Data: 2009-12-29 22:58:35
Temat: Re: Czy Was (qwa) poje...chało - ZA PRZEPROSZENIEM
Od: tren R <t...@n...sieciowy>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2009-12-29 23:30, medea pisze:
> tren R pisze:
>> Chiron pisze:
>
>>> Po przeczytaniu tego, co napisałeś- rodzi się u mnie pytanie: a gdzie
>>> był tata?
>>
>> a hulał sobie za młodu, pił i panienki podrywał :)
>> a potem już było za późno i stosuje strategię wycofywania się na z
>> góry upatrzone pozycje. jak zresztą zaobserwowałem - to częste u
>> facetów w starszym wieku - nie mieszają się do zagmatwanych rodzinnych
>> relacji, których nitki trzymają w rękach ich zaangażowane żony :)
>
> Też tak miałam właśnie się wtrącić i o tatę Twojego zapytać. Bo może
> mama Twoja jego w Tobie widziała? Może nie do końca była
> szczęśliwa/spełniona w tym małżeństwie? A rodzeństwo miałeś?
>
> Myślę sobie o tej sytuacji i wiesz, oczywiście Twoja mama źle robiła z
> tym szpiegowaniem, śledzeniem, dopatrywaniem się zła itd, ale w tym
> wszystkim można znaleźć taki pozytyw, że z pewnością wyrastałeś w
> poczuciu, że jesteś dla niej bardzo ważny. Poświęcała Ci mnóstwo uwagi i
> gotowa była włożyć w to masę swojej energii. To jest coś w sumie bardzo
> istotnego IMO.
być może trochę inaczej to odczuwają kobiety.
dla mnie to była totalna inwigilacja i wyrastałem raczej w poczuciu, że
ja tam się zupełnie nie liczyłem - ważne było tylko to, aby mama
zaakceptowała moich znajomych czy moje zainteresowania.
zdecydowanie było to negatywne doświadczenie. maksymalnie negatywne jak
dla mnie.
moją siostrę w zasadzie udało jej się zniszczyć.
wyszła za mąż na szczęście - choć jest 10 lat starsza ode mnie, to
zrobiła to później niż ja, będąc już na progach depresji
"staropanieńskiej". i pomimo obiektywnie braku większych problemów
życiowych i zdecydowanej umiejętności asertywnego podejścia do moich
rodziców (czytaj: żądania pomocy niezależnie o której porze dnia i nocy,
przynieś, wynieś pozamiataj, przyjedź do mnie bo się źle czuję itd itp -
a bagatela, maja już prawie po 70 lat i kursują co chwila 140 km w jedną
mańkę) - więc pomimo braku problemów, zaczyna się psychicznie rozsypywać.
dochodzi do tego, że trzeba ja brać do łózka i przytulać bo ma napady
paniki. i to się zdaje nasilać.
oni nawet nie wiedzą w jak chorym tkwią systemie.
jedyną matczyną receptą dla mnie i dla całego świata jest modlitwa i
kościół co niedziela.
"mówię ci, idź do kościoła, a wszystko się ułoży".
siostra chodzi i jakoś się nie układa...
a ojciec?
ojciec jest w porzo :)
gdyby nie matka, miałby złote życie spełnionego emeryta.
moja matka czasami mówi coś w rodzaju:
"może to tak jest, że ty kiedyś mi dawałeś popalić, a teraz ja ci
oddaję" - i już proszę, fantastyczne usprawiedliwienie.
matka potrafiła pół nocy zarwać i budzić mojego ojca, trując mu dupę, że
pewnie jestem w jakiejś sekcie, albo że się gdzieś spedaliłem niechybnie.
on będzie święty, za to co z nią ma.
> Dla porównania Ci powiem, że ja jako 16-latka nie dająca sobie sama ze
> sobą rady miałam któregoś dnia taki napad, że strasznie mamę prosiłam,
> wręcz terroryzowałam, że koniecznie muszę iść do jakiegoś psychologa,
> żeby mi pomógł. To nie był jakiś głupi kaprys, bo ja naprawdę wtedy
> czułam, że się rozlatuję jakoś wewnętrznie. I wiesz, że ona to wtedy
> zbagatelizowała. Tzn. przestraszyła się może trochę na początku, ale w
> sumie rozeszło się to jakoś po kościach, już nawet nie pamiętam jak. I
> to nie było dobre, bo to było jak zamiecenie pod dywan.
to wydaje mi się jest pewien incydent, na który twoja mama zareagowała
rzeczywiście niezbyt trafnie. ale czym innym jest ciągła atmosfera
totalnego zła, o które byłem posądzany od złej reakcji w jakiejś sytuacji.
> A Twoja mama w sumie podejmowała konfrontację, walczyła o Ciebie - fakt,
> że z wiatrakami, ale może to ten typ, który musi walczyć, żeby żyć?
tak, to typ, który musi coś robić, żeby żyć.
walka w obronie wiary, krzewienie wiary - to jej idee fixe.
jest misjonarzem.
i do mnie przyjeżdża na misje.
--
http://www.lastfm.pl/music/Tu+i+Teraz/16+Minut
|