Data: 2000-09-04 10:06:19
Temat: Re: Có? - mam problem - jestem frajerem i to ?a?osnym, ale odpowiedzcie cokolwiek
Od: Piotr Kujawa <p...@f...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Mon, 4 Sep 2000 09:46:39 +0200 , "Aleksander Nabaglo"
<...@w...krakow.pl> wrote:
>
>Zatem jesli nieunikniona konsekwencja niedorzalosci
>jest koniecznosc stalego udowadniania innym
>(najzczesciej kobietom), kim sie jest;
>to miara dojrzalosci jest
>zdolnosc zrzucenia z siebie tej powinnosci.
>Czyli w kontekscie mesko-damskim, mezczyzna,
>ktory potrzebuje od kobiety czegos wiecej,
>niz jej ciala, musi potrafic wyegzekwowac od
>niej "dowod", ze jest ona "kims" a nie "czyms"
>(zanim sie zaangazuje).
Ostatnio tez uwazalem ze moge kontrolowac swoje zaangazowanie i ta
"kontrola" odbija mi sie czkawka od jakis trzech tygodni.
Nie wiem jak wyobrazasz sobie taki dowod, bo zapewniam cie ze opinia o
jakiejs kobiecie jako "kims" lub "czyms" moze byc bardzo mylaca.
Mam tutaj taka sytuacje ze powaznie zwatpilem we wlasne mozliwosci
rozroznienia miedzy tymi stanami. Poznajesz np. laske z ktora ci sie
rewelacyjnie rozmawia, widzisz w niej drugiego czlowieka i nagle ona
ulega umizgom faceta ktory:
a) robil to dla zabawy (tak sadze)
b) deklaruje ze traktuje kobiety jak suki (czesciowo jest to poza)
c) dziewczyna raczej negatywnie sie wyrazala o pewnych istotnych
cechach tego kolegi. Mojego bylego kolegi.
Wyjasnien jest kilka. Ogolnie rzecz biorac naleza do dwoch grup:
a) Facet namieszal jej w glowie, trafil w czuly punkt i dziewczyna
jest tu ofiara wlasnej naiwnosci i instynktow.
Czyli mamy "cos"
b) Pasuja do siebie i sa siebie warci, a jej taka sytuacja odpowiada.
Czyli "ktos" ale za to inny niz myslalem.
To sa jednak tylko teoryjki, a prawdy nie dowiem sie szybko (o ile w
ogole).
Tak naprawde jednak wydaje mi sie ze to rozrozniene mozna zrobic
dopiero po fakcie, a i tak mozna sie pomylic bo zawsze ma sie
ograniczone pole widzenia. Zawsze !
Mnie jakos nie przekonuje to co napisales.
Piotr
|