Data: 2000-06-13 18:15:55
Temat: Re: Co robić?
Od: Tomasz Holdowanski <m...@U...friko2.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Deep inside the Matrix, convinced that Mon, 12 Jun 2000 08:45:26 GMT
is the real date, "AniaS" <A...@p...onet.pl> has written
something quite wise. But she wasn`t the one.
>Nie wiem o kim piszesz ale ja nie mam jeszcze dzieci, a mężowi bardzo na tym
>zależy.
>Prawdę mówiąć chciałam jeszcze z dwa lata po ślubie być wolna.
>Wina jest raczej po mojej stronie i nie wiem czy mam walczyć o swoje dalej,
>czy sobie odpuścić.
>
Sluchaj, dziecko to sprawa was dwojga. Jesli nie jestes gotowa,
powiedz to swojemu mezowi. Jesli nie bedzie chcial zrozumiec i bedzie
dalej naciskal, coz... moze powinnas zastanowic sie nad wniesieniem
pozwu rozwodowego. Moze to przywroci goscia do pionu. To ostre
zagranie, ale jesli ulegniesz i urodzisz dziecko wbrew swojej woli, to
tak jakby to malzenstwo juz przestalo istniec. Zawsze bedzie zal i
rozmyslania "co by bylo, gdyby...". Narodziny dziecka to w pewnym
sensie koniec Twojego zycia. Pamietaj o tym i nie daj sie zlamac
egoizmem meza. Zwiazek oparty na przymusie w jakiejkolwiek sprawie nie
ma szans powodzenia; przykro mi to mowic, ale jesli raz ulegniesz,
bedziesz ulegac juz zawsze, a dziecko bedzie smycza i obroza,
trzymajaca Cie w tym zwiazku. Inna sprawa - jesli nie mozesz ufac
swojemu mezowi, to co Ty, do kurwy nedzy, robisz jeszcze u jego
boku?!? Jesli chcesz mu dac szanse, odstaw pigulki i zaloz spirale.
Ale juz widze, ze ten zwiazek nie przetrwa dlugo.
Pozdrawiam i zycze szczescia (mimo wszystko).
Mordazy von BinHex.
Odpowiadajac USUN-TO. z mojego adresu. Albo...
mailto:m...@p...onet.pl.
ZAWSZE JEST JESZCZE NADZIEJA
NA OGOLNOSWIATOWY KATAKLIZM.
--
Własna strona WWW, w 5 minut, bez znajomości HTML - http://wizytowka.pl
|