Data: 2009-12-29 23:09:23
Temat: Re: Czy Was (qwa) poje...chało - ZA PRZEPROSZENIEM
Od: tren R <t...@n...sieciowy>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2009-12-29 23:43, Chiron pisze:
> Użytkownik "tren R" <t...@n...sieciowy.> napisał w wiadomości
> news:hhdu0t$1h8$1@news.onet.pl...
>> W dniu 2009-12-29 22:09, Chiron pisze:
>>
>>>>> Jednak w tej chwili to, co moim zdaniem należało by zrobić- to swoje
>>>>> relacje "przepracować". Polega to na tym, na czym chyba polega cała
>>>>> terapia (ok, możesz mieć dość terapii)- na zrozumieniu, dlaczego, na
>>>>> zobaczeniu, gdzie i jak się to przenosi na relacje z innymi ludźmi
>>>>> (napiszę może bezczelnie- na 100% przenosi się, nawet, jak teraz tego
>>>>> nie dostrzegasz), a wtedy będziesz mógł to zmienić-i
>>>>> co_jest_w_tym_najważniejsze_to_przebaczyć_sobie_i_je
j. A wtedy
>>>>> zobaczysz, co jeszcze masz w życiu do zrobienia, "przepracowania", i
>>>>> znów ruszysz w Drogę Mandali:-)- i tak do końca życia:-)
>>>>
>>>> gadasz tak uczenie, a tymczasem to proste jest.
>>>> traktujmy dzieci tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani.
>>>> co nadto jest od złego pochodzi :)
>>
>>> Napewno potrafisz? Ok. Poza tym- czy to, co dała Ci Twoja mamusia- było
>>> w 100% złe?
>>
>> gdzieś twierdzę, że potrafię?
> no tu: gadasz tak uczenie, a tymczasem to proste jest. traktujmy dzieci
> tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani.
nie, twierdzę, że zasada jest prosta. tylko tyle.
kiedyś brałem udział w rekrutacji na agentów ubezpieczeniowych - jako
rekruter. razem ze mną osoba z firmy ubezpieczeniowej - stary wyjadacz.
robiłem różne scenki z klientami i patrzyliśmy co ci nasi kandydaci
wymyślą. i kiedy mieliśmy już za sobą kilkunastu mniej czy bardziej
udanych absztyfikantów, trafił nam się kolega, który, jak to się mówi -
"ani be, ani me, ani kukuryku". ale to ni w ząb nie kumał!
już mu instrukcję kilka razy podawaliśmy, już za rękę prowadziliśmy,
byle tylko chłopaka do finału doprowadzić.
ale mój współrekruter nie zdzierżył nagle. po kórymś tam z kolei baranim
spojrzeniu rekrutowanego, porwał instrukcje w rękę i machając nią przed
oczami tego biedaka, krzyknął zdenerwowany:
"ale chłopie?! cóż tu kurwa jest trudnego?! toż to jest proste jak
ruchanie!"
i widzisz chiron - ja ci to mówię - to jest chłopie proste jak ruchanie.
ale nigdzie nie napisałem, że jestem w tym świetny, comprende?
>> gdzieś twierdzę, że 100% złe?
>>
> Nie. Jednak odniosłem takie wrażenie. Napisałem tak celowo: aby zwrócić
> Twoją uwagę na to właśnie.:-)
a to mylny błąd zrobiłeś :)
>> z czym się nie zgadzam?
>> z powiedzeniem się zgadzam. nie zgadzam się z definiowaniem owocu w
>> jedynie słuszny chironowy sposób.
> Wiesz, raz- to porównanie tylko. Dwa- ok- idźmy za tym. Podchodzimy do
> danej sytuacji życiowej z całym swoim balastem uprzedzeń, emocji, pędu
> ku śmierci- całym mentalnym "śmietnikiem". Jest on efektem lat
> pielęgnowania. Spotka się kilka takich "mentalnych śmietników" (choć np
> trudno tak nazwać to, co otacza Mistrza Duchowego)- i to, co się między
> nimi zadzieje- to efekt ich oddziaływań. Próbowałem Ci to wytłumaczyć na
> wiele sposobów. Rozumiem ludzi, którzy tego nie rozumieją- bo sam wielu
> rzeczy nie rozumiem. Jednak nie wszystko można prosto wytłumaczyć- i
> zależy to nie tylko od umiejętności tłumaczącego- ale także od...tego, w
> którym "miejscu" jest ten, któremu się tłumaczy. W podobnych jak ta
> sytuacjach- jak sięspotykam z niezrozumieniem - odpuszczam. Bo po co?
> Dalsze tłumaczenie najczęściej powoduje tylko głębsze niezrozumienie-
> czego efektem bywają nierzadko kpiny (nie: żarty)- więc po co dalej
> dyskutować? Jeśli naprawdę Cię tak interesuje ta koncepcja- przecież
> obecna we współczesnej psychologii- zapewne znajdziesz odpowiednią
> lekturę- choć i ona Ci chyba za wiele nie wytłumaczy (chyba, że wtedy
> uwierzysz autorytetowi autora).
dobra chiron, jak dla mnie to już są rejony, w których mój mentalny
śmietnik zaczyna wirować i gówno rozumiem.
> Poza tym- przepraszam, ale to Twój błąd logiczny: nie dyskutuje się z
> definicją. Owszem, możesz powiedzieć: "ta definicja jest zła. Zapodaję
> swoją". Możemy się spierać, czy ona jest bardziej przydatna- ale z samą
> definicją? Poza tym- ja się nie upieram przy niej. Proszę Cię, podaj swoją.
czego definicja? owocu?
to napisałem jak widzę różnicę naszego pojmowania.
ty widzisz owoce tutaj po wymianie kilku postów.
ja mogę je widzieć po kilku latach.
>> ok, to ci podpowiem, że ja przeważnie w realu w większości sytuacji
>> byłem outsiderem :)
>>
> No i?...Może po prostu w realu coś Ci przeszkadza, żeby być tak
> odbieranym? Może warto to "coś" poszukać? Może to po prostu mylne,
> negatywne wyobrażenie o sobie samym- no nie wiem- to Twoja sprawa:-)
ja lubię być outsiderem, po prostu :)
--
http://www.lastfm.pl/music/Tu+i+Teraz/16+Minut
|