| « poprzedni wątek | następny wątek » |
61. Data: 2015-01-06 22:50:10
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?
Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:1412z80sp7cad$.c4ht4i12mwly.dlg@40tude.net...
> Dnia Tue, 6 Jan 2015 21:50:06 +0100, Chiron napisał(a):
>
>> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>> news:r2khzxk5dex4$.9tt84pv42w0g.dlg@40tude.net...
>>> Dnia Tue, 6 Jan 2015 15:28:55 +0100, Chiron napisał(a):
>>>
>>>> To prawda. Nie każdy o tym wie. I nie każdy wie, że innym to
>>>> przeszkadza.
>>>> Czasem wystarczy grzecznie zwrócić uwagę.
>>>
>>> Myślę, ze w owej restauracji kelner zrobił to grzecznie. I co?
>>
>> No dobrze. Może i tu kobieta przesadziła. A co sądzisz o tym:
>> http://blog.posbistro.com/child-free-zone-restauracj
e-doroslych/
>
> Dokładnie to:
>
> "Na forum internetowym jednego z polskich portali trafiliśmy na ciekawą
> wypowiedź mamy dwójki dzieci, która przyznaje, że rozumie niechęć gości
> restauracji względem dzieci.
>
> - Jetem mamą 2 dzieci (7 i 9 lat) i sama jestem przerażona zachowaniem
> rodziców z dziećmi w lokalach. Uważam, że jeśli dzieci nie są w stanie
> zachowywać się normalnie (w miarę cicho) i ładnie jeść, to nie powinny być
> zabierane do restauracji. Wcale się nie dziwię, że jest to frustrujące.
> Dla
> mnie też jest, choć jestem mamą - Mama."
Wiesz, naprawdę nie mam tu jednoznacznego stanowiska. Weźmy taki przykład:
nade mną sąsiad trzyma ileś- tam psów. Jak hałasują- facio dostaje ode mnie
ostrą reprymendę. Stara się nad nimi zapanować- bo żarty się skończyły.
Przez ścianę sąsiadka ma małe dzieci. I one nieraz hałasują. Realnie- może
nawet trochę bardziej, niż psy z góry. I jakoś nie przyszło mi do głowy,
żeby jej zwracać uwagę. Ot- myślę sobie- dzieci to dzieci. One tam
mieszkają- i nie ma siły, żeby nie biegały, tupały, czasem wrzeszczały. Też
mi to nieraz przeszkadza. Niby jedno hałas, i drugie hałas- ale jednak dla
mnie- coś zupełnie innego.
Wiesz, napisałem o niejednoznaczności tego wszystkiego. Poruszamy się w
delikatnej materii naszych odczuć. Dałem linka do artykułu o coraz bardziej
powszechnych lokalach, gdzie jest zakaz wprowadzania dzieci. No dobrze-
jeśli jednak uznamy zasadność tego, nie będziemy protestować- to przecież
nie powinna zdziwić nikogo np restauracja z zakazem wstępu dla czarnych,
jednorękich, czy kogokolwiek. Tu jest problem. I założę się, że ludzie
demonstrujący swą radość z powodu pojawienia się takich sal w knajpach
podnieśli by klangor do nieba, gdyby np na drzwiach knajpy pojawił się zakaz
wstępu np dla ludzi na wózkach inwalidzkich. Tyle, że to obłuda
--
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
62. Data: 2015-01-06 23:04:27
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?
Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:13y53vn4l0jbx.13xv158i1s60e.dlg@40tude.net...
> Dnia Tue, 6 Jan 2015 22:09:55 +0100, XL napisał(a):
>
>>> No dobrze. Może i tu kobieta przesadziła. A co sądzisz o tym:
>>> http://blog.posbistro.com/child-free-zone-restauracj
e-doroslych/
>>
>> Dokładnie to:
>>
>> "Na forum internetowym jednego z polskich portali trafiliśmy na ciekawą
>> wypowiedź mamy dwójki dzieci, która przyznaje, że rozumie niechęć gości
>> restauracji względem dzieci.
>>
>> - Jetem mamą 2 dzieci (7 i 9 lat) i sama jestem przerażona zachowaniem
>> rodziców z dziećmi w lokalach. Uważam, że jeśli dzieci nie są w stanie
>> zachowywać się normalnie (w miarę cicho) i ładnie jeść, to nie powinny
>> być
>> zabierane do restauracji. Wcale się nie dziwię, że jest to frustrujące.
>> Dla
>> mnie też jest, choć jestem mamą - Mama."
>
> I polecam także to:
>
> http://f.kafeteria.pl/temat/czy-wasze-dzieci-tez-rob
ia-kupe-na-srodku-pokoju-przy-gosciach-p_4275433
>
> " ciotka Klotka i spółka 2009.11.09 [09:09]
>
> Witam , jestem mamą 2,5 letniego synka, praktycznie nie korzystamy już z
> pampersów ( zakładam mu na noc, na dłuższe wyjścia itp. ).
>
> Ładnie woła na nocnik, czasem tylko muszę mu przypomnieć. Od początku
> uczyłam małego, że TE sprawy załatwia się w łazience i nocnik nie ma prawa
> przekroczyć jej progu. Następnie wylewamy zawartość do sedesu, opuszczamy
> deskę, spłukujemy, myjemy ręce itp. Uczę go samodzielnego podcierania
> pupy,
> czasem muszę potem poprawić, ale synek jest bardzo zadowolony z
> samodzielności.
>
> Ostatnio byliśmy u dalszych znajomych, też mają synka prawie 4 letniego.
> Nagle pod koniec obiadu mały głośno zawołał : " KUPA", po czym pobiegł do
> łazienki, radośnie przytargał nocnik do salonu, ustawił na środku, przodem
> do gości i najwyraźniej dumny z siebie zasiadł na tronie... jego rodzice
> od
> razu rozpoczęli gadkę o tym jaki to on samodzielny, duży i czy nasz też
> już
> tak umie itp...
>
> po dłuższej chwili rozniósł się okropny smrodek..., mały podniósł się, o
> mało nie wywalił zawartości na dywan i głośno zażądał podtarcia tyłka, co
> mamusia zaraz uczyniła
>
> następnie nie umywszy rąk podała deser, a dziecku dała do ręki jakieś
> ciastko ( też nie umył rąk )
>
> nocnik cały czas stał i parował...
>
> dopiero jak mój mąż zauważył " czy TO musi tu stać ?", to wynieśli nocnik
> do łazienki
>
> Co myślicie o takim wychowaniu dziecka ??? jak jest u was ? też kupa na
> środku, przed telewizorem ?"
Skoro tak postępują- to przecież oznacza, że wielu ich znajomych to
akceptuje. Nie twierdzę, że mi się to podoba- ale tak jest. Mój starszy syn
raz miał tylko pampersy- bo ich wtedy w Polsce w ogóle nie było. Pieluszki
zawsze gotowaliśmy (i tetrowe i flanelowe). Część pieluch suszyła się na
szybko w domu, a reszta- w suszarni. Przychodzili znajomi, kuzyni- i
stwierdzali, że u nas "nie pachnie dzieckiem". O co chodziło? Proste: oni
wszyscy posiusiane pieluchy po prostu płukali i suszyli. Prali tylko te z
kupą. Stąd te zapachy (jak takie posikane, tylko płukane pieluszki schły w
mieszkaniu).
Czy uważasz, że mieliśmy nie odwiedzać nikogo?
--
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
63. Data: 2015-01-06 23:24:35
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?Dnia Tue, 6 Jan 2015 22:50:10 +0100, Chiron napisał(a):
> Wiesz, naprawdę nie mam tu jednoznacznego stanowiska. Weźmy taki przykład:
> nade mną sąsiad trzyma ileś- tam psów. Jak hałasują- facio dostaje ode mnie
> ostrą reprymendę. Stara się nad nimi zapanować- bo żarty się skończyły.
> Przez ścianę sąsiadka ma małe dzieci. I one nieraz hałasują. Realnie- może
> nawet trochę bardziej, niż psy z góry. I jakoś nie przyszło mi do głowy,
> żeby jej zwracać uwagę. Ot- myślę sobie- dzieci to dzieci. One tam
> mieszkają- i nie ma siły, żeby nie biegały, tupały, czasem wrzeszczały. Też
> mi to nieraz przeszkadza. Niby jedno hałas, i drugie hałas- ale jednak dla
> mnie- coś zupełnie innego.
Z racji pracy moich rodziców całe moje dzieciństwo mieszkałam w szkole - na
parterze. Na piętrze też były mieszkania nauczycieli, którzy też w tym
czasie mieli dzieci, moich rówieśników. I zarówno ci ludzie, jak i moi
rodzice potrafili jakoś bezboleśnie dla nas, dzieci, zrobić tak, aby nie
było dziecięcego biegania i tupania w mieszkaniu - właśnie z uwagi na
dobrosąsiedzkie stosunki. Po prostu WSZYSTKIM zależało. A wychowało się nas
tam w sumie ośmioro. I nigdy my jako dzieci nie odczuliśmy żadnego nacisku
ani ograniczenia naszej wolności czy czegoś w tym stylu ze strony rodziców,
to wychowanie odbywało się naturalnie i spokojnie, metodą przykładu i
tłumaczenia, bez systemu zakazów (oczywiście kiedy się towarzystwo zbytnio
rozbrykało, to rodzic podnosił głos na sekundę) - ot po prostu w domu się
nie prowadziło pewnych zabaw, od których było podwórko i dla nas,dzieci,
było to OCZYWISTE.
> Wiesz, napisałem o niejednoznaczności tego wszystkiego. Poruszamy się w
> delikatnej materii naszych odczuć.
Już wyszliśmy poza NASZE - nie wiem, czy zauważasz, ale mówimy tu już o
tym, czy i jak ważne są odczucia INNYCH. A powinny być, jeśli oczywiście
nie naruszają w sposób zasadniczy naszej wolności osobistej i jesli MY
chcemy, aby dla innych były ważne NASZE...
> Dałem linka do artykułu o coraz bardziej
> powszechnych lokalach, gdzie jest zakaz wprowadzania dzieci. No dobrze-
> jeśli jednak uznamy zasadność tego, nie będziemy protestować- to przecież
> nie powinna zdziwić nikogo np restauracja z zakazem wstępu dla czarnych,
> jednorękich, czy kogokolwiek.
Nie, to nie jest TO SAMO: podobnie jak w pewnych lokalach obowiązuje
marynarka i krawat i nikt przeciw temu nie protestuje jeśli chce w nich
bywać. Oczywiste jest, że strój zbyt swobodny burzy wypracowaną przez lata
czy nawet dziesiątki lat konwencję lokalu i przeszkadza gościom, którzy
właśnie ze względu na taką a nie inną konwencję tam stale przychodzą. Tak
samo można i należy zakazać tam publicznego obnażania się (co de facto
oznacza, że nie wchodzimy z dziećmi, które trzeba w sali przewijać lub
karmić piersią) oraz hałasowania.
Obecnie więksozść ludzina skutek przemożnego wpływu popkultury już
zatracili zdolność moralnej oceny sytuacji, zasady dobrego wychowania i
poczucie taktu odeszły wniwecz, niektórzy więc (restauratorzy, ludzie
hołdujący tzw zasadom) aby zachować pewien poziom próbują radzić sobie
"wieszając" zakazy, bo innego sposobu obrony własnych interesów po prostu
nie mają!
Jeśli to komuś nie pasuje, ma do dyspozycji znakomitą (co do liczby, ale
niestety nie co do autoramentu, co jest zrozumiałe) większość lokali i
innych miejsc, gdzie obecnie już można praktycznie WSZYSTKO - i nie wiem,
dlaczego musi się taki ktoś pchać z dziećmi akurat do tego jednego na 100,
gdzie wie, że WSZYSTKIEGO tam akurat nie można? Co chce taka osoba
osiągnąć? Przypomina mi to gwałtowny szturm i pretensje do przynależenia do
KK ze strony osób nieuznających jego kardynalnych zasad...
> Tu jest problem. I założę się, że ludzie
> demonstrujący swą radość z powodu pojawienia się takich sal w knajpach
> podnieśli by klangor do nieba, gdyby np na drzwiach knajpy pojawił się zakaz
> wstępu np dla ludzi na wózkach inwalidzkich. Tyle, że to obłuda
Taki zakaz się NIE POJAWI. Z prostego powodu - ponieważ
inwalida/czarnoskóry/ktokolwiek potrafiący się należnie zachować przy stole
niczym się nie różni od innych KULTURALNYCH ludzi. Ale osoba
nierozumiejąca, ze obnażając się publicznie (przy karmieniu) lub
manipulująca przy stole wobec innych konsumentów przy kupie (przewijanie
dziecka) nie należy do ludzi kulturalnych.
Zakazy wstępu "z dziećmi" w pewnych miejsach są jak najbardziej
uzasadnione, powinny jednak być inaczej sformułowane, bo zwrot "z dziećmi"
budzi skojarzenia segregacyjne, a wystarczy tylko sformułować je bez
piętnowania konkretnej grupy obywateli, np "Lokal tylko dla dorosłych". Tak
jak "Film tylko dla dorosłych" czy "Alkohol sprzedajemy tylko osobom,które
ukończyły..." itd - nikt o to pretensji segregacyjnych nie ma chyba, bo
każdy rozumie, że chodzi o dobro tych, którzy chcą wejść, jak i tych,
którym wstępu zakazujemy.
Tak ja to rozumiem.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
64. Data: 2015-01-06 23:25:25
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?Dnia Tue, 6 Jan 2015 23:04:27 +0100, Chiron napisał(a):
> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:13y53vn4l0jbx.13xv158i1s60e.dlg@40tude.net...
>> Dnia Tue, 6 Jan 2015 22:09:55 +0100, XL napisał(a):
>>
>>>> No dobrze. Może i tu kobieta przesadziła. A co sądzisz o tym:
>>>> http://blog.posbistro.com/child-free-zone-restauracj
e-doroslych/
>>>
>>> Dokładnie to:
>>>
>>> "Na forum internetowym jednego z polskich portali trafiliśmy na ciekawą
>>> wypowiedź mamy dwójki dzieci, która przyznaje, że rozumie niechęć gości
>>> restauracji względem dzieci.
>>>
>>> - Jetem mamą 2 dzieci (7 i 9 lat) i sama jestem przerażona zachowaniem
>>> rodziców z dziećmi w lokalach. Uważam, że jeśli dzieci nie są w stanie
>>> zachowywać się normalnie (w miarę cicho) i ładnie jeść, to nie powinny
>>> być
>>> zabierane do restauracji. Wcale się nie dziwię, że jest to frustrujące.
>>> Dla
>>> mnie też jest, choć jestem mamą - Mama."
>>
>> I polecam także to:
>>
>> http://f.kafeteria.pl/temat/czy-wasze-dzieci-tez-rob
ia-kupe-na-srodku-pokoju-przy-gosciach-p_4275433
>>
>> " ciotka Klotka i spółka 2009.11.09 [09:09]
>>
>> Witam , jestem mamą 2,5 letniego synka, praktycznie nie korzystamy już z
>> pampersów ( zakładam mu na noc, na dłuższe wyjścia itp. ).
>>
>> Ładnie woła na nocnik, czasem tylko muszę mu przypomnieć. Od początku
>> uczyłam małego, że TE sprawy załatwia się w łazience i nocnik nie ma prawa
>> przekroczyć jej progu. Następnie wylewamy zawartość do sedesu, opuszczamy
>> deskę, spłukujemy, myjemy ręce itp. Uczę go samodzielnego podcierania
>> pupy,
>> czasem muszę potem poprawić, ale synek jest bardzo zadowolony z
>> samodzielności.
>>
>> Ostatnio byliśmy u dalszych znajomych, też mają synka prawie 4 letniego.
>> Nagle pod koniec obiadu mały głośno zawołał : " KUPA", po czym pobiegł do
>> łazienki, radośnie przytargał nocnik do salonu, ustawił na środku, przodem
>> do gości i najwyraźniej dumny z siebie zasiadł na tronie... jego rodzice
>> od
>> razu rozpoczęli gadkę o tym jaki to on samodzielny, duży i czy nasz też
>> już
>> tak umie itp...
>>
>> po dłuższej chwili rozniósł się okropny smrodek..., mały podniósł się, o
>> mało nie wywalił zawartości na dywan i głośno zażądał podtarcia tyłka, co
>> mamusia zaraz uczyniła
>>
>> następnie nie umywszy rąk podała deser, a dziecku dała do ręki jakieś
>> ciastko ( też nie umył rąk )
>>
>> nocnik cały czas stał i parował...
>>
>> dopiero jak mój mąż zauważył " czy TO musi tu stać ?", to wynieśli nocnik
>> do łazienki
>>
>> Co myślicie o takim wychowaniu dziecka ??? jak jest u was ? też kupa na
>> środku, przed telewizorem ?"
>
> Skoro tak postępują- to przecież oznacza, że wielu ich znajomych to
> akceptuje. Nie twierdzę, że mi się to podoba- ale tak jest. Mój starszy syn
> raz miał tylko pampersy- bo ich wtedy w Polsce w ogóle nie było. Pieluszki
> zawsze gotowaliśmy (i tetrowe i flanelowe). Część pieluch suszyła się na
> szybko w domu, a reszta- w suszarni. Przychodzili znajomi, kuzyni- i
> stwierdzali, że u nas "nie pachnie dzieckiem". O co chodziło? Proste: oni
> wszyscy posiusiane pieluchy po prostu płukali i suszyli. Prali tylko te z
> kupą. Stąd te zapachy (jak takie posikane, tylko płukane pieluszki schły w
> mieszkaniu).
> Czy uważasz, że mieliśmy nie odwiedzać nikogo?
Nie no, Chironie, rozwlekasz temat za bardzo już.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
65. Data: 2015-01-06 23:38:50
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?Dnia Tue, 6 Jan 2015 23:25:25 +0100, XL napisał(a):
> Dnia Tue, 6 Jan 2015 23:04:27 +0100, Chiron napisał(a):
>
>> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>> news:13y53vn4l0jbx.13xv158i1s60e.dlg@40tude.net...
>>> Dnia Tue, 6 Jan 2015 22:09:55 +0100, XL napisał(a):
>>>
>>>>> No dobrze. Może i tu kobieta przesadziła. A co sądzisz o tym:
>>>>> http://blog.posbistro.com/child-free-zone-restauracj
e-doroslych/
>>>>
>>>> Dokładnie to:
>>>>
>>>> "Na forum internetowym jednego z polskich portali trafiliśmy na ciekawą
>>>> wypowiedź mamy dwójki dzieci, która przyznaje, że rozumie niechęć gości
>>>> restauracji względem dzieci.
