Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Czy homoseksualiści powinni adoptować dzieci ?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Czy homoseksualiści powinni adoptować dzieci ?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 163


« poprzedni wątek następny wątek »

71. Data: 2005-09-23 15:00:40

Temat: Re: Czy homoseksualiści powinni adoptować dzieci ?
Od: "jbaskab" <j...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

>jbaskab <j...@o...pl> napisał(a):
>
>> Skoro wszttko chcesz udowadniać:
>> Udowodnij, proszę, tezę że przyznanie praw adopcji dzieci parom
>homoseksualnym
>> _na pewno_ nie wpłynie negatywnie na dzieci przez nie adoptowane.
>
>:-) Kompromitujesz sie takimi stwierdzeniami. Wiesz juz dlaczego?
>
>Nie dowodzi sie *tez negatywnych*, lecz *pozytywne*. Nie dowodzi sie
>*nieistnienia* lecz *istnienie*.


Nie jesteśmy na wykładach z logiki.
Jeżeli ktos mi daje zabawkę dla dziecka dwuletniego to tam pisze ze jest
bezpieczna, czyli nie istnieje zagrożenie dla malucha.

Jeżeli dla Ciebie jest problemem zrozumieć pytanie intuicyjnie i musisz je
mieć postawione w sposób logiczny, to postaw je sobie sam, wg podanego powyżej
wzoru. Mnie się nie chce. Wybacz.

--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


72. Data: 2005-09-23 15:16:41

Temat: Re: Czy homoseksualiści powinni adoptować dzieci ?
Od: "jbaskab" <j...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Kira:

>W zasadzie o ile mi wiadomo, to pary _monogamiczne_ maja sie u nas
>swietnie, biora sluby i owszem, adoptuja dzieci... ;> Tak ze na moje
>oko, to w kazdym dowolnym spoleczenstwie to wlasnie glownie one
>przejmuja role rodzicow :>
>
>Przemysl to pytanie jeszce raz, ze szczegolnym uwzglednieniem uzytego
>tu pojecia "monogamia" ;)

Trzy godziny snu plus osiem pracy to zabójstwo dla moich szarych komórek:).
Powinnam nosić przy sobie miernik odcinajacy zasilanie do komputera gdy
stwierdzi zbyt mały poziom rozumku:)

jest dla mnie zabójstwem
>> U homoseksualistów:
>> Dwóch tatusiów tłumaczy córeczce na czym polega okres
>
>No mi akurat tato tlumaczyl, a mame mialam ;) Przezylam :)
>
>> jakie podpaski są najlepsze, jak się wkłada tampony
>
>Naprawde ktos Ci to musial tlumaczyc...? Podziwiam.

Cóż, człowiek ma instynkt bardzo upośledzony, bociany może nie muszą się uczyc
jak do tej afryki dolecieć, ale człowiek głupi jest, oj głupi;)

>
>> i jakie są pigułki hormonalne.
>
>Od tego jest lekarz...

a widzisz, a ja na ten przykład lekarzom nie ufam za grosz.
Mam powody. I mało tego - dzięki mojej matce parę razy uniknęłam grubych
wpadek (nie ciązowych;)

>I nie uwazasz, ze jednak facet bedzie lepiej to wiedzial? ;)
>Gej bo gej, ale jednak nadal facet... :)

a nie wolałabyś usłyszeć wersję dwóch stron?:)


>No ale dobra: sugerujesz, ze samotne osoby plci obojga nie moga
>wychowywac dzieci, bo bedzie brakowalo wzorca? Lekka paranoja?

spiasałam się już chyba wystarczająco do QB

>> Nie, bo tam rola matki (kobiety) i ojca (mężczyzny) była
>> zdefiniowana. Tyle, że inaczej niż u nas. I podtrzymywana.
>
>Tylko wiesz, u nas te role juz od dawna sie zmieniaja jak diabli
>i aktualna mama i tata niewiele ma wspolnego z tymi sprzed 50 lat.
>Zwiazki sie zmieniaja, wzajemne uklady w nich sie zmieniaja, role
>plci tez sie zmieniaja. Tradycyjna rola mezczyzny 'polujacego'
>jest z powodzeniem realizowana przez kobiety, ktore to mialy sie
>ogniskiem domowym zajmowac.

tym niemniej ciągle jest to dwioje ludzi płci odmiennej:)

>I relacje emocjonalne tez sie zmieniaja. Nie zatrzymasz tego.
>
>> Wmówić chociażby to, że dzieciom jest wszystko jedno czy maja
>> mamusie czy nie
>
>No przeciez dzieci par homoseksualnych _maja_ i mamusie i tatusia.
>Tyle ze z jakichs powodow ta mamusia czy tatus sie wypieli, albo
>stalo im sie kuku, albo costam. Ale istnieja lub istnieli, i ten
>dzieciak o tym przeciez wie. Tyle ze wychowuje sie teraz z mama
>albo tata i partnerka/-em mamy albo taty.
>

Ja jestem przeciwna rozwiązaniom systemowym, które otwierają furtkę adopcjom
dzieci przez pary homoseksualne. A nie za odbieraniem własnych dzieci
homoseksualistom.

Aska
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


73. Data: 2005-09-23 15:37:34

Temat: Re: Badania blizej zidentyfikowane.
Od: "quasi-biolog" <q...@W...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

jbaskab <j...@o...pl> napisał(a):

> wszytko miło ładnie, ale o ile zdołałam sie zorientować po pobieznym
> przejrzeniu są to badania na temat naturalnych dzieci par homoseksualnych,

Z tego co ja zdolalem sie zorientowac po rownie (a moze i bardziej) pobieznym
przejrzeniu - nie bylo to tam (ani w referencjach) sprecyzowane; a jesli
nawet, to co z tego?

1) Wiekszosc adopcji zadanych przez homoseksualistow tyczy sie biologicznych
dzieci partnera.

2) Stanowisko kompetentnych w tej dziedzinie gremiow jest jasne.

3) Temat naszej dyskusji dotyczyl: "wplywu wychowania przez przedstawicieli
tylko jednej plci na rozwoj mentalny dziecka". Jesli nawet uprzesz sie, aby
doprecyzowac "... przedstawicieli tylko jednej plci zyjacych w zwiazku
homoseksualnym..." to:
Praca pokazuje, ze w swietle danych zebranych w trakcie 30 lat (i dziesiatek
prac na ten temat) NIE MA ZADNYCH PODSTAW ABY POSTULOWAC ISTNIENIE INNEGO
WPLYWU NIZ W PRZYPADKU PAR HETEROSEKSUALNYCH.

O to wlasnie chodzilo! Czyz nie? Dalej bedziesz obracac kota ogonem, "kocie"? ;->

> a
> nie adoptowanych. Ich sytuacja, podejrzewam może się różnić od sytuacji
> dziaciaków adoptowanych.

Jestes w stanie uzasadnic to czymkolwiek, poza swoim chciejstwem?

> Ale wielkie dzięki- poczytam dokładniej.

Jest taka potrzeba, nie szkoda czasu (tego jest naprawde duzo)? Czujesz sie
kompetentna (w zakresie metodologii, statystyki itp.) do kwestionowania
wnioskow autorow i tych co sie pod nimi podpisali?

No i jak bedzie: zweryfikujesz swoj poglad, czy nadal bedziesz zakuta pala,
ktora idzie w zaparte i kreci zapuszczajac sie coraz dalej poza terytoria
logiki...?


pozdrawiam
quasi-biolog



--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


74. Data: 2005-09-23 16:53:26

Temat: Re: Czy homoseksualiści powinni adoptować dzieci ?
Od: gazebo <g...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

jbaskab wrote:
>
>
> kocie, nie dobijaj mnie.


:) chyba wypadlem z rytmu, to 'kocie' to jest takie skocz po piwo?
--
careful with that axe Eugene!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


75. Data: 2005-09-24 03:09:15

Temat: Re: Czy homoseksualiści powinni adoptować dzieci ?
Od: "quasi-biolog" <q...@W...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Ave!

Na wstepie musze Ci powiedziec, ze popelniasz straaaszliwe bledy logiczne
(wybacz, ale w tej chwili nie pamietam ich nazw a nie chce mi sie szukac)!
Dowodzi to tego, ze albo nie potrafisz poprawnie rozumowac, albo stosujesz
jakies ukryte zalozenia (ktorych ja nie znam, przez co Cie nie rozumiem) albo
umyslnie stosujesz perfidnie erystyczne sofizmaty. Nie wnikam...

Najpowazniejszym Twoim bledem, jest to ze *bronisz innej tezy niz ta, ktora
zostala na poczatku postawiona*!

Dyskusja zaczynala sie tak [***- oznacza miejsce wprowadzenia omawianego bledu]:

<cite>
> Dziecko powinno mieć ojca i matkę.
q:
Na jakiej podstawie to zakladasz? W historii ludzkosci, w roznych kulturach
funkcjonowaly bardzo rozne systemy rodzinno-wychowawcze. Jestes w stanie
ocenic, ktory z nich jest lepszy od ktorego?
j:
Rzeczywiście. Dziwne założenie. Zawsze przecież mozna sklonować.
q:
Rzniesz glupa?
j:
A jak myślisz?
Wszystkie przykłady które podałeś w jakimś poście &#8211; tych innych społeczeństw:
czy w którymś pani przejmowała ojcowską rolę pana, a pan matczyną rolę pani?***
Wychowywanie, zdaje się wszędzie, uwzględniało podział na role kobiety i
mężczyzny, odgrywane odpowiednio przez kobiety i mężczyzn. Czy weźmiemy pod
uwagę harem, czy Spartę, czy wychowywanie przez grupę rówieśniczą. W
przypadku par homoseksualnych masz do czynienia z zaburzeniem tych ról. Fakt,
faktem, że dzisiaj usiłuje nam się wmówić, że kobieta to 100% mężczyzna.
Ciekawe więc skad transseksualiści na tym świecie.
q:
A co to niby ma znaczyc: "rola ojcowska" i "rola matczyna"? Zeby w ogole zadac
to pytanie, powinnas zaczac od zdefiniowania tych pojec.
Chodzi o to, ze w bezposrednim wychowaniu dzieci w roznych systemach bardzo
rozny udzial maja rozne plci. Tyle.
</cite>

Autor watku twierdzi, ze:
"Dziecko powinno miec ojca i matke" - co rozumiem jako: "Aby umysl dziecka
rozwinal sie prawidlowo, musi byc ono wychowywane zarowno przez ojca jak i matke."

Ja zapytalem, o podstawy takiego twierdzenia, domyslnie przypuszczajac, ze
takich podstaw autor nie ma.
Jako argument za swoim przekonaniem zwrocilem uwage, ze w historii ludzkosci
istnialy rozne systemy wychowawcze, oprocz systemow w ktorym matka i ojciec
wspolnie wychowuja dziecko. Pozniej podaje ich przyklady: osoby samotnie
wychowujace dzieci, dzieci wychowywane przez nianki, haremy, Sparte, indian
Yanomamo, ogolny system peer-rearing a takze - bog wie po co Ci potrzebne -
przyklady zwierzece.
Gdyby twierdzenie autora bylo prawdziwe, nalezaloby oczekiwac, ze u dzieci
wychowywanych w systemie innym niz matka+ojciec bedziemy stwierdzac wiecej
dysfunkcji umyslowych. Stwierdzenie takowych roznic dostarczyloby podstaw (ale
jeszcze nie przesadzajacych dowodow) do twierdzenia autora. Zapytalem wiec,
czy moze ktos zaproponowac system porownawczy, ktory moglby wykazac ewentualne
roznice. Nikt takowego systemu nie zaproponowal, zatem twierdzenie autora
pozostalo jak dotad bezpodstawne.

Z dodatkowym - bardzo mocnym - wsparciem do moich zastrzezen przyszly wyniki
przytoczonych badan, zatwierdzonych przez kompetentne gremia (American
Psychological Association, American Psychiatric Association, American Academy
of Pediatrics), wskazujacych, wskazujacych ze w swietle obecnie posiadanych
danych nie ma podstaw by stwierdzic, iz dzieci wychowywane przez pary
homoseksualne doznaja jakiegokolwiek uszczerbku umyslowego.

W zwiazku z czym stwierdzam:
NIE MA PODSTAW BY TWIERDZIC, ZE WYCHOWANIE DZIECKA PRZEZ OJCA I MATKE JEST
NIEZBEDNYM WARUNKIEM JEGO PRAWIDLOWEGO ROZWOJU UMYSLOWEGO.


Ty, miast ustosunkowac sie do mojego stwierdzenia i argumentow za nim
przemawiajacych krecisz cos belkotliwie o jakichs "rolach
ojcowskich/matczynych", co nie ma zwiazku (albo przynajmniej wystarczajaco
jasno takiego zwiazku nie wykazalas) ani z twierdzeniem autora, ani z moimi do
niego zastrzezeniami. Probujesz dowodzic czegos, czego nasza dyskusja w tym
punkcie nie dotyczy. I to wlasnie jest Twoj glowny blad logiczny.

Bralem pod uwage takze to, ze nie zrozumialem Twojego toku rozumowania i/lub
nie ujawnilas mi jakichs swoich ukrytych zalozen. Dlatego tez poprosilem Cie o
zdefiniowanie zastosowanych pojec i doprecyzowania wywodu. Jak widac na
zalaczonym obrazku, na nic sie to zdalo...


W obec tego proponuje powrot do prawidlowego nurtu dyskusji, w ktorym masz za
zadanie obalic moja twierdzenie, mowiace ze:
NIE MA PODSTAW BY TWIERDZIC, ZE WYCHOWANIE DZIECKA PRZEZ OJCA I MATKE JEST
NIEZBEDNYM WARUNKIEM JEGO PRAWIDLOWEGO ROZWOJU UMYSLOWEGO.

W tym celu mozesz obrac trzy drogi:

1) Udowodnic, ze podawane przeze mnie przyklady (peer-rearing, haremy, osoby
samotnie wychowujace itd., czy wreszcie pary homoseksualne z zacytowanych
prac) w nie sa dobrymi przykladami *systemu wychowawczego innego, niz wspolne
wychowanie dziecka przez matke i ojca*.
Oczywiscie, wykazujac to nie obalisz jeszcze mojego twierdzenia, ale nieco je
oslabisz.

2) Zaproponowac sposob porownawnania rozwoju umyslowego dzieci wychowywanych w
roznych systemach wychowawczych i za jego pomoca wykazac, ze dzieci wychowane
w systemie innym niz matka+ojciec sa w wiekszym stopniu uposledzone umyslowo
niz dzieci wychowane w systemie matka+ojciec. Przy tym porownaniu musisz takze
dowiesc, ze to wlasnie roznice w systemie wychowawczym, a nie jakies inne
czynniki, sa przyczyna roznic w rozwoju umyslowym dzieci.

3) Wykazac istnienie jakichs podstaw do twierdzenia autora przy jednoczesnym
obaleniu moich zastrzezen (pkt. 1 lub 2).


Mam nadzieje, ze teraz rozumiesz jakim torem powinna pojsc dalsza dyskusja.
Zgadzasz sie na to? Kontynuacje dotychczasowej mozemy sobie darowac, nie mniej
jednak po krotce sie do niej ustosunkuje aby wskazac Ci bledy w rozumowaniu,
ktore tam popelnilas.



jbaskab <j...@o...pl> napisał(a):

> >Przykro mi, ale obawiam sie, ze Twoje definicje sa logicznie niepoprawne
> >(calkowicie nieinformatywne) - to tzw. definicje tautologiczne.

> kocie, nie dobijaj mnie.

Ad personam.

> Co jeszcze mam Ci zdefiniować i w jaki sposób?

Juz nic. Nie ma to znaczenia.

> Dasz
> wytyczne?

Gdyby mialo to znaczenie dalbym Ci "wytyczne" napisane drukowanymi literami.
Ale skoro nie ma, to proponuje jedynie zapoznanie sie z zasadami formulowania
definicji:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Definicja
(ze szczegolnym uwzglednieniem podrozdzialu: 5.2 Podstawowe błędy w
definiowaniu/5.2.2 Definicje nieinformujace).

> Bo każesz mi definiować rzeczy oczywiste, które większość rozumie
> intuicyjnie

Metne rozumienie "intuicyjne" jest niewystarczajace na potrzeby tej dyskusji.

> a cały twój wysiłek idzie nie w zrozumienie ale w udowodnienie
> logicznosci lub nielogiczności fraz.

Twoich fraz nie da sie zrozumiec wlasnie dlatego, ze sa nielogiczne.

(ciach)

> >> * Szczegółowy zakres obowiązków wchodzących w skład roli "matczynej" i
> >> roli "ojcowskiej" był uzależniony od rodzaju społeczeństwa.
> >> "tradycyjny" &#8211; uznawany za _normę_ w _danym_ społeczeństwie.

> >A tym zastrzezeniem pograzasz ja (definicje) jeszcze bardziej. Wynika z
> >niego,
> >ze "tradycyjnie rola przypisywana mężczyznom/kobietom, związana z opieką" to
> >zmienna, za ktora mozna wstawic cokolwiek.

> nie, kocie - piszę wyraźnie:
> "za _normę_ w _danym_ społeczeństwie"

I wlasnie dlatego ja pograzasz...
"Dane" - oznacza *dowolne* spoleczenstwo historyczne, wspolczesne a takze
kazde hipotetyczne przyszle.

> w starozytnym egipcie była taka,
> w starozytnej sparcie taka.
> Nie rozmawiamy o abstrakcyjnym bycie. Ja nie definiuję pojęcia w oderwaniu od
> rzeczywistości. Bo definicje mnie nie obchodzą. Obchodzi mnie stan faktyczny.

I nie widzisz do jakiego absurdu tym sposobem dochodzisz?
Cywilizacja egipska istniala przed powstaniem spartanskiej. Stosujac Twoj tok
rozumowania ("przy definiowaniu rol matczynych/ojcowskich interesuje mnie stan
faktyczny") uniemozliwilabys definiowania rol na nowo - rodzacej sie
cywilizacji Dorow/Spartan narzucilabys "jedyna sluszna" egipska definicje rol
rodzicielskich...

> >Ergo:
> >"Rola ojcowska/matczyna" nie jest absolutna, obiektywna lecz czysto
> >arbitralna. Rownie dobrze mozna arbitralnie przyjac, ze moga je odgrywac
> >rodzice jenoplciowi. I z tym to sie z grubsza zgadzam, ale Ty sama chyba juz
> >nie, co?
>
> Nie, bo na samym poczatku zdefiniowałam w definicji, której chyba nie
> zrozumiałeś:
> rola przypisywana _mężczyznom_
> rola przypisywana _kobietom_

Tak, tylko w swoich tautologicznych definicjach nie wyjasnilas na czym owe
role maialyby polegac. I w tym caly problem. Ale mam nadziej, ze juz to
rozumiesz, bo nie chce mi sie tlumaczyc, bo to i tak teraz nie jest istotne.

Poza tym, z Twojego rozumowania ni jak nie wynika, ze np. dwoch gejow -
*mezczyzn* - nie mogloby wychowywac dziecka odgrywajac *role dwoch ojcow*.
Nie dowodzisz wszak, koniecznosci wychowywania przez uklad *matka+ojciec* lecz
jakies metne twierdzenie, ze "role matki i ojca maja byc zachowane". Ok, beda
zachowane nawet przez ojcow gejow...


> >No to sama odpowiadasz na swoje pytania:
> >Dziewczynki wychowywane sa przez cale zycie przez jedna plec (matke).
> >Chlopcy do lat 7 wychowywani sa przez jedna plec (matke), powyzej 7 lat - tez
> >przez jedna plec (ojca).
> >Masz doskonaly przyklad funkcjonalnego systemu wychowawczego jednopciowego, w
> >ktorym obie plci jednoczesnie nie zajmuja sie dziecmi.
>

> Naprawdę nie widzisz różnicy?
> że nie chodzi tylko o to że dziećmi zajmuje się mamusia czy tatuś?

Chodzi o to, ze *mamusia* lub *tatus* moga wychowac dziecko rownie dobrze jak
*mamusia+tatus*. O nic wiecej w tym punkcie nie chodzi.

> Ale że
> wychowanie dzieci w takim a nie innym systemie społecznym utrwala ten >system?

O czym Ty mowisz???!!!

> Że jest podział - i to wyraźny na rolę mężczyzn i kobiet?

Gdzie/kiedy? Za "krola Popiela" czy dzisiaj? Za "krola Popiela" podzial rol
rodzicielskich byl (matka wychowywala tylko corki i synow do lat 7, ojciec -
tylko synow powyzej lat 7), dzisiaj nie ma. Twierdzisz, ze za "krola Popiela"
dzieci wychowywane byly lepiej niz dzisiaj, z powodu wyraznego podzilu na role?

> I jakiekolwiek by
> one nie były :
> 1. są powielane przez następne pokolenia

Widocznie nie do konca, skoro z czasem role sie zmieniaja...

> 2.
> są zdefiniowane. Kobieta to- mężczyzna tamto. Czasem nawet "to" i "tamto"
> to jest to samo:)

A dzisjiaj nie sa zdefiniowane. I co?


> >(rozumiem, ze mialas na mysli "monoplciowe", nie monogamiczne)
> >A dlaczego upierasz sie przy akurat _parach_? Jaka jest roznica gdy dziecko
> >wychowuje 1, 2, 3, 15 kobiet? 1 (np. osoba samotnie wychowujaca dzieci) moze,
> >15 (np. harem, grupa dziecieca) moze, ale 2 (lesbijki) juz nie?

> Bo chciałabym, abyś wykazał, że nie jest to nowum- pary homoseksualne, które
> bedac kompletnie nieproduktywne przejmują opiekę nad cudzym potomstwem.

A dlaczegoz to mialbym to wykazywac? Przeciez to nie bylo przedmiotem tej
dyskusji! Mialem jedynie wykazac, ze system *matka+ojciec* nie jest jedynym
systemem wychowawczym, ktory istnial w historii ludzkosci. I to wlasnie wykazalem.

> Upieram się przy parach ponieważ one tworzą _specyficzny związek_,
> charakteryzujacy się pewnymi wartościami, odmiennymi od tych, którymi jeszcze
> kieruje się, i kierowała w przeszłości wiekszość.

Nic nie rozumiem z powyzszego zdania ;-(

> Bo w częsci społeczeństwa
> ciągle tego typu związki budzą obrzydzenie.

I co z tego??? We mnie (a jakby nie patrzec, jestem "czescia spoleczenstwa")
obrzydzenie budzi pogarda dla zasad logiki - czy to znaczy, ze nalezy takich
jak Ty likwidowac? ;-)

> Darujmy sobie poprawność
> polityczną.

I Ty MI zarzucasz uleganie politycznej poprawnosci???!!! LOL! ;DDD

> I powołujesz się na inne sytemy wychowawcze, nie takie dokładnie-
> ale przyblizone. A ja twierdzę że "podobne" jest bardzo dalekie, w tym
> przypadku, od "takiego samego".

A ja twierdze, i ufam, ze juz sie ze mna zgodzisz, ze Ty w tym miejscu
bredzisz nie na temat.

> wróć uwagę na jedno: wszystkie te "systemy rodzinne" tworzą społeczeństwa, są
> odtwarzalne z pokolenia na pokolenie, powielają się. Oczywiście do pewnego
> stopnia.

I jaki to ma zwiazek z czymkolwiek? Zwlaszcza z problemem "czy mamusia lub
tatus jest rownie dobry jak mamusia+tatus"?

Dlaczego "odtwarzalnosc" systemow rodzinnych ma byc warunkiem prawidlowego
rozwoju umyslu dziecka?
Dlaczego uwazasz, ze rodzice homoseksualisci nie zapewniliby owej
"odtwarzalnosci" a rodzice heterosekualisci - tak?

> Problem jest jeden- którego, widzę, kompletnie nie rozumiesz.

To bardzo zle widzisz...

> Wychowanie
> polega na wpajaniu pewnych wartości, sposobu patrzenia na świat- to nie tylko
> papu, picie i ubranko.

Dlaczego uklad *inny niz mama+tato* mialby zapewniac owe sprawy gorzej niz
uklad *mama+tato*?



> >Dlaczego moze byc na zwierzatkach? Dopuszczasz takie odlegle ekstrapolacje?

> bo nie wierzę, że znajdziesz wśród ludzi:)

To co mialem znalezc (systemy wychowawcze *mama LUB tato*) znalazlem i u ludzi
i u zwierzat. Bez problemu.

> >Ogromna wiekszosc ssakow wychowywana jest wylacznie przez matki. Czesc ryb
> >(plawikoniki, pielegnice, cierniki) i ptakow - wylacznie przez ojcow.
> >U ogromnej wiekszosci gatunkow rodzice w ogole nie zajmuja sie >potomstwem...

> Tym niemniej żadne z tych stworzeń nie zmienia ról matka/ojciec.

Nie rozumiem? Na czym mialoby polegac "zmiana rol matka/ojciec"? Sa obojnaki,
sa zwierzeta zmieniajace plec, sa organizmy rozmnazajace sie bezplciowo, sa
gatunki majace wiecej niz 2 "plci"...

> >Co Ci daje ta wiedza?

> widzę:). Że nie jesteśmy takim popierdzielonym ekstermum w przyrodzie:)

A coz masz przez to na mysli?


> >.. oraz pewnie rodzinach rozbitych/owdowialych, gdzie tylko jedno z rodzicow
> >wychowuje dzieci.
> >Dlaczego nie mowimy? Bardzo wielu ludzi bylo/jest w tym systemie
> >wychowywanych.

> Dlatego, że nikt nie dykutuje nad prawem do opieki nad dziećmi _rodziców_.
> Nawet w parach gejowskich.

Mylisz sie. Zabrania sie homoseksualistom adopcji dzieci swoich partnerow.

> I o zdarzeniach losowych. Rozmawiamy o prawie do
> opieki dla homoseksualistów nad _cudzym potomstwem_.

Tak. Np. nad potomstwem swojego partnera...


> >1) Jakie taka wiedza ma znaczenie samo w sobie?

> Daje dziecku pewną tozsamość - dziecko ma świadomość tego, że rodzina jest
> związkiem mężczyzny i kobiety. Ma jasno okreslone role.

Sugerujesz nastepujaca implikacje:
[dziecko nie ma okreslonej roli] => [znaczy, ze nie jest dzieckiem kobiety i
mezczyzny]

Wybacz, ale ten brak logiki jest wrecz zenujacy...


> >A co do Twojej prosby:
> >Jesli Cie nie zadowalaja przyklady, ktore sama podalas to dorzuce jeszcze
> >system wychowawczy indian Yanomamo, o ile dobrze pamietam.
> >Po wiecej szczegolw i ogolow odsylam np. tutaj:

> ciagle nie jest to wychowywanie przez pary homoseksualne.

Bo nie mialy to byc takie przyklady. Mialem pokazac inne systemy wychowawcze
niz *matka+ojciec*. I pokazalem.


> >> >2) Dlaczego uwazasz, ze maja byc takie "swiete i niezmienne"? (uzasadnij)

> >> Nie uważam że mają być święte i niezmienne- bo się zmieniają.
> >Swietnie, wiec w czym problem?

> Ale są to ciągle role kobiece i męskie:)

?

> >> Ale dziecko ma
> >> prawo wychowywać się w rodzinie w której będzie widziało różnice między
> >> kobietą i mężczyzną, i ma święte prawo do tego aby się ich uczyć i aby
> >> korzystać z nich.

> >Prawo - jasne. Ale nie *obowiazek* jakby chcialo wielu konserwatystow.
> >Ma tez identyczne prawo wychowywac sie w rodzinie jednoplciowej.

> Ależ pierniczysz.

Nie chce nazywac tego co Ty piszesz. Wystarczajaco ilosc naleznych - jak na
jedna grupe - zuzyl cbnet... ;-)

> Jaki obowiązek?

Taki, ze dziecko ma obowiazek byc wychowane w systemie matka+ojciec, bo w
innym nie ma prawa.

> Po prostu nie widzę powodu dla którego miałoby się pozbawiać ich tego prawa > w

Nikt ich tego prawa nie pozbawia. Prawo do adopcji nadane parom
homoseksualnym, nie odbierze prawa do adopcji parom heteroseksualnym...


> >> U homoseksualistów:
> >> Dwóch tatusiów tłumaczy córeczce na czym polega okres, jakie podpaski są
> >> najlepsze, jak się wkłada tampony, do czego służą wkładki higieniczne i
> >jakie
> >> są pigułki hormonalne. Oraz jak należy się malować na prywatkę i co
> >> najbardziej działa na chłopaków.

> >Dlaczego widzisz (i wmawiasz ludziom) w tym jakikolwiek problem???
> >(BTW: co "dziala" na chlopakow chybna jednak lepiej wiedza tatusiowie niz
> >mamusie...)

> Nie widzisz w tym problemu?

Zadnego.

> A w praktyce przećwiczyłeś?

Co? Samoedukacje seksualna? Tak.

> Matkę i ojca miałeś, czy nie?

Mialem. Ale nie od nich dowiedzialem sie o okresie, podpaskach i pigulkach. A
wiedzialem otych sprawach juz w 2-3 klasie podstawowki.

> Widziałeś jak synowie samotnych matek garną sie do przyszywanych tatusiów? Ja
> widziałam.

Widzialem tez synow matek niesamotnych garnacych sie do innych niz ojcie/matka
ludzi. I co z tego?

> Widziałeś smyków włóczacych się za dziadkami?

Twierdzisz, ze dzieci wychowywane przez homoseksualistow nie mialyby dziadkow?
LOL!

> >> Oczywiście dzieci mogą się zawsze wychowywać same. I wyrosnąć na ludzi.

> >Jesli wychowanie sprowadzasz do przekazania wyzej wspomnianej
> >wiedzy/umiejetnosci - nie ma w tym zadnego problemu! Podejrzewam, ze owa
> >wiedze/umiejatnosci wiekszosc dziewczynek zdobywa jednak nie od rodzicow...

> A widzisz....czasami bywa inaczej

A czasami nie. I co z tego? Da sie rownie dobrze i tak, i tak.


> >> No i podaj mi najpierw systemu w którym monopol wychowawczy ma jedna płeć,
> >> niezależnie od płci dziecka.

> >Masz wyzej. Zadowolona?

> no nie bardzo. Odpowiedziałeś na moje pytanie, tyle że mi się zle sformułowało
> pytanie:)

:-) To juz o to do mnie nie mozesz miec pretensji...


> Poza tym, kto powiedzial ze w przypadku par homoseksualnych jedynie "rodzice"
> >beda mieli wylacznosc na kontakt z dziecmi? Reszta rodziny (ciotki, babki
> >etc.) tez istnieje...

> aha. Społeczeństwo nam sie zmienia. Zauważyłeś? Rodzin pokoleniowych ubywa. On
> ona i pies to ostatnio standart.

W sensie - mieszkajacych pod jednym dachem. Jesli nie mieszka sie pod jednym
dachem, takze mozna miec kontakt z rodzina. Nie wierzysz?

> >> I nie tyle jedna płeć co _para_

> >Zupelnie pojac nie moge, dlaczego liczba opiekunow jednej plci ma tu
> >jakiekolwiek znaczenie. No i ze 2 to liczba najgorsza...

> Nie liczba opiekunów, tylko stosunki jakie panują pomiedzy opiekunami.
> Bo to jak tatuś odnosi się do mamusi ma wpływ na to jak synek bedzie odnosił
> się do dziewczyny,

Na jakiej podstawie tak uwazasz?

> a to jaki jest tatuś miewa wpływ na to, kogo wybiera
> córeczka na małżonka.

Na jakiej podstawie tak uwazasz?

Sugerujesz, ze homoseksualisci z reguly zle sie do siebie odnosza? A ich
dzieci wybieraja niewlasciwych partnerow? Na jakiej podstawie tak uwazasz?

> >> Nie, bo tam rola matki (kobiety) i ojca (mężczyzny) była zdefiniowana.
> >Tyle,
> >> że inaczej niż u nas. I podtrzymywana.

> >A u nas mamy konstytucyjne i obyczajowe rownouprawnienie plci i swietnie
> >obywamy sie bez ustawowo "zdefiniowanych" rol plciowych. Przeszkadza Ci to?
> >Zawsze mozesz wyemigrowac do Arabii Saudyjskiej czy wcielic sie do sekty
> >Amiszow...

> No i znowu powinnam bbbbardzo brzydkich słów użyć;):
> mamy zdefiniowane role. Tatuś - mamusia.

Czyzby? To wreszcie te role zdefiniuj!

> Para mieszna. Nawet w konstytucji.

Gdzie?

> Równouprawnienie płci to nie zrównanie rol tatusiów i mamusi.

No to wreszcie wyjasnij jakie to role!

> Potwierdzone 90%
> deklarowanym katolicyzmem.

Co potwierdzone?

> >Rozumiem, ze miala to byc aluzja pod moim adresem. Niestety - chybiona...
> >
> >Ja niczego nie "wmawiam", lecz wskazuje watpliwosci i domagam sie uzasadnien
> >do tez, ktore sa powszechnie wmawiane przez takich jak Ty. Masz watpliwosci -
> >przeczytaj jeszcze raz, to co pisalem.

> nie, kocie- nie chybiona.

Wybacz, ale ja chyba lepiej od Ciebie wiem czy wmawiam czy nie...

> Oczywiscie zawsze możesz jej nie przyjąć:).
> Wmawianie- może mieć rózne postacie. Choćby użycie słowka " rzekomy":)

To chyba poslugujemy sie roznymi definicjami wmawiania...


> >> Na
> >> podstawie teorii ewolucji

> >Obok Praw Termodynamiki to jedna z solidniejszych podstaw w naukach
> >przyrodniczych. Lekcewazenie jej swiadczy o skrajne ignorancji...

> teoria ewolucji nie tłumaczy jednak np. tego że sznurówka właśnie mi się
> rozwiązała.

ROTFL! ;DDD Teorie naukowe maja to do siebie, ze maja okreslony zakres
stosowania. Ludzka psychika miesci sie w zakresie TE, a sznurowka - nie.

> Teorią ewolucji, jak każdą teorią nalezy sie posługiwać z głową i

Czego Ty nawet nie probujesz...

> mieć swiadomość że teoria to teoria a nie pewnik.

I co to ma znaczyc, poza tym, ze nie masz bladego pojecia o tym czym sa a czym
nie sa teorie naukowe?


> >Przykro mi, ze nie moge ich blizej zidentyfikowac. Ty natomiast, nie opierasz
> >sie na ZADNYCH podstawach i na ZADNYCH badaniach, a jedynie na wishful
> >thinking...

> O!
> Przepraszam Ciebie bardzo: doświadczeń i badań na temat rodziny, związków
> dwojga ludzi płci odmiennej jest od zatrzęsienia. Przyznaję nie studiuję.
> Dookoła siebie na codzień widzę wyniki eksperymentów: wystarczy że zapukam do
> sąsiadów, popatrzę na siebie czy na koleżanke jedną z drugą, czy kolegę
> jednego z drugim.

Rece opadaja...
Nie dziwie sie, ze masz tak - za przeproszeniem - na..mieszane we lbie, jesli
swoje wyobrazenie o rzeczywistosci budujesz *wylacznie* w ten sposob...

> A o homoseksualistach wychowujących dzieci ktos słyszał?

Owszem. Sama mozesz przeczytac w publikacji, ktora Ci dostarczylem.

> Wiesz jaki jest
> główny mój problem w dyskusji z Tobą?: nie ma wokół mnie homoseksualistów.
> Gdybym chciała podawać psychologiczne argumenty z braku doświadczeń musiałabym
> sie opierać na stereotypach, a one są jedynie negatywne.

Nie. Opierac sie powinnas na danych publikowanych w periodykach naukowych.
Hierarchia SCI tej grupy do czegos przeciez zobowiazuje...

> >> aaaa. ważne: poważnie traktować ludzi, nie to co mówią.

> >Wytlumacz mi, jaka jest roznica.

> Ktoś mówi że jest Napoleonem. Mogę z nim rozmawiać- i rozmawiam, słuchając
> tego o czym mi on opowiada, ale niekoniecznie wierzę mu że jest napoleonem.

Rozumiem przeto, ze "niepowazne" traktowanie ludzi polega po prostu na
nierozmawianiu z nimi?


pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia w nowej odslonie dyskusji
quasi-biolog


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


76. Data: 2005-09-24 03:24:47

Temat: Re: Czy homoseksualiści powinni adoptować dzieci ?
Od: "quasi-biolog" <q...@W...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

jbaskab <j...@o...pl> napisał(a):

> Nie jesteśmy na wykładach z logiki.

Szok! Opadniecie rak...
Ech... Rozumiem przeto, ze nie czujesz sie w obowiazku do stosowania zasad
logiki w wypowiedziach???


> Jeżeli dla Ciebie jest problemem zrozumieć pytanie intuicyjnie

Nie w tym jest problem. Problem jest taki, ze takich pytan (tj. prosb
udowodnienia nieistnienia) nie powinno sie zadawac.

Onus probandi zwykle jest po stronie gloszacego tezy pozytywne.

pozdrawiam
quasi-biolog


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


77. Data: 2005-09-24 10:42:30

Temat: Re: Czy homoseksualiści powinni adoptować dzieci ?
Od: "EvaTM" <e...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "quasi-biolog" <q...@W...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:dh2g0r$km4$1@inews.gazeta.pl...

/.../

Mam kilka pytań, gb...:

Po co właściwie ta adopcja?

Czy (jeśli nieszczęśliwy los tak zrządził, że jedno z rodziców
okazało się post factum homo), nie może wychowywać go drugi
rodzic sam lub w związku hetero?

A jeśli nie może, to po co ma go adoptować partner homo?
Czemu to służyć ma?

Partner matki/ojca nie musi adoptować dziecka drugiego z partnerów
by tworzyć "rodzinę".
Sama miałam ojczyma, wcale nie będąc adoptowaną.
Po co? Mój naturalny ojciec przecież żył i żyje do tej pory.

Nie widzę w takiej adopcji żadnej korzyści dla dziecka.
Możesz mi ją wskazać?


Komu proponowane przez ciebie prawo miałoby służyć;
"rodzicom adopcyjnym" czy dziecku?

Jakie to sytuacje są nie do przebrnięcia bez adopcji?

Jeśli powiesz o wywiadówkach i odwiedzinach w szpitalu ;),
to wg mnie są to argumenty śmieszne, w stosunku do problemu,
jakie to dziecko miałoby w grupie rówieśniczej (i związanych z tym
problemów adaptacyjnych do czasu pozostawania w "rodzinie",
ale i później - jako 'naznaczone piętnem homoseksualizmu').

Przypuszczam, że powiesz coś w rodzaju "co nas nie zabije,
to nas wzmocni", ale to nie jest dla mnie argument.
Populacyjnie, ewolucyjnie, byś może traumy dziecięce są korzystne
- eliminują osobniki psychicznie słabsze (to zdaje się chciałeś
powiedzieć w swoich wątkach 'ewolucyjnych'?

Ponieważ jednak nie wyznaję poglądu, że wszystko co bardziej
wrażliwe w dzieciństwie, to powinno zginąć - uważam wręcz,
że dzieci wrażliwe (jeśli pozwoli się im na harmonijny rozwój)
są solą ziemi i wyrastają z nich najwartościowsze w sensie *człowieczeństwa*
jednostki, to metoda "giń lub walcz" jest dla mnie miarą bezduszności i głupoty.
Każde dziecko ma prawo by zapewnić mu warunki jak najmniej traumatyzujące
i zapędy dorosłych, którzy chcą na nim eksperymentować powinno się ograniczać,
nie zaś uprawniać.

Jeśli powiesz coś o dziedziczeniu po partnerze homo matki/ojca,
to można chyba zapisać swój majątek również komuś, kogo się nie ma "w papierach"?
Nie można??
Kurcze...
No więc zmieńmy prawo w tym kierunku, by można było.


Czy ty sam chciałbyś, żeby wychowywała cię para homo;
dwie matki lub dwóch ojców?
A jeśliby nawet nieszczęsny los sprawił, że tak by się
to czy chciałbyś wpisywać
we wszystkich 'urzędowych/ paszportowych/ skarbowych papierach':_"imię ojca:
Stefan",_ "imię matki:_
Bonifacy"?_.....

Jeśli tak, uzasadnij dlaczego chciałbyś!

Przypuszczam, że większość ludzi wolałaby nie.
W tym ja.


Tak więc pytanie moje brzmi:
Komu i czemu miałoby to prawo (adopcji przez homoseksualistów) służyć?
Dziecku czy im samym?

Dlaczego tobie osobiście na takim prawie zależy?

Czy dziecko niepełnoletnie uważasz za przedmiot,
który nie ma prawa decydować o sobie?

Może jakaś ogólnokrajowa ankieta/badanie/referendum?
Hmm......?

Nie uważasz, że tak byłoby uczciwiej?

A może uczciwość wobec innych (w tym dzieci) masz gdzieś?
A jeśli tak, to gdzie? ;)

E.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


78. Data: 2005-09-24 12:04:53

Temat: Re: Czy homoseksualiści powinni adoptować dzieci ?
Od: "niezbecki" <s...@p...acn.wawa> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "EvaTM" <e...@i...pl> napisał w wiadomości
news:dh3aag$7q8$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Użytkownik "quasi-biolog" <q...@W...gazeta.pl> napisał w
> wiadomości news:dh2g0r$km4$1@inews.gazeta.pl...
>
> /.../
>
> Mam kilka pytań, gb...:
>
> Po co właściwie ta adopcja?
<snip>

O, to się dobrze składa, bo ja też mam parę :):

Które różnice są dla Ciebie ważniejsze:

między dobrym, a złym człowiekiem, czy między heterykiem/heteryczką, a
gejem/lesbijką?

między dobrym, a złym związkiem, czy między związkiem męsko-damskim, a
jednopłciowym?

Oraz:

jaką motywacją kierują się generalnie rodzice adopcyjni z rodzin
męsko-damskich?

Paff


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


79. Data: 2005-09-24 13:35:31

Temat: Re: Czy homoseksualiści powinni adoptować dzieci ?
Od: "quasi-biolog" <q...@W...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

EvaTM <e...@i...pl> napisał(a):

> Mam kilka pytań, gb...:

Prosze bardzo.

> Po co właściwie ta adopcja?

Dla zrownania praw homoseksualistow z prawami heteroseksualistow. Bez prawa do
adopcji homoseksualisci czuja sie dyskryminowani i maja problemy z
realizowaniu sie jaki rodzice.

> Czy (jeśli nieszczęśliwy los tak zrządził, że jedno z rodziców
> okazało się post factum homo), nie może wychowywać go drugi
> rodzic sam lub w związku hetero?

Moze. Ale, jesli bedzie mial na to wylacznosc, to bedzie to
niesprawiedliwe/dyskryminujace wobec homoseksualisty.

> A jeśli nie może, to po co ma go adoptować partner homo?
> Czemu to służyć ma?

Zeby uzyskal prawa rodzicielskie/opiekuncze nad dzieckiem, ktorym sie de facto
zajmuje. Czemu sluza prawa rodzicielskie/opiekuncze? Nie wiem - pytaj
prawnikow. Widocznie czemus sluza, skoro sa a homoseksualisci sie ich domagaja.

> Partner matki/ojca nie musi adoptować dziecka drugiego z partnerów
> by tworzyć "rodzinę".
> Sama miałam ojczyma, wcale nie będąc adoptowaną.

Jestes pewna, ze nie byl Twoim prawnym opiekunem? Moze Twoj biologiczny ojciec
sie na to nie zgodzil?

Nie musi, ale widocznie prawa rodzicielskie jakos ulatwiaja tworzenie rodziny,
skoro je ustanowiono i homoseksualisci sie ich domagaja. Po za tym chodzi o
rownosc ludzi wobec prawa: skoro heteroseksualisci moga, to homoseksualisci
tez chca moc, bo uwazaja, ze im sie tokonstytucyjnie nalezy.


> Nie widzę w takiej adopcji żadnej korzyści dla dziecka.
> Możesz mi ją wskazać?

Bo nie chodzi tu o korzysci dla dziecka, tylko o rownosc wobec prawa. Korzysc
czerpana przez homoseksualistow nie jest kosztem korzysci dzieci. Dla dziecka
jest - jak wskazuja argumenty ktore przytoczylem - obojetne czy wychowuje je
para hetero czy homoseksualna.

> Komu proponowane przez ciebie prawo miałoby służyć;
> "rodzicom adopcyjnym" czy dziecku?

Rodzicom ale przy tym nie szkodziloby dzieciom. W przypadku, gdy para
homoseksualna bylaby obiektywnie lepsza dla dziecka niz alternatywna para
heteroseksualna - prawo to sluzyloby takze dzieciom. Wieksze wybor
potencjalnych rodzicow adopcyjnych - lepsza sytuacja adoptowanych dzieci.

> Jakie to sytuacje są nie do przebrnięcia bez adopcji?

Takie, w ktorych wymagane jest bycie prawnym opiekunem.
Prawno-administracyjno-spadkowe. Nie znam szczegolow, bo ani nie jestem
prawnikiem, ani prawnym opiekunem, ani homoseksualnym aktywista...

> Jeśli powiesz o wywiadówkach i odwiedzinach w szpitalu ;),

To zapewne rowniez.

> to wg mnie są to argumenty śmieszne, w stosunku do problemu,
> jakie to dziecko miałoby w grupie rówieśniczej

Nie rozumiem tego "argumentu". Twierdzisz, ze gdyby partner homoseksualny
biologicznego rodzica byl jedynie opiekunem nieformalnym, to by bylo lepiej?
Przeciez to absurd! ;-)

Poza tym, kwestia agresji ze strony rowiesnikow, to nie problem
homoseksualistow, tylko nietolerancyjnego spoleczenstwa.
Homoseksualisci nie chca od razu uzyskiwac prawa do adopcji, najpierw
zakladaja przeprowadzenie "pracy organicznej" majacej na celu nauczenie
spoleczenstwa tolerancji.

Male dzieci to bestie i kazdy przejaw innosci traktuja jako doskonal pretekst
do sadystycznego znecania sie nad rowiesnikiem. Ale mimo wszystko, IMHO fakt
posiadania rodzicow homoseksualistow jest jednak mniej "prowokacyjny" i
latwiejszy do ukrycia niz np. rude wlosy...

A badania ktore przytoczylem, nie stwierdzaja tez szczegolnego ostracyzmu ze
strony rowiesnikow. No, ale to w krajach o mniej zasciankowej i zwyrodnialej
mentalnosci spolecznej niz Polska. Moze i u nas kiedys tak bedzie...



> (i związanych z tym
> problemów adaptacyjnych do czasu pozostawania w "rodzinie",

A skad zalozenie, "problemow adaptacyjnych"? Dziecko adoptowane w wieku
niemowlecym (takie adoptowane sa najczesciej) lub starsze, ale swietnie
znajace swoich rodzicow adopcyjnych (np. dzieci osierocone przez rodzenstwo
homoseksualistow) nie beda takich "problemow" przechodzic.

> ale i później - jako 'naznaczone piętnem homoseksualizmu').

Co to jest "pietno homoseksualizmu"?

> Przypuszczam, że powiesz coś w rodzaju "co nas nie zabije,
> to nas wzmocni",

Nie.

> Populacyjnie, ewolucyjnie, byś może traumy dziecięce są korzystne
> - eliminują osobniki psychicznie słabsze (to zdaje się chciałeś
> powiedzieć w swoich wątkach 'ewolucyjnych'?

Nie. Nie rozumiesz ani teorii ewolucji ani tego o czym pisalem. Przykre,
zwlaszcza na grupie o hierarchii SCI...

> Ponieważ jednak nie wyznaję poglądu, że wszystko co bardziej
> wrażliwe w dzieciństwie, to powinno zginąć - uważam wręcz,
> że dzieci wrażliwe (jeśli pozwoli się im na harmonijny rozwój)
> są solą ziemi i wyrastają z nich najwartościowsze w sensie *człowieczeństwa*
> jednostki, to metoda "giń lub walcz" jest dla mnie miarą bezduszności i >głupoty

Fajnie, tylko, ze nie ma to zadnego zwiazku z tym o czym tu rozmawiamy ani z
czymkolwiek o czym na tej grupie pisalem.

> Każde dziecko ma prawo by zapewnić mu warunki jak najmniej traumatyzujące

Jak pokazuja twarde fakty: wychowywanie w rodzinie homoseksualnej nie jest
bardziej traumatyzujace niz w rodzinie heteroseksualnej.

> i zapędy dorosłych, którzy chcą na nim eksperymentować powinno się ograniczać,
> nie zaś uprawniać.

Co rozumiesz przez "eksperyment"? Adopcje homoseksualna? Eksperyment ten
zostal juz przeprowadzony i zakonczyl sie pomyslnie.

> Jeśli powiesz coś o dziedziczeniu po partnerze homo matki/ojca,
> to można chyba zapisać swój majątek również komuś, kogo się nie ma "w papierach
> "?
> Nie można??

Nie mozna tak latwo.
1) Wymaga to spisania testamentu (co zmusza homoseksualistow do ponoszenia
kosztow notarialnych i fatygi, ktorych nie musza ponosic heteroseksualsci -
jawna niesprawiedliwosc).
2) Testament mozna latwo i skutecznie zaskarzyc.

> Kurcze...
> No więc zmieńmy prawo w tym kierunku, by można było.

Legalizacja zwiazkow partnerskich i zrownania ich ekonomiczno-prawnych
przywilejow z przywilejami malzenstw heteroseksualnych jest wlasnie taka
zmiana prawa...

> Czy ty sam chciałbyś, żeby wychowywała cię para homo;
> dwie matki lub dwóch ojców?

Prawde mowiac: byloby mi to obojetne.

> A jeśliby nawet nieszczęsny los sprawił, że tak by się
> to czy chciałbyś wpisywać
> we wszystkich 'urzędowych/ paszportowych/ skarbowych papierach':_"imię ojca: St
> efan",_ "imię matki:_
> Bonifacy"?_.....

To uwazasz za najwiekszy problem? LOL! ;DDD
Gdyby prawo do adopcji homoseksualnej bylo, pewnie dostosowaliby do tego wzory
dokumentow, o ile juz nie sa dostosowane (np. rubryka "prawni opiekunowie",
albo mozliwosc wpisania dwoch ojcow/matek).

> Jeśli tak, uzasadnij dlaczego chciałbyś!

N
>
> Przypuszczam, że większość ludzi wolałaby nie.
> W tym ja.

I co z tego? Kolejny blad logiczny do kolekcji tej grupy
( http://en.wikipedia.org/wiki/Argumentum_ad_numerum )?


> Tak więc pytanie moje brzmi:
> Komu i czemu miałoby to prawo (adopcji przez homoseksualistów) służyć?
> Dziecku czy im samym?

Powtarzasz sie. Juz na to pytanie odpowiedzialem.

> Dlaczego tobie osobiście na takim prawie zależy?

Skad wniosek, ze "mi zalezy"? Osobiscie, zwisa mi to i powiewa. A dyskutuje tu
z wami nie po to, by agitowac na rzecz lobby homoseksualnego lecz po to by
dementowac brednie, ktore tu wypisujecie. Od tego sa grupy dyskusyjne by
dyskutowac.

> Czy dziecko niepełnoletnie uważasz za przedmiot,
> który nie ma prawa decydować o sobie?

Niemoznosc decydowania o sobie nie jest tozsame z byciem przedmiotem, to raz.
Dwa: w swietle polskiegoprawa dziecko przed ukonczeniem 13 roku zycia nie ma
prawa decydowac o swojej adopcji.

> Może jakaś ogólnokrajowa ankieta/badanie/referendum?
> Hmm......?
> Nie uważasz, że tak byłoby uczciwiej?

Zdecydowanie nie.


pozdrawiam
quasi-biolog

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


80. Data: 2005-09-24 13:45:22

Temat: Re: Czy homoseksualiści powinni adoptować dzieci ?
Od: "Amnesiak" <a...@T...interia.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "quasi-biolog" <q...@W...gazeta.pl>
napisał w wiadomości news:dh2g0r$km4$1@inews.gazeta.pl...

> Na jakiej podstawie to zakladasz? W historii ludzkosci, w
> roznych kulturach
> funkcjonowaly bardzo rozne systemy rodzinno-wychowawcze.
> Jestes w stanie
> ocenic, ktory z nich jest lepszy od ktorego?

A czym jest 'właściwy system rodzinno-wychowawczy'? Czy
sądzisz, że można to pojęcie wypełnić treścią abstrakcyjnie,
tj. bez uwzględnienia kontekstu kulturowego?

Amnesiak


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 7 . [ 8 ] . 9 ... 17


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Czy coś jest ze mną nie tak?
Czy muzyka w dzisiejszych czasach jest pasją, czymś przyjemnym czy tylko przejściową modą??
Czy muzyka w dzisiejszych czasach jest pasją, czymś przyjemnym czy tylko przejściową modą??
czy mu się podobam
...:::Przemoc Wśród Młodzieży:::...

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »