>NIe jest to na gwałt. W większości przypadków (które znam) wynika
>to z długoletnich przemyśleń. Mniej cierpienia na świecie. Drobny to
>ułamek, ale zawsze.
Ludzie zawsze lubią wydawać się lepsi niż są. I takie uzasadnienie
świetnie do tego pasuje.:-)

>No i dorzuć do tego zdrowie (w porównaniu z typową polską dietą),
>i mniejsze ryzyko chorób typu BSE. Często również o wiele większą
>przyjemność jedzenia - odkrycie nowych przepisów, smaków, przypraw...
I to powinno być podstawą propagowania wegetarianizmu.
Na początku powinno się mówić o tym.
A na marginesie (i tylko dla niezainteresowanych) powinna być ideologia
(dla mnie bzdurna) o "niejadaniu przyjaciół" etc.
A jak jest w praktyce?
Ty powyżej też podstawowe uzasadnienia dodałeś na końcu.
A dorzuć do tego lansowanie diety wegetariańskiej jako diety
odchudzającej.

[ciach ekologia]
Wiara w Matkę Ziemię (być może inaczej nazywana) istniała już w czasie
neolitu. Czyli jest to religia.
A ponieważ ja nie jestem jej wyznawcą, to nie obowiązują mnie zasady
obowiązujące jej wyznawców - proste?:-)
A ekoradykałowie o tym zapominają.
Co do futer - to nie żadna zasługa zielonych, tylko zwykła ekonomia.
Dawniej ludzi było mniej a zwierząt futerkowych więcej (fermy rozwiązują
problem częściowo, bo futra z ferm są zwykle gorsze od futer od zwierząt
dzikich), ergo ceny futer w stosunku do dochodów były niższe.
A milej powiedzieć, że nie noszę futra, bo chronię zwierzątka, niż że
mnie nie stać. W pierwszym wypadku się człowiek nobilituje, a w drugim
poniża.
Gdyby samochody (i ich eksploatacja) były w stosunku do dochodów
kilkakrotnie droższe, to też by się protesty przeciw autostradom
udawały.
A zieloni, gdyby byli mądrzy, to zamiast przykuwać się do drzew, powinni
szukać rozwiązań, w których budowa autostrad byłaby nieopłacalna -
skuteczne, choć nie takie medialne.

>Ludzie są egoistami. I dlatego - IMHO - przy wegetarianizmie
>dużo lepiej działają argumenty typu "lepsze samopoczucie", "więcej energii",
>"zdrowie", niż "pomożesz zwierzętom".
Właśnie - do tego zmierzam, że tak jest.
I po co zatem tyle ideologii w propagowaniu wegetarianizmu?

>Chociaż obejrzenie sobie obrazków z rzeźni daje dużo do myślenia.
Znam lepsze/gorsze.:-)
BTW. Lansuje się u nas ocet winny (a ten chemiczny to źródło zła
wszelakiego) - warto zobaczyć, jak on jest robiony (od razu wróci się do
chemii).:-)

>Wilicki jest strasznym chaotykiem. Czasami nie wie, co wogóle pisze,
>nie mówiąc o czytaniu odpowiedzi. Jednak Gzyra - na ile go znam - ma
>wszystko raczej dobrze poukładane i raczej nie zdarza mu się pisać
>jakieś niepotwierdzone głupoty.
Po prostu nie zrozumiał tego, że dieta z warzyw nawożonych fekaliami i
jedzonych niemytych jest zgodna z naturą, tyle że natura wyglądała tak:
- do 4 r.ż. odżywianie gł. mlekiem matki lub mamki,
- zarażenie parazytozą w dzieciństwie lub w wieku młodzieńczym,
- około 10 - 12 r.ż. rozpoczynanie współżycia seksualnego,
- około 13 - 15 r.ż. pierwsze dziecko, potem dalsze,
- około 25 - 30 r.ż. śmierć (parazytozy tropikalne w większości zabijają
po wielu latach).
Oznacza to, że delikwent/ka spełnił/a swoje zadanie ewolucyjne - ma
potomstwo.:-)
Nie sądzę jednak, że ludzie współcześni chcieliby takiej natury.:-)
--
Zjadający "przyjaciół" politycznie niepoprawny Artur Drzewiecki.
Zwolennik przyznania Ekspertowi Antynobla.

Usuń "nie.", "cierpie.", "spamu." i ".qvx" z mego adresu w nagłówku.