Data: 2016-08-28 23:06:37
Temat: Re: Czy warto się poddać regresji?
Od: "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu niedziela, 28 sierpnia 2016 19:56:37 UTC+2 użytkownik pinokio napisał:
> W dniu 28.08.2016 o 19:36, Jakub A. Krzewicki pisze:
> > Niekoniecznie od razu piekło, bo to już są domysły jego uczniów.
> > Jezus i owszem mówił, że krzywdzenie innych prowadzi w kierunku piekła, ale
> > nigdzie nie groził nim tylko za sam fakt, że komuś z nim nie po drodze.
> > To jego uczniowie do programu zwalczania zła dodali odrzucenie pluralizmu i to
> > głównie pod wpływem cesarzy późnorzymskich.
>
> Z jednej strony nazywasz Jezusa bodhisattwą, z drugiej strony planujesz
> sam zostać bodhisattwą. Czyli myślisz być równy Jezusowi, zamiast
> przyjąć pokornie Zbawienie z Jego rąk.
A kto ci naopowiadał takich głupot, że chcę komuś dorównywać, z kimś
rywalizować pod względem czegoś nie podlegającego rywalizacji tak jak
bodhicitta, która jest jedna dla wszystkich. Kto powiedział też, że wśród
bodhisattwów na którymś etapie czasu przebywających w samsarze panuje równość
- jedni reprezentują mniejszy drudzy większy stopień zaawansowania na drodze.
Równość, którą daje bodhicitta panuje dopiero u celu, ale tam już nie ma
takiego "ja" które jakąkolwiek równość osiąga, ponieważ właśnie u tego celu
zanikają całkiem wszystkie dystynkcje. Cel jest w dodatku bardzo odległy, więc
znając moje skromne możliwości, zanim wejdę chociażby cyfrowo na ten poziom
aktywności współczucia, który Jezus dokonał do chwili obecnej, to stanie się
on już od dawna co najmniej całkowitym Przebudzonym następnej epoki, którym
wiadomo, że będzie - osiągając wtedy parinirwanę.
Twoja ocena wynika ze skrzywienia personalistycznego, gdzie ktoś musi komuś
dorównywać, porównywać się z kimś, wyodrępniać, podczas gdy przedmiotem
buddyjskich rozmyślań i awansów, zwłaszcza w buddyzmie zen - są dhyany
(wchłonięcia), od których zresztą ta szkoła buddyzmu nosi swoją nazwę. Czyli
nie chodzi mi o to, żeby dorównać Jezusowi czy Buddzie, ale żeby zostać
ostatecznie pochłoniętym w "noumen" - w rzeczywistość Prawdy, odpowiedzialną
za pojawienie się kolejno w czasie m.in. fenomenów Buddy i Chrystusa.
|