jangr pisze:

>>>Jeżeli ludzie, którzy byli jedną wielką chorobą przez całe swoje życie
>>>i nagle pod wpływem diety choroby zaczęły ustępować, ja się
>>>im nie dziwię. Rozumiem ich. Co w tym dziwnego. Dziwne by było,
>>>gdyby w takim przypadku mówili o nim źle i go zwalczali.
>>>Ale w naszym kraju byłoby to jednak możliwe zważywszy,
>>>że taka cecha narodowa jest nam bardzo bliska. Zawiść. :-(
>>
>>Wiesz, Ty promujesz tutaj "wdziecznosc" w rodzaju tej, jaka odczuwaja w
>>stosunku do o. Rydzyka sluchacze Radia Maryja. Taka, ktora popycha ich do
>>bezwzglednego szkalowania kazdej osoby, ktora osmieli sie Ojca Dyrektora
>>chocby slowem skrytykowac. Rzeczywiscie, mamy odmienne standardy
>>okazywania wdziecznosci.
>
> Ja PROMUJĘ? Napisałem, że rozumiem. Nie ma różnicy pomiędzy
> promowaniem a rozumieniem?

Dobrze, nie dziwi Cie. A mnie dziwi, ze mozna okazywac wdziecznosc
poprzez kopanie kogos innego. Ale moze masz racje z ta mentalnoscia Polakow.

> Niektórzy są tak zachwyceni nagłym
> ozdrowieniem, że wprost nie mogą uwierzyć w to, co się stało.

Rozumiem, ze ze wszystkimi robiles wywiady? A co z tymi mlodymi i
zdrowymi, ktorzy rowniez wojuja w obronie swietej sprawy? Za co sa tak
bardzo wdzieczni?

> Nigdy nie byłeś chory i cierpiący, więc ich nie rozumiesz.

Aspirujesz do roli grupowego jasnowidza? Nie wiem co na to Krystyna. Do
twojej wiadomosci: bywalem chory i cierpiacy, rozumiem uczucie
wdziecznosci, jak i wiele innych ludzkich uczuc, ale nie pojmuje tej
optymalnej zawzietosci, zacisnietych zebow, slepej nienawisci do
wszystkiego, co inne, prezentowanych tutaj. Zadna inna grupa wyznawcow
czegokolwiek nie obrzucila mnie nigdy takim stekiem wyzwisk i pomowien
tylko dlatego, ze poddalem w watpliwosc elementy skladowe ich doktryny.
Zadziwiajace, jak wielu jest wsrod optymalnych ludzi niedojrzalych do
publicznej debaty, nieokrzesanych, agresywnych. Takich zachowan nie
usprawiedliwia nawet wyleczenie ze wszystkich chorob swiata, bo czlowiek
tak cudownie uzdrowiony powinien poswiecic podarowany mu czas na
afirmacje zycia, a nie na dzialania na rynsztokowym poziomie, majace
godzic w innych ludzi.