| « poprzedni wątek | następny wątek » |
91. Data: 2005-05-05 11:48:30
Temat: Re: Czy to jeszcze wróci?e e<e...@W...gazeta.pl>
news:d5ch9h$nod$1@inews.gazeta.pl
> > > Gdzie Ty go znalazłaś?
> > > Iwonka (strzeż się tych miejsc!)
to napisała Marchewka
p.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
92. Data: 2005-05-05 12:48:34
Temat: Re: Czy to jeszcze wróci?Użytkownik "=sve@na=" <s...@h...com> napisał w wiadomości
news:d5acm0$e08$1@inews.gazeta.pl...
> gsk wrote:
>
>
> No bo przestałaś. Czas sobie z tego zdać sprawę, serio.
Myślę, ze to nie do końca tak...
Nadal jest sobą, tylko musi sobie to przypomnieć. Mogła się bardzo zmienić
pod wpływem męża, dzieci i schować część siebie, ale można to odkryć na
nowo.
--
Pozdrawiam
Ania >:-)<-<
gg 1355764
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
93. Data: 2005-05-07 09:55:48
Temat: Re: Czy to jeszcze wróci?
Takie pokazywanie przed
> > "wszystkimi" (sąsiadką?, panią w warzywniaku?), że się jest bardziej
> > niezależnym/zaradnym/temperamentnym/obeznanym w danym fachu
(niepotrzebne
> > skreślić) niż druga połówka jest wg mnie troszkę dziecinne.
>
> I nie dopuszczasz do siebie myśli, że być może to nie jest miłe, jak
> wszyscy w sklepie olewają kobietę, zwracając się wyłącznie do faceta?
>
> IMHO z racji swojej płci (jakby to dobrze określić...) masz "prawo" do
> tego, żeby nie zauważać, że często kobiety w Polsce są tak traktowane -
> jeśli szybkie auto, to pewnie mąż sobie kupił, jeśli rozmowa techniczna,
> to z facetem, jeśli pytanie o podjęcie decyzji, to głowa sprzedawcy też
> w stronę faceta.
Hmm ... przyznaję - nie zwróciłem dotąd na coś takiego uwagi. Bardzo
możliwe, że jest tak jak piszesz (zresztą - nie tylko Ty) - i chociaż wydaje
mi się to raczej błahym problemem, to może faktycznie będąc "po drugiej
stronie" patrzyłbym na to zupełnie inaczej.
Mimo wszystko nie mam jednak większych pretensji do krytykowanych przez
Ciebie sprzedawców - oni po prostu chcą sprzedać towar, a wcześniej
przedstawić jego zalety potencjalnemu klientowi. A realia sa wciąż takie, że
to mężczyźni w Polsce częściej znają sie na technice i to oni tez raczej
postrzegani są jako "decydenci" w pewnych kwestiach...stąd sprzedawcy,
stojąc przed wyborem: zwracać się z kwestią techniczną do męża czy do żony -
wybierają męża, nie po to oczywiscie, żeby zrobić na złość żonie, tylko
dlatego, ze - w ich ocenie - istnieje większe prawdopodobieństwo, że to mąż
"zna" się na rzeczy...
Myślę, że gdyby rzecz działa sie nie w zakładzie fotograficznym a np. w
kwiaciarni czy ciastkarni - sprzedawca, z tych samych powodów o których
wyzej napisałem - zwracałby sie do żony a nie do męża...i również nie byłoby
w tym złosliwości...
> > ...masz do tego pełne prawo:).
> > Co nie zmienia mojej opinii, że sporo problemów znika, gdy człowiek
> > dorośleje - i o tym właśnie pisałem.
>
> No ma prawo.
> Z z tego, co pisała gsk, IMO wychodzi jednak depresja poporodowa. Z tego
> też się najczęściej wyrasta, zwłaszcza przy pomocy kochającego i
> uważnego partnera.
Też tak mi sie wydaje....Odnosiłem się jednak nie do całości tego co pisała
gsk, a tylko do tych wypunktowanych kwestii "ambicjonalnych".
Pozdrawiam
Crony
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
94. Data: 2005-05-07 09:56:25
Temat: Re: Czy to jeszcze wróci?
Takie pokazywanie przed
> > "wszystkimi" (sąsiadką?, panią w warzywniaku?), że się jest bardziej
> > niezależnym/zaradnym/temperamentnym/obeznanym w danym fachu
(niepotrzebne
> > skreślić) niż druga połówka jest wg mnie troszkę dziecinne.
>
> I nie dopuszczasz do siebie myśli, że być może to nie jest miłe, jak
> wszyscy w sklepie olewają kobietę, zwracając się wyłącznie do faceta?
>
> IMHO z racji swojej płci (jakby to dobrze określić...) masz "prawo" do
> tego, żeby nie zauważać, że często kobiety w Polsce są tak traktowane -
> jeśli szybkie auto, to pewnie mąż sobie kupił, jeśli rozmowa techniczna,
> to z facetem, jeśli pytanie o podjęcie decyzji, to głowa sprzedawcy też
> w stronę faceta.
Hmm ... przyznaję - nie zwróciłem dotąd na coś takiego uwagi. Bardzo
możliwe, że jest tak jak piszesz (zresztą - nie tylko Ty) - i chociaż wydaje
mi się to raczej błahym problemem, to może faktycznie będąc "po drugiej
stronie" patrzyłbym na to zupełnie inaczej.
Mimo wszystko nie mam jednak większych pretensji do krytykowanych przez
Ciebie sprzedawców - oni po prostu chcą sprzedać towar, a wcześniej
przedstawić jego zalety potencjalnemu klientowi. A realia sa wciąż takie, że
to mężczyźni w Polsce częściej znają sie na technice i to oni tez raczej
postrzegani są jako "decydenci" w pewnych kwestiach...stąd sprzedawcy,
stojąc przed wyborem: zwracać się z kwestią techniczną do męża czy do żony -
wybierają męża, nie po to oczywiscie, żeby zrobić na złość żonie, tylko
dlatego, ze - w ich ocenie - istnieje większe prawdopodobieństwo, że to mąż
"zna" się na rzeczy...
Myślę, że gdyby rzecz działa sie nie w zakładzie fotograficznym a np. w
kwiaciarni czy ciastkarni - sprzedawca, z tych samych powodów o których
wyzej napisałem - zwracałby sie do żony a nie do męża...i również nie byłoby
w tym złosliwości...
> > ...masz do tego pełne prawo:).
> > Co nie zmienia mojej opinii, że sporo problemów znika, gdy człowiek
> > dorośleje - i o tym właśnie pisałem.
>
> No ma prawo.
> Z z tego, co pisała gsk, IMO wychodzi jednak depresja poporodowa. Z tego
> też się najczęściej wyrasta, zwłaszcza przy pomocy kochającego i
> uważnego partnera.
Też tak mi sie wydaje....Odnosiłem się jednak nie do całości tego co pisała
gsk, a tylko do tych wypunktowanych kwestii "ambicjonalnych".
Pozdrawiam
Crony
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
95. Data: 2005-05-25 08:45:02
Temat: Re: Czy to jeszcze wróci?
> Chodzi o luz, o beztroskie życie. Pięć lat temu wyszłam za mąż, mam 2
> dzieci
> i jakoś życie mi się nagle urwało. Może teraz tak czuję, bo mam małe
> dzieci
> i żyję ich życiem. Nie wiem, czy kiedyś będzie inaczej. Priorytety mi się
> pozmieniały. Faceci dla mnie nie istnieją - a kiedyś świat się wokół nich
> kręcił...Nie zdradzę nigdy męża, bo to tak jakbym zdradziła dzieci. To
> straszne co teraz napiszę, ale czasami myślę sobie, że tylko śmierć mojego
> męża znów mnie wyzwoli. Kocham go, ale zabrał mi wolność, a ja za nią
> tęsknię. Chyba zostało mi czekać na Ciechocinek...
>
Chyba wiem co czujesz, jeszcze rok temu mialam podobne poczucie
beznadziejnosci. Ja wyszlam za maz 2 lata temu, a moje dziecko jest efektem
tzw "wpadki". Mialam jeszcze gorsze poczucie, ze cos utracilam, bo tak
naprawde tego nie planowalam i zbyt szybko moja mlodziencza wolnosc dobiegla
konca. Wszystkie moje kolezanki jeszcze na imprezy chodza, spotykaja sie
miedzy soba i maja full wolnego czasu ... ja juz niestety nie. Jeszcze rok
temu naprawde nie moglam sie z tym pogodzic, tym bardziej, ze maz mi wcale
ale to wcale nie pomagal. Po ciazy przytylam 10 kg i ogolnie czulam sie
naprawde okropnie.Pod koniec zeszlych wakacji uswiadomilam sobie, ze dziecko
to naprawde nie koniec swiata! W koncu sama moge sobie tez ostatecznie
poradzicPrzeprowadzilam szczera rozmowe z mezem, powiedzialam mu, ze ja po
prostu potrzebuje pomocy od niego, bo ja tak naprawde jeszcze nie doroslam
do tego, zeby zajac sie domem, dzieckiem i jeszcze wymagajacym mezem.
Przyznal mi racje.W ciagu ostatniego zawzielam sie, bardziej sie
zorganizowalam i zaczelam dbac o siebie. Dziecko juz jest troche wieksze,
wiecej mozna z nim zrobic, mozna sie juz z nim lepej dogadac. Zrobilam prawo
jazdy, znalazlam prace, ktora marzyla mi sie od zawsze, schudlam 18 kg
(przez co wygladam lepiej niz przed ciaza). Teraz czuje sie duuuzo lepiej i
wcale nie czuje, ze stracilam jakas wolnosc. Ograniczenia oczywiscie sa,
ktorych mogloby jeszcze nie byc, ale pogodzilam sie z tym, nauczylam sie zyc
taka rzeczywistoscia jaka jest. Radze ci po prostu porozmawiaj szczerze z
mezem, popros go, zeby czasem zajal sie dziecmi, dal ci chwile wolnego (
nawet miedzy jednym karmieniem a drugim) zrob sobie wolne od gotowania (
mozecie przeciez raz zjesc jakas pizze czy cos na miescie)Po prostu zwolnij
troche i zacznij myslec czego bys chciala. Pomysl na czym ci zalezy,
poukladaj sobie priorytety i powolutku realizuj je. Nie zrazaj sie
porazkami! Zobaczysz juz nie dlugo bedziesz inaczej patrzyla na zycie,
potrzeba tylko troche czasu i odrobinka samorealizacji!!
Pozdrawiam
Ania
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |