> A mój mąż ma lewe ręce do roślinek, ale zawsze pyta się czy zatrzymać się
> przy szkółce /choć sama sobie mogę podjechać, tylko niby dla czego?/
oddaje
> własny portfel i cierpliwie czeka, aż przybiegnę cała w skowronkach /choć
> nie rozumie dla czego/ zapakuje wszystko do samochodu i.. zapyta, czy na
> pewno nie chcę czegoś jeszcze zakupić. Potem cierpliwie taszczy wszystko
do
> miejsca przeznaczenia i ulatnia się :)
> Dziwny jakiś taki, nie?
>
> Pozdrawiam Halina
>
Kliniczny przypadek ale może jeszcze do uleczenia:-)))

Pozdrawiam
Skryba

Ps. No to jak chciałaś Magdę dobić to chyba się Tobie udało. Tylko po co?
Chcesz dziewczynę do ciężkiego stresu doprowadzić?:-)))