>>>>
>>>> - Jetem mamą 2 dzieci (7 i 9 lat) i sama jestem przerażona zachowaniem
>>>> rodziców z dziećmi w lokalach. Uważam, że jeśli dzieci nie są w stanie
>>>> zachowywać się normalnie (w miarę cicho) i ładnie jeść, to nie powinny
>>>> być
>>>> zabierane do restauracji. Wcale się nie dziwię, że jest to frustrujące.
>>>> Dla
>>>> mnie też jest, choć jestem mamą - Mama."
>>>
>>> I polecam także to:
>>>
>>> http://f.kafeteria.pl/temat/czy-wasze-dzieci-tez-rob
ia-kupe-na-srodku-pokoju-przy-gosciach-p_4275433
>>>
>>> " ciotka Klotka i spółka 2009.11.09 [09:09]
>>>
>>> Witam , jestem mamą 2,5 letniego synka, praktycznie nie korzystamy już z
>>> pampersów ( zakładam mu na noc, na dłuższe wyjścia itp. ).
>>>
>>> Ładnie woła na nocnik, czasem tylko muszę mu przypomnieć. Od początku
>>> uczyłam małego, że TE sprawy załatwia się w łazience i nocnik nie ma prawa
>>> przekroczyć jej progu. Następnie wylewamy zawartość do sedesu, opuszczamy
>>> deskę, spłukujemy, myjemy ręce itp. Uczę go samodzielnego podcierania
>>> pupy,
>>> czasem muszę potem poprawić, ale synek jest bardzo zadowolony z
>>> samodzielności.
>>>
>>> Ostatnio byliśmy u dalszych znajomych, też mają synka prawie 4 letniego.
>>> Nagle pod koniec obiadu mały głośno zawołał : " KUPA", po czym pobiegł do
>>> łazienki, radośnie przytargał nocnik do salonu, ustawił na środku, przodem
>>> do gości i najwyraźniej dumny z siebie zasiadł na tronie... jego rodzice
>>> od
>>> razu rozpoczęli gadkę o tym jaki to on samodzielny, duży i czy nasz też
>>> już
>>> tak umie itp...
>>>
>>> po dłuższej chwili rozniósł się okropny smrodek..., mały podniósł się, o
>>> mało nie wywalił zawartości na dywan i głośno zażądał podtarcia tyłka, co
>>> mamusia zaraz uczyniła
>>>
>>> następnie nie umywszy rąk podała deser, a dziecku dała do ręki jakieś
>>> ciastko ( też nie umył rąk )
>>>
>>> nocnik cały czas stał i parował...
>>>
>>> dopiero jak mój mąż zauważył " czy TO musi tu stać ?", to wynieśli nocnik
>>> do łazienki
>>>
>>> Co myślicie o takim wychowaniu dziecka ??? jak jest u was ? też kupa na
>>> środku, przed telewizorem ?"
>>
>> Skoro tak postępują- to przecież oznacza, że wielu ich znajomych to
>> akceptuje. Nie twierdzę, że mi się to podoba- ale tak jest. Mój starszy syn
>> raz miał tylko pampersy- bo ich wtedy w Polsce w ogóle nie było. Pieluszki
>> zawsze gotowaliśmy (i tetrowe i flanelowe). Część pieluch suszyła się na
>> szybko w domu, a reszta- w suszarni. Przychodzili znajomi, kuzyni- i
>> stwierdzali, że u nas "nie pachnie dzieckiem". O co chodziło? Proste: oni
>> wszyscy posiusiane pieluchy po prostu płukali i suszyli. Prali tylko te z
>> kupą. Stąd te zapachy (jak takie posikane, tylko płukane pieluszki schły w
>> mieszkaniu).
>> Czy uważasz, że mieliśmy nie odwiedzać nikogo?
>
> Nie no, Chironie, rozwlekasz temat za bardzo już.
Też prałam i gotowałam WSZYSTKIE pieluchy, a gdyby ktoś powiedział do mnie
tak jak do Ciebie, to na pewno skrzętnie wykorzystałabym tę (świetną
przecież) okazję do odpowiedzi w rodzaju "Jak to "nie pachnie dzieckiem"? -
pewnie macie na myśli brak zapachu moczu z pieluch, bo dziecko generalnie
pachnie inaczej niż jego mocz". No nie ma opcji!
Chyba wiesz, że bym to zrobiła :-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
66. Data: 2015-01-06 23:54:29
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?
Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:1g0uzetwb2s4o$.40h3acwtyxf4$.dlg@40tude.net...
> Dnia Tue, 6 Jan 2015 22:50:10 +0100, Chiron napisał(a):
>
>> Wiesz, naprawdę nie mam tu jednoznacznego stanowiska. Weźmy taki
>> przykład:
>> nade mną sąsiad trzyma ileś- tam psów. Jak hałasują- facio dostaje ode
>> mnie
>> ostrą reprymendę. Stara się nad nimi zapanować- bo żarty się skończyły.
>> Przez ścianę sąsiadka ma małe dzieci. I one nieraz hałasują. Realnie-
>> może
>> nawet trochę bardziej, niż psy z góry. I jakoś nie przyszło mi do głowy,
>> żeby jej zwracać uwagę. Ot- myślę sobie- dzieci to dzieci. One tam
>> mieszkają- i nie ma siły, żeby nie biegały, tupały, czasem wrzeszczały.
>> Też
>> mi to nieraz przeszkadza. Niby jedno hałas, i drugie hałas- ale jednak
>> dla
>> mnie- coś zupełnie innego.
>
> Z racji pracy moich rodziców całe moje dzieciństwo mieszkałam w szkole -
> na
> parterze. Na piętrze też były mieszkania nauczycieli, którzy też w tym
> czasie mieli dzieci, moich rówieśników. I zarówno ci ludzie, jak i moi
> rodzice potrafili jakoś bezboleśnie dla nas, dzieci, zrobić tak, aby nie
> było dziecięcego biegania i tupania w mieszkaniu - właśnie z uwagi na
> dobrosąsiedzkie stosunki. Po prostu WSZYSTKIM zależało. A wychowało się
> nas
> tam w sumie ośmioro. I nigdy my jako dzieci nie odczuliśmy żadnego nacisku
> ani ograniczenia naszej wolności czy czegoś w tym stylu ze strony
> rodziców,
> to wychowanie odbywało się naturalnie i spokojnie, metodą przykładu i
> tłumaczenia, bez systemu zakazów (oczywiście kiedy się towarzystwo zbytnio
> rozbrykało, to rodzic podnosił głos na sekundę) - ot po prostu w domu się
> nie prowadziło pewnych zabaw, od których było podwórko i dla nas,dzieci,
> było to OCZYWISTE.
>
>
>> Wiesz, napisałem o niejednoznaczności tego wszystkiego. Poruszamy się w
>> delikatnej materii naszych odczuć.
>
> Już wyszliśmy poza NASZE - nie wiem, czy zauważasz, ale mówimy tu już o
> tym, czy i jak ważne są odczucia INNYCH. A powinny być, jeśli oczywiście
> nie naruszają w sposób zasadniczy naszej wolności osobistej i jesli MY
> chcemy, aby dla innych były ważne NASZE...
>
>> Dałem linka do artykułu o coraz bardziej
>> powszechnych lokalach, gdzie jest zakaz wprowadzania dzieci. No dobrze-
>> jeśli jednak uznamy zasadność tego, nie będziemy protestować- to przecież
>> nie powinna zdziwić nikogo np restauracja z zakazem wstępu dla czarnych,
>> jednorękich, czy kogokolwiek.
>
> Nie, to nie jest TO SAMO: podobnie jak w pewnych lokalach obowiązuje
> marynarka i krawat i nikt przeciw temu nie protestuje jeśli chce w nich
> bywać. Oczywiste jest, że strój zbyt swobodny burzy wypracowaną przez lata
> czy nawet dziesiątki lat konwencję lokalu i przeszkadza gościom, którzy
> właśnie ze względu na taką a nie inną konwencję tam stale przychodzą. Tak
> samo można i należy zakazać tam publicznego obnażania się (co de facto
> oznacza, że nie wchodzimy z dziećmi, które trzeba w sali przewijać lub
> karmić piersią) oraz hałasowania.
>
> Obecnie więksozść ludzina skutek przemożnego wpływu popkultury już
> zatracili zdolność moralnej oceny sytuacji, zasady dobrego wychowania i
> poczucie taktu odeszły wniwecz, niektórzy więc (restauratorzy, ludzie
> hołdujący tzw zasadom) aby zachować pewien poziom próbują radzić sobie
> "wieszając" zakazy, bo innego sposobu obrony własnych interesów po prostu
> nie mają!
>
> Jeśli to komuś nie pasuje, ma do dyspozycji znakomitą (co do liczby, ale
> niestety nie co do autoramentu, co jest zrozumiałe) większość lokali i
> innych miejsc, gdzie obecnie już można praktycznie WSZYSTKO - i nie wiem,
> dlaczego musi się taki ktoś pchać z dziećmi akurat do tego jednego na 100,
> gdzie wie, że WSZYSTKIEGO tam akurat nie można? Co chce taka osoba
> osiągnąć? Przypomina mi to gwałtowny szturm i pretensje do przynależenia
> do
> KK ze strony osób nieuznających jego kardynalnych zasad...
>
>
>> Tu jest problem. I założę się, że ludzie
>> demonstrujący swą radość z powodu pojawienia się takich sal w knajpach
>> podnieśli by klangor do nieba, gdyby np na drzwiach knajpy pojawił się
>> zakaz
>> wstępu np dla ludzi na wózkach inwalidzkich. Tyle, że to obłuda
>
> Taki zakaz się NIE POJAWI. Z prostego powodu - ponieważ
> inwalida/czarnoskóry/ktokolwiek potrafiący się należnie zachować przy
> stole
> niczym się nie różni od innych KULTURALNYCH ludzi. Ale osoba
> nierozumiejąca, ze obnażając się publicznie (przy karmieniu) lub
> manipulująca przy stole wobec innych konsumentów przy kupie (przewijanie
> dziecka) nie należy do ludzi kulturalnych.
>
> Zakazy wstępu "z dziećmi" w pewnych miejsach są jak najbardziej
> uzasadnione, powinny jednak być inaczej sformułowane, bo zwrot "z dziećmi"
> budzi skojarzenia segregacyjne, a wystarczy tylko sformułować je bez
> piętnowania konkretnej grupy obywateli, np "Lokal tylko dla dorosłych".
> Tak
> jak "Film tylko dla dorosłych" czy "Alkohol sprzedajemy tylko osobom,które
> ukończyły..." itd - nikt o to pretensji segregacyjnych nie ma chyba, bo
> każdy rozumie, że chodzi o dobro tych, którzy chcą wejść, jak i tych,
> którym wstępu zakazujemy.
>
> Tak ja to rozumiem.
Nie, w żadnym razie- NIE. Zakaz sprzedaży alkoholu jest prawny. Zakaz wstępu
z nieletnimi- a cóż to ma znaczyć? Od początku: te sale to wymysł Zachodu.
Tam takie są. Po prostu: wstęp tylko dla ludzi- nawet z dziećmi, ale z
wyłączeniem małych. I nie podciągniesz tego pod nakaz noszenia garnituru. To
ZAWSZE oznacza dyskryminację. Nie chodzi już o to, na co można się zgodzić:
np kobieta ma do dyspozycji salę, gdzie przewinie dziecko (choć z tym
karmieniem piersią to IMO przesadzasz). Chodzi o to, że nie wolno w ogóle
wchodzić tam z małymi dziećmi. I w tej "liberalnej" Europie wielu nie może
się nasłodzić tym wynalazkiem. Natomiast DOKŁADNIE tak samo można uzasadniać
zakaz wstępu cyganów. No bo popatrz, ilu jest namolnych, zaczepia gości,
kradnie. To dajmy zakaz wstępu na drzwiach- po sprawie. Tylko że- w tych
krajach, gdzie funkcjonują "strefy bez dzieci"- za np "strefę be cyganów" w
5 minut zamknęli by właścicielowi lokal- a lewacy pewno i spalili.
I tu- odpowiedź na gruncie naszej kultury jest prosta: WŁASNOŚĆ. Skoro to
jest pana Iksińskiego- to tam on rządzi i wpuszcza każdego, kto mu się
podoba. Innych nie musi. Tyle, że wtedy nikogo nie powinien zdziwić zakaz
wstępu dla kobiet, mężczyzn, mańkutów, etc.
No ale socjaliści wyrzekają się swojego dziedzictwa- to mamy problem nie do
rozwiązania
--
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
67. Data: 2015-01-06 23:55:37
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?
Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:7l95l0v3c146.9p4e8ja90crc.dlg@40tude.net...
> Dnia Tue, 6 Jan 2015 23:25:25 +0100, XL napisał(a):
>
>> Dnia Tue, 6 Jan 2015 23:04:27 +0100, Chiron napisał(a):
>>
>>> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>>> news:13y53vn4l0jbx.13xv158i1s60e.dlg@40tude.net...
>>>> Dnia Tue, 6 Jan 2015 22:09:55 +0100, XL napisał(a):
>>>>
>>>>>> No dobrze. Może i tu kobieta przesadziła. A co sądzisz o tym:
>>>>>> http://blog.posbistro.com/child-free-zone-restauracj
e-doroslych/
>>>>>
>>>>> Dokładnie to:
>>>>>
>>>>> "Na forum internetowym jednego z polskich portali trafiliśmy na
>>>>> ciekawą
>>>>> wypowiedź mamy dwójki dzieci, która przyznaje, że rozumie niechęć
>>>>> gości
>>>>> restauracji względem dzieci.
>>>>>
>>>>> - Jetem mamą 2 dzieci (7 i 9 lat) i sama jestem przerażona zachowaniem
>>>>> rodziców z dziećmi w lokalach. Uważam, że jeśli dzieci nie są w stanie
>>>>> zachowywać się normalnie (w miarę cicho) i ładnie jeść, to nie powinny
>>>>> być
>>>>> zabierane do restauracji. Wcale się nie dziwię, że jest to
>>>>> frustrujące.
>>>>> Dla
>>>>> mnie też jest, choć jestem mamą - Mama."
>>>>
>>>> I polecam także to:
>>>>
>>>> http://f.kafeteria.pl/temat/czy-wasze-dzieci-tez-rob
ia-kupe-na-srodku-pokoju-przy-gosciach-p_4275433
>>>>
>>>> " ciotka Klotka i spółka 2009.11.09 [09:09]
>>>>
>>>> Witam , jestem mamą 2,5 letniego synka, praktycznie nie korzystamy już
>>>> z
>>>> pampersów ( zakładam mu na noc, na dłuższe wyjścia itp. ).
>>>>
>>>> Ładnie woła na nocnik, czasem tylko muszę mu przypomnieć. Od początku
>>>> uczyłam małego, że TE sprawy załatwia się w łazience i nocnik nie ma
>>>> prawa
>>>> przekroczyć jej progu. Następnie wylewamy zawartość do sedesu,
>>>> opuszczamy
>>>> deskę, spłukujemy, myjemy ręce itp. Uczę go samodzielnego podcierania
>>>> pupy,
>>>> czasem muszę potem poprawić, ale synek jest bardzo zadowolony z
>>>> samodzielności.
>>>>
>>>> Ostatnio byliśmy u dalszych znajomych, też mają synka prawie 4
>>>> letniego.
>>>> Nagle pod koniec obiadu mały głośno zawołał : " KUPA", po czym pobiegł
>>>> do
>>>> łazienki, radośnie przytargał nocnik do salonu, ustawił na środku,
>>>> przodem
>>>> do gości i najwyraźniej dumny z siebie zasiadł na tronie... jego
>>>> rodzice
>>>> od
>>>> razu rozpoczęli gadkę o tym jaki to on samodzielny, duży i czy nasz też
>>>> już
>>>> tak umie itp...
>>>>
>>>> po dłuższej chwili rozniósł się okropny smrodek..., mały podniósł się,
>>>> o
>>>> mało nie wywalił zawartości na dywan i głośno zażądał podtarcia tyłka,
>>>> co
>>>> mamusia zaraz uczyniła
>>>>
>>>> następnie nie umywszy rąk podała deser, a dziecku dała do ręki jakieś
>>>> ciastko ( też nie umył rąk )
>>>>
>>>> nocnik cały czas stał i parował...
>>>>
>>>> dopiero jak mój mąż zauważył " czy TO musi tu stać ?", to wynieśli
>>>> nocnik
>>>> do łazienki
>>>>
>>>> Co myślicie o takim wychowaniu dziecka ??? jak jest u was ? też kupa na
>>>> środku, przed telewizorem ?"
>>>
>>> Skoro tak postępują- to przecież oznacza, że wielu ich znajomych to
>>> akceptuje. Nie twierdzę, że mi się to podoba- ale tak jest. Mój starszy
>>> syn
>>> raz miał tylko pampersy- bo ich wtedy w Polsce w ogóle nie było.
>>> Pieluszki
>>> zawsze gotowaliśmy (i tetrowe i flanelowe). Część pieluch suszyła się na
>>> szybko w domu, a reszta- w suszarni. Przychodzili znajomi, kuzyni- i
>>> stwierdzali, że u nas "nie pachnie dzieckiem". O co chodziło? Proste:
>>> oni
>>> wszyscy posiusiane pieluchy po prostu płukali i suszyli. Prali tylko te
>>> z
>>> kupą. Stąd te zapachy (jak takie posikane, tylko płukane pieluszki schły
>>> w
>>> mieszkaniu).
>>> Czy uważasz, że mieliśmy nie odwiedzać nikogo?
>>
>> Nie no, Chironie, rozwlekasz temat za bardzo już.
>
> Też prałam i gotowałam WSZYSTKIE pieluchy, a gdyby ktoś powiedział do mnie
> tak jak do Ciebie, to na pewno skrzętnie wykorzystałabym tę (świetną
> przecież) okazję do odpowiedzi w rodzaju "Jak to "nie pachnie
> dzieckiem"? -
> pewnie macie na myśli brak zapachu moczu z pieluch, bo dziecko generalnie
> pachnie inaczej niż jego mocz". No nie ma opcji!
> Chyba wiesz, że bym to zrobiła :-)
No ale czy nie oznaczało by to jeśli nie końca Waszych relacji- to ich
znacznego ochłodzenia?
--
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
68. Data: 2015-01-07 01:08:27
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?Dnia Tue, 6 Jan 2015 23:54:29 +0100, Chiron napisał(a):
>> Tak ja to rozumiem.
>
> Nie, w żadnym razie- NIE. Zakaz sprzedaży alkoholu jest prawny. Zakaz wstępu
> z nieletnimi- a cóż to ma znaczyć? Od początku: te sale to wymysł Zachodu.
> Tam takie są. Po prostu: wstęp tylko dla ludzi- nawet z dziećmi, ale z
> wyłączeniem małych.
> I nie podciągniesz tego pod nakaz noszenia garnituru. To
> ZAWSZE oznacza dyskryminację.
Sorry, a jak rozumiesz zapis "Film od lat 12"? Czy nie jako dyskryminację?
Jeśli ktoś CHCE wejść z niemowlakiem, to co, nie wolno?
A w ogóle po co są jakiekolwiek zakazy ludziom KULTURALNYM? - wg mnie mają
one odniesienie tylko wobec niewychowanych, bo ich nieświadomość WYMAGA
zakazów dla zachowania norm.
Ale chyba nie ejst z tym aż tak źle, bo jakoś do teatru czy filharmonii
nikt zdrowy na umysle nie zabiera niemowlaka, a jesli w ogóle dziecko, to
takie,które jest wdrożone i umie się tam zachowac. I ręczę, że nawet gdyby
komuś to w chwili zaćmienia przyszło do głowy, nie miałby (podejrzewam, że
niestety NA RAZIE...) pretensji, gdyby został wyproszony z sali koncertowej
czy teatralnej widowni z powodu karmienia piersią czy też z powodu
czynności związanych z przewijaniem podczas trwania koncertu/spektaklu...
33333-]
> Nie chodzi już o to, na co można się zgodzić:
> np kobieta ma do dyspozycji salę, gdzie przewinie dziecko (choć z tym
> karmieniem piersią to IMO przesadzasz).
Nie, uważam, ze nie przesadzam. Nie chodzi mi o samo dobro obserwatorów,
ale i o dobro dziecka. Nie rozumiesz tego, że dziecko POWINNO być karmione
w warunkach intymności i względnej ciszy, bez obcych dźwięków? Restauracja
ani inny ogólnodospępny przybytek tego nie zapewnia. Swiadomi ludzie o tym
wiedzą i tego unikają, niepotrzebne im są jakiekolwiek zakazy, bo takie
zakazy im jako ludziom kulturalnym tylko ubliżają, traktując ich
potencjalnie i pre facto jako bydło jakieś, co nie umie się zachować. I ja
np własnie z tego powodu (a nie z powodu wydumanej dyskryminacji) nie
miałabym ochoty widzieć takich zakazów na drzwiach lokali.
> Chodzi o to, że nie wolno w ogóle
> wchodzić tam z małymi dziećmi. I w tej "liberalnej" Europie wielu nie może
> się nasłodzić tym wynalazkiem. Natomiast DOKŁADNIE tak samo można uzasadniać
> zakaz wstępu cyganów. No bo popatrz, ilu jest namolnych, zaczepia gości,
> kradnie. To dajmy zakaz wstępu na drzwiach- po sprawie.
Po co? - wystarczy odpowiedni hmmm... pracownik przy drzwiach, sprawa
ogólnie znana i stosowana w swiecie, służąca wręcz bezpieczeństwu i
komfortowi gości lokalu. Prestiż lokalu tylko wzrośnie. Absurdalne jest
obwieszanie drzwi zakazami na wszelkie niepożądane ewentualności, przeciez
w końcu braknie powierzchni 33333-]
> Tylko że- w tych
> krajach, gdzie funkcjonują "strefy bez dzieci"- za np "strefę be cyganów" w
> 5 minut zamknęli by właścicielowi lokal- a lewacy pewno i spalili.
> I tu- odpowiedź na gruncie naszej kultury jest prosta: WŁASNOŚĆ. Skoro to
> jest pana Iksińskiego- to tam on rządzi i wpuszcza każdego, kto mu się
> podoba. Innych nie musi. Tyle, że wtedy nikogo nie powinien zdziwić zakaz
> wstępu dla kobiet, mężczyzn, mańkutów, etc.
Anienie, bowiem te akurat sprawy reguluje konstytucja w zapisie o równości
wszystkich obywateli itp., zatem właściciel lokalu może być prawnie wezwany
do odpowiedzialności za segregację. Powiesz, że niemowlęta to też
obywatele? - no ależ właśnie lokale NIE SĄ dla nich przeznaczone, czyż nie?
Nie ma zatem w zakazie łamania prawa.
> No ale socjaliści wyrzekają się swojego dziedzictwa- to mamy problem nie do
> rozwiązania
Ale po co tu polityka -nie wiem. Tu wystarczą proste zasady taktu i
współżycia społecznego, zeby sprawę załatwić.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
69. Data: 2015-01-07 01:11:20
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?Dnia Tue, 6 Jan 2015 23:55:37 +0100, Chiron napisał(a):
> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:7l95l0v3c146.9p4e8ja90crc.dlg@40tude.net...
>> Dnia Tue, 6 Jan 2015 23:25:25 +0100, XL napisał(a):
>>
>>> Dnia Tue, 6 Jan 2015 23:04:27 +0100, Chiron napisał(a):
>>>
>>>> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>>>> news:13y53vn4l0jbx.13xv158i1s60e.dlg@40tude.net...
>>>>> Dnia Tue, 6 Jan 2015 22:09:55 +0100, XL napisał(a):
>>>>>
>>>>>>> No dobrze. Może i tu kobieta przesadziła. A co sądzisz o tym:
>>>>>>> http://blog.posbistro.com/child-free-zone-restauracj
e-doroslych/
>>>>>>
>>>>>> Dokładnie to:
>>>>>>
>>>>>> "Na forum internetowym jednego z polskich portali trafiliśmy na
>>>>>> ciekawą
>>>>>> wypowiedź mamy dwójki dzieci, która przyznaje, że rozumie niechęć
>>>>>> gości
>>>>>> restauracji względem dzieci.
>>>>>>
>>>>>> - Jetem mamą 2 dzieci (7 i 9 lat) i sama jestem przerażona zachowaniem
>>>>>> rodziców z dziećmi w lokalach. Uważam, że jeśli dzieci nie są w stanie
>>>>>> zachowywać się normalnie (w miarę cicho) i ładnie jeść, to nie powinny
>>>>>> być
>>>>>> zabierane do restauracji. Wcale się nie dziwię, że jest to
>>>>>> frustrujące.
>>>>>> Dla
>>>>>> mnie też jest, choć jestem mamą - Mama."
>>>>>
>>>>> I polecam także to:
>>>>>
>>>>> http://f.kafeteria.pl/temat/czy-wasze-dzieci-tez-rob
ia-kupe-na-srodku-pokoju-przy-gosciach-p_4275433
>>>>>
>>>>> " ciotka Klotka i spółka 2009.11.09 [09:09]
>>>>>
>>>>> Witam , jestem mamą 2,5 letniego synka, praktycznie nie korzystamy już
>>>>> z
>>>>> pampersów ( zakładam mu na noc, na dłuższe wyjścia itp. ).
>>>>>
>>>>> Ładnie woła na nocnik, czasem tylko muszę mu przypomnieć. Od początku
>>>>> uczyłam małego, że TE sprawy załatwia się w łazience i nocnik nie ma
>>>>> prawa
>>>>> przekroczyć jej progu. Następnie wylewamy zawartość do sedesu,
>>>>> opuszczamy
>>>>> deskę, spłukujemy, myjemy ręce itp. Uczę go samodzielnego podcierania
>>>>> pupy,
>>>>> czasem muszę potem poprawić, ale synek jest bardzo zadowolony z
>>>>> samodzielności.
>>>>>
>>>>> Ostatnio byliśmy u dalszych znajomych, też mają synka prawie 4
>>>>> letniego.
>>>>> Nagle pod koniec obiadu mały głośno zawołał : " KUPA", po czym pobiegł
>>>>> do
>>>>> łazienki, radośnie przytargał nocnik do salonu, ustawił na środku,
>>>>> przodem
>>>>> do gości i najwyraźniej dumny z siebie zasiadł na tronie... jego
>>>>> rodzice
>>>>> od
>>>>> razu rozpoczęli gadkę o tym jaki to on samodzielny, duży i czy nasz też
>>>>> już
>>>>> tak umie itp...
>>>>>
>>>>> po dłuższej chwili rozniósł się okropny smrodek..., mały podniósł się,
>>>>> o
>>>>> mało nie wywalił zawartości na dywan i głośno zażądał podtarcia tyłka,
>>>>> co
>>>>> mamusia zaraz uczyniła
>>>>>
>>>>> następnie nie umywszy rąk podała deser, a dziecku dała do ręki jakieś
>>>>> ciastko ( też nie umył rąk )
>>>>>
>>>>> nocnik cały czas stał i parował...
>>>>>
>>>>> dopiero jak mój mąż zauważył " czy TO musi tu stać ?", to wynieśli
>>>>> nocnik
>>>>> do łazienki
>>>>>
>>>>> Co myślicie o takim wychowaniu dziecka ??? jak jest u was ? też kupa na
>>>>> środku, przed telewizorem ?"
>>>>
>>>> Skoro tak postępują- to przecież oznacza, że wielu ich znajomych to
>>>> akceptuje. Nie twierdzę, że mi się to podoba- ale tak jest. Mój starszy
>>>> syn
>>>> raz miał tylko pampersy- bo ich wtedy w Polsce w ogóle nie było.
>>>> Pieluszki
>>>> zawsze gotowaliśmy (i tetrowe i flanelowe). Część pieluch suszyła się na
>>>> szybko w domu, a reszta- w suszarni. Przychodzili znajomi, kuzyni- i
>>>> stwierdzali, że u nas "nie pachnie dzieckiem". O co chodziło? Proste:
>>>> oni
>>>> wszyscy posiusiane pieluchy po prostu płukali i suszyli. Prali tylko te
>>>> z
>>>> kupą. Stąd te zapachy (jak takie posikane, tylko płukane pieluszki schły
>>>> w
>>>> mieszkaniu).
>>>> Czy uważasz, że mieliśmy nie odwiedzać nikogo?
>>>
>>> Nie no, Chironie, rozwlekasz temat za bardzo już.
>>
>> Też prałam i gotowałam WSZYSTKIE pieluchy, a gdyby ktoś powiedział do mnie
>> tak jak do Ciebie, to na pewno skrzętnie wykorzystałabym tę (świetną
>> przecież) okazję do odpowiedzi w rodzaju "Jak to "nie pachnie
>> dzieckiem"? -
>> pewnie macie na myśli brak zapachu moczu z pieluch, bo dziecko generalnie
>> pachnie inaczej niż jego mocz". No nie ma opcji!
>> Chyba wiesz, że bym to zrobiła :-)
> No ale czy nie oznaczało by to jeśli nie końca Waszych relacji- to ich
> znacznego ochłodzenia?
Trudno, ludzi kulturalnych jest na świecie dosyć i warto ich szukać, więc
jeśli nie okażą się nimi akurat jedni znajomi, to być moze jacyś inni -
życie jest zbyt krótkie i nie polega na katowaniu się towarzystwem ludzi,
którzy nie liczą się z moim komfortem w podstawowym zakresie, że tak
delikatnie okreslę :-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
70. Data: 2015-01-07 11:22:38
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?XL
Dnia Mon, 5 Jan 2015 21:21:39 -0800 (PST), Rewolucja napisał(a):
> No proszę wystarczyło pominąć że reporterka klnąca na przewijających to feministka
A ty tu co? Nawet nie czytam twoich wypocin, ani tego, co tam i gdzie
pomijasz. A choćby to byłi sam prezydent Komorossssssski (a może
zwłaszcza...), to mam zdanie niezmienne na temat organizowania gościom
dziecięcej sralni przy stole.
Ta, zaraz była histeria o wody płodowe, obraza porodów porodowych, a kible to spisek
masonów i żydów homoseksualnych, a wszystko rude i islamskie. Jak mogła, to istny
Dzichat, aby rodzica z biednym dzieckiem w pampersie prześladować i to publicznie w
publicznej restaracji, to abordowaniem zalatuje, takim zawsze dzieci prześladują, od
gendera tak rodziców przytulających pociechy chłostają. Matku bosku, cywilizacja
śmierci.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |