem, że oburza cię sam
fakt nieodrzucania, a tu jednak (po kalińsku) zależy kto i czego nie
odrzuca, nawet jeśli obie rzeczy są tak samo nieudowodnione.

> > "Maszyny cieższe od powietrza nigdy nie będą latać!!!" - pycha
> > ograniczonego oszołoma.
>
> Rownie irracjonalne i pyszne jak wiara w Boga...

Przekonanie, pewność, to tylko emocje IMHO. Aplikowanie więc wobec
nich rozumowania jest cokolwiek bez sensu, podobnie jak zaprzęganie
aparatu nauki do dowodzenia, czy zaprzeczania istnieniu Boga.

> >>> jeśli nie skutkuje ona
> >>> żadnymi fizycznymi konsekwencjami
> >> Istnienie/nie istnienie "fizycznych konsekwencji" nie ma tu (tj. w
> >> kontekscie obrzydliwosci determinowanej irracjonalnoscia) zadnego znaczenia.
>
> > Dla ofiary napadu ma znaczenie, czy jest to tylko napad słowny, czy za
> > słowami idą czyny (a może i czyny idą bez słów).
>
> Belkot.

Dla ciebie owszem.

> >>> - jesli osoba pewna Jego istnienia
> >>> wciąż z zepsutym samochodem udaje się do mechanika, zamist modlić
> >>> się do Stwórcy o naprawę wehikułu?
> >> I co z tego??? Czy lewak pracujacy u "prywaciarza" przestaje byc z tego
> >> powodu mniej "lewacki"?
>
> > No pewnie - przecież ma do wyboru postąpić lewacko i prywaciarza
> > zaszlachtować,
>
> Zenujace szalenstwo... "Lewak" = totalitarny komuch...

No więc znów hipokryzja? "Mówimy Partia, a myślimy Lenin": gdy mowa
o wierze, to świat jest czarno-biały: wiara to pewność, najlepiej
jeszcze fanatyzm, ale gdy mowa o lewactwie - oooo tu jest całe
spekturm szarości.

> > Nie mam nic przeciwko
>
> Ale ja nie pytam, czy masz czy nie masz cos przeciwko, tylko czy nadal
> jest lewka czy juz nie.

Lewak pozostaje lewakiem, ale moje odczucia nie generuje jego lewactwo,
a tylko o wyłącznie ingerowanie jego w moje życie. Gdyby lewacy
zechcieli sie ograniczyć do siebie i chętnych, nie obchodziliby mnie
bardziej, niż filateliści. Ty znów nie kumasz co jest przyczyna, a
co skutkiem - jak z homoseksualistami.

> > najortodoksyjnieszym
> > choćby lewakom, którzy do wiary w swe idee nieprzekładającej się
> > na działanie się ograniczają,
>
> A jak dziala w zwiazku zawodowym?

To zależy jakie kompetencje ma związek i od jego osadzenia w
prawodawstwie. Jeśli ZZy nie mają większych przywilejów, niż koło
gospodyń wiejskich, to Szczęść Boże!

> > ale ty tego rozróżnienia 'myśli i
> > słowa' vs 'czyny', elementarnego*) dla cywilizacji łacińskiej nie
> > kumasz ani w ząb.
> > *) Za zamiar, ani nawet i przygotowywanie przestępstwa nie każe się
> > tak samo, jak za przestępstwo popełniane.
>
> Belkot.

++

> >
> >>>> Z intuicji,
> >>> Z asper-intuicji, (...)
> >> Jak juz wielokrotnie pisalem - w kwestii AS jestes calkowitym
> >> ignorantem, wiec Twoje wypowiedzi na ten temat (jak zreszta na wiekszosc
> >> tematow w jakich osmielasz sie wypowiadac) maja wartosc kalu.
>
> > Więc babrając się w nich dowodzisz swojej koprofilności,
>
> Koprofilem to bym byl, gdybym Cie popieral. A ja probuje tylko spuscic
> po Tobie wode...

Unosi się na wierzchu im więcej wody dolewasz - przestań dolewać, a
ze spokojem opadnie na dno.

> >>>> opartej na znajomosci literatury
> >>>> paranormalniaczej (pare ksiazek na ten temat przeczytalem, chociazby -
> >>>> ponoc swego czasu "kultowa" - Picknett Lynn "Encyklopedia zjawisk
> >>>> paranormalnych") i milosnikow tej tematyki. No i oczywiscie ze
> >>>> znajomosci zasad religii/fideizmu oraz samych religiantow/fideistow. Bo
> >>>> i paranormalnictwo i teoriospiskowosc i alternatywnomedycznosc i
> >>>> ufofilia i pseudonaukowsc i religianctwo to jeden i ten sam
> >>>> intelektualny syf: zyczeniowo-magiczny irracjonalizm.
> >>> Jeśli do jednego wora wędruje katar i nowotwór, 'bo obie to
> >>> przecież choroby'. Znów bolszewizm mentalny.
> >> [LOL! Zdecyduj sie wreszcie kretaczu, co znaczy ten Twoj "bolszewizm".]
>
> > Bezkompromisowość:
>
> G prawda. Akurat bardzo latwo i chetnie zawieram kompromisy - w czynach.

Chyba z samym sobą.

> > emanujące fanatyzmem czarno-białe widzenie
> > świata, zamiast dostrzegania odcieni szarości jest jedną z jego
> > łatwiej dostrzegalnych cech.
>
> W kontekscie o ktorym mowa "odcienie szarosci" nie maja wiekszego
> znaczenia.

Nie ma znaczenia na co sobie ktoś w imię wyznawanych przez siebie
zasad pozwala? Czy nieprawomyślnych chce przekonywać co najwyżej
słowem, czy również i terrorem?

(...)
>
>
> >>> Człowiek może się zastanawiać, czy jego
> >>> świadomość po śmierci pogrąża się w niebyce, czy może jednak
> >>> oddziela się od ciała i coś innego się z nią dzieje.
> >> Jesli zastanawia sie nad tym - i temu podobnymi jalowymi pierdolami -
> >> dluzej niz 10s w zyciu, znaczy to, ze z infantylnym upodobaniem plawi
> >> sie w irracjonalnych fekaliach. Obrzydliwe.
>
> > Nie bardziej od czytania fantastyki, oglądania 'Matrixa',
>
> Bzdura. Calkowicie falszywa analogia.
> > czy
> > trawienia czasu na pielegnowaniu marchewek na własnej grządce,
> > zamiast (o idiota nieskończony!!!) pójść do 'zieleniaka' i zakupić
> > sobie marchewkę za złotówkę.
>
> Bzdura. Calkowicie falszywa analogia.

Czym sie różni przyjemność czerpana z wyobrażeń o obcowaniu z
Bogiem od przyjemności czerpanej z wyobrażania sobie iż np. podąża
się na wędrówkę z Frodem Dziewięciopalcym? Obie postaci są - z
punktu widzenia naukowego - tak samo racjonalne.

(...)

> >>> Nie ma w tym
> >>> nic bełkotliwego.
> >> Dla filozofi - nie. Dla filozofi to zwykly banal.
> >> A dla nauki nie ma tam nic, co by belkotem nie bylo.
>
> > A filozofia to nie nauka?
>
> Oczywiscie, ze nie. Filozofia to nauka humanistyczna (ang. humanities)
> nie nauka przyrodnicza (ang. science). Matematyka, logika, informatyka
> tez nie sa naukami (science), lecz naukami formalnymi/scislymi.

Bełkot.
A przy okazji:
"
Przypominam, że ja mam umysł uczonego, a nie badacza. Dla mnie
ciekawe jest wydedukowanie, że np. "najcenniejsza agentura była
wyprowadzana"... na podstawie drobnych przesłanek. Na podstawie
przebadania materiałów to każdy głupi może dojść do takiego
wniosku! Niestety: ludzie nie cenią dedukcji - wolą dokumenty
wywalone na stół.
"
(http://tinyurl.com/wvjly)

> Polski jezyk czesto wprowadza w blad, gdyz czlon "nauka" (science)
> dodaje tez do dziedzin nie bedacych "science" (nauki humanistyczne,
> nauki scisle).
>

No to rychło w czas sobie przypomniałeś co masz na myśli mówiąc o
nauce i rychło w czas dzielisz się twoją semantyką słowa 'nauka'.
Ja nie zakładam (szczególnie u ciebie) 'dobrej woli' w sensie
moralnym, ale zakładałem ją - jak widać niesłusznie - w sensie
'racjonalym', czyli że skoro komunikacja służy zrozumieniu się
(przynajmneij z mojej strony), więc wykazujesz 'dobrą wolę'
zkomunikowani się ze mną, czyli chcesz, abysmy się nawzajem
zrozumieli, ale jak widać myliłem się. Sądze, iż dojrzewam do
ostateczengo zakończenia naszej sagi.

>
> >>> Dlaczego więc wywołuje to obrzydzenie do odruchów wymiotnych
> >>> włącznie, o których wspominasz wyżej?
> >> Bo jest irracjonalne (fantazje, nie epistemologia - epistemologia jest ok).
>
> > Nie jest bardziej irracjonalne od istnienia cywilizacji pozaziemskich.
>
> Znacznie bardziej irracjonalne. Niestety, irracjonalny do szpiku kosci
> szaleniec najprawdopodobniej nigdy tego nie pojmie...

:)
Na istnienie obu mamy tyle samo dowodów - tyle rozumie szaleniec.

> >>> Jeśli jestem wobec czegoś
> >>> obojetny,
> >> Nauka jest obojetna (a raczej slepa i glucha), nie ja.
>
> > Nic nie jest ślepe, ani głuche - nauka ma konsekwencje polityczne,
>
> "Konsekwencje polityczne" nauki to - z definicji - nie dzialka nauki,
> lecz polityki, glabie.

Jak widać ma i konsekwencje emocjonalone.

(...)
> Aprioryczne odrzucanie istnienia zjawisk okreslanych mianem
> "nadprzyrodzonych" jest nie mniej irracjonalne niz bezpodstawne
> przekonanie o ich istnieniu...

Ale u ciebie aprioryczne nieodrzucenie możliwości istnienia Boga
wzbudza obrzydzenie. Zdecyduj się.

> Warte naukowego zachodu jest wszystko, co - rzekomo - da sie w
> powatarzalny sposob obserwowac i w obiektywizowalny sposob badac.
> "Zjawiska paranormalne" rzekomo takie wlasnie sa. To, ze nikt do tej
> pory ich w taki sposob nie zaobserwowal i nie zbadal, mocno swiadczy
> przeciwko ich autentycznosci.

Lumpen-paranormalność to trochę coś innego, niż wiara w Boga,
który - niemalże z definicji - nie ingeruje w fizyczne aspekty
naszego życia, bądź nawet jeśli ingeruje to w taki sposób, iż
ingerencje wyglądają na działania naturalnych mechanizmów natury.

> Randiego i jego fundacji (o czym mozesz przeczytac w ich regulaminie)
> zupelnie nie interesuje ideologia stojaca za "cudami" i postulowane
> przez samych "cudotworcow" mechanizmy/przyczyny dzialania "cudow". Oni
> chca tylko i wylacznie potwierdzic czy postulowane "cuda" faktycznie sie
> zdazaja. Wyjasnienie prawdziwych mechanizmow ewentualnego "cudotworstwa"
> to zadanie dla naukowcow.
>
> Postawa Randiego i jego fundacji to kwintesencja naukowego racjonalizmu.

To dziwne, bo do tej pory zachowywałeś się, jakby wogóle tknięcie
zagadnień paranormalnych myślą było obrzydliwe, samo dopuszczenie
ich do świadomości.

(...)
> >>> to odruchów wymiotnych we mnie to nie wzbudza, wzbudzanie
> >>> owych odruchów jest wystarczającym dowodem na to, iż jednak
> >>> obojętne to dla mnie nie jest.
> >> Oczywiscie ze nie jest, zakuty lbie. Brydzi mnie to w sensie
> >> intelektualnym, podobnie jak w sensie estetycznym brzydzi mnie np.
> >> koprofilia.
>
> > Obrzydzenie jest emocją - nie ma więc sensu intelektualnego. (...)
>
> Jesli obiekt obrzydzenia (tu: irracjonalizm) rekrutuje sie sposrod
> zagadnien dotyczacych aktywnosci intelektualnej (tu: wnioskowania o
> rzeczywistosci, modelowania jej i dzialania w jej ramach) to obrzydzenie
> ma - z definicji - "sens intelektualny".

Zdefiniuj 'sens intelektualny'.
Efekt działania mechanizmu - obrzydzenie - jest emocją, zaś sens
zwykle jakoś z efektem kojarzymy.

> >> W jakim swiecie Ty zyjesz? Najwyrazniej w swiecie urojen i zaklamania.
> >> Nie wiesz np. ze wiekszosc Polakow praktykuje czary (modlitwy, ofiary
> >> itp.) wierzac, ze wplyna one na swiat materalny (rewir nauk
> >> przyrodniczych) - zdrowie, pomyslnosc (np. na egzaminie, wyborach),
> >> psychike innych ludzi ("zeby tata przestal pic") i miliardy zlozonych
> >> interakcji miedzy materialnymi obiektami ("zebysmy szczesliwie dojechali
> >> do celu", "zeby byla ladna pogoda" itp.).
>
> > Większość praktykuje - owszem - ale w ilościach naskórkowych, a
> > nie w ilościach zagrażających zdrowemu rozsądkowi.
>
> Nie chodzi tu o zagrozenie zdrowego rozsadku. Zapamietale dopuszczanie
> sie czynow i mysli irracjonalnych jest diagnostycznym wskaznikiem
> martwicy ogarniajacej ow zdrowy rozsadek.

Urojona równia pochyła - tak wyśmiewana, gdy stosowana przez
niektórych prawiczków.
Irracjonalna panika.

> >> Nauka nie zaprzecza istnieniu Boga, niewidzialnych krasnali szczajacych
> >> do mleka ani dzbanka Russella. Scisle mowiac
> >> W zwiazku z czym - majaczysz.
>
> > Więc Boga nie ma, (...)
>
> Stwierdzenie "X nie ma" (gdzie X moze byc czymkolwiek - Bogiem, UFO,
> dzbankiem Russela, skrzatami szczajacymi w mleko itd.) nie jest
> stwierdzeniem racjonalnym. A juz w najmniejszym stopniu naukowym - nauki
> przyrodnicze w ogole nie wypowiadaja sie na temat ontologii.

Jakimż więc cudem biolodzy odkrywają nowe gatunki roślin i zwierzą
np, czyli nowe byty.

> Irracjonalne jest "rozumowanie" prowadzace do przyjecia, ze Bog (czy
> dzbanek Russela) istnieje.

Toteż nie bez kozery wiara się nazywa wiarą i z dowodami na
istnienie Boga skończyła tak szybko, jak zaczęła. Słusznie
ująłeś "rozumowanie" w cudzysłów, bo to nie rozumowanie jest
zaprzęgnięte w tworzenie wiary, podobnie jak rozum nie jest
zaprzęgnięty w proces odczuwania przyjemności smaku zjadanego
schaboszczaka z kapustą.
Czy ta przyjemność nie wzbudza w ciebie obrzydzenia? Często
przecież lubimy rzeczy nam szkodzące - palenie papierosów nie
wzbudza w tobie obrzydzenia swoją irracjonalnością?


NeG

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
29.11 elGuapo
29.11 elGuapo
30.11 Quasi
30.11 elGuapo
03.12 elGuapo
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja
Ucieczka z Ravensbruck - komentarz
I pod drzwiami staną i nocą kolbami w drzwi załomocą
Jesttukto?
?
Comprehensive Protection Guide with IObit Malware Fighter Pro 11.3.0.1346 Multilingual
Advanced SystemCare Pro 17.5.0.255: Ultimate Performance Optimizer
IObit Uninstaller Pro 13.6.0.5 Multilingual Review and Tutorial
"Prawdziwy" mężczyzna.
Senet parts 1-3
"Młodzieżowe Słowo Roku 2025 - głosowanie", ale bez podania znaczeń tych neologizmów
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
Reżim Talibów w Afganistanie zakazał kobietom: pracy w większości zawodów, studiowania, nauki w szkołach średnich i podstawowych!!!
Edukuję się jak używać Thunderbirda
NOWY: 2025-09-29 Alg., Strukt. Danych i Tech. Prog. - komentarz.pdf
Polska [masowo - przyp. JMJ] importuje paprykę, a polska gnije na polach
Kol. sukces po polsku: polscy naukowcy przywracają życie morskim roślinom
Tak działa edukacja Putina. Już przedszkolaki śpiewają, że są gotowe skonać w boju
Medycyna - czy jej potrzebujemy?
Atak na [argentyńskie - przyp. JMJ] badaczki, które zbadały szczepionki na COVID-19
Xi Jinping: ,,Prognozy mówią, że w tym stuleciu istnieje szansa dożycia 150 lat"
Zbrodnia 3 Maja
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem