Data: 2006-07-23 16:06:58
Temat: Re: Dieta Atkinsa cz. 2
Od: "Krystyna*Opty*" <K...@a...spam>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Are" <b...@a...pl> napisał w wiadomości
news:e9vsqd$knf$1@inews.gazeta.pl...
> Marcin 'Cooler' Kuliński napisał(a):
>
> W ogole, to ze zeby nie byc zdechlym po posilku,
> IMO wystarczy sie nie przejadac. U mnie tak jest.
>
> 2 lata temu bylismy w Holandii w tragicznych
> warunkach, prawie bez kasy, ciezka praca fizyczna,
> "z buta" po 30 km dziennie, ukrop jak teaz w Polsce
> itd. Palilismy trawke i troche fajek. Sek w tym,
> ze tykle bylo do roboty, ze nie chcialo sie w ogole
> jesc i jedlismy b. malo i chudlismy szybko.
> I --- wszyscy czulismy sie wspaniale.
Spalaliście własny zapasowy tłuszcz. No i ta trawka... ;)
Dobrze to pamietam.
> W nocy przemarzalem w namiocie do kosci, a i tak musialem
> spac tylko 4-5 godziny i pozniej superkondycja.
I co? Nie wybierasz się tam znowu, skoro było tak wspaniale ? ;)
> Tak wiec cala optymitologia rozbija sie o nieprzejadanie.
Oczywiście! Od lat o tym mówimy: na poprawę JAKOŚCI pożywienia organizm
natychmiast reaguje ograniczeniem ILOŚCI tegoż. I o to chodzi! :)
Nie trzeba walczyć z własnym apetytem zmuszając się do ograniczania
ilości pożywienia. Wystarczy poprawić jego JAKOŚĆ i organizm sam
przestaje się domagać ILOŚCI. Nie ma lepszej metody :)
> PS Jedlismy byle co, glownie bialy krojony
> chleb z folii i marchew z hipermarketu.
No to teraz policz ile jakich składników odżywczych jadłeś w tej
marchwi i chlebie, a czego nie dostarczałeś, i porównaj to z dziennym
zapotrzebowaniem.
Spalanie własnych zapasów nie tylko tłuszczu ale i białka, to żaden
powód do dumy, bo prowadzi do wyniszczenia organizmu.
Krystyna
|