Data: 2002-09-16 08:58:57
Temat: Re: Czy to juz koniec?
Od: "Aleksander Nabaglo" <a...@i...ap.krakow.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
!
W artykule <3...@p...onet.pl>, "Pio.G."
<p...@p...onet.pl> napisał(a):
>> [...] Do kosciola nie pojde. Odszedlem od niego 10 lat temu po
>> > smierci Piotrusia. Wybralem takie publiczne wyznanie.
>> Doswiadczenie "zyciowe" Kosciola jest pare miliardow razy wieksze, niz
>> doswiadczenie jednej osoby.
>
> Niestety ilość lat nie przekłada się wprost na jakosc tego
> doswiadczenia... Uparte trwanie przy schematach mimo zmiennych
> okolicznosci to cienka cnota. A własne doswiadcznie jest czesto znacznie
> bardziej praktyczne... niż mistyczna próba ogarniecia nieszczescia,
> chocby była praktykowana przez miliony od wieków... Nie mówie, że osoba,
> która rozpoczela ten watek takie doswiadczenie posiada...
Raczej stawanie w sytuacji poczatkowej.
Jakies 4000 lat temu niejaki Abraham porzucil
jakies znane i w miare (jak na owczesne warunki)
bytowania w miescie Ur i wyruszyl za Bogiem na
polpustynne, niepewne, niebezpieczne, nieprzewidywalne
tereny.
Ten watek pojawia sie stale, zawsze: wyjscie ze znanej
ale beznadziejnej sytuacji, wiedzie przez podjecie trudu,
zmierzenie sie z nieznanym, niebezpiecznym, stawienie
czola przyszlosci budzacej lek, poniewaz okrytej mrokiem,
z poczuciem bezradnosci i bezsily na wstepie.
Ale wlasnie w tej niewiedzy, bezradnosci, bezsilnosci
nalezy widziec podobienstwo do sytuacji noworodka ...
>> Stawianie takiego wyzwania jest imponujace, to co wiecej ponad to, ze
>> imponujace?
>
> Raczej swiadczy o potencjalnej i niekoniecznie swiadomej elastycznosci
> umyslu...
> Myślenie często boli (tak, tak... to tak apropo popularnego powiedzonka)
> Tu moze tkwić pewna szansa... nie jest to jednak gwarancją, że osobą nią
> obdarzona ją wykorzysta...
Podjecie wyzwania, jakim jest wlasna bezsilnosc jest
jeszcze bardziej imponujaca, tylko ze nie jest widowiskowa,
bo inni moga tego nie zauwazyc.
--
A
.
|