Data: 2003-05-04 13:51:16
Temat: Re: Czy lekarz był mądry?
Od: Artur Drzewiecki <d...@n...poczta.cierpie.onet.spamu.pl.qvx>
Pokaż wszystkie nagłówki
>Wszystko prawda, ale czy rzeczywiście tetracykliny?
> Ja mam wrażenie
>(bo przecież bez badań mogę mówić tylko o wrażeniu), że na pierwszy
>ogień idą cefalosporyny i makrolidy. Wyjątkowo trafiam na pacjenta,
>który brał doksycyklinę. Z tymi mitami to też różnie: wielu starszych
>pacjentów jest niechętnych antybiotykom ("bo rozwalają wątrobę") a ich
>stosowanie interpretują jako wyraz bezradności lekarza, który decyduje
>się walić "z grubej rury" (czasem zresztą mają rację, ale tylko
>czasem).
To zależy od środwiska - istotnie teraz najpopularniejsze są
cefalosporyny i makrolidy, a doksycyklina jest popularna, gdy zależy na
tanim leku.
A co do mitów - u tych starszych ludzi jest to reakcja negatywna na
skutki uboczne antybiotyków, jakich w swoim życiu zaznali.
>Nigdy nie pracowałem w żadnych klinikach i mam wrażenie, że właśnie na
>szczeblu "powiatowym" jest oczekiwanie na pojawienie się standardów.
W szpitalach powiatowych często jest tak, że albo wszystko jest świetne
albo beznadziejne - relatywnie rzadko mamy etapy pośrednie.
I także są "szkoły" (szczególnie, jeśli ordynator przybył z ośrodka
akademickiego i czuje się niedowartościowany:-)).
>Naprawdę nie chce mi się wierzyć, że chodzi tylko o ambicje
>profesorów.
Nie tylko profesorów - po prostu od dawna istnieją "szkoły" i (co
zapomniałem dodać - kajam się:-)) nadmierna wiara w "doświadczenie".
Przykład z "Gazety Lekarskiej" (numer z 2000 czy 2001 r.) - był tam
artykuł stanowiący komentarz do listu doświadczonej kardiolożki, która
napisała, że nie respektuje zaleceń Instytutu Kardiologii w stosunku do
wycofania dipirydamolu (Curantylu), gdyż wg jej "doświadczenia" to
znakomity lek (choć badania statystyczne wykazały, że jego stosowanie
nie zmniejsza ryzyka śmierci a czasami nawet je podwyższa).
Czyli niechęć do standardów dotyczy sporej grupy lekarzy - przy czym
używa się "świętej krowy" - "Hamowania swobody decyzji lekarzy.".
>Zajmuję się diagnostyką i terapią endoskopową, więc w ogóle rzadko
>przepisuję recepty. Ale bywają też przegięcia w drugą stronę: w
>szpitalu w którym pracowałem dostępne były tylko 4 antybiotyki -
>pefloksacyna, cefuroksim, ceftazidim i netromycyna na zmianę z
>Augmentinem - wszystko w ampułkach. Uzasadnienie było takie, że jeśli
>pacjent trafia do szpitala to znaczy, że wymaga leczenia dożylnego, a
>te właśnie antybiotyki miały najleopszy stosunek ceny do pokrywanego
>spektrum. Problem zaczynał się wtedy, gdy np. u pacjentki z zawałem
>serca stwierdzało się przy okazji banalną infekcję dróg moczowych. Nie
>przyznam się, co wtedy robiliśmy...
Ideą receptariusza jest wybór najlepszych leków w danej sytuacji, przy
czym ocenia się wiele kryteriów.
Zauważ, że w tych 5 lekach były 2 cefalosporyny, czyli nie chodzi o
liczbę ale o reprezentatywność.
W dobrze zrobionym receptariuszu kilkunastolekowym zyskasz pokrycie
spektrum patogenów w różnych sytuacjach klinicznych.
W tym 30-lekowym receptariuszu często było np. kilka cefalosporyn III
generacji, bo na oddziale A w danej sytuacji stosowali jedną a na B inną
- takie, jakie podobały się akurat lekarzom/ordynatorowi (to było
kryterium decydujące).
>A jakże. Problem z tym, jak on zweryfikuje osobę zdającą egzamin i
>powołującą się na ten standard.
Klasyczny przykład "szkolarskości".:-(
--
Zjadający "przyjaciół" politycznie niepoprawny Artur Drzewiecki.
Zwolennik deekspierdyzacji Usenetu.
Usuń "nie.", "cierpie.", "spamu." i ".qvx" z mego adresu w nagłówku.
|