Data: 2012-03-16 12:23:53
Temat: Re: Czeszki
Od: medea <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2012-03-15 22:56, Ikselka pisze:
> Oczywiście to są bardzo ogólnie opisane moje refleksje. Ta scena
> zawiera w sobie znacznie więcej. Np to, że z pewnych sytuacji nie ma
> wyjścia tak po prostu - że kiedy się decyduje na życie po "ciemnej
> stronie", to przyjaźń (i w poprzednich scenach filmu miłość, rodzina,
> zwykłe ludzkie relacje) traci rację bytu, bo nie da się pogodzić tych
> dwóch światów i przychodzi i tak chwila, kiedy trzeba wybierać, a
> najboleśniej jest, kiedy dla dobra bliskich trzeba samemu umrzec lub
> kogoś zabić, czasem anwet kogoś kochanego. Ta scena pokazuje własnie
> to oraz skomplikowanie świata męskiej przyjaźni - w nim zadanie
> śmierci przyjacielowi i pogrążenie tym samym siebie w rozpaczy gorszej
> od smierci bywa najwyższym jej dowodem. Może odebrałeś ją jako prosty
> schemat - wyrok na przyjacielu albo własna śmierć? Ja absolutnie nie.
Interpretacja interpretacją - swoją drogą Twoja wydaje mi się tak samo
prawdopodobna - ale to nie od niej (ani nie od przesłania) akurat zależy
moja ocena tego filmu. Dla mnie film po prostu nie był przekonujący - i
ze względu na grę aktorską, i ze względu na nudny (w moim odczuciu)
scenariusz, w którym jedyne "ożywienie" przynosiły sceny brutalności, a
TYCH samych w sobie nie lubię.
>
> Nie wyrokuję o "Róży". Po prostu ją lekceważę w sensie pomijam, bo mój
> bagaż przeżyć, w tym tych z "mocnego kina" już jest pełen, starczy mi.
> Chodzę teraz najchętniej na mało wstrząsające... komedie :-)
No to IMO miałaś pecha, że wyczerpałaś ten bagaż "Chrztem". W "Róży"
pomimo niekwestionowanej brutalności jest też dużo swoistego piękna, o
którym już wcześniej wspominałam. Czego w "Chrzcie" nie było ani trochę.
>
> Oczywiście pójdę jeszcze na coś naprawde mocnego, jak poczuję się
> silniejsza.
Potrafię to zrozumieć i nie namawiam w takim razie.
Nie drwij jednak następnym razem, i nie lekceważ emocjonalnego odbioru u
innych.
Ewa
